niedziela, 26 sierpnia 2012

Twórczość ukryta cd.

Witajcie,jak tam mija Wam niedziela?Pogoda niestety nie dopisała,chłodno i mokro,ale cóż możemy na to poradzić.Chyba jedynie mogę Wam zaproponować lekturę kolejnego odcinka mojej opowieści,mam nadzieję,że zrobi się trochę cieplej i milej na duszy.Miłego popołudnia.

                                    "NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 13:

Pierwsza niedziela grudnia była wietrzna i mroźna,a w powietrzu wyraźnie czuć było nadchodzącą zimę chociaż jak na razie śnieg jeszcze nie spadł.
Iza w pośpiechu przygotowywała wszystko do uroczystego obiadu,mama kroiła sałatkę,paulina,która ofiarowała swoją pomoc nakrywała właśnie do stołu w pokoju gościnnym.Wczoraj wieczorem teściowa przywiozła ogromny tort czekoladowy,upiekła go sama specjalnie na dzisiejszą uroczystość,chrzciny jej pierwszej wnuczki.
Nie zapraszali zbyt wielu gości,miała to być skromna i rodzinna uroczystość,rodzina,chrzestni i Michał,który obiecał przyjść ze względu na sympatię,która łączyła go z rodziną Izy z wcześniejszych czasów.Patrycja spała smacznie w swoim łóżeczku nieświadoma tego w czym wkrótce miała uczestniczyć i to jako główna bohaterka dnia,Marek prasował jej ubranko na tą okazję.
- Mamo pójdę się ubrać,za pięć minut zgaś proszę piekarnik - poprosiła Iza zdejmując z siebie fartuch i idąc do pokoju.
Kończyła się właśnie malować kiedy do pokoju zaglądnęła Paulina,uśmiechnęła się na widok Izy i popatrzyła na nią z widocznym uznaniem.
- Jesteś piękną mamusią moja droga,żeby tylko ksiądz zbytnio się na ciebie nie zapatrzył bo będzie klapa - zażartowała Paulina siadając w fotelu obok wciąż nie spuszczając wzroku z przyjaciółki.Naprawdę wyglądała pięknie i świeżo,nie było już żadnych śladów po niedawnych tak poważnych kłopotach ze zdrowiem Izy.
- Spokojna głowa,zapominasz chyba,że to ty będziesz trzymała Patrycję do chrztu i ksiądz nie zwrócić na mnie nawet najmniejszej uwagi,ty dopiero ślicznie wyglądasz - Iza zauważyła,że paulina jest pogodniejsza niż ostatnio i wygląda na mniej zmęczoną.
Rzeczywiście Paulina miała teraz mniej pracy,skończyły się przesłuchania świadków,zostały jedynie mowy końcowe obu stron,zaplanowano je na środę.Później ławnicy i sędzia mieli przeanalizować wszystkie dowody,zeznania i podjąć decyzję,nareszcie będzie mogła zwolnić obroty i porządnie się wyspać.
Dzisiaj miała na sobie granatowy kostium,który kupiła w zeszłym tygodniu właśnie z myślą o chrzcinach,wyglądała w nim znakomicie.Lubiła ten kolor i dobrze się czuła we wszystkich jego odcieniach,doskonale harmonizował się z jej karnacją i podkreślał głębię jej oczu.Oczy Pauliny były o rzadkim odcieniu ciemnego brązu wpadającego prawie w czerń,ozdabiały je rzęsy o imponującej długości,malowała je na niebiesko lub fioletowo,wyglądały pięknie.
- Kończę ten przeklęty proces i będę mogła w końcu trochę spokojnie pomyśleć o sobie,nie sądziłam,że to wszystko będzie tak długo trwało - przyznała Paulina odczuwając jak bardzo się zmęczyła prowadząc tą sprawę.
- Przyjedziesz do domu na Święta? - zapytała Iza nie sądząc by przyjaciółka chciała je spędzić sama w Warszawie,szczególnie teraz.
- Nie zupełnie,będę tu na wigilii,ale na drugi dzień rano muszę jechać do Warszawy,przecież mam  ślub Ryska i asi.Nie mogłabym nie przyjść chociażby ze względu na to jak mi pomagali w przygotowaniach do procesu kiedy ty byłaś w szpitalu.Poza tym bardzo ich lubię i cieszę się,że się pobierają - naprawdę chciała być na tym ślubie mimo,że przez to resztę Świąt spędzi w Warszawie sama.
- Szkoda bo myślałam,że do nas przyjdziesz w drugi dzień,ale doskonale cię rozumiem,za to w Sylwestra nie przyjmuję żadnych usprawiedliwień.To będzie taka spóźniona rocznica naszego ślubu - powiedziała Iza tonem nie znoszącym sprzeciwu co rozbawiło Paulinę.
- Chyba nie sądzisz,że mogłabym zapomnieć o waszej rocznicy,w końcu byłam świadkiem na tej uroczystości,prawda?Zresztą co miałabym robić wtedy sama w Warszawie,na bal do Mariota bynajmniej się nie wybieram - zapewniła przyjaciółkę ze śmiechem akurat kiedy w przedpokoju rozległ się dzwonek do drzwi. - Otworzę,a ty się pośpiesz bo spóźnimy się do kościoła.
Paulina była dzisiaj naprawdę w dobrym humorze i szczerze się ucieszyła widząc w drzwiach,które otworzyła Roberta,uśmiechnął się do niej jakby trochę zmieszany,że to ona go przywitała.
- wejdziesz czy zamierzasz tu tak stać i czekać na jakiś cud? - spytała kiedy po dłuższej chwili robert nadal tak stał i patrzył na nią.
- Pięknie wyglądasz - powiedział w odpowiedzi wchodząc jednak do środka i zamykając za sobą drzwi. - cieszę się,że spędzimy wspólnie to popołudnie,dawno cię nie widziałem - Paulina nie potrafiła wyczuć czy miała to być ukryta ironia czy też szczere rozczarowanie zaistniałą sytuacją,wciąż nie mieli jeszcze okazji żeby sobie wszystko wyjaśnić.
- Ostatnio miałam nawał roboty i całkowity brak czasu na jakiekolwiek życie osobiste,ale na szczęście jestem już na finiszu i będę mogła nadrobić wszystkie zaległości,a przynajmniej taką mam nadzieję - sama nie wiedziała dlaczego się przed nim tłumaczy,nie mógł mieć do niej żadnych pretensji bo nic już ich nie łączyło.
- To miłe,że jeszcze potrafię wprawić cię czymś w zakłopotanie choć wierz mi nie robiłem tego celowo,mam nadzieję,że miło spędzimy ten dzień i dobrze się spiszemy w roli rodziców chrzestnych - spojrzał na nią pytająco.Chyba obawiał się trochę,że paulina mogła mieć inne zdanie na temat tego spotkania,może wcale się z niego nie cieszyła..
- Chciałabym żeby tak było,a teraz chodź już zobaczyć w końcu swoją chrześnicę - zaproponowała biorąc go za rękę i prowadząc do pokoju Patrycji.
Robert zauważył,że była dzisiaj pogodna i w dobrym nastroju,cieszyło go to bo obawiał się na początku,że może im się nie udać być wspólnie chrzestnymi tej dziewczynki.W duchu liczył,że dziiejszy dzień przyniesie jakąś konkretną zmianę w ich wzajemnych stosunkach,chociaż nie umiał sprecyzować na razie jaką.Nie potrafił się samo określić,powiedzieć co w tej chwili czuje do pauliny,jak ją traktuje,czy chciałby spróbować z nią być.Tym bardziej nie miał pojęcia co czuła ona,taka zapracowana i zajęta tysiącem piętrzących się obowiązków,taka odległa i obojętna,a teraz trzymała go za rękę.Z przyjemnością patrzył jak brała na ręce Patrycję,jak czule do niej przemawiała i uśmiechała się,miała w sobie tyle niespełnionej miłości,o której on nie mógł wiedzieć...


