piątek, 29 marca 2013

Przygotowania

Witajcie Kochani!

Jak mija Wam dzisiejszy dzień? Przygotowania już w pełni czy dopiero zaczynają ruszać? Czuć już świąteczne klimaty? U mnie raczej zimowo, Kraków dzisiaj z rana przykrył się białym, grubym płaszczem śniegu. Szok, nie wierzyłam własnym oczom...., a teraz już kapie z dachów. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie takiej Wielkanocy w śniegu, a Wy? Jak na razie siedzę jeszcze w pracy i większość przygotowań dopiero przed mną, po powrocie zabieram się za pierwsze wypieki, jak się udadzą to się Wam pochwalę. A jutro poważniejsze wyzwanie WZ-tka z przepisu Kwestii Smaku, miejmy nadzieję, że się uda i będzie naprawdę pyszna. Poza wszystkim jakoś mało odczuwam klimat zbliżających się Świąt, pewnie to przez aurę panującą na zewnątrz choć i to, że zawsze wolałam klimat Bożego Narodzenia.
Mam nadzieję, że uda mi się te dwa wolne dni właściwie spożytkować, trochę czasu spędzonego z Rodziną, trochę leniuchowania i pewnie trochę pisaniny (planuje nadrobić zaległości). A przed wszystkim marzy mi się słońce i ciepło, tak niewiele, prawda?

Życzę Wam Kochani zdrowych, radosnych, pogodnych, pachnących i kolorowych Świąt, pełnych nadziei, miłości i wewnętrznego ciepła, odpoczywajcie.


P. S. Nie dajcie się tej nieciekawej pogodzie, najważniejsze przecież to co jest w nas, a kiedy w nas świeci słońce to wszystko jest prostsze. Czasami tak niewiele potrzeba by słońce świeciło, wystarczy czyjaś obecność, ciepło, uśmiech, świat nabiera kolorowych barw, wierzcie mi...

niedziela, 24 marca 2013

Warto czy nie?

Witajcie Moi Mili w to słoneczne, niedzielne przedpołudnie. Mam nadzieję, że u Was też tak pięknie świeci słońce jak u mnie? Chociaż mała namiastka wiosny, której jakoś wciąż nie widać i chyba dopiero po Świętach przyjdzie tak naprawdę. Słońce jest mi niezbędne do ładowania energii, której ostatnio u mnie jakby trochę mniej. Szarość, śnieg i zimno o tej porze roku zaczynają już irytować i deprymować nawet najtwardszych i komplikują więcej niżby mogło się wydawać. Wprawdzie ostatnio usłyszałam, że jestem silna i z pewnością dam radę ( nie ważne już w jakiej dziedzinie życia), ale zdecydowanie zima, a szczególnie ta zbyt długo trwająca nie jest moją ulubioną porą roku. Stąd pewnie ostatnio u mnie więcej przemyśleń i rozważań w temacie "Warto czy nie?" 
Z pewnością sami wielokrotnie stawaliście przed wyborem, przed znalezieniem właściwego rozwiązania, podjęciem właściwej decyzji, prawda? Czy warto zawalczyć o coś lub kogoś, wytrwać jeszcze chwilę mimo niesprzyjających okoliczności, pokazać jak bardzo nam zależy? Czy może lepiej odpuścić, zrezygnować, zapomnieć i iść dalej w inną stronę? Ciekawa jestem Waszego spojrzenia, walczycie do końca czy odpuszczacie kiedy robi się zbyt pod górę, kiedy sytuacja się nie układa tak jakbyśmy sobie tego życzyli?
Wiem, że dużo osób nie lubi walczyć, woli zrezygnować bo po co się zbytnio narażać, odkrywać, narażać na niepowodzenie, odtrącenie czy  może śmieszność? Jeśli coś nie przychodzi tak łatwo jakbyśmy chcieli to lepiej powiedzieć sobie, że nie było nam to pisane i odpuścić. Ale czy to nie oznacza, że tak naprawdę to nie zależało nam na sprawie tak w 100%?, że nowa praca, awans, przyjaźń czy miłość nie były naszym najważniejszym priorytetem i odpuściliśmy bez żalu? Tak wiem każda z takich decyzji jest trudna i tak naprawdę podjęcie którejkolwiek niesie ryzyko błędu, bólu czy rozczarowania.Jednak czy ktoś obiecywał Wam kiedyś, że będzie lekko, ze wszystko spadnie z nieba wraz z deszczem? Chyba nie, prawda? No ja przynajmniej nie przypominam sobie takich obietnic, a wiem dobrze, że jeśli mi naprawdę na czymś zależy to muszę o to zawalczyć. Nie mogę się zniechęcać, poddawać, rezygnować tylko dlatego, że nie wychodzi, że jest ciężej niż przypuszczałam, że trzeba dać z siebie jeszcze więcej. Dlaczego? Bo kiedy walczę do końca i nawet się nie uda to wiem, że zrobiłam wszystko co mogłam i jak najlepiej umiałam. Nie zastanawiam się później czy przypadkiem nie zrezygnowałam o jeden "zakręt" za wcześnie, czy właśnie za kolejnym rogiem nie czekał mój upragniony cel? Każda porażka, która nam się przytrafia ma w sobie sens, ukryte dno, które daje nam doświadczenie i siłę do kolejnych wyzwań, nie możemy unikać wysiłku tylko dlatego by uniknąć ewentualnej porażki. Jak bez błędów i potknięć tak naprawdę moglibyśmy się czegoś nauczyć, wyciągnąć wnioski a wreszcie poczuć smak sukcesu? Dlatego myślę, że warto walczyć o to co ma dla nas sens i znaczenie, o to co jest dla nas naprawdę ważne bo lepiej mimo wszystko ponieść porażkę niż później żałować, że podjęliśmy zła decyzję, że straciliśmy coś co było już w zasięgu naszej ręki. czasami przychodzą chwile wątpliwości, rozgoryczenia,a nawet zniechęcenia, fakt. Warto wtedy na chwilkę się odciąć od sprawy, stanąć z boku, wziąć głęboki oddech i jeszcze raz przemyśleć wszystkie "za" i "przeciw", właściwe rozwiązanie pojawi się w naszym sercu i podpowie, w którą pójść dalej stronę. Poczujecie czy sprawa jest dla Was naprawdę ważna i czy warto nadal w nią "inwestować". Czasami bywa i tak, że to jednak nie jest nasz życiowy priorytet i lepiej zrezygnować, zdarza się. Z pewnością jednak nie można się bać podjęcia decyzji, nawet tych bardziej ryzykownych. Mówię Wam to z doświadczenia bo wiem, że gdybym kilka razy tak nie postąpiła to dzisiaj nie  byłabym tu gdzie jestem:), choć nie wszystko było takie proste. Czasem z pewnością ryzykowałam za mało i zbyt łatwo odpuszczałam, możliwe, że też wszystko potoczyłoby się inaczej, ale tego już się nie dowiem. Dlatego żeby więcej nie musieć się zastanawiać i dręczyć takimi wątpliwościami  jeśli na czymś naprawdę mi zależy będę walczyć do końca, warto!
Tym optymistycznym podsumowaniem zakończę na dzisiaj życząc Wam dobrych decyzji, siły i energii do walki o to co dla Was ważne, nikt za Was tego nie zrobi jeśli sami nie zawalczycie. Słonecznego popołudnia i oby wiosna przyszła jak najszybciej. Gorąco pozdrawiam - Wasza Pozytywna Energia :).



piątek, 22 marca 2013

Twórczość ukryta cd.

