sobota, 28 grudnia 2013

Emocjonalne podsumowanie

Dzień dobry, jak się macie w ten poświąteczny czas? Mam nadzieję, że skutki ewentualnego przejedzenia ustępują, energia powoli wraca i można brać się z zapałem do pracy ;). Koniec roku tuż, tuż i dobrze zrobić małe podsumowanie tego co nam przyniósł  w tych 12 miesiącach.
Dla mnie to był znaczący i generalnie bardzo dobry czas, z czystym sumieniem mogę postawić dużego "+" nawet jeśli nie wszystko do końca poszło po mojej myśli. Przede wszystkim to był rok przełomowy kolejnego 10 lecia w moim życiu, w końcu świętowałam swoje 40 urodziny i to co najpiękniejsze, najlepsze przede mną, no przynajmniej ja tak na to patrzę. Spełniłam swoje ogromne, życiowe marzenie - moja powieść została wydana w formie ebooka, chyba dla osoby, która tworzy nie morze być większej satysfakcji. W pracy nastąpiło kilka dobrych zmian, mogę dzięki nim się rozwijać i realizować swoje projekty. Między innymi dzięki tym projektom poznałam osobiście fantastycznych ludzi, którzy wnieśli wiele ciekawych i interesujących pomysłów. Te moje wyjazdy są dla mnie bardzo ważne i cenne. Zamierzam je kontynuować.
Co do mnie samej to starałam się żyć w tym roku według zasady pozytywnego myślenia, cieszenia się drobnostkami, doceniania każdego najmniejszego gestu czy słowa, które do mnie wędrowały. Udało mi się znaleźć w sobie pokłady energii i optymizmu, którymi dzieliłam się z moim otoczeniem i wydaje mi się, że czasami udawało mi się kogoś choć trochę "zarazić". Poukładałam też sobie sporo wewnętrznych, emocjonalnych spraw, nabrałam dystansu do tego co jeszcze jakiś czas temu mnie irytowało, smuciło czy spalało. Przyznaję, że nie jest łatwo trzymać na wodzy uczucia, szczególnie takiej emocjonalnej romantyczce jak ja ;). No, ale "porozmawiałam" sobie ze sobą i ta rozmowa wiele mi dała, mniej uniesień czasami lepiej robi dla duszy, serce mniej boli... Nie to nie oznacza, że wygnałam z siebie uczucia, że przestało mi zależeć na ludziach, którzy w mniej lub bardziej świadomy sposób mnie zranili, nie docenili, wciąż mi zależy, czasami mocniej niż kiedykolwiek. Po prostu bardziej realnie oceniam pewne sprawy i moja "gwiazdka z nieba" nie jest już tak wysoko zawieszona bo zrozumiałam, że po nią nie sięgnę... No, a pewnie bylibyście zaskoczeni jakie efekty potrafi przynieść dystans i brak specjalnego zainteresowania, sama byłam zdziwiona. Co do uczuć to naprawdę nazbyt skomplikowane i delikatne więc staram się do nich dopasowywać w zależności od dnia. Czasami jest łatwiej, czasami trudniej tak jak na przykład teraz... Kiedy wracają momenty jak to mawiam "bezdechu" i tak ciężko przezwyciężyć chęć wykręcenia numeru, usłyszenia magicznego głosu czy choćby wysłania smsa. Ale walczę z tym, walczę sama ze sobą i wygrywam! - to jest możliwe, a czasem przynosi pozytywny efekt. Dzięki mojej wygranej jestem silniejsza, idę do przodu, nie użalam się nad sobą i w końcu łapię ten oddech, którego przez moment tak brakowało. A czas pokaże co będzie dalej...
Tak więc w Nowy Rok zamierzam wejść zamaszystym krokiem, z dużą dawką optymizmu i energii, mam sporo planów, w których realizację wierzę. Może trzeba będzie czasami zagryźć zęby, czasami troszkę bardziej się postarać, popracować, ale z pewnością będzie warto.

Kochani Wam życzę fantastycznej nocy sylwestrowej niezależnie od tego gdzie i z kim ją będziecie spędzać, a w Nowym Roku wyłącznie dobrych, ciepłych chwil, spełnienia wszystkich celów i marzeń. Wspaniałego Roku 2014!!!



wtorek, 24 grudnia 2013

Szepty serca...