Uroczystość była piękna,wszyscy ogromnie przejęci,Iza nie ukrywała łez wzruszenia patrząc na swoją córeczkę,gdyby kilka miesięcy wcześniej myślała tylko o sobie nie mieliby dziś Patrycji,była taka śliczna.
Po powrocie z kościoła położyła dziewczynkę spać,a wszyscy siedli przy stole,na którym nie brakowało absolutnie niczego.Atmosfera była bardzo ciepła i serdeczna,czas upływał na miłych rozmowach,wesołych opowiastkach,każdy starał się nie myśleć,że kończy się niedziela i jutro trzeba będzie znowu iść do pracy.
Paulina była wśród kilku pierwszych osób,które zaczęły się wcześniej zbierać do wyjścia,była wprawdzie matką chrzestną,ale jutro miała przed sobą długą drogę do warszawy,a nie miała pojęcia jaka będzie pogoda,w końcu mieli już grudzień i trzeba było być przygotowanym na kiepskie warunki drogowe.
Robert widząc,że dziewczyna opuszcza towarzystwo również zebrał swoje rzeczy i wyszedł za nią do przedpokoju.
- Odwiozę cię do domu - zaproponował podając jej płaszcz.
- Dzięki, ale dam sobie jakoś radę,nie powinieneś wychodzić za względu na mnie,zostań jeszcze i baw się dobrze - wprawdzie samochód zostawiła pod domem,ale istniały jeszcze taksówki,po które można było zadzwonić bez problemu i nie chciała fatygować Roberta,chociaż zrobiło się jej miło,że troszczył się o nią.
- To żaden problem,a tutaj i tak powoli wszyscy będą się zbierać,pozwól,że jednak cię odwiozę - tłumaczył jej prosząc o pozwolenie jak małe dziecko prosi o zabawkę zobaczoną właśnie na sklepowej wystawie.
- Cóż jeśli rzeczywiście masz ochotę to będzie mi bardzo miło - zgodziła się w końcu paulina uśmiechając się ciepło do niego,nie pierwszy zresztą raz w ciągu dzisiejszego dnia.
- Jestem do pani dyspozycji,pojedziemy gdzie tylko pani rozkaże - zażartował zapinając płaszcz i poprawiając szalik.Był bardzo elegancki i nadal cholernie przystojny co Paulina doskonale widziała.
Pożegnali się ogólnie ze wszystkimi,Paulina ucałowała mocno przyjaciółkę,która wraz z mężem dziękowała im za dzisiejszy dzień i wyszli w doskonałych humorach.
Robert dostrzegł podziw i uznanie w oczach pauliny kiedy otworzył przed nią drzwiczki swojego samochodu,pamiętał jak bardzo kiedyś lubiła szybkie i dobre samochody,ten z pewnością bardzo się jej spodobał.Zagłębiła się z przyjemnością w miękkim fotelu i przymknęła na chwilę oczy,było jej tak cudownie,że mogłaby wcale stąd nie wysiadać.
- Wobec tego dokąd sobie życzysz? - pytanie Roberta przywróciło ją do rzeczywistości choć nadal myslami była gdzieś w chmurach.
- To Ty jesteś kierowcą,dzisiejszy dzień był naprawdę wspaniały,szkoda,że już musi się kończyć - jej odpowiedź była raczej mało konkretna i szczerze mówiąc można było ją różnie interpretować,była jakby rozmarzona.
Jednak Robert nie pytał już o nic więcej,przekręcił tylko kluczyk w stacyjce,zapalił silnik i ruszyli.Miasto było spokojne i puste w ten grudniowy wieczór,samochód jechał bez przeszkód jakimi były codzienne korki,szczególnie w okresie wszelkich prac remontowych na drogach.Paulina nie zwracała specjalnej uwagi dokąd jechali,dopiero kiedy Robert zaparkował pod nieznajomą jej kamienicą spojrzała na niego pytająco.
- Pomyślałem,że pokażę ci moje mieszkanie,napijemy się dobrego wina i porozmawiamy - przedstawił jej swoje niespodziewane nieco plany. - Oczywiście jeśli nie masz na to ochoty odwiozę cię do domu - zapewnił ją równie szybko nie mając pojęcia czy przypadną one Paulinie do gustu.
- Skoro już tutaj jestem to chętnie wejdę na lampkę wina - zgodziła się czując nagle,że nie ma ochoty wracać teraz do domu,że nie chce się jeszcze z nim rozstawać.
Wysiedli z samochodu i weszli do budynku,który bardziej swoją architekturą pasował do budynków stojących w Śródmieściu niż do typowych bloków na nowych,krakowskich osiedlach,ale i takie się tu zdarzały.Mieszkania były duże,słoneczne i jak można było przypuszczać bardzo drogie,z pewnością nie każdego było na takie stać dlatego niewiele ich budowano.
Robert otworzył przed nią drzwi swojego mieszkania i wszedł pierwszy zapalając światło,znaleźli się w przestronnym korytarzu,z którego wchodziło się do poszczególnych pomieszczeń.Paulina zdjęła płaszcz podając go Robertowi,zsunęła też z nóg kozaczki i z ciekawością rozglądnęła się dookoła.
- Zrobię kawę,a ty w tym czasie oglądnij sobie moje królestwo,możesz wchodzić gdzie tylko masz ochotę,czuj się jak u siebie - to miało dać jej do zrozumienia,że może czuć się tu na luzie i zachowywać jak będzie chciała.
Przez moment zastanowiła się,że w ostatnim czasie to kolejny mężczyzna,który otwiera przed nią swoje "królestwo",ale nic nie powiedziała.Robert poszedł do kuchni,a paulina zaczęła zwiedzanie od najbliższych drzwi,za którymi była akurat jego sypialnia.Poczuła się trochę nieswojo widząc ogromne łóżko z elegancką pościelą,zastanawiała się z kim Robert tu sypia.To były głupie myśli bo w końcu był wolnym facetem,niezależnym i mógł robić co chciał i z kim chciał,ona nie miała prawa się tym interesować.Wolała wyjść stąd jak najszybciej.
W sąsiednim pokoju trafiła na jego prywatną siłownię.Zrobiła na niej duże wrażenie,sprzęt był wysokiej jakości i można było wykonywać na nim dosłownie wszystkie ćwiczenia,które proponowały renomowane siłownie,kluby fitness i inne tego typu punkty w całym mieście.
Miał też piękną łazienkę urządzoną w tonacji bordowej,z praktycznym prysznicem,marmurową umywalką i ogromną,głęboką wanną,w której kąpiel musiała być niewątpliwie dużą przyjemnością,paulina mogła to sobie bez trudu wyobrazić i znów szybko zbeształa się za swoje myśli.
Tak mieszkanie było piękne,doskonale urządzone i wspaniale zadbane jak na to,że nie było w nim żadnej kobiety,która zajmowałaby się tak prozaicznymi czynnościami jak sprzątanie czy podlewanie kwiatków.
Kiedy paulina przyszła do kuchni kawa stała już na tacy,obok stało pokrojone ciasto jak sądziła wypieku mamy Roberta,który właśnie wycierał kieliszki do wina,była ciekawa czy zawsze tak właśnie przyjmował kobiety.
- muszę przyznać,że jestem pod dużym wrażeniem,masz piękne mieszkanie i jak widzę doskonale sobie radzisz - stwierdziła z prawdziwym uznaniem,Robert widział,że mówiła prawdę i bardzo go to cieszyło.
- Cieszę się,że ci się podoba,pewnie spodziewałaś się bałaganu i brudu,a tu takie rozczarowanie.jak na mieszkanie,w którym nie ma kobiety to musisz przyznać,że jest w porządku - nie zamierzał się przechwalać,ale lubił kiedy ktoś z jego znajomych zauważał jego dobry gust i zaangażowanie.
- Ostatnio mężczyźni zaskakują mnie co raz bardziej niż kobiety,mam przyjaciela,który prowadzi dużą firmę,wychowuje samotnie trzyletniego synka i zajmuje się domem,a na dodatek gotuje chyba lepiej ode mnie - przyznała choć ciężko jej było to zaakceptować,ale Michał był naprawdę świetnym kucharzem.- Zresztą poznałeś Michała dzisiaj na chrzcinach - dodała przypominając sobie,że panowie się znają od dzisiejszego popołudnia.
- Jak widać doskonale dajemy sobie radę bez kobiet - zażartował zabierając tacę do pokoju,Paulina poszła za nim rozbawiona jego męską dumą z samego siebie, która go rozpierała.
Przeszli do gabinetu Roberta,zwiedzając wcześniej mieszkanie Paulina ominęła ten pokój.
Była tu piękna mahoniowa ława,kanapa i fotele,pokój służył Robertowi jednocześnie do przyjmowania swoich gości jak i do pracy przy ogromnym biurku,które stało w rogu pokoju.
Paulina usiadła na kanapie,zawsze wolała tego typu meble od najwygodniejszych foteli,Robert postawił tacę na ławie i usiadł koło niej.
- Możliwe,że świetnie wam idzie prowadzenie domu,ale gdyby nas nie było to ciekawe skąd byście brali kolejnych mężczyzn?Chciałabym zobaczyć faceta rodzącego,byłoby to ciekawe doświadczenie,nie sądzisz? - nawiązała do zapewnień Roberta o tym jak świetnie sami sobie mężczyźni dają radę,była wyraźnie rozbawiona.Wyobraziła sobie jak szybko zniknęłaby ich męska siła i duma w takiej sytuacji.
- Nie wiadomo czy i tutaj byśmy cię nie zaskoczyli,ale z pewnością kobietom to wychodzi perfekcyjnie - na tym polu Robert wolał ustąpić bez zbędnych dyskusji.Wprawdzie sprawa była czysto teoretyczna to jednak nie miał ochoty na tego typu doświadczenia nawet gdyby były możliwe.
Czuli się w swoim towarzystwie na luzie,zrelaksowani i dziwnie odprężeni,tak jakby widywali się na co dzień,a przecież była między nimi ogromna przepaść,nie zamknięte sprawy.
Robert zaczął jej opowiadać jak trudno było mu na początku kiedy zaraz po studiach zaczynał pracę,młody i bez doświadczenia,ale za to niesamowicie ambitny.Z czasem oddawał się pracy z co raz to większym zaangażowaniem,brał dodatkowe dyżury,jeździł na sympozja i szkolenia,powoli zaczynał się wyróżniać na tle innych młodych lekarzy.Kiedy na początku tego roku zaproponowali mu kierowanie Intensywną Terapią  był zaskoczony,ale zdawał sobie doskonale sprawę,ze to dla niego ogromne wyróżnienie i awans.
Paulina słuchała go z zainteresowaniem,zauważyła,że podobnie jak ona poświęcił się pracy bez reszty,życie osobiste zeszło na dalsze plany,to praca i kariera były najważniejsze.Rozmawiali pijąc pyszne wino i kiedy w pewnym momencie paulina spojrzała na zegarek było już dobrze po jedenastej co trochę ją zaskoczyło,zupełnie nie czuła upływu czasu kiedy tak siedzieli pogrążeni w rozmowie.
- Zrobiło się już bardzo późno,powinnam wracać do domu - chciała trochę wypocząć przed jutrzejszą podróżą.
- Dlaczego? - zapytał Robert przyglądając się jej uważnie,nie chciał żeby właśnie teraz wychodziła.
- Co dlaczego, nie bardzo rozumiem? - teraz ona była zaskoczona i patrzyła na niego nieco zdziwiona.
- Cudownie spędziłem dzisiejszy dzień razem z tobą Paulina i nie chcę żebyś teraz wychodziła - przysunął się do niej,wziął ją za rękę,jego głos nagle nabrał cieplejszej,intymniejszej barwy.
- Nie jestem pewna czy dobrze cię zrozumiałam Robert - czułą się nieco niezręcznie,ale nie zabrała ręki i nie cofnęła się,czuła rosnące między nimi napięcie,jakieś niesamowite wibracje.
- Wydaje mi się,że doskonale mnie rozumiesz Paulinko - powiedział pieszczotliwie uśmiechając się szelmowsko,nachylił się nagle i zaczął namiętnie całować,jakby czekał na to od dawna.
Paulina była zaskoczona,ale odwzajemniała jego pocałunki,czuła się błogo i bezpiecznie,było jej dobrze ich usta nie mogły się sobą nasycić.Był mężczyzną jej marzeń,kiedyś tak bardzo go kochała i pragnęła,a mieć nie mogła,teraz czuła jego żarliwe pocałunki i nie mogła temu się sprzeciwić.Dopiero po dłuższej chwili zapomnienia kiedy poczuła jego usta również na swojej szyi,karku,ramionach do jej podświadomości zakradły się złośliwe chochliki,które zaczęły jej szeptać,ze to nie tak,ze nie powinna ego robić.
- Robert nie możemy,nie powinniśmy - powiedziała odsuwając go od siebie,czuła jak cała płonie od jego namiętnych pocałunków,ale wciąż próbowała się jeszcze opierać.
- Dlaczego?Pragnę cię Paulina i ty mnie też pragniesz,czuję to,myślę,że już dawno tak było,ale teraz dopiero zdałem sobie z tego sprawę.Dlaczego nie możemy dać sobie trochę szczęścia skoro oboje tego chcemy,przecież nikogo tym nie krzywdzimy.Paulina proszę nie odpychaj mnie teraz - ujął jej twarz w dłonie tłumacząc jak dziecku,pragnął jej ogromnie,ale nie zamierzał w żaden sposób zmuszać jej do niczego,po prostu czuł,że ona tego chce tak samo jak on.
Patrzył w jej duże brązowe oczy,w tej chwili były prawie czarne i błyszczały bardziej niż zwykle,nie wyrażały jednak sprzeciwu,wyczytał w nich jej przyzwolenie.Pocałował ją znów,tym razem delikatnie,powoli jakby przed chwilą nie całowali się żarliwie,a byłby to ich pierwszy pocałunek.Nie broniła się dłużej znów oddając mu pocałunki,przylgnęła do niego mocno,całym ciałem,miał rację pragnęła go tak samo jak on jej.Całował jej twarz,oczy,szyję,rozbierali się w pośpiechu,głodni siebie wzajemnie,czekali na tą chwilę bardzo długo,może nie do końca tego świadomi,teraz już nic nie było w stanie ich powstrzymać.Kochali się pośpiesznie i gwałtownie jakby w obawie,że za chwilę coś im przeszkodzi,coś się wydarzy.Ale nic takiego się nie stało,ich ciała złączyły się w jedno w miłosnym uniesieniu i wzajemnej rozkoszy,w końcu zasnęli przytuleni do siebie na gabinetowej kanapie.Ten pokój nabrał teraz innego znaczenia.