Witajcie Kochani  w piątkowe popołudnie, jakże zimowe mimo kalendarzowej już wiosny. Wiecie dobrze, że staram się być optymistką i nie narzekać, ale muszę się Wam przyznać, że taka pogoda działa na mnie już przygnębiająco. Śnieżnie, ponuro i zimno! Nie znoszę zimna! Jak wiosna mogła nam zrobić takiego psikusa? Wypiłam już dzisiaj drugą kawę co zdarza mi się niezmiernie rzadko i wciąż odczuwam senność, a gdzie tam do wieczora. szczególnie, że zaplanowałam kibicowanie naszej Reprezentacji w dzisiejszym meczu (20:45 PR1 TVP).
Proponują więc na to ponure popołudnie lekturę kolejnego odcinka mojej powieści. Dzisiaj rozważania i wątpliwości, które budzą wiele dyskusji i sporów. Czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie? Jak myślicie co z tego wyniknie? Zapraszam serdecznie i bardzo cieplutko Was pozdrawiam. Słonecznego weekendu Kochani :).

"NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 17: 

Nowy Rok Michał z Pauliną spędzili bardzo miło. Po mszy, na którą razem poszli wybrali się na spacer na Starówkę, a później Michał zaproponował świąteczny obiad w restauracji, Paulinie bardzo spodobał się ten pomysł.
Zjedli przepyszny obiad z olbrzymim deserem, który miał osłodzić im i wynagrodzić wszystkie smutki ostatnich dni. Wybrali się na spacer do Łazienek, w parku było przepięknie. Wszędzie biało od śniegu, który padał od kilku dni. Szli trzymając się za ręce, Paulina uśmiechała się naprawdę zadowolona. Choć przez kilka godzin była wolna od swoich trosk, szczęśliwa, że Michał z nią został. Ktoś kto obserwowałby ich z boku mógłby pomyśleć, że są szczęśliwą parą zakochanych w sobie ludzi.
Wieczorem Paulina przygotowała kolację. Było pyszne pachnące spaghetti, sałatka i czerwone wino, jedli w pokoju siedząc przy świecach i delektując się miłym nastrojem jaki zapanował w domu. Oglądali jeszcze trochę telewizję, rozmawiali i zadzwonili do Krakowa, do rodziców Michała, nie kontaktował się z nimi od wczoraj. Michał powiedział im, że będzie musiał zostać w Warszawie jeszcze parę dni żeby pomóc paulinie, rozmawiał chwilę z synkiem, a później oddał słuchawkę Paulinie bo mały bardzo chciał porozmawiać z ciocią. Śmiała się do słuchawki i coś tam mu obiecywała, Michał patrzył na nią z czułością. Kochała jego syna, to było widać, cieszyła się, że może choć w małym stopniu dać mu matczyną miłość, domyślał się, że szczególnie w obecnej sytuacji jest to jej bardzo potrzebne. znowu poszli dość późno spać, ale tym razem Michał zasnął jeszcze gdy Paulina była w łazience, kiedy zaglądnęła do jego pokoju smacznie chrapał uśmiechając się delikatnie przez sen. Rozbawił ją ten widok, obcy facet śpi w najlepsze na jej kanapie a jej to wcale nie przeszkadza. zaraz jednak zreflektowała się, że wcale nie jest dla niej obcy. Jest jak członek rodziny, ktoś bardzo bliski, kochany, czuły, opiekuńczy i taki dla niej dobry, prawdziwy przyjaciel.
Nie rozumiała tylko czemu czuje takie dziwne ciepło i gorąco w sercu kiedy na niego patrzyła, kiedy był przy niej bliziutko, trzymał za rękę, a nawet teraz kiedy tak słodko spał. To było dla niej jakieś nowe, niezrozumiałe uczucie. Traktowała go jak przyjaciela, czuła przy nim cudowny spokój i bezpieczeństwo jakiego dawno już nie udało jej się osiągnąć. Działał na nią jak kojący balsam na bolące rany, dawał siłę i chęć do zmian w jej życiu. Odkąd się zaprzyjaźnili Paulina podchodziła do wielu spraw i problemów z większym niż dotąd dystansem. Była spokojniejsza i bardziej otwarta do innych. Nie łatwo wierniejsza, z pewnością nie, ale przestała patrzeć na ludzi tak jakby z góry wiedziała, że chcę jej zrobić krzywdę. Nawet nie próbowała rozważać co jeszcze czuje do Michała, od samego początku traktowała ich znajomość jako wspaniałą przyjaźń, która była potrzebna im obojgu. Teraz nie potrafiła określić co się zmieniło i co jeszcze zaczynał czuć będąc w jego towarzystwie. nie dziwiła się, że podobał się kobietom, że dziewczyny kiedyś tak za nim szalały. Owszem był przystojnym  i atrakcyjnym mężczyzną, z pewnością mógłby zdobyć serce nie jednej kobiety, ale dla Pauliny to nie miało żadnego znaczenia.
A może tylko tak jej się wydawało, może nigdy nie myślała o Michale jak o mężczyźnie bo zwyczajnie się tego obawiała. Już raz sparzyła się na takiej przyjaźni, już raz chciała znacznie więcej i to doświadczenie całkowicie ją wyleczyło z tego typu związków. Dlaczego zresztą Michał miałby czuć do niej coś więcej niż tylko przyjacielską sympatię, czemu miałby widzieć w niej kobietę swojego życia? Nie Paulina nie zauważyła ze strony Michała żadnych sygnałów ani zachowań, które mogłyby jej dać do myślenia. Nie było więc według niej żadnych podstaw by mogła przypuszczać, że znaczy dla niego coś więcej niż przyjaciółka. Ich wzajemna troska o siebie, gotowość pomocy w rozwiązywaniu problemów i to, że mogli na siebie w każdej chwili liczyć świadczyła jedynie o tym, że doskonale się rozumieli i byli dla siebie wspaniałymi przyjaciółmi. Zresztą w swoich wielogodzinnych rozmowach wyznali sobie tyle rzeczy, odsłonili się tak bardzo, że Paulina nie sądziła, że mogliby teraz zostać parą. Są rzeczy, które można powiedzieć tylko przyjacielowi, partner nie powinien o nich wiedzieć.
Nie mogła wiedzieć, że Michał też sporo zastanawiał się w ostatnim czasie nad zmianą swoich uczuć w stosunku do niej, że odkrył coś co go bardzo zaskoczyło i jednocześnie przysporzyło mu wielu problemów. Skąd mogła wiedzieć, że głęboko ukrywał swoje obecne uczucia do niej, że kiedy był z nią szybciej biło mu serce. Nie wiedziała, że był o nią zazdrosny, że marzył o prawdziwym pocałunku, że chciał żeby była kiedyś matką dla jego syna tylko obawiał się jej tego powiedzieć żeby przestraszona nie uciekła od niego. Wolał niczego miedzy nimi nie zmieniać, przynajmniej na razie do póki sam nie przekona się co tak naprawdę do niej czuł. Wolał zmagać się sam z tym wszystkim ciesząc się, że są przyjaciółmi i mogę spędzać ze sobą czas, że jest jej potrzebny.
Zrobiło się już bardzo późno i Paulina poczuła ogarniające ją zmęczenie, przymknęła drzwi od pokoju Michała i poszła się położyć do siebie. Jutro zapowiadał się pracowity dzień jeśli chciała wszystko załatwić zanim pójdzie do szpitala.