Witajcie Kochani!

Dziś ten szczególny i wyjątkowy Dzień w roku... Wigilia. Wyjątkowo tak wszystko się poukładało, że ze wszystkim zdążyłam się przygotować i dziś wyłącznie mam czas dla siebie, leniuchuję. Wysyłam życzenia, rozmawiam z Przyjaciółmi i czekam na wieczór, na Pierwszą Gwiazdkę. Pogoda też dziś raczej wielkanocna i nie ma tej zimowej otoczki ze skrzypiącym śniegiem pod butami, ale jest słonecznie i radośnie. Z Pierwszą Gwiazdką pomyślę sobie swoje świąteczne życzenie, u mieszczę je głęboko w sercu i będę robić wszystko żeby się spełniło... Też macie takie życzenia, marzenia? Pamiętajcie o nich dzisiejszego wieczoru, wtedy panuje na niewypowiedziana aura i magia. Ją się po prostu czuje, przenika do wnętrza naszej duszy, naszego serca i robi się tak cieplutko, błogo... Teraz każdy jeszcze gdzieś biegnie, coś szykuje, przemieszcza się, ale już za kilka godzin będziemy siadać przy wigilijnych stołach, łamać się opłatkiem, składać sobie życzenia, słuchać kolęd... Kocham ten czas..., nawet jeśli nie ma ze mną Wszystkich, których chciałabym akurat mieć przy sobie, oni są w moim sercu i zawsze tam będą... A moje serce mimo, że skołatane i mocno szargane różnymi emocjami w tym roku to na szczęście stabilne i o dziwo dość rozsądne ;) Oczywiście jeśli tak można powiedzieć o sercu? Rozsądne bo przemyślało sobie wiele "za" i "przeciw" i postanowiło angażować się w granicach rozsądku... Czy tak się da? No mnie jakoś się udało choć wymaga to niesamowitej samodyscypliny i czasem trzeba coś zrobić wbrew jego podszeptom, coś bardziej z rozsądku. Stabilne bo mimo wszystko czuje to co czuje, bo jeśli się zakocha to nie tak na chwilę, to pomimo wszystkich przeciwności, nawet gdzieś po cichutku bije właśnie dla TEJ osoby... No i mimo, że łatwo nie jest i niejedna osoba na moim miejscu dawno by się zniechęciła to nie ja. Czuję ciepło, radość, dobro, które tam w środeczku je wypełniają na myśl o NIM... Zbieram w moim sercu każdą cenną chwilę, każdy dobry moment, uśmiech, ciepły gest, słowo - są dla mnie bezcenne... Sprawiają, że te zwykłe codzienne sprawy nabierają innych wymiarów, że włącza się mój motor napędowy, uśmiecham się sama do siebie i czuję się tak bardzo szczęśliwa.
Dziś w ten wyjątkowy wieczór moje ciepłe myśli i uczucia będą właśnie przy NIM i mam nadzieję, że choć troszkę je poczuje..., że moja pozytywna aura przyniesie dobre chwile...

Kochani życzę Wam cudownych, magicznych, ciepłych, pełnych miłości, nadziei i dystansu do codzienności Świąt, z zapachem choinki, świątecznych smakołyków, śpiewem kolęd, spędzonych z Najbliższymi i Przyjaciółmi.


piątek, 20 grudnia 2013

Z sentymentem...