Iza zmywała naczynia piętrzące się na kuchennym stole.Marek wycierał je do sucha i chował do szafek.Goście już dawno byli w swoich domach,a Patrycja spała smacznie w swoim łóżeczku po wieczornej kąpieli.
- To był wspaniały dzień,prawda kochanie? - Marek uśmiechnął się do zony całując ją w policzek.
- Tak chociaż czuję się wykończona i marzę żeby położyć się do łóżka - westchnęła naprawdę zmęczona dzisiejszym dniem Iza.
- Co za zbieg okoliczności,czytasz w moich myślach Izuniu,ja też marzę o łóżku,w którym będzie na mnie czekała moja piękna i kochana żona - powiedział namiętnym głosem kradnąc całusa z jej ust.
- Jesteś okropnym zbereźnikiem mój mężu,dobrze,że nasze dziecko śpi bo mogłoby jeszcze usłyszeć jak tatuś świntuszy,fe wstydź się - udawała,że jest zgorszona sugestią męża choć doskonale wiedziała,że w jego słowach nie było ani cienia wulgarności.To były zwyczajne żarty Marka,do których już dawno zdążyła przywyknąć.
Tego wieczoru było im ze sobą cudownie,przepełniała ich ogromna,bezgraniczna miłość,Marek był dla niej niezwykle czuły i delikatny,tak jakby kochali się po raz pierwszy i nie chciał jej skrzywdzić.Długo jeszcze leżeli wtuleni w siebie ciesząc się wzajemną bliskością,tym,że jest im z sobą tak cudownie,Marek okręcał wokół palca kosmyki  płomiennych włosów żony.
- O czym myślisz kochanie? - zapytał widząc,że coś wyraźnie ją absorbuje od dłuższej chwili.
- O Paulinie i Robercie,tak dobrze się dzisiaj rozumieli,odwoził ją do domu i zastanawiam się czy w końcu Paulina dojdzie do siebie.Sądzę,że wciąż o nim myśli i dlatego jest sama,może i on myśli o niej, byłoby cudownie gdyby sobie w końcu ułożyła życie,może wróciłaby do Krakowa - bardzo chciała mieć przyjaciółkę znowu blisko przy sobie żeby mogły się częściej widywać,a nie być zależnymi od telefonów i maili,które nie dawały niestety namacalnej bliskości.
- Wiem,że tego pragniesz,Paulina jest ci bardzo bliska,ale trudno przewidzieć co się wydarzy,musisz być bardziej cierpliwa i poczekać mimo,że nie lubisz tego tak bardzo robić - chciał dokładnie tego samego dla Pauliny co Iza,ale wiedział już jak zaskakujące często potrafi być życie.
- Mój kochany mężu znasz mnie doskonale i dlatego jestem z tobą taka szczęśliwa - objęła go przytulając się mocno,wiedziała,że marek daje jej bezpieczeństwo i miłość jakich nie znalazłaby z żadnym innym mężczyzną.
Usnęli szczęśliwi,pewni siebie i swoich wzajemnych uczuć,ich miłość rozkwitała jak piękny kwiat bez względu na upływający czas,a doświadczenia,które wspólnie przeżywali sprawiały,że stawała się mocniejsza i dojrzalsza.