Nazajutrz z samego rana paulina pojechała do biura, chciała uporządkować wszystkie sprawy i spokojnie porozmawiać z Ryszardem. Znowu zostawiała go samego z masą roboty na głowie, gdyby byli we dwójkę z pewnością byłoby łatwiej.
Na szczęście podróż poślubną Ryszard z Joanną zaplanowali dopiero na wiosnę i pobyt Pauliny w szpitalu zupełnie z nią nie kolidował. Zresztą oboje zapewnili ją, że nie ma się czym martwić bo doskonale sobie bez niej poradzą i ona może spokojnie odpoczywać i nabierać sił. Nie powiedziała im całej prawdy, nawet nie wspomniała o szpitalu, po prostu powiedziała, że zgodnie z zaleceniami lekarza musi wziąć kilka dni urlopu żeby wypocząć i zregenerować siły. Wiedziała, że później i tak będzie musiała powiedzieć im prawdę, ale w tej chwili nie miała ochoty na rozmowy na ten temat. Z pewnością chcieliby poznać szczegóły, dlaczego musi iść do szpitala, a później starliby się ją jakoś pocieszać. Bez wątpienia bardzo ją lubili i troszczyli się o jej zdrowie jednak to wszystko było wciąż dla niej zbyt bolesne i przykre żeby miała ochotę z kimś o tym rozmawiać. z kimś oprócz najbliższych przyjaciół, wprawdzie nie było Izy, ale Michał całkowicie jej teraz wystarczał.
Widziała jak bardzo starał się ja pocieszyć, podnieść na duchu. Mimo, że był mężczyzną doskonale rozumiał jak wielki jest to cios dla Pauliny, była mu za to ogromnie wdzięczna. Przekonał ją w końcu, że powinna poddać się tym badaniom, że nie może rezygnować i tak ochoczo ofiarowała swoją pomoc. Nie wiedziała jak przeszłaby przez to wszystko bez jego pomocy, a przecież to dopiero był początek.
Ryszard tak samo jak i wszyscy jej znajomi zauważył, że Paulina jest ostatnio bardzo przemęczona i powinna stosować się do zaleceń lekarza, ze zdrowiem nie ma żartów i lepiej chuchać na zimne. Spędzili sporo czasu siedząc wspólnie nad papierami i ustalając kolejność najważniejszych spraw do załatwienia w czasie jej nieobecności, skończyli dopiero kiedy zbliżała się pora obiadu. Paulina miała jeszcze do załatwienia kilka spraw na mieście, nie miała pojęcia ile czasu spędzi w szpitalu i chciała ustrzec się przed późniejszymi problemami gdyby nie mogła czegoś osobiście załatwić. W końcu nie mogła wszystkiego zrzucać na Michała, wystarczyło, że został i obiecał się nią opiekować.
Wieczorem Michał wyciągnął ją do kina na całkiem dobry film żeby troszkę się odprężyła i nie myślała ustawicznie o jutrzejszym dniu. Nie pamiętała już kiedy ostatni raz była w kinie i nie żałowała, że dała mu się namówić na to wyjście. W przeciwieństwie do niego oglądała film z przejęciem i dużym zainteresowaniem. Michał jakoś nie mógł się skupić na tym co działo się na ekranie, cały czas myślał o siedzącej obok niego Paulinie. Cieszył się, że nie była chora na nic poważnego, ale jednocześnie martwił się jak bardzo przejęła się tym, że być może nigdy nie będzie mogła być matką. Smutek był wypisany na jej twarzy, był w jej spojrzeniu, a nawet w słabym uśmiechu, który czasami pojawiał się na jej ustach. Ktoś zupełnie postronny z pewnością by tego nie zauważył sądząc, że Paulina ma zwyczajnie gorszy dzień, on to widział i rozumiał doskonale jednak uważał, że nie powinna się tak bardzo zadręczać. Na świecie było tyle okropnych chorób, tyle zmartwień i cierpienia, a mimo to ludzie nie załamywali się, żyli jakoś dalej. Paulina miała przed sobą całe życie i z pewnością wielu facetów potrafiłoby zaakceptować to, że nie mogła mieć dzieci.
Tak uważał Michał, on by to zaakceptował, ale Paulina była zupełnie innego zdania, zresztą wydawało mu się, że to nie jest najlepszy moment na przekonywanie jej, że się myliła, że niepotrzebnie się martwi bo wszystko jakoś się ułoży.
Wrócili do domu w dobrych humorach, zjedli lekką kolację i paulina poszła się spakować. W szpitalu mieli być wcześnie rano, a poza tym powiedziała Michałowi, że potrzebuje trochę samotności. Rozumiał ją i nie nalegał żeby jej dotrzymywać towarzystwa, postanowił zrobić sobie jeszcze krótki spacer przed snem. Paulina przyjęła to do wiadomości chociaż była troszkę zaskoczona, że na taką pogodę chce mu się jeszcze wychodzić z domu, ale też nie zatrzymywała go. Rozumiała, że mógł mieć ochotę wyjść, odpocząć od niej, może wypić piwo w pobliskiej knajpce, może pozna jakąś fajną dziewczynę. Miał do tego pełne prawo choć Paulina zastanawiała się czy tak naprawdę byłaby z tego zadowolona.
Na zewnątrz było mroźnie i wietrznie, zamarznięty śnieg skrzypiał pod butami i Michał szybko odszedł do wniosku, że lepiej będzie zrezygnować ze spaceru jeśli nie chce się rozchorować. Zmienił plany i wszedł do bistro sąsiadującego z blokiem Pauliny, zamówił sobie piwo. O tej porze było tu raczej pusto, większy ruch był w weekendy, a poza tym niedługo zbliżała się godzina zamknięcia więc goście raczej opuszczali lokal niż się w nim pojawiali.