Dzień dobry Wszystkim w to piątkowe popołudnie :). Domyślam się, że są już tacy dla, których już zaczął się weekend, naprawdę długi, świąteczny weekend. sama wciąż na posterunku i w poniedziałek będzie podobnie bo pracuję. natomiast nadchodzący weekend będzie u mnie skierowany na sprawy kulinarne i przygotowanie świątecznych smakołyków. Postawiłam sobie kilka wyzwań, którym mam nadzieję sprostać ;). Przede wszystkim śledzie bo w tym roku odstąpiłam od ryby po grecku - będę na słodko z rodzynkami, a drugie z papryką, ogórkami i cebulką, oby się udały. No i dwa wspaniałe ciasta, oczywiście przepisy z Kwestii Smaku. Sprawdzony już przepyszny Sernik Cynamonowy no i Tort Marcepanowy. Marzył mi się od dłuższego czasu bo kocham marcepan pod różnymi postaciami, ale miałam problem z nabyciem potrzebnej do tortu masy marcepanowej. Na szczęście w Lidlu mieli taką masę w bardzo okazyjnej cenie, nabyłam a teraz będę doskonalić swoje umiejętności. Uszka do barszczu siedzą sobie grzecznie w zamrażalniku, wystarczy je ugotować w Wigilię a pozostałe przygotowania w tym roku przejęła Mama.
W sklepach świąteczny gwar i pośpiech, wszyscy zastanawiają się co jeszcze trzeba kupić żeby niczego później nie brakło. Pachnie suszonymi owocami, grzybami, kapustą kiszoną - to takie smaki, które przywodzą mi na myśl dzieciństwo i wspomnienia z tamtych beztroskich przygotowań do Świąt. Minęło tyle czasu, tak wiele się w moim życiu wydarzyło, zmieniło, a one są wciąż żywe, gdzieś tam głęboko wewnątrz mnie... Tyle osób w międzyczasie odeszło, nie ma Ich przy wigilijnym stole, ale są w sercu i pamięci i w tym świątecznym okresie szczególnie się o Nich myśli, wspomina...
Niedawno dotarła do mnie smutna wiadomość, że odeszła moja wychowawczyni ze szkoły średniej. Kobieta co do której można było żywić różne uczucia, ale z pewnością obojętnie przejść koło niej nie można było. Jedni się jej obawiali (oj bywała groźna), inni z nią polemizowali (pamiętam takie dyskusje), jeszcze inni ją mimo wszystko lubili ( ja również). Pani Profesor miała swoje specyficzne zachowania, śmieszne lub mniej śmieszne powiedzonka, które do dziś wspominamy czasem w rozmowach z koleżankami. Wtedy wydawała się bardzo surowa i wymagająca, ze swoimi staromodnymi zasadami, ustawiała nas równo do pionu, oj na początku dała się wszystkim we znaki. Ale z czasem było już co raz lepiej i choć wprost nam tego nie mówiła wiedziałyśmy, że stoi za nami i broni swoich dziewczyn ;). Dziś z perspektywy czasu uważam, że naprawdę nieźle nas przeprowadziła przez te cztery lata i mogła być dumna ze swoich wychowanek. A teraz gdzieś tam u góry będzie wprowadzać może swoje zasady, kto wie... - w każdym razie ja sobie cenię, że była moją wychowawczynią i z sentymentem wspominam tamte szkolne lata, były piękne, przynajmniej jak dla mnie.
No i sami widzicie jakoś tak sentymentalnie i ciepło się zrobiło, Święta zaczynają roztaczać swoją magię. A ja czuję jak powolutku zaczynam jej ulegać, już zrobiłam mały kroczek i złamałam się w swoich surowych zasadach co do pewnych spraw... Ciekawa jestem jak tam u Was z postanowieniami, zasadami i silną wolą?
Miłego i owocnego weekendu Kochani, bardzo ciepło Was pozdrawiam :)


wtorek, 17 grudnia 2013

Dni biegną...