Paulina obudziła się kiedy na zewnątrz było wciąż ciemno,przez chwile zastanawiała się gdzie jest i co tu robi,ale zaraz przypomniał się jej wczorajszy wieczór,a właściwie noc.Wstała cicho narzucając na siebie koszulę Roberta,spojrzała jak smacznie spał choć na kanapie nie było tak wygodnie jak w łóżku i uśmiechając się sama do siebie poszła wziąć prysznic.Strumienie ciepłej wody rozpryskiwały się na jej ciele, ona zastanawiała się nad tym co właśnie się między nimi wydarzyło,choć było jej cudownie z Robertem to jednocześnie czuła,że coś było nie tak.
Robert okazał się wspaniałym,czułym kochankiem,czekała od dawna na to co się stało,to było niezapomniane przeżycie i ani prze chwilę nie żałowała,że dała się ponieść pożądaniu.No właśnie pożądaniu i to było to zasadnicze "ale".Paulina go nie kochała,kiedyś może tak,w tej chwili pragnęła go,było jej z nim dobrze,ale to z pewnością nie była już miłość i własnie to sobie uświadomiła.
Wytarła się w olbrzymi ręcznik wiszący w pobliżu prysznica,ubrała i poszła do kuchni,chciała przygotować dla nich śniadanie.
Kroiła właśnie chleb kiedy zjawił się się w kuchni Robert we frotowym szlafroku,objął ją od tyłu w pasie przyciągając do siebie,musnął jej szyję pocałunkiem.
- Robert bo utnę sobie palec prze ciebie,chyba w ten sposób nie szukasz swoich pacjentów? - zażartowała odkładając nóż i obracając się do niego.
- Absolutnie nie,szukam pewnej dziewczyny,która cichaczem uciekła ode mnie,kiedy otworzyłem oczy nie było jej przy mnie,stęskniłem się - powiedział cicho i tym razem chciał pocałować ją w usta,ale wymknęła mu się sprytnie. - Co się stało? - zaskoczyła go wyczuwalna zmiana w jej zachowaniu.
- Robert posłuchaj musimy porozmawiać,właściwie powinniśmy to zrobić wczoraj zanim wylądowaliśmy na tej kanapie,ale skoro się nie udało porozmawiajmy teraz - stwierdziła stanowczo Paulina,była bardzo poważna siadając przy kuchennym stole.Robert szybko zauważył,że nie mogło chodzić o błahostkę.
- Co takiego chciałaś mi wczoraj powiedzieć,ukryłaś coś przed mną,masz teraz wyrzuty sumienia? - usiadł na drugim krześle,przez chwile zastanawiał się czy nie była czasem związana z kimś w Warszawie,a wczoraj tylko uległa chwili słabości.
- Nie martw się,tak jak powiedziałeś nikogo nie skrzywdziliśmy tym co się stało,było mi z tobą naprawdę cudownie,pragnęłam tego.To co chcę ci powiedzieć dotyczy naszej przeszłości - uspokoiła go szybko widząc,że się nieco zaniepokoił jej słowami. - Powinieneś w końcu poznać prawdę i dowiedzieć się czemu kiedyś uznałam naszą przyjaźń za niemożliwą,dlaczego tak naprawdę wyjechała,a właściwie uciekłam wykorzystując nadarzającą się okazję.
Zaczęła mówić o tym jak go poznała,polubiła i w końcu odkryła,że się w nim zwyczajnie zakochała,a on był taki chłodny i niedostępny.W miarę jak opowiadała mu tą całą historię zdumienie Roberta co raz bardziej rosło i malowało się na jego twarzy.Kiedyś z pewnością po takiej nocy Paulina byłaby najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem,ale kiedyś go kochała,nie chciała tego dłużej przed nim ukrywać,dzisiaj było zupełnie inaczej.Być może stracili swoją szansę przez jej zachowanie,ale tamten czas już minął i pewnych spraw się nie zmieni.Nawet przez myśl mu nie przeszło,że Paulina mogła być w nim zakochana,że to co zrobiła było wynikiem jej nie odwzajemnionych przez niego uczuć.A on myślał,ze z niego zadrwiła,zabawiła się nim i zwyczajnie rzuciła w kąt uciekając.
- Myślałem,że kochasz się w Andrzeju - powiedział w końcu kiedy Paulina skończyła mówić i przez chwilę zapanowała miedzy nimi cisza.
- W Andrzeju?Skąd ci to przyszło do głowy?Owszem bardzo go lubiłam,ale wyłącznie jako kolegę,dla mnie jako facet liczyłeś się tylko ty i gdyby ta noc przytrafiła nam się wtedy nie miałabym wątpliwości,że jestem naprawdę szczęśliwa.Ale dzisiaj jest inaczej,nie mówię,że nic do ciebie nie czuję,ale to z pewnością nie jest miłość,ani ja cię nie kocham ani ty mnie Robert.Spójrzmy prawdzie w oczy,taki związek nie ma najmniejszych szans na przetrwanie,to wyłącznie fascynacja i pożądanie - miała dziwne przeczucie,że się nie myli i że Robert potrafi ją zrozumieć.
- Cóż mam powiedzieć?Właściwie odkąd wyjechałaś zastanawiałem się co tak naprawdę do ciebie czułem,czy może cię kochałem,ale masz rację to nie jest miłość.To jedynie fascynacja czymś nieznanym,niesprawdzonym,pociąg seksualny,a my musimy znaleźć swoje drugie połówki jeśli chcemy zbudować prawdziwe,szczęśliwe związki.Mimo to ogromnie cię lubię,cieszę się,że sobie wszystko wyjaśniliśmy,nie wiem czy sam zdobyłbym się na taką rozmowę,a nie chciałbym cię znów stracić - popatrzył na nią z prawdziwą czułością.
- Również tego nie chcę,zawsze będę miała dla ciebie ciepłe uczucia i myślę,że potrafimy się porozumieć,nie musimy wcale się unikać,nasza przyjaźń jest możliwa i całkiem realna.Teraz kiedy wiemy,że się nie kochamy będzie nam dużo łatwiej,może jak mówisz każde z nas ułoży sobie szczęśliwie życie.Cieszę się,że tu wczoraj przyjechałam,to było pouczające doświadczenie - stwierdziła całując go w policzek,przytulił ją do siebie i chwilę tak trwali ciesząc się swoją bliskością i jasną sytuacją jaka nagle się między nimi zrobiła.
Wreszcie pogodzeni i pewni wzajemnych uczuć,w końcu po paru latach wzajemnych animozji i niedomówień mogli być razem szczęśliwi nie raniąc się niepotrzebnie.





sobota, 25 sierpnia 2012

Mała przyjemność

Witajcie!
Jak Wam mija sobota,jak pogoda u Was?W Krakowie troszkę słońca się pojawiło,ale generalnie raczej pochmurnie i dość wietrznie.Za to można swobodnie oddychać i nie czuć się w środkach komunikacji miejskiej jak w "konserwach":).
Dzisiaj miałam troszkę luźniejsze popołudnie i idąc za radę mojej Przyjaciółki postanowiłam zrobić sobie małą przyjemność,pomyśleć o sobie,a nie tylko o wszystkich codziennych sprawach i obowiązkach.Wybrałam się do jednej z naszych krakowskich galerii handlowych z postanowieniem nabycia jakiegoś ciuszka.szczerze mówiąc nie często poszerzam ich kolekcję i to z różnych względów,ale czasami taki zakup może zrobić człowiekowi frajdę i poprawić nastrój.Wprawdzie mój ostatnio jest naprawdę dobry,a czasami to i euforyczny,ale jak postanowiłam tak zrobiłam.Nie specjalnie przepadam za łażeniem po tych wszystkich zatłoczonych punktach gdzie wiele osób łazi tylko po to żeby zabić czas (skąd go tyle mają nie wiem bo mnie generalnie doba wciąż wydaje się za krótka:)),hałas jest tam niesamowity,aż współczuję tym,którzy tam pracują prze kilka czy kilkanaście godzin dziennie.Zaglądnęłam w klika miejsc i ponieważ co tu się czarować lato nie ubłagalnie się powoli kończy zdecydowałam się na coś co będzie w jesieni zdecydowanie bardziej przydatne.Nabyłam w New Yorkerze błękitną bluzkę koszulową,zapinaną z góry na dół na guziczki,z fajnym dekoltem i marszczeniem na biuście,rękaw 3/4 ale zapinany i można też nosić jako długi.Bluzkę można założyć zarówno do dżinsów jak i do eleganckiej spódnicy,z pewnością będzie się fajnie i elegancko prezentowała,a ostatnio właśnie taki styl preferuję w moim ubiorze-idealna do pracy,na spotkanie biznesowe jak i na wyjście wieczorne z przyjaciółmi czy facetem.Z pewnością podkreśli właściwe atuty,a kolor jest idealny,bardzo elegancki i do tego mój ulubiony.Niestety nie mam możliwości jej zaprezentowania,ale wierzę w waszą wyobraźnię i znajomość mody,z pewnością wiecie o czym mówię.a zapomniałabym o cenie,69,90zł czyli jeszcze nie jest to bankructwo:),znakomicie poprawia nastrój i mam nadzieję,że spełni moje oczekiwania.
Miłego popołudnia i wieczoru,pozdrawiam Was serdecznie.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Nowości w mojej łazience

Witam w nowym tygodniu,jak Wam minął weekend?Mnie generalnie dość pracowicie,cały czas miałam coś do zrobienia i jeszcze udałam się na małe łowy "nowinek" kosmetycznych i będę z nimi eksperymentować:)
Wyczytałam ostatnio w jednym z czasopism o cennym działaniu olejku rycynowego na rzęsy,podobno je wzmacnia i powoduje,że stają się gęstsze co nie ukrywam zainteresowało mnie bo akurat moje są długie,ale niestety cienkie.Udałam się więc do apteki i nabyłam całkiem pokaźną butlę 100ml za 10zł,wieczorem smaruję moje rzęsy szczoteczkę z wcześniejszej odżywki i będę obserwować czy rzeczywiście zadziała.