Siedząc nad kuflem piwa Michał próbował ułożyć te wszystkie myśli, które od dłuższego czasu plątały się po jego głowie. Kiedy Paulina była w pracy dzwonił do Izy i opowiedział jej co tak naprawdę się tutaj wydarzyło. Nie chciał jej martwić, ale nie mógł też udawać, że wszystko jest w porządku, wiedział, że Iza nigdy tego by mu nie wybaczyła.
W pierwszej chwili nie mogła uwierzyć w to co od niego usłyszała, potem czuła jak łzy napływają jej do oczu, nie mogła nad nimi zapanować. Żałowała, że nie może być teraz z Pauliną, wyobrażała sobie jak przyjaciółka musi to przeżywać i nawet nie czuła do niej żalu, że jej o niczym nie powiedziała. to z pewnością byłaby trudna rozmowa dla Pauliny i Iza wiedziała, że nie powinno się jej przeprowadzać przez telefon. Cieszyła się bardzo, że w takiej sytuacji Michał jest z nią w warszawie. Wiedziała, że może na nim polegać i być spokojna o swoją przyjaciółkę, Michał obiecał się nią należycie opiekować. Mówił o niej z takim ciepłem i czułością, że w pewnym momencie Iza zaczęła się zastanawiać  czy to wyłącznie przyjaźń nim kieruje. Nie miała jednak odwagi zapytać go o to wprost, przypuszczała, że nie chciałby z nią o ty rozmawiać, zdecydowała się przyglądnąć wszystkiemu z bliska kiedy będzie taka możliwość. Umówili się, że Michał będzie dzwonił i na bieżąco informował ją o wynikach badań, Iza chciała przyjechać do Warszawy w sobotę, wiedziała, że Marek ją zrozumie i bez żadnych problemów zostanie z Patrycją.
Zadzwonił też do swoich rodziców, którzy kolejny raz zapewnili go żeby się niczym nie martwił bo oni chętnie zajmują się wnukiem, chcieli żeby pomógł Paulinie jeśli tego potrzebowała, przecież ona tyle zrobiła dla ich syna. Kamil powiedział mu, że i dziadków jest bardzo fajnie chociaż tęskni za nim, pytał kiedy Michał wróci do domu i czy przyjedzie z nim ciocia Paulina, wciąż przeżywał, że była chora. Na wspomnienie synka uśmiech pojawił się na twarzy Michała, z jednej strony Kamil był taki malutki i rozbrajający, a z drugiej potrafił stawiać bardzo trudne pytania, na które Michałowi co raz to częściej trudno było znaleźć zadowalającą malca odpowiedź. W świecie dziecka wszystko było takie proste, bezproblemowe, realne i możliwe do spełnienia, jeśli coś się sobie wymarzyło to zawsze powinno się spełniać i dzieci wierzyły, że tak właśnie będzie. Jak miał mu wytłumaczyć, że świat dorosłych często jest zupełnie inny niż ten z dziecięcych marzeń, że nie wszystko jest w nim tak proste i oczywiste jakby się chciało, że nie zawsze można mieć gwiazdkę z nieba?
Michał próbował zrozumieć swoje uczucia wobec Pauliny, zastanawiał się co tak naprawdę do niej czuł, co tak naprawdę go w niej fascynowało i powodowało, że tak wiele od pewnego czasu o niej myślał. W zasadzie była kobietą o całkiem przeciętnej urodzie, średniego wzrostu, jasne, krótko przycięte włosy zawsze były elegancko ułożone. Twarz ozdabiały duże, brązowe oczy, pełne tajemnic i uczuć, które były gdzieś głęboko ukryte w jej sercu. Zawsze była elegancka, zadbana, ze starannym acz nie przesadnym makijażem, było widać, że jest kobieta z klasą, na ulicach jednak Michał widywał wiele ładniejszych i atrakcyjniejszych od niej kobiet. Co z tego, znał ich kiedyś wiele, żadna z nich nie wydawała mu się na tyle wartościowa żeby poświęcić jej resztę życia, a jedna z nich okazała się życiową pomyłką, z Pauliną było zupełnie inaczej. Mimo, że wtedy w sądzie przy pierwszym spotkaniu po latach widzieli się zaledwie przez kilka minut i w gruncie rzeczy rozmawiali o chorobie Izy poczuł od razu, że Paulina jest inna. Poczuł, że jej mógłby zaufać bo ona nie potrafiłaby nikogo skrzywdzić, że ma w sobie tyle dobra i wyrozumiałości, że mogłaby by być oazą spokoju i bezpieczeństwa. tak bardzo się przed nią otworzył, pokazał jej swoje wszystkie słabości i bolące miejsca, czy potrafiłby się tak otworzyć przed własną dziewczyną? Z przyjaciółką rozmawia się jednak zupełnie inaczej. Dlaczego więc czuł, że zaczyna mu czegoś brakować w ich związku, że chce z nią spędzać jak najwięcej czasu, że martwi się o nią i troszczy jak o nikogo innego poza własnym synem? Dlaczego bez zastanowienia zostawił Kamila z dziadkami i przyjechał tu na złamanie karku kiedy tylko Iza go zaalarmowała? skąd tak naprawdę miał wiedzieć czy to jest miłość, skąd miał wiedzieć jak ona wygląda? Owszem kiedyś kochał i to bardziej niż mu się wydawało, ale to była ślepa, niszcząca i zła miłość. On w zamian nic nie dostawał, nie wiedział tak naprawdę co to znaczy być kochanym więc skąd miał mieć pewność co dzieje się teraz? Paulina nie mogła mu niestety pomóc, wiedział doskonale, że nie może jej o niczym powiedzieć choć tak pewnie byłoby najłatwiej. Takim wyznaniem z pewnością by ją tylko wystraszył i nie miałaby ochoty na dalszą z nim znajomość, sam musiał sobie jakoś z tym poradzić.
Kiedy wrócił do domu w mieszkaniu było cicho i ciemno, Paulina spała w swoim pokoju. Michał poszedł do łazienki i wkrótce również się położył. Zasypiając zastanawiał się czy rozwiązanie jego problemów nie pojawi się czasem w sennych wizjach, to byłoby mu bardzo pomocne.