Hallo jest tam kto? Jak się macie? Czy czujecie już mocniej klimat zbliżających się Świąt? Przygotowania w toku, prezenty kupione, nastroje radosne? Mam nadzieję, że tak bo czas leci bardzo szybko i za tydzień o tej porze będziemy siedzieć z naszymi Bliskimi przy wigilijnych stołach. Przede mną jeszcze cała masa pracy, którą zaplanowałam sobie na nadchodzący weekend jako, że w poniedziałek będę pracować, w tym roku wzięłam "dyżur" w firmie. Walczę właśnie uparcie z jakimś wirusem, który postanowił się przyplątać i mam nadzieję do Świąt się go pozbyć. Ale cóż się dziwić dokoła pełno chorych osób i bez problemu można się zarazić szczególnie jeśli podróżuje się komunikacją miejską. to jak niektórzy są beztrosko nieodpowiedzialni może człowieka osłabić, a mnie naprawdę zaparło dech w piersiach. Wczoraj w tramwaju widziałam (na szczęście z pewnej odległości) jak dziewczyna kichała  drugiej pasażerce w zasadzie na głowę nie próbując nawet zasłonić nosa dłonią. Cóż była zajęta pisaniem smsów, fakt sprawa dużo istotniejsza, jakaś totalna masakra i brak wyobraźni... No, ale to tylko taka mała dygresja bo jak wiecie staram się unikać narzekania i o dziwo nieźle mi to wychodzi. Napisałam o dziwo bo nie wszystkie sprawy układają się tak kolorowo jak tego bym sobie życzyła. Mogę zmienić swój sposób patrzenia na świat, swoje podejście do ludzi, ale nie mogę zmienić, szczególnie na siłę zachowania innych. Mogę natomiast nie brać sobie tego tak bardzo do serca jak brałam do tej pory, spróbować się na nie zobojętnić i jak to się mówi być szczęśliwa "pomimo". To najlepsze rozwiązanie, dzięki niemu mogę się uśmiechać, cieszyć kolejnymi dobrymi dniami i doceniać to co dostaję od pozostałych. Najgorsze co można zrobić to karmić się gniewem, żalem, rozgoryczeniem, rozpalać je w sobie i później chować urazę. Są osoby, które tak właśnie robią choć wątpię by dzięki temu były szczęśliwe. Trzeba zwyczajnie przewartościować pewne sprawy, zmienić priorytety i wtedy będzie ok. Tak wiem to trudne szczególnie jeśli na czymś lub na kimś nam wyjątkowo zależy, kiedy w grę wchodzą emocje i uczucia. To jednak z pewnością lepsze niż pozwolić ranić się bez końca...
W radiu świąteczne piosenki, kolorowe światełka wesoło mrugają, zamierzam cieszyć się tym czasem. Wszystkim tego właśnie życzę. Miłego wieczoru....:)





Taki świąteczny tramwaj jeździ w tym roku po Krakowie :)

piątek, 13 grudnia 2013

Zastanawiam się...

Dzień dobry w piątkowy poranek, a do tego 13. Pewnie masa z Was narzeka na takie zestawienie i wszystko co się dzisiaj złego wydarzy zrzuci na właśnie tą datę. Ale Kochani to tylko przesąd i dobrze o tym wiecie. Dzisiejszy dzień może być piękny i udany jeśli tylko tego zechcemy, Ja wychodzę z założenia, że piątek 13 może być fantastycznym i owocnym dniem, zresztą wielokrotnie się o tym przekonywałam. Sam fakt, że dziś zaczyna się weekend już jest pozytywny więc cieszmy się zamiast narzekać. Przez chwilę mój nastrój nie był najlepszy, ktoś sprawił mi ogromną przykrość, w sumie nie pierwszy już raz. Taka przykrość boli głęboko w sercu kiedy spotyka nas od kogoś na kim nam zależy i kiedy dobrze wiemy, że nie zasłużyliśmy sobie na nią w żadnej mierze. Zastanawiam się dlaczego, niektórzy tak bardzo wszystko komplikują i utrudniają? Robią wielką sprawę z czegoś małego co powinno cieszyć. Czuję się wtedy tak jakby ktoś celowo chciał sprawić mi przykrość,a potem zaraz karcę się za to i myślę sobie, że to niemożliwe. Akurat nie ta osoba, to niemożliwe. Więc dlaczego historia się powtarza? A może to kwestia spojrzenia na pewne sprawy z innej strony, może to kwestia jakiś wewnętrznych zasad, jakiś skrupułów czy poczucia zobowiązania? Sama nie wiem, jestem osobą bardzo spontaniczną i jeśli coś robię to robię to z serca, cieszy mnie myśl, że sprawię komuś przyjemność, że ktoś poczuje się doceniony, ważny. Nigdy nie robię nic licząc na coś w zamian, robię to co uważam za słuszne, wystarcza mi świadomość, że pomogłam komuś lub sprawiłam niespodziankę. Ostatnio udało mi się pomóc koleżance, nie musiałam tego wcale robić, ale nadarzyła się taka okazja i radość, którą słyszałam w jej głosie była dla mnie największą przyjemnością, najlepszym podziękowaniem jakie mogłam otrzymać. Wierzę, że dobro i pozytywna energia, które dajemy ludziom do nas wracają, prędzej czy później, w różnych postaciach, ale wracają. Czy to ja jestem dziwna? Nie sądzę... Świat byłby dużo lepszy i pogodniejszy gdybyśmy właśnie w ten sposób na niego spojrzeli. A nie zastanawiali się mając zrobić coś dla kogoś "Co ja z tego będę mieć?", "Czy to mi się opłaci?". Jeśli ktoś coś nam proponuje to nie zastanawiajmy się " O rany a jak ja się odwdzięczę?, "Czego on ode mnie będzie chciał w zamian?", uwierzmy w dobre serce i intencje naszych przyjaciół. Jeżeli w tym co robimy kierujemy się sercem i naszymi dobrymi, szczerymi chęciami to najpiękniejsza rzecz jaką możemy dla kogoś zrobić. Powinniśmy umieć zarówno ofiarować takie "prezent" jak również  go przyjąć.
Będę miała dziś dobry dzień bo postanowiłam nie psuć sobie go tą przykrością. Choć zadra boli trzeba umieć przejść nad nią do porządku i cieszyć się tym co dobrego nam się przytrafi. Pomyślcie o tym Kochani.
Miłego weekendu, pozdrawiam.