Drugim moim nabytkiem,który mnie bardzo zainteresował był preparat do regeneracji paznokcia Regenerum,maleńka tubeczka z pędzelkiem do łatwego aplikowania i masażu płytki paznokciowej,ma wzmacniać i odżywiać zarówno samą płytkę jak i macierz paznokcia.Nie ukrywam,że nie jest tani bo 5ml kosztuje 20zł,ale zależy mi bardzo na znalezieniu naprawdę dobrego specyfiku do regeneracji moich biednych paznokci i zdecydowałam spróbować.
Od producenta:

Jak działa Regenerum?


5 naj­częst­szych pro­ble­mów paznokci: 
  • kru­chość
  • łamli­wość
  • roz­dwa­ja­nie
  • prze­bar­wie­nia
  • suche skórki
Przy­czyna:
  • nie­do­bór witamin
  • kon­takt z wodą i środ­kami chemicznymi
  • sto­so­wa­nie kolo­ro­wych lakierów
Roz­wią­za­nie:
Dzięki wyso­kiej zawar­to­ści wita­min i olej­ków Rege­ne­rum wzmac­nia, nawilża i chroni płytkę paznok­cia. Dodat­kowo wpływa na roz­ja­śnie­nia prze­bar­wień oraz pie­lę­gnuje ota­cza­jący naskórek.  Rege­ne­rum roz­wią­zuje 5 naj­częst­szych pro­ble­mów paznokci jednocześnie!
  • wzmac­nia
  • uela­stycz­nia
  • zapo­biega rozdwajaniu
  • roz­ja­śnia przebarwienia
  • zmięk­cza skórki

Rege­ne­rum to połą­cze­nie sku­tecz­no­ści z nowo­cze­sną tech­no­lo­gią. Wła­śnie dla­tego w jego skład wcho­dzą wyłącz­nie natu­ralne olejki oraz znane ze swo­ich wła­ści­wo­ści wzmac­nia­ją­cych wita­miny A i E.
Łącznie olej­ków oraz wita­min A i E to sku­teczna metoda spro­wa­dzona i sto­so­wana rów­nież w domo­wej pie­lę­gna­cji paznokci. Siła jej dzia­ła­nia tkwi przede wszyst­kim w nawil­ża­ją­cej i rege­ne­ru­ją­cej mocy olej­ków oraz wzmac­nia­ją­cym i ochron­nym dzia­ła­niu witamin.
Dla­czego?
Czę­ste mocze­nie i osu­sza­nie paznokci osła­bia ich struk­turę spra­wia­jąc, że stają deli­katne i łamliwe. Bogate w kwasy tłusz­czowe olejki dzia­łają nawil­ża­jąco, dzięki czemu zatrzy­mują wodę w paznok­ciach chro­niąc je przed wysu­sze­niem (i wchła­nia­niem wody), a tym samym zmniej­szają ich kru­chość (zobacz jak to działa).
Wita­miny A i E to z kolei zestaw nie­zbędny do pra­wi­dło­wego funk­cjo­no­wa­nia naskórka oraz jego wytwo­rów, czyli paznokci. Wspo­ma­gają ich odbu­dowę oraz chro­nią przed szko­dli­wym wpły­wem czyn­ni­ków zewnętrznych.
Wita­mina A
Warun­kuje pra­wi­dłowy wzrost, roz­wój oraz funk­cjo­no­wa­nie komó­rek naskórka. Jej nie­do­bór powo­duje m.in. kru­chość i łamli­wość paznokci.
Wita­mina E
Odży­wia naskó­rek i jego wytwory (włosy, skóra, paznok­cie). Ma dzia­ła­nie wygła­dza­jące, zmięk­cza­jące i uela­stycz­nia­jące. Jest natu­ral­nym prze­ciw­u­tle­nia­czem – chroni orga­nizm przed szko­dli­wym dzia­ła­niem wol­nych rod­ni­ków. Dodat­kowo zmniej­sza wraż­li­wość skóry na pro­mie­nio­wa­nie UV oraz hamuje pro­cesy foto­sta­rze­nia.

Brzmi to wszystko niezwykle dobrze,próbowałam już różnego rodzaju odżywek i jak na razie nic nie pomagało,będę systematyczna w stosowaniu tego preparatu i zobaczymy.
 
To by było na dzisiaj tyle,wkrótce postaram się zamieścić mój pierwszy filmik o produktach Safiry,muszę jeszcze go tylko "wykończyć" i będę się mogła wam pochwalić moim dziełem.
Miłego tygodnia,ma być ciepło i wakacyjnie więc korzystajmy jeśli tylko możemy.Pozdrawiam.
 

czwartek, 16 sierpnia 2012

Na posterunku:)

Dzień dobry,jak minął Wam wczorajszy wolny dzień?Co porabialiście?Pogoda dopisała?U nas nie było najgorzej choć z pewnością do letnich temperatur sporo brakowało.Dzisiaj już słoneczko się pojawiło,jest cieplej więc może jest jeszcze szansa na trochę lata?Bardzo bym chciała bo szczerze mówiąc jestem zmarzluchem i kiedy pomyślę sobie o tych wszystkich miesiącach,które przed nami to jakoś mi smutno się robi,ale cóż takie są koleje natury.Dlatego czekam na słoneczne,ciepłe dni kiedy będzie można jeszcze włożyć letnie ciuszki i się nimi nacieszyć.
Wczorajszy dzień spędziłam pracowicie bo jak zapowiadałam robiłam ruskie naleśniki-to taka prostsza i szybsza wersja ruskich pierogów.Farsz taki sam,moja Mama robi rewelacyjny,zawsze przy okazji trochę podjadam:),no i pakujemy go do naleśników,już mojej produkcji.Tym razem udało mi się zrobić ponad 40,prezentowały się konkretnie,zresztą sami możecie ocenić na zdjęciach.Część była na obiad,a reszta w porcje i do zamrażalnika,potem tylko odpowiednio wcześnie trzeba wyjąć żeby się rozmroziły i na patelnię do podgrzania,szybko i prosto.Do naleśników co kto lubi-może być śmietana,a ja tam wolę mój ulubiony sos,na który przepis już kiedyś wam podawałam.Były pyszne i zostało jeszcze na dzisiejszy obiad:)
No to cóż zabieram się do pracy,mam nadzieję na owocny dzionek.Pozdrawiam serdecznie,miłego dnia.




poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Nowości na blogu

Witam Wszystkich w poniedziałkowe popołudnie,akurat mam chwilkę oddechu bo naprawdę ciężkim dniu więc szybciutko kilka słów o nowościach u mnie.
Pojawiła się nowa zakładka kalendarze na pulpit gdzie możecie sobie ściągnąć kalendarz na ekran swojego kompa (o ile oczywiście taki chcecie mieć) z produktem Safiry,możecie go potraktować jak reklamę na swoim blogu czy stronie (jeśli takie macie).Dodałam też obserwatorów mojego bloga,na razie mam tylko jednego:(,ale liczę na Was Kochani,dodawajcie się,serdecznie zapraszam.
Dodatkowo w zakładce polecam będą pojawiać się krótkie filmiki opowiadające o produktach firmy Safira,które dla Was przygotowałam.Pierwszy na temat tego jakie korzyści płyną ze współpracy z Safirą jako Konsultant.Mam nadzieję,że te nowości troszkę ubarwią mojego bloga i się Wam spodobają.
Jak widzicie nie próżnuję i cały czas wcielam w życie moje pomysły,chyba jestem po prostu  stworzona do pracy:).A dla Wszystkich,którzy wolą jednak odpoczywać przypominam,że w środę wolne i możecie poleniuchować.Miłego popołudnia.



piątek, 10 sierpnia 2012

Twórczość ukryta cd.

Kochani na weekend mam dla Was następny odcinek swojej twórczości,przepraszam,że zamieszczanie tych rozdziałów idzie mi dość powoli,ale przepisywanie tekstu zajmuje mi sporo czasu,a jak wiecie ostatnio mam masę nowych spraw na głowie,o których zresztą często Wam piszę.mam nadzieję,że te opóźnienia zostaną mi jakoś wybaczone:). Miłego weekendu Kochani.

"NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 12:

Dni biegły swoim codziennym,dotychczasowym tempem,za oknami zrobiło się zimno i deszczowo,ludzie posmutnieli jakby z żalu za odchodzącym latem.Jesień nastrajała ludzi sentymentalnie,dni były co raz to krótsze i chłodniejsze,co raz to rzadziej na niebie pojawiało się słońce.Nic nie trwało wiecznie,ani nie stało w miejscu,na kolejne lato trzeba było poczekać do przyszłego roku,przed wszystkimi roztaczała się perspektywa listopadowej szarugi,a później mroźne tygodnie zimy,której jedynym urokiem był śnieg kiedy był jeszcze biały i kilka dni Świąt.
Iza całkowicie wróciła do formy i mogła już sama zajmować się córeczką,oczywiście nadal wszycy chcieli jej pomagać,a a szczególności Marek.Starał się wracać do domu jak najszybciej tylko mógł,stale przynosił jej kwiaty lub inne drobne prezenty,którymi ogromnie wzruszał Izę.Patrycja za to miała łóżeczko pełne zabawek i jak na dwumiesięcznego człowieczka była rozpieszczana do granic przyzwoitości.Odkąd zjawiła się na tym świecie zrozumieli jakie to cudowne uczucie móc być rodzicami i ile radości może przynieść takie maleństwo.Marek uwielbiał żonę i zrobiłby dla niej wszystko z wdzięczności za córkę,którą mu urodziła takim wysiłkiem i poświęceniem.Wiedział,że nigdy nie zapomni tych strasznych dni jakie przeżywał po urodzeniu się Patrycji kiedy jego zona walczyła o życie.
Paulina w miarę możliwości starała się przyjeżdżać na weekendy do Krakowa,dziewczęta spędzały wspólnie dużo czasu,rozmawiały,wspominały lata szkoły i studiów,znów bardzo się do siebie zbliżyły,ich przyjaźń ponownie rozkwitła.
Przychodził też Michał razem z Kamilkiem,który bardzo lubił małe dzieci i każdą ciocię,która okazywała mu trochę serca i ciepła.jego stosunki z Izą znacznie się poprawiły,a z Markiem byli teraz dobrymi kumplami i zniknęła gdzieś ich dawna wzajemna antypatia.Iza interesowała się rozwojem sprawy sądowej Michała,odbyły się dotychczas dwie rozprawy i jak na razie wszystko szło zgodnie z zamierzeniami pani mecenas.Przewidywała,że jeszcze przed Bożym Narodzeniem zapadnie wyrok i Michał będzie jedynym prawnym opiekunem syna,z czego Michał bardzo się cieszył,tak jak i jego przyjaciółki.
Kilkakrotnie jeździł do warszawy i zawsze zatrzymywał się u pauliny,spędzali ze sobą sporo czasu o ile ona akurat nie siedziała w sądzie.Doskonale się rozumieli,a Paulina nie czuła się już taka samotna wracając wieczorem do domu,jedli razem kolację i długo rozmawiali.Joanna jeszcze kilkakrotnie dawała jej do zrozumienia, ze powinna wykorzystać sytuację i zmienić charakter tej znajomości.Paulina sama kiedyś się nad tym nawet zastanawiała,ale szybko doszła do wniosku,że jest jej cudownie z Michałem,ale właśnie tak jak było teraz,nie chciałaby tego zepsuć.
Kiedy ona przyjeżdżała do Krakowa często go odwiedzała poświęcając dużo czasu Kamilowi,chłopiec bardzo się do niej przyzwyczaił i ogromnie ją polubił.Spragniony miłości matczynej przylgnął do niej całym sercem,płakał kiedy musiała wracać do warszawy,a i ona miała łzy w oczach żegnając się z chłopcem.
Michał czuł,że Paulina staje mu się co raz bliższa i zaczynał żałować,że kiedyś tak pochopnie ją osądził i odrzucił jej wyciągniętą do niego rękę.Był wtedy przybity i załamany rozstaniem z Izą,nie miał ochoty na zawieranie jakichkolwiek znajomości,tym bardziej z osobą,która była najlepszą przyjaciółką jego byłej dziewczyny.Odejście Izy bolało go bardziej niż mógł przypuszczać,czuł się rozczarowany i nie wierzył,że może istnieć prawdziwa przyjaźń,jak miał w nią wierzyć kiedy zostawiła go osoba,którą tak bardzo kochał?Dopóki nie spotkał Anki prowadził bardzo szalone życie,które składało się z ciągłych imprez,dyskotek i zaliczania nowych panienek,nie brakowało chętnych do pocieszania jego złamanego serca.jednak żadnej z tych znajomości nie traktował poważnie,po kilku spotkaniach mówili sobie "cześć" i choć być może,niektóre z tych dziewczyn wiązały z Michałem większe nadzieje on szybko zapominał o ich istnieniu.Żadnej z nich nie potrafił,a może po prostu nie chciał zaufać,nie umiał się otworzyć i opowiedzieć jak ciężko jest mu w życiu,choć dokoła było wiele dziewcząt on nie mógł znaleźć takiej,która przekonałaby go,że z powodu zawiedzionej miłości świat się nie kończy,że z pewnością spotka jeszcze kogoś z kim będzie naprawdę szczęśliwy.Ance zresztą też nie ufał i traktował ją podobnie do poprzednich dziewcząt,ale ona była przebiegła i zwyczajnie go omamiła,a później z poczucia obowiązku zaproponował jej małżeństwo.Kiedy go zostawiła po urodzeniu syna poczuł się kolejny raz oszukany przez życie,tym razem rozczarowanie bolało jednak mniej,Anki nie kochał,a poza tym dała mu Kamila,który stał się całym jego światem i na niego przelał swoją niespełnioną miłość.Dopiero teraz uświadomił sobie,że gdyby spróbował wcześniej zaufać paulinie może udałoby mu się uniknąć tylu życiowych rozczarowań,nie miałby tylko wtedy Kamila i pewnie dlatego nie żałował swojej decyzji.
Spotkanie z Pauliną wiele zmieniło w jego życiu,zajęła w nim teraz ważne miejsce i była pierwszą osobą,której zaufał po rozczarowaniach z Izą,czuł,ze tym razem się nie zawiedzie na swojej przyjaciółce.Wniosła w życie jego i Kamila dużo ciepła,radości,nawet w ich kawalerskim mieszkaniu odczuwało się już kobiecą rękę,zawsze coś zmieniła w czasie swoich krótkich wizyt.Michał czuł się z nią doskonale,nie musiał się kontrolować ani ukrywać swoich uczuć,pomagała mu stawić czoła problemom,które ostatnio na niego spadły.Dała mu też odczuć,że bardzo go lubi,szanuje,że jest wspaniałym człowiekiem,który może tylko nie do końca wierzy ws swoje możliwości,uświadomiła mu,że życie wciąż trwa,a on zasługuje na swoje szczęście.
Paulina zresztą sama zmieniła się odkąd się poznali,mimo nawału pracy jaki miała w związku z prowadzonym procesem potrafiła się uśmiechać,a nawet śmiać się głośno co było naprawdę dużą zmianą w jej dotychczasowym samotniczym życiu.Michał doskonale rozumiał co przeżywała po rozstaniu z Robertem i jak trudno musiało jej być samej w warszawie,podziwiał siłę,którą Paulina znalazła w sobie i jednak nie załamała się.W swojej zawodowej karierze osiągnęła naprawdę wiele,ale martwił się,że wciąż nie mogła poradzić sobie z życiem osobistym,bardzo chciał żeby była szczęśliwa,naprawdę na to zasługiwała.Widział też jak bardzo kochała dzieci,pokochała przecież jego syna i rozpieszczała go jak swoje własne dziecko,była dla niego lepsza niż matka,która go zostawiła,nigdy nie skarżyła się,ze Kamil ją męczy czy,że zawraca jej głowę.Bardzo kochała też Patrycję i przeżywała,że wkrótce zostanie jej chrzestną,Michał uważał,że powinna założyć swoją rodzinę i mieć własne dzieci,nie miał wątpliwości,ze byłaby doskonałą matka.Liczył,ze teraz kiedy znowu zbliżyła się z Izą uda im się wspólnymi siłami postawić ją na nogi,przekonać,że nie może wyłącznie pracować.Chciał jej szczęścia chociaż zdawał sobie sprawę,że wtedy z pewnością miałaby znacznie mniej czasu dla niego i jego synka,ale przecież nie mogła wiecznie poświęcać się dla innych.a może nie o to mu chodziło?Sam nie bardzo jeszcze rozumiał pewne uczucia,które się w nim odzywały kiedy był z Pauliną,wiedział,że przyjaźń,która się między nimi narodziła jest szczególna i z pewnością przeżyją jeszcze dużo pięknych chwil razem.Nie wiedział tylko jak ma interpretować słowo "razem",co ona miało znaczyć w ich związku,czuł,że zaczyna się dziać coś dziwnego w jego sercu.