niedziela, 17 marca 2013

Wspomnień czar....

Witajcie Kochani!

Za oknem słoneczna choć mroźna jak na razie niedziela, ociepla się szybko, ale jednak śnieg leży i wciąż mamy zimę. No nic damy radę skoro tyle już wytrwaliśmy to jeszcze te kilka dni wytrzymamy. Mnie niestety złapało jakieś przeziębienie, z którym od wczoraj walczę i mam nadzieję w miarę szybko pokonać, w końcu po to się szczepiłam.
Dzisiaj Dzień Świętego Patryka - Święto Irlandii. Niestety nie miałam możliwości nigdy uczestniczyć w nim na żywo, ale znając naturę i temperament Irlandczyków mogę przypuszczać jaka jest atmosfera tego dnia. Ich wewnętrzna radość, pogoda ducha, ciepło z pewnością mocno emanują na zewnątrz i czuje się je będąc w pobliżu jeszcze bardziej niż na co dzień. Mnie oczywiście w takich chwilach ogarniają wspomnienia i sentymenty, tęsknota z krajem i ludźmi, z którymi spędziłam cudowny czas w moim życiu. Nie przypuszczałam, że tak pokocham ten kraj, że tak wiele się wydarzy w moim życiu wciągu tego krótkie okresu jaki tam spędziłam. Myślę, że doszedł do tego urok tego miasta, w którym byłam bo choć Cork jest drugim miastem co do wielkości po Dublinie i wcale mały nie jest to ma swój wyjątkowy klimat. Przemierzałam je wielokrotnie wzdłuż i w szerz, zarówno pieszo jak i autobusami, mam tam swoje ulubione, miejsca, uliczki, sklepy, puby. Mogę zamknąć oczy i przenieść się w jednej chwili w te cudowne miejsca gdzie byłam naprawdę szczęśliwa bez względu na okoliczności i różnego rodzaju wyrzeczenia. Dało mi to miejsce wiele radości, szczęścia, miłości, nauczyło też radzić sobie samej z dala od domu, w obcym kraju, z obcym językiem, który wcale nie był na takim poziomie jak mi się wydawało. Ale mocno się zaparłam, robiłam postępy, poznawałam nowych ludzi, ich kulturę, zwyczaje, polubili mnie i traktowali jak dobrą znajomą. Zawsze ciepło i serdecznie przyjmowali, pytali o samopoczucie, zdrowie, rodzinę w Polsce, zaprosili na Święta Bożego Narodzenia bo miałam je spędzić akurat sama. To wszystko ogromnie ujmowało mnie za serce, powodowało, że kochałam to miejsce co raz bardziej i mimo iż ogromnie tęskniłam za domem  jednocześnie ciężko było mi stamtąd wyjeżdżać. To nie przesada, że mówię często iż kawałek mojego serca na zawsze pozostał w Cork i jeśli tylko będę miała możliwość to z przyjemnością odwiedzę kolejny raz wszystkie urocze zakątki "mojej Irlandii".
Rozmarzyłam się nie co..., czasami i takie chwile są człowiekowi potrzebne, czyż nie?
A Wy jakie macie plany na dzisiejszy dzionek? Długi spacer, rodzinny obiad, a może leniwa niedziela z ulubioną książką? Z pewnością do tego wszystkiego mogę Wam polecić pyszny Sernik wiosenny, na który przepis znajdziecie na Kwestia Smaku. Sernik poezja i myślę, że nie rozczaruje żadnego smakosza, nam smakuje nawet bardziej niż dotychczasowy Sernik cynamonowy i z wiosną kojarzy się z pewnością. Owszem jest pracochłonny, ale jego smak rekompensuje cały wysiłek włożony w przygotowanie tego cuda.
Polecam - smacznego.
Miłej niedzieli, a później już wiosna :)



wtorek, 12 marca 2013

Twórczość ukryta cd.

Witajcie Kochani!

Dzisiaj mam dla was kolejny odcinek mojej twórczości, taki bardziej duchowy akcent na to chłodne popołudnie. Miłej lektury. Ciepło Was pozdrawiam :)


"NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 16: 