wtorek, 10 grudnia 2013

Kapsułki regeneracyjne do włosów

Dzień dobry!

Akurat mam moment luzu w tym ostatnio zabieganym czasie i pomyślałam, że napiszę Wam kilka słów o fantastycznych kapsułkach do regeneracji włosów. Kapsułki można kupić za pośrednictwem firmy Safira, właśnie pojawiła się najnowsza dostawa. Czym to się "je"?
Otóż w malutkiej kuleczce zamknięta jest odżywka w formie olejku do regeneracji włosów, stosujemy ją na umyte włosy rozprowadzając równomiernie od nasady po końcówki włosów. Dobra wiadomość NIE SPŁUKUJEMY ;), co jak wiem dla wielu osób jest istotna wiadomością. Kapsułki zawierają skwalen czyli inaczej mówiąc olej z wątroby rekina, witaminy i olejki eteryczne. Przyjemnie pachną, włosy rozczesują się po ich zastosowaniu z łatwością, nabierają pięknego połysku i przy systematycznym stosowaniu widać poprawę ich struktury.

Kapsułki regeneracyjne do włosów - zielone 18szt


Kod: 8504
Pojemność: 20 ml
Cena katalogowa: 29.90 PLN
Łatwe w użyciu kapsułki zawierają odżywiające i regenerujące włosy witaminy i aminoproteiny jedwabiu. Zawarty w nich skwalen ma właściwości przeciwgrzybicze i antybakteryjne, przyśpiesza przenikanie substancji pielęgnacyjnych do środka włosa. Cząsteczki keratyny wbudowywują się w uszkodzone miejsca łusek włosów, uzupełniając niedobór składników budujących. Kapsułki regenerują i wzmacniają zniszczone i osłabione cebulki i łuski włosów. Eliminują efekt nadmiernie skręconych i przesuszonych włosów, przywracają im zdrowy wygląd. Dostępne w trzech zapachach: jaśmin, róża i zielona herbata.
TYLKO DO UŻYTKU ZEWNĘTRZNEGO.
Sposób użycia:
Przekręcić końcówkę kapsułki, zawartość wycisnąć na dłoń i równomiernie rozprowadzić na umyte i osuszone ręcznikiem (lekko wilgotne) włosy. NIE SPŁUKIWAĆ.

SKŁADNIKI (INCI): Vitamin B3, Vitamin B5, Squalene, Silk Protein, Keratin, Fragrance.


Produkt można kupić na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym - 
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu).

Stosuję już drugi miesiąc serum  REGENERUM, o którym pisałam kilka tygodni temu, jest naprawdę świetne i wcale się tak nie kończy jak wypowiadali się inni użytkownicy na różnych forach. Nie wiem w czym tkwi tajemnica? W każdym razie również gorąco polecam :)

Miłego popołudnia Wam życzę, u mnie to naprawdę dobry i owocny dzień.