Proces pauliny posuwał się do przodu dużo wolniej niż oboje z Ryszardem sądzili na początku,Paulina wkładała w niego mnóstwo wysiłku i zaangażowania co wyraźnie odbijało się na jej zdrowiu.Była blada,żle sypiała,miała podkrążone oczy i częste bóle głowy.Ryszard pochłonięty również procesem i przygotowaniami do zbliżającego się wkrótce ślubu początkowo tego nie zauważał.
Dopiero w andrzejki rozmawiali ze sobą trochę dłużej,Ryszard razem z Joanną organizowali małą imprezę dla przyjaciół i Paulina powiedziała mu właśnie,że nie da rady na nią przyjść.Zauważył wtedy,że tak źle wygląda,zaniepokoił się tym i zganił ją,że powinna pomyśleć w końcu o sobie bo jak tak dalej będzie się spalać to nie dotrzyma do końca procesu.Obiecała,że po ogłoszeniu wyroku zrobi sobie trochę wolnego,styczeń był jak dotąd zawsze spokojniejszym miesiącem,każdy zbierał siły po świątecznej przerwie.
Kilka razy dzwonił do niej Robert,ale zawsze była zajęta by poświęcić mu choćby trochę czasu i po kilku minutach odkładali słuchawki.Miała nadzieję,że kiedy przyjedzie na chrzciny Patrycji uda jej się chociaż trochę odpocząć i porozmawiać z Robertem,przecież mu to obiecała,sama zresztą czuła taką potrzebę.
Iza również zauważyła kiepski wygląd przyjaciółki i kilkakrotnie mówiła jej,że powinna zwolnić tempo pracy i odwiedzić lekarza.Paulina była jej wdzięczna za okazywaną troskę,ale absolutnie nie mogła pozwolić sobie teraz na żadne choroby,a lekarz z pewnością zaraz coś by jej wynalazł.Pchała więc dalej swój wózek wlewając w siebie tony kawy i odwiedzając czasami solarium dzięki czemu tuszowała swoją bladość,a jej skóra miała ładny wygląd,nie było tak bardzo widać jak jest naprawdę zmęczona.


czwartek, 9 sierpnia 2012

Popołudniowe opowieści

Hej,jak się dzisiaj macie,jak mija Wam dzień?Mam nadzieję,że równie udanie jak mnie.Nie chcę pisać pracowicie,u mnie akurat taki właśnie był,ale wiem,że nie wszyscy przepadają za swoją pracą i nie chcę się komuś narazić.
Muszę się Wam pochwalić nieskromnie,że ostatnio mój pęd do wiedzy w różnych nowych mi dziedzinach rośnie niesamowicie aż sama się dziwię skąd u mnie aż taki power?:)Zainteresowałam się grafiką komputerową,zaczęłam sobie pracować na specjalnym programie graficznym GIMP,super sprawa,jest tam sporo zakamarków i jeszcze wiele przed mną żeby wszystko rozgryźć, ale już teraz wychodzą mi całkiem ciekawe zdjęcia.Z kilku różnych można stworzyć swoje własne arcydzieło,zdjęcie, które Wam dzisiaj zaprezentuję jest właśnie taką moją małą twórczością:)Sprawia mi to ogromną frajdę,cieszy kiedy uda mi się odkryć jakąś nową właściwość programu,a kto wie może jakiś kurs graficzny w przyszłości?
A pro po twórczości to w ekspresowym tempie udało mi się też coś napisać,ale na razie nie mogę się Wam tym pochwalić bo to prezent-niespodzianka,jak odbiorca wyrazi zgodę to zobaczycie moje malutkie "dzieło".No więc wena mnie nie opuszcza i muszę wykorzystać to jak najlepiej,za chwilę może przyjść jakaś posucha i co wtedy?Choć ja staram się do tego absolutnie nie dopuszczać.

Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć o moim ostatnim nabytku kąpielowo - pielęgnacyjnym,a mianowicie o serii Sweet Secret firmy Farmona o zapachu kokosowo - bananowym.Mam trzy produkty: żel pod prysznic, olejek do kąpieli i mus do ciała.Oczywiście ktoś musi lubić zapach bananów i kokosa żeby ta seria urzekła go tak jak mnie,choć wbrew pozorom zapach wcale nie jest mdły czy słodki.Najlepszym tego dowodem jest fakt,że męska część mojej rodzinki zagustowała w tej egzotycznej kolekcji i z przyjemnością jak widzę z niej korzysta:). Kąpiel z tymi kosmetykami jest prawdziwą przyjemnością,rozkoszą dla zmysłów,a ciało jeszcze długo po wyjściu z łazienki pachnie ich aromatem.Produkty są w dość przystępnych cenach 12-14 zł,w miarę wydajne,mus idealnie się wchłania.Z ogromną przyjemnością funduję sobie kąpiel z tymi egzotycznymi preparatami.Z tej firmy jest jeszcze kilka innych zapachów i jeśli ktoś nie lubi takiego połączenia można też wybrać zestaw kawowy,czekoladowy czy migdałowy.Produkty w fajnych,kolorowych opakowaniach,przyciągają oko na półce,spokojnie można sprezentować komuś na imieniny,urodziny czy jakąś inną okazję.

Kilka słów o produktach od producenta:
Kokosowy olejek do kąpieli
Olejek kokosowy i mleczko bananowe

Wyjątkowy kosmetyk do mycia i pielęgnacji ciała o przyjemnej konsystencji i egzotycznym zapachu dojrzałych kokosów i bananów został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Specjalnie opracowana, bogata receptura doskonale myje oraz natłuszcza i wygładza skórę, a delikatna piana o słodkim zapachu egzotycznych owoców działa energizująco i odświeżająco, zapewniając dobry nastrój i uczucie komfortu. Regularne stosowanie kokosowego olejku do kąpieli poprawia kondycję
i wygląd skóry, zapobiegając jej wysuszeniu. Po kąpieli skóra staje się miękka i aksamitnie gładka, otulona długotrwałym, cudownie egzotycznym zapachem.
Sposób użycia: 25 ml olejku wlać pod strumień ciepłej wody. Zalecany czas trwania kąpieli 20 min.


Pojemność:
500 ml

 

Kokosowy mus do ciała
Słodki kokos i banany

Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o przyjemnej, jedwabistej konsystencji i urzekającym zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie olejku kokosowego i mleczka bananowego, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, na długo pozostawiając egzotyczny zapach słodkich owoców. Regularne stosowanie kokosowego musu do ciała daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry. Bogata receptura doskonale nawilża, odżywia i regeneruje skórę, przywracając jej aksamitną gładkość i delikatność, a wydobyta z wnętrza egzotycznych owoców, słodka kompozycja zapachowa zapewnia energię i witalność oraz wprowadza w doskonały nastrój.
 
Sposób użycia: Masło delikatnie wmasować w skórę. Stosować codziennie rano i/lub wieczorem.
 
Pojemność: 225 ml



Kokosowy sorbet do mycia ciała
Słodki kokos i banany

Wyjątkowy kosmetyk o delikatnej, jedwabistej konsystencji i urzekającym, egzotycznym zapachu dojrzałych kokosów i bananów został stworzony do codziennej pielęgnacji i mycia ciała, dla osób, które cenią produkty naturalne i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura doskonale myje oraz natłuszcza i wygładza skórę, poprawiając jej kondycję i wygląd. Regularne stosowanie kokosowego sorbetu pod prysznic nie wysusza skóry, doskonale ją nawilża i odżywia, a także na długo pozostawia uczucie świeżości oraz apetycznie słodki, egzotyczny zapach i jedwabiście gładką skórę.

Sposób użycia: Żel nanieść na zwilżoną skórę i rozprowadzić kolistymi ruchami, wykonując delikatny masaż całego ciała. Następnie dokładnie spłukać ciepłą wodą.

Pojemność: 225 ml


A teraz obiecane zdjęcie:)
I jak Wam się podoba?
Miłego popołudnia.
 
 
 

wtorek, 7 sierpnia 2012

Wieczorne rozmyślania....