Michał był naprawdę zdenerwowany, jechał na tyle szybko na ile pozwalały mu warunki pogodowe, na szczęście jego BMW potrafiło pokazać swoją klasę w przy takiej aurze.
Wczoraj wieczorem miał pilną robotę, telefon padł bo zapomniał go naładować. Dopiero po powrocie do domu podłączył telefon do ładowarki i odsłuchał wiadomość z sekretarki jaką zostawiła mu Iza. Ponieważ było bardzo późno i nie chciał Izy budzić to zadzwonił dopiero dzisiaj rano sadząc, że chodzi o jakieś detale imprezy.
Wysłuchał relacji Izy starając się jednocześnie analizować szczegóły tego co słyszał i uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie jak pojedzie od razu do Warszawy. Iza sama pewnie by pojechała gdyby nie dziecko, którego nie chciała zostawiać w tym momencie na głowie Marka, w sumie tak naprawdę nie było nic wiadomo, to były tylko przeczucia i niepokój o przyjaciółkę.
Michał odstawił Kamila do rodziców z prośbą o zajęcie się wnukiem do jego powrotu, zgodzili się bez żadnych problemów. Lubili Paulinę, wiedzieli ile zrobiła dla Michała i cieszyli się, że syn się tak teraz o nią troszczy, a może widzieli coś więcej?
Michał szybko mijał kolejne miejscowości, do Warszawy pozostało już tylko kilkanaście kilometrów, mocniej nacisnął pedał gazu. Przypomniała mu się jego dzisiejsza rozmowa z synkiem kiedy jechali do dziadków. Tłumaczył mu, że ciocia Paulina zachorowała i tata musi pojechać do niej na kilka dni żeby zobaczyć czy nie potrzebuje jakiejś pomocy. Kamil zapewnił, że to rozumie, będzie grzeczny u dziadków, po czym powiedział coś co mocno chwyciło Michała za serce.
- Wiesz tatusiu ja bardzo kocham ciocię Paulinkę, może mogłaby zostać moją mamusią, jak myślisz? - był dzieckiem, ale czasami zachowywał się bardzo dorośle i zadawał trudne pytania, na które ciężko było znaleźć właściwą odpowiedź.
- No to mogłoby być miłe synku, możliwe, że kiedyś ją o to zapytamy, ale musisz być przygotowany, że ona może się nie zgodzić. Dorośli często mają problemy, których dzieci nie wstanie zrozumieć - jak miał wytłumaczyć trzy i pół letniemu dziecku, że nie zawsze można mieć gwiazdkę z nieba choćby się tego bardzo chciało.
Od Wigilii nie widział się z Pauliną, bardzo cieszył się na dzisiejszą imprezę u Izy, na której mieli się spotkać choć przypuszczał, że również i Robert się tam zjawi. Sam nie wiedział czemu, ale nie czuł zbytniej sympatii do tego faceta, przypuszczał, że nie byłby to najłatwiejszy wieczór dla nich wszystkich. A swoją drogą dlaczego to nie Robert jechał teraz do Warszawy?
Było wczesne, sylwestrowe popołudnie, na zewnątrz robiło się szaro i ponuro kiedy Michał mijał pierwsze budynki stolicy, jakoś udało mu się omijać korki panujące w mieście i dość szybko dojechał na osiedle Pauliny. Idąc w stronę jej bloku zobaczył znajomy samochód na parkingu, przyspieszył kroku i już po kilku minutach stał pod drzwiami jej mieszkania. Kilkakrotnie nacisnął dzwonek, a kiedy po drugiej stronie wciąż odpowiadała mu głucha cisza otworzył drzwi kluczami, które na szczęście wciąż miał.
W mieszkaniu panował półmrok i było bardzo cicho, na pierwszy rzut oka wyglądało, że w środku nie ma nikogo. Michał zamknął za sobą drzwi i nie zdejmując płaszcza poszedł do sypialni Pauliny, cicho zaglądnął do sroka przez uchylone drzwi. Uśmiechnął się z ulgą widząc przyjaciółkę śpiącą w swoim łóżku, postanowił jej nie budzić. Cofnął się na palcach i poszedł się rozebrać.
Paulina obudziła się kiedy za oknem było już zupełnie ciemno, spojrzała na zegarek, dochodziła 18. Po chwili do jej nosa zaczął docierać wyraźny aromat jedzenia. W pierwszej chwili wystraszyła się nieco, usiadła na łóżku i chwilę nasłuchiwała. Jednak za moment doszła do wniosku, że złodzieje nie gotują sobie raczej jedzenia w mieszkaniu, do którego się włamują. Z kuchni dobiegało ciche, ale doskonale jej znane gwizdanie, wiedziała już kto tam się krząta. Wstała z łóżka i poszła sprawdzić źródło tych kulinarnych aromatów.
- O widzę, że się już obudziłaś - zauważył jej obecność Michał mieszając coś właśnie w garnku. Było to tak naturalne jakby widzieli się zanim poszła się zdrzemnąć, a nie tydzień temu w Krakowie.
- Możesz mi powiedzieć co ty tutaj robisz? - Paulina nie była pewna czy ma się cieszyć, że Michał przyjechał tak niespodziewanie czy może raczej powinna być zła. Przypuszczała, że to Iza go tutaj wysłała niepokojąc się o nią po ich wczorajszej rozmowie.
- Gotuję dla nas sylwestrową kolację Paulinko - odpowiedział jej beztrosko. Wyraźnie był w dobrym humorze i miał ochotę na żarty w przeciwieństwie do niej.
- Gotujesz sylwestrową kolację, a to dobre sobie, zjawiasz się bez pardonu i urzędujesz w mojej kuchni. Skąd wiesz, że mam na to ochotę, czy wy wszyscy musicie się mieszać w moje życie? Wiecie doskonale co jest mi potrzebne do szczęścia. Nie pomyśleliście, że zwyczajnie tego mogę nie chcieć, że chcę być sama? - wybuchnęła lawiną żalu i pretensji, które w sobie od kilku dni dusiła. Obróciła się na pięcie i pobiegła do swojego pokoju głośno trzaskając drzwiami.
Ten wybuch złości zaskoczył Michała, zdawał sobie sprawę, że Paulina różnie może zareagować na jego przyjazd, ale taka złość? Wyłączył kuchenkę i poszedł za nią.
Leżała na łóżku głośno szlochając, nie zareagowała na jego wejście. Usiadł obok niej, delikatnie dotknął drżących ramion Pauliny, odwróciła głowę i spojrzała na niego przez łzy. Szybko zarzuciła mu ręce na szyję i mocno się do niego przytuliła.
- Michał jestem taka załamana - była tak bezbronna, że Michał poczuł ból w swoim sercu, widział jak bardzo cierpiała i zrozumiał, że dobrze zrobił przyjeżdżając do Warszawy. To nie była żadna grypa, stało się coś dużo poważniejszego.
- Już dobrze maleńka, już dobrze. Jestem z tobą i jakoś sobie razem damy radę cokolwiek to jest, zobaczysz - tłumaczył jej jak dziecku głaszcząc jasne włosy dziewczyny.