niedziela, 8 grudnia 2013

Intensywnie

Hej jak się macie?
Mnie weekend mija bardzo szybko i pracowicie czyli w moim ulubionym stylu. Ostatnio dzieje się tyle, że nie mam czasu na głębsze rozważania choć oczywiście gdzieś tam w środku sobie je robię. Wczoraj nadrabiałam zaległości zawodowe by jutro ruszyć w kolejny tydzień pełną parą. Dzisiaj natomiast rozpoczęłam już przygotowania kulinarne do Świąt ;) 250 uszek grzecznie mrozi się w lodówce i czeka na Wigilię. Rozkładam sobie te przygotowania na poszczególne etapy by później spokojnie ze wszystkim zdążyć. Polecam taką właśnie metodę jeśli możecie sobie wcześniej coś przygotować zróbcie to. Święta mają być przyjemnością, cudownym czasem miłości, relaksu, a nie chwilka oddechu po kilkudniowej harówce przy garnkach.
Tak więc lepiłam sobie dziś z radością słuchając ulubionej ostatnio płyty Ewy Bem "Kakadu", która głęboko weszła w moje serce i duszę. Jest po prostu idealna jak dla mnie i sądzę, że wielu z Was też by ją polubiło, teksty tak mega życiowe, tak bardzo realistyczne. Myślę, że każdy z nas coś takie kiedyś przeżył...

"Nie pytaj mnie, lepiej nie...
Będziesz żałować, że słyszałeś słowa te,
Dałam Ci czas i nieraz
Mogłeś rozgonić chmury, co okryły nas

Bo,
Pragnę Cię stale, lecz nie tak bardzo
Marzę o Tobie, lecz nie tak bardzo
Chcę być przy Tobie, lecz nie tak bardzo
Samą dziwi mnie to, że

Pragnę Cię stale, lecz nie tak bardzo
Marzę o Tobie, lecz nie tak bardzo
Dobrze mi z Tobą, lecz
Coraz częściej myślę, że
Kocham i nie kocham Cię..."

To tylko fragment mojej ulubione, jakże wymowny, czyż nie?
Ostatnio brakuje mi mojej twórczości, brakuje mi "Listów do Niego...", postanowiłam ich nie pisać i trzymam się swojego postanowienia, ale jest tyle rzeczy do przelania na "papier". Tyle, że nie ma to sensu...
Lepiej cieszyć się małymi drobnostkami, każdego dnia się uśmiechać i z radością iść do przodu przyjmując to co akurat na nas czeka. Nie ma co analizować, czekać, rozważać i przeżywać każdego "nie", złego nastroju, czy braku czasu. Choć nadzieję zawsze warto mieć bo jak mówią umiera ostatnia... Pewnie dlatego też Kocham nie kocham GO...
Spokojnego popołudnia Kochani :)



środa, 4 grudnia 2013

Jak na wrotkach ;)

Witajcie Kochani!

Czas biegnie tak szybko, że czasami trudno za nim nadążyć i zorientować się jaki aktualnie jest dzień tygodnia :) Przypuszczam, że najbliższy miesiąc, a przynajmniej do Świąt tak właśnie będzie. Sporo się u mnie dzieje, zmiany, ale te dobre, nowe wyzwania, którym trzeba dobrze i sprawnie sprostać, jednym słowem jest co robić. Jak dla mnie super bo lubię kiedy się dzieje, nie znoszę marazmu i czekania nie wiadomo na co, lubię działać. Tak więc mimo, że wieczorem jestem padnięta to rano wstaję z łóżka z uśmiechem i wychodzę w mroźny poranek z radością na przeciw kolejnemu dniu, który przynosi różne zdarzenia. Nie odpuszczam też w moich ćwiczeniach choć na razie to dość krótki okres by mówić o efektach choć malutkie plusy już odczuwam. Szkoda tylko, że moją energią i optymizmem niełatwo zarazić innych, jednak nie poddaję się i codziennie staram się to robić. Też z malutkimi plusami. W końcu to co się dzieje w naszym życiu dzieje się w konkretnym celu i choć czasami na początku sytuacja może człowieka smucić czy martwic to trzeba w niej szukać pozytywów, jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Tego będę się trzymać bo przyznaję, że sprawdziło mi się już niejeden raz - tylko zero narzekania i jęczenia, takie podejście odsuwa od nas to co dobre, pamiętajcie.
Dzisiaj Barbórka więc Wszystkim Basiom przesyłam moje najlepsze i najcieplejsze życzenia imieninowe :)
A już za chwilę odwiedzi nas Mikołaj, jesteście gotowi? Czekam i wierzę, że mój upominek do mnie trafi jeśli tylko o to zadbam bo szczęściu tez trzeba pomóc.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi moją skromną ilość tekstu, w weekend postaram się to nadrobić, a teraz już biegnę do dzisiejszych zadań, które na mnie czekają. Miłego, dobrego dnia i dużo uśmiechu...