niedziela, 20 lipca 2014

Cisza w eterze

Witajcie Kochani!

Zdaję sobie sprawę, że bardzo, bardzo dawno mnie tutaj nie było... Umilkłam choć wierzcie mi nie chciałam tak zniknąć bez słowa, czasami tak bywa, że nagle zmienia się wiele spraw, dzieje się tak wiele, że nawet ja mam problem by wszystko ogarnąć;) Dziś pierwsza niedziela od wielu naprawdę tygodni kiedy mam dużo czasu dla siebie - trochę gotowania i można leniuchować. Nigdzie nie wyjeżdżam, nie biegam po sklepach, nie nadrabiam różnych zaległości. Aż ciężko mi w to uwierzyć:) Ostatnie tygodnie, a właściwie to już miesiące żyję w niesamowitym pędzie, jest tak wiele spraw do załatwienia, tyle wyzwań, nie starcza mi zwyczajnie doby. Wstaję o 5, padam na nos wieczorem i wciąż czuję, że jeszcze nie zrobiłam tego czy tamtego. Generalnie życie mi jakby przyspieszyło, jestem szczęśliwa i zadowolona kiedy wszystko się tak fajnie kręci, ale czasu dla siebie to nie mam. Stąd też moje zaniechanie w prowadzeniu bloga - nie mam na to czasu ani sił, a jak wiecie nie lubię niczego robić po łebkach. Czasami bywały takie weekendy, że siadałam jedynie do posiłku, nogi wchodziły mi przysłowiowo do tyłka i nawet nie wiedziałam kiedy tak naprawdę mijały. Wiadomo w między czasie pojawiały się różne niespodziewane sytuacje i okoliczności, którym trzeba było sprostać jak to w życiu. A jak wiecie nie lubię siedzieć i biadolić to zakasywałam rękawy i ruszałam do działania, ot cała ja. Tak przyznaję jestem zmęczona i nawet planuję jakiś mini urlopik w przyszłym miesiącu by złapać ciut oddechu, zregenerować siły, czuję, że to konieczne bym mogła nadal przeć do przodu:) Cieszę się ogromnie bo udało mi się w zeszłym miesiącu spędzić kilka dni w Trójmieście - wyjazd służbowy, ale czas dla siebie też miałam. Moje ukochane morze, miejsce ładowania akumulatorów i pozytywnej energii - jak zawsze nad morzem było cudownie:))) No i tak Moi Drodzy dni pędzą do przodu, ja chciałabym zdziałać jak najwięcej i niecierpliwię się kiedy czasami z różnych względów muszę zwolnić tempo moich działań. Ale i tak jest super, pomimo wszystkich chmurek i zawirowań, które po drodze się pojawiają. Mam nadzieję, że Wy tez macie swoje cele i plany, które uparcie realizujecie i nie zważacie na drobne potknięcia i schody po drodze. Zresztą czasami i one są potrzebne bo pozwalają się nam zastanowić nad tym czego pragniemy, czasami są sygnałem do zmiany kierunku bo nic w życiu nie spotyka nas bez powodu. A czy wyciągniemy z tych potknięć właściwe wnioski, czy zobaczymy plusy danej sytuacji to już zależy tylko od nas. Ja zawsze staram się widzieć te pozytywne strony życia i cieszyć się z najdrobniejszych, codziennych "cudów" - doceniajmy to co daje nam życie, nie oglądajmy się na to, że inni może mają łatwiej, lepiej, lżej...
Kochani nie wiem jak często będę tu zaglądać bo raczej napięty i pracowity okres wciąż przede mną, nie chcę pisać pod jakąś presją, gdzieś na kolanie. To ma być ode mnie, z głębi serca i mam nadzieję, że mnie rozumiecie, zresztą chyba właśnie takie teksty chcielibyście czytać, prawda? Postaram się odzywać w miarę możliwości, wiem, że moi wierni Czytelnicy będą tu zaglądać i sprawdzać czy są jakieś nowe wieści ode mnie i za jestem Wam niezmiernie wdzięczna.
Życzę Wam udanych urlopów bo to w końcu wakacje, dużo słońca (nie tylko tego na niebie), niezapomnianych przeżyć i oczywiście realizacji Waszych celów.
Miłego, leniwego popołudnia :)))