Dobry wieczór,
Rzadko zaglądam tu o tej porze,ale jakoś ostatnio nie sypiam najlepiej,nie wiem czy to kwestia upałów czy może tego,że kłębi się we mnie dużo emocji i różnego rodzaju przemyśleń...,no w każdym razie sen nie przychodzi tak łatwo jak zazwyczaj pomimo męczącego dnia.
Muszę się wam pochwalić,że mój niedawno zakupiony sprzęt treningowy doskonale się spisuje i jestem bardzo wytrwała w swoich treningach jakie sobie przecież sama narzuciłam.Nieważne jak pogoda czy jak ciężki był miniony dzień,pedały się kręcą,forma rośnie,a kalorie...,ubywają,naprawdę już to można zauważyć.No i właśnie to najbardziej cieszy,daje satysfakcję i ogromną mobilizację do dalszych wysiłków.Polecam gorąco Wszystkim,którzy chcą zrobić coś dla siebie oczywiście pod warunkiem,że będziecie wytrwali i systematyczni,nie ma żadnych okoliczności łagodzących,inaczej nie będzie zamierzonych efektów.Tak więc pierwszy punkt mojego planu postanowień jest w czynnej realizacji i cieszę się,że mi się udało to osiągnąć,idziemy dalej ta drogą....
A teraz mam pytanie z zupełnie innej beczki,lubicie sprawiać przyjemności?Takie zwyczajne małe drobnostki codzienne,które mogą Komuś sprawić ogromną frajdę,a nas tak niewiele kosztują?Przyznam się wam,że ja to uwielbiam,naprawdę...,to cudowne uczucie,które daje mi niesamowita frajdę kiedy widzę,że jakiś drobny gest,słowo,czyn,które bez problemu mogłam wykonać sprawiają frajdę Komuś.Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy jak mały drobiazg może odmienić Czyjś dzień,rozjaśnić go,zaświecić światełko w czymś smutnym sercu....Wiem,że na co dzień się nad tym nie zastanawiacie specjalnie,ale może czasami warto-przecież miło wiedzieć,że sprawiliśmy Komuś przyjemność,że dzięki nam się uśmiechnął,że uwierzył,że coś co wydawała się jeszcze przed chwilą bez sensu nagle ten sens nabrało.Myślę,że dlatego też moja praca daje mi wiele przyjemności i satysfakcji,wkładam serce w to co robię i chcę robić to jak najlepiej,a jeśli dzięki temu Ktoś się uśmiechnie,powie coś miłego-to dla mnie najpiękniejsza nagroda.Ostatnio Ktoś właśnie powiedział mi,że nie sądził,że tacy ludzie jeszcze istnieją,szybko i profesjonalnie załatwiają sprawę-ja tylko wykonałam kilka telefonów,fakt pewnie nie każdemu by się chciało,ale ja inaczej nie potrafię,a to co usłyszałam w zamian było jak balsam na moje serce.Więc powiedzcie sami czy nie warto być pomocnym i ciepłym dla innych,to w końcu do nas wraca Kochani.Tak wiem,że nie każdy jest do tego przyzwyczajony,że jest zdziwiony,że ktoś zrobił coś dla niego od tak zwyczajnie,po prostu,że nie będzie w zamian czegoś oczekiwać.
Zostawiam każdemu wolną rękę,niczego nie narzucam,nie sugeruję,każdy w końcu żyje jak sam chce,ale jeśli nasze życie może być choć troszkę pogodniejsze,cieplejsze i milsze to dlaczego nie?
Dobrej nocy Kochani.


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Nawilżenie i regeneracja cery

Dzień dobry Kochani, jak minął Wam weekend?Pogoda dopisała,udało się zrealizować wszystkie plany?Mam nadzieję,że tak.W Krakowie słonecznie i bardzo gorąco,moje miejsce pracy idealne na tą pogodę,przyjemny chłodek aż ciężko będzie stąd wychodzić...Mnie weekend trochę się dłużył,ale pewnie dlatego,że jestem ostatnio naładowana pomysłami,emocjami i jakoś ciężko usiedzieć mi bezczynnie i tak po prostu leniuchować...,ale co tam dzisiaj opowiem Wam o świetnym produkcie do odżywienia i nawilżenia cery firmy Safira maseczce witaminowej.

MASECZKA NAWILŻAJĄCA ZIOŁOWO - WITAMINOWA

Dzięki obecności kwasów owocowych AHA maseczka głęboko nawilża skórę i naturalnie, łagodnie złuszcza obumarłe komórki naskórka, odsłaniając jego "świeżą" warstwę. Aloes i prowitamina B5 (d-panthenol) zwiększają jej własności nawilżające i odżywcze. Po użyciu maseczki skóra twarzy i szyi staje się gładsza i bardziej napięta, u kobiet o cerze dojrzałej wygładzona i ujędrniona. Systematycznie stosowana wyraźnie poprawia wygląd skóry i opóźnia proces jej starzenia.
Przeznaczona dla każdego rodzaju cery.
Sposób użycia:
Na umytą skórę twarzy i szyi nałożyć dość grubą warstwę maseczki i pozostawić na 20 minut. Nadmiar zetrzeć płatkiem kosmetycznym, po czym zmyć ciepłą wodą a następnie użyć toniku i nałożyć krem pielęgnacyjny. Polecamy tonik i kremy Safira. Stosować dwa razy w tygodniu.

Kod: 163103
Pojemność: 150 ml
Cena katalogowa: 26.90 PLN
Maseczka o lekkiej konsystencji,łatwo się rozprowadza,przyjemnie pachnie.Po użyciu maseczki nasza cera staje się gładka i widocznie ujędrniona,a dzięki zawartemu w maseczce kompleksowi witamin doskonale odżywiona.


 Jak zawsze ten produkt można kupić na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym - 
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu). 

Miłego popołudnia,pozdrawiam gorąco.



środa, 1 sierpnia 2012

Popołudniowe lenistwo...

Witajcie Moi Mili,
Czy was też w okresie wakacyjnym ogarnia takie rozleniwienie i demobilizacja?:)Słoneczko sobie przyjemnie przygrzewa,a człowiekowi nic się nie chce...,kurcze niedobrze,niedobrze...Ale nic to czasmi też trzeba się trochę odprężyć i zrelaksować,na przykład kojący masaż ciała jakimś fajnym preparatem.Dzisiaj chciałam polecić Wam krem do pielęgnacji i masażu ciała THAIMASSAGE firmy Safira.Produkt ten można zarówno stosować do masaży ciała jak i do codziennej jego pielęgnacji,szczególnie skóry suchej,ze skłonnością do łuszczenia się.Fantastycznie pielęgnuje przesuszone dłonie,stopy,łokcie,jest bardzo wydajny i ekonomiczny.Możecie też zastosować ten krem jako maseczkę regenerującą na wspomnianych partiach skóry.Dostępny jest w dwóch rodzajach opakowań:
100ml w cenie 14,90zł
250ml w cenie 14,90zł
Zawiera między innymi wazelinę,mentol,wyciągi zapachowe z limonki i kwiatu lilii - jego konsystencja ułatwia wszelkiego rodzaju masaże,a olejki zapachowe relaksują i odprężają zarówno ciało jak i duszę:).

Kilka słów od producenta:

Doskonały preparat pielęgnujący suchą, łuszczącą się skórę całego ciała. Koi podrażnienia i uszkodzenia naskórka, likwiduje jego szorstkość i pęknięcia. Bardzo dobrze się wchłania pozostawiając na skórze delikatny, natłuszczający film zapobiegający ucieczce wody z naskórka i jego wysychaniu. Zastosowany po kąpieli lub porannym prysznicu przywraca skórze całego ciała gładkość i jedwabistość. Szczególnie polecany do pielęgnacji wysuszonej skóry szyi, dekoltu, ramion i nóg. Regeneruje spracowaną skórę rąk i stóp. Już jednorazowe zastosowanie kremu na zniszczone, podrażnione detergentami dłonie lub przesuszone stopy, przynosi im ulgę i przywraca komfort funkcjonowania w ciągu dnia. Systematyczne stosowanie kremu usuwa suchość naskórka z łokci, kolan i kostek. Jego delikatny, relaksujący zapach docenią miłośnicy aromaterapii. Zawarte w kremie olejki eteryczne odprężają, uspokajają i relaksują po ciężkim dniu. Działają antydepresyjnie. Po zastosowaniu Kremu Relaksującego skóra staje się jedwabiście gładka i miękka, a skołatane nerwy ukojone. Delektując się delikatnym zapachem olejków eterycznych jednocześnie pieścisz swoją skórę.
Krem posiada doskonałe właściwości poślizgowe umożliwiające jego nałożenie nawet na wiotką, słabo napiętą skórę, co zapobiega jej nadmiernemu rozciąganiu. Polecany jest do masażu całego ciała, a w szczególności twarzy, karku, dłoni i stóp. Wskazany także do masażu antycellulitowego. W czasie masażu odpręża ciało i umysł.
Krem zalecany jest do codziennego stosowania co najmniej dwa razy dziennie lub ilekroć zajdzie potrzeba.
Nałożenie na skórę przesuszoną skórę szyi, rąk lub stóp obfitej warstwy preparatu pełni funkcję maseczki regenerującej, wygładzającej i zatrzymującej wodę w naskórku. Nakrycie szyi ciepłym ręcznikiem, nałożenie na dłoń.



 Jak zawsze ten produkt można kupić na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym - 
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu). 


Polecam Wam ten krem, jest może mało znany i na początku nie wiadomo jak go "ugryź", ale jeśli już spróbujecie to z pewnością będziecie chcieli mieć go zawsze w swojej łazience.
To co teraz mała mobilizacja,proponuję coś dla zdrowia - w moich planach codzienny trening na rowerze,muszę przyznać,że już jest to stały element mojego dnia i szybko się przyzwyczaiłam.Powoli zaczynają też pojawiać się pierwsze efekty,najważniejsza jest wytrwałość i konsekwencja.Trzeba myśleć ile pozytywów z tego płynie,ja właśnie tak robię.No a potem jak najbardziej masaż odprężająco - relaksujący,zamykamy oczy,upajamy się pięknymi zapachami olejków eterycznych i myślimy o czymś albo o Kimś,bardzo przyjemne te nasze myśli powinny być......:)Miłego popołudnia, pozdrawiam:)