Nie pośpieszał jej, nie nalegał żeby cokolwiek mówiła, pozwolił się jej wypłakać i wyrzucić z siebie to wszystko co w środku dusiła. Wiedział, że za chwilę się uspokoi, poczuje lepiej i sama opowie mu wszystko bo tego potrzebowała. Po prostu tulił ją do siebie przez cały czas chcąc jej dać poczucie bezpieczeństwa.
Rzeczywiście tak jak przewidywał po kilkunastu minutach szlochu Paulina zaczęła się uspokajać, odsunęła się od niego, wyciągnęła chusteczkę i głośno wysiąkała nos. Popatrzyła na niego wzrokiem pełnym smutku, była już spokojniejsza choć twarz miała czerwoną,a oczy zapuchnięte od płaczu. Wyglądała jak zbity psiak i Michał poczuł ukłucie bólu w sercu.
- Przepraszam cię Michał, zrobiłam z siebie straszną idiotkę, nie zasłużyłeś sobie niczym żeby wysłuchiwać moich pretensji - czuła się okropnie głupio, że tak na niego naskoczyła w kuchni. Zdawała sobie sprawę, że przyjeżdżając tutaj miał dobre intencje i w sumie gdzieś w głębi serca ucieszyła się, że nie musi już sama się z tym wszystkich gryź. - Masz może papierosa?
- Owszem, ale nie sądziłem, że ty palisz - był trochę zaskoczony, wyciągnął jednak z kieszeni spodni paczkę papierosów. Znali się już z Pauliną od kilku miesięcy a nigdy nie zauważył u niej papierosa.
Zdarza się to bardzo rzadko, tylko wtedy gdy problemy szarej rzeczywistości nazbyt mnie przerastają, a jak wiesz jestem twardą panią prokurator - przyznała wyciągając z podanej paczki papierosa, zapaliła zaciągając się mocno i przez chwilę się nie odzywała. - Dziękuję, że przyjechałeś - dotknęła jego dłoni czując co raz większą radość, że Michał był teraz z nią.
- Jak mógłbym nie przyjechać? Jeśli dobrze pamiętam obiecałaś mi kieliszek szampana i wspólny toast noworoczny, skoro ty nie zjawiłaś się w Krakowie to ja przyjechałem, z szampanem i innymi specjałami od Izy. Bardzo się o Ciebie martwi i pewnie przyjechałaby sama tylko nie chciała zostawiać Markowi na głowie Patrycji razem z dzisiejszymi gośćmi. Mam jednak nadzieję, że moje towarzystwo nie będzie gorsze, chciałbym ci jakoś pomóc paulina jeśli tylko mogę. Możesz mi zaufać - doskonale widział jak walczyła z własnymi uczuciami i sobą samą. Bardzo potrzebowała rozmowy z kimś bliskim, to było widać gołym okiem. To, że nie miała żadnej grypy Michał zauważył już dawno.
- Jesteście wszyscy bardzo kochani, strasznie głupio się czuję, że okłamałam Izę i was zdenerwowałam. Wyobrażam sobie jakiego zamieszania musiała narobić kiedy zwąchała, że coś jest nie tak, jest doskonałym detektywem. No i jeszcze tobie zepsułam Sylwestra - Paulina naprawdę miała wyrzuty sumienia. Nie chciała nikomu psuć dzisiejszej nocy, a z pewnością już nie Michałowi, na imprezie u Izy z pewnością świetnie by się bawił. Ale jednocześnie było jej miło, że o niej nie zapomniał, że nie była już sama.
- Gadasz okropne głupoty, ja chciałem tu przyjechać i niczego mi nie zepsułaś, przyjaciele są właśnie po to i nie ważna jest godzina, dzień czy miejsce - zapewnił ją przekonany, że ona też by tak postąpiła na jego miejscu, pamiętał jak niedawno bardzo przeżywała chorobę Izy, jak czuwała przy jej łóżku.
- Masz rację, sama nie wiem od czego powinnam zacząć, głowa mi pęka. To dla mnie takie trudna i wciąż nie mogę się z tym pogodzić choć w końcu będę musiała - zaczęła próbując zebrać myśli, nie była pewna czy on jako mężczyzna potrafi ją zrozumieć, ale bardzo chciała z kimś pogadać. - Pewnie wiesz, że ostatnio nie czułam się najlepiej, ale sądziłam, że to zwykłe przemęczenie, pracowałam więcej niż zwykle i miałam jeszcze osobiste problemy. Później było wesele Rysia i nawet nie wiedziałam jak to się stało, ale straciłam przytomność. Na szczęście był ze mną Robert, który zajął się moim zdrowiem, oczywiście tak tylko prowizorycznie. Obiecałam mu, że zaraz po Świętach pójdę do lekarza i zrobię badania, Robert wrócił do Krakowa. Na drugi dzień po jego wyjeździe dopadły mnie potworne nudności i torsje, zawroty głowy nie opuszczały mnie ani na chwilę, wystraszyłam się nie na żarty. Uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży i było mi wstyd, że w moim wieku tak głupio wpadłam.
- W ciąży? - przerwał jej Michał nie bardzo mogąc zrozumieć to co mówiła, zauważył, że kiedy to mówiła jeszcze bardziej sposępniała.
- Wiem, że jesteś zaskoczony bo o niczym ci nie powiedziałam, ale jakoś nie miałam czasu, tyle się ostatnio działo, przepraszam. Posłuchałam twojej rady i postanowiłam wypróbować swoje uczucia do Roberta, skończyło się ty, że wylądowaliśmy w łóżku - Paulina nie zauważyła jak skrzywił się na tą wiadomość, wyraźnie mu się to nie podobało. - Było miło, ale na drugi dzień zrozumiałam, że mimo tej wspaniałej nocy, którą z nim spędziłam nic do niego nie czuję, to nie miłość, jedyne co nas w tej chwili łączy to przyjaźń. Cóż fakt był jednak faktem i byłam na siebie cholernie wściekła, że wpadłam jak jakaś głupia nastolatka, od razu poszłam do lekarza. Zrobił kilka badań i kazał mi się zgłosić nazajutrz, wyczułam, ze coś jest nie tak, zazwyczaj od razu mówi czy to ciąża czy nie. Zaczęłam się denerwować, że to jednak coś poważniejszego, jakiś nowotwór czy coś w tym rodzaju. Kiedy poszłam po wyniki nie mogłam uwierzyć w diagnozę. Nie był to rak, ale to też nie była ciąża..., powiedział mi, że prawdopodobnie nigdy nie będę matką. Michał ja nie mogę mieć dzieci - powiedziała łamiącym się głosem i szybko odwróciła głowę w drugą stronę żeby nie zauważył łez w jej oczach.
Po tym co powiedziała w pokoju zapanowała głucha cisza. Michał był tym wszystkim tak zaskoczony, że nie miał pojęcia co ma powiedzieć. Paulina płakała cicho kolejny raz uświadamiając sobie jak bardzo jest nieszczęśliwa.
Kiedy Michał słuchał opowiadania Pauliny rodziły się w nim różne uczucia. Najpierw złość na Roberta, że pojawił się tak nagle i wywrócił kolejny raz dotychczasowe życie Pauliny. Potem coś jakby zazdrość, ulga, że to nie rak i zaraz znów lęk o Paulinę i jej stan emocjonalny. Oczywiście alternatywa, ze nie jest to nowotwór była radosna, ale niosła jednocześnie ze sobą diagnozę, która z pewnością dla Pauliny była ogromnym ciosem, przynajmniej tak przypuszczał.
Doskonale wiedział jakim szczęściem jest posiadanie dziecka, z trudem mógł sobie wyobrazić jak wyglądałoby jego życie teraz bez Kamila, starał się zrozumieć co musiała czuć w takiej sytuacji paulina. Była kobietą, wprawdzie w tej chwili całe jej życie związane było z karierą zawodową, ale sądził, że kiedyś chciałaby to zmienić. szczególnie, że poradziła sobie w końcu ze swoją niechęcią do facetów, byłaby wspaniałą matką i żałował, że nie może zmienić tego co powiedział jej lekarz. Znali się zaledwie od kilku miesięcy, a była mu bliższa niż ktokolwiek inny, oczywiście prócz synka. Bolało go, że musi patrzeć na cierpienie swojej przyjaciółki, nie wiedział jak ma jej pomóc, to była taka delikatna sprawa. jednocześnie bardzo mu schlebiało, że Paulina powiedziała mu o wszystkim, że darzyła go takim zaufaniem. potrzebowała teraz kogoś bliskiego i Michał postanowił być przy niej i pomóc jej jakoś przejść przez to wszystko, wiedział jak potrafiła być silna.
Przysunął się do niej bliżej, delikatnie ujął jej twarz w swoje dłonie i obrócił do siebie. W wilgotnych od łez oczach dziewczyny malował się przerażający smutek.
- Zdaję sobie sprawę Paulinko jak trudno było ci powiedzieć mi o tym wszystkim, wiem, że wolałabyś porozmawiać z Izą, znacie się od lat i ona z pewnością wiedziałaby co teraz powiedzieć. Chcę cię jednak zapewnić, że bardzo staram się zrozumieć przez co musisz teraz przechodzić, będę cię wspierał jak umiem, nie zostawię cię samej. Żałuje tylko, że o niczym wcześniej nie wiedziałem, że sama musiałaś przez to wszystko przechodzić w tych najtrudniejszych chwilach. Nie wiem czy to cię jakoś pocieszy, ale jesteś bardzo dzielną kobietą i wierzę, że dasz sobie radę i tym razem - patrzył jej prosto w oczy kiedy to móił.
- Jesteś kochany, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że tu jesteś i wcale nie jestem pewna czy wolałabym o tym rozmawiać z Izą. Fakt znamy się lepiej i dłużej, poza tym ona jest kobietą i też przez coś podobnego przechodziła, podejmowała najtrudniejszą z możliwych decyzji. Iza jest moją najlepszą przyjaciółką i kocham ją jak siostrę. Ale ty jesteś moim przyjacielem i bardzo mi pomagasz, już mi pomogłeś bo to właśnie dzięki tobie wyjaśniłam sytuację z Robertem. Dajesz mi Michał tyle siły i energii do życia, dziękuję ci za to - pocałowała go w policzek chcąc okazać mu jak się cieszy z jego obecności i chęci pomocy jaką przed chwilą jej zaproponował.
- Uważaj co mówisz bo zrobię się zarozumiały - Michał mrugnął do niej figlarnie. - Powiedz mi co teraz, co masz robić dalej, lekarz coś powiedział? - szybko zmienił temat, był zmieszany tym całusem. Sprawił mu on niewątpliwą przyjemność choć jednocześnie odkrył, że oczekuje czegoś więcej, absolutnie nie mógł się do tego przyznać.
- W środę mam się zgłosić do szpitala na szczegółowe badania, nie wiem wprawdzie czy to ma jeszcze jakikolwiek sens, czy chcę przez  to wszystko przechodzić, to tak bardzo boli - Paulina nie ukrywała przed nim jakie to dla nie jest trudne. Michał był dla niej taki ciepły i otwarty, działał jak kojący balsam na bolące rany.
- Co ty opowiadasz, nie możesz się teraz poddać. Medycyna zna różne sposoby na leczenie bezpłodności, powinnaś spróbować jeśli tylko jest jakaś szansa. A sama powiedziałaś, że diagnoza nie jest stu procentowa, dlaczego chcesz zrezygnować? - bardzo chciała zaszczepić w niej iskierkę nadziei, tak bardzo potrzebowała jej żeby móc się jakoś pozbierać. - Jeśli chcesz to zostanę w warszawie i będę cię trzymał za rękę przez cały ten czas - zażartował uśmiechając się szeroko.
- Naprawdę mógłbyś, a co będzie w tym czasie z Kamilem? - Paulina ucieszyła się z tej propozycji i spojrzała na niego nieśmiało. Nie miała przecież prawa go o to prosić, Michał był przede wszystkim ojcem i ona doskonale o tym pamietała.
- Rodzice się nim zaopiekują, teraz jest u nich, nie będzie żadnego problemu. Nie darowaliby mi gdybym cię zostawił teraz samą, a Kamil sam kazał mi pomóc ci szybko wyzdrowieć bo bardzo cię kocha i chciałby cię znowu zobaczyć - wciąż słyszał w uszach pytanie synka, ale tego nie mógł jej teraz powiedzieć.
- Ja też go kocham, jest taki słodki - po raz pierwszy odkąd Michał przyjechał paulina uśmiechnęła się słabo. - Tak się cieszę, że mam ciebie, że jesteś tu ze mną, sama z pewnością nie dałabym sobie rady - stwierdziła znów się do niego przytulając. Był najpiękniejszym prezentem jaki mogła w tej chwili od losu otrzymać.
- Po to mnie masz, zobaczysz Paulinko razem jakoś przez to przejdziemy, obiecuję ci to - objął ją mocno, była mu taka bliska, że zrobiłby wszystko co tylko w jego mocy żeby jej jakoś pomóc.
Powoli paulina się uspokoiła i nastrój jej się nieco poprawił, w końcu zdecydowała, że się przebierze i razem zjedzą kolację. Był Sylwester, a oni mieli w planach wspólnie witać Nowy Rok, inne sprawy mogą poczekac.
Kiedy Paulina doprowadzała się do porządku Michał szybko zadzwonił do Izy żeby ją choć trochę uspokoić, nie powiedział w prawdzie nic konkretnego. Zapewnił ją jednak, że opanował sytuację i Paulina jest z nim bezpieczna więc Iza spokojnie może bawić się ze swoimi gośćmi. Obiecał zadzwonić we wtorek jak paulina będzie w pracy i wtedy wszystko jej miał wytłumaczyć, to trochę uspokoiło Izę. Wiedziała, że Michał jej nie zawiedzie i z pewnością dobrze zadba o Paulinę.
Przy kolacji, którą oczywiście podawał Michał starli się rozmawiać wyłącznie o przyjemnych rzeczach, trochę żartowali i w ten sposób nawet nie zauważyli kiedy nadeszła północ. Wraz z wybiciem godziny dwunastej otworzyli szampana, którego Michał przywiózł specjalnie na tę okazję z Krakowa i złożyli sobie życzenia.Było bardzo miło, przyjacielsko i serdecznie, oboje byli uśmiechnięci i szczęśliwi, że jednak razem, tak jak chcieli witają Nowy Rok. Posiedzieli jeszcze chwilkę, ale paulina poczuła, że dzisiejszy wieczór pełen emocji i przeżyć bardzo ją wyczerpał i poszła do siebie położyć się.
Michał pozmywał naczynia, pościelił sobie w gościnnym pokoju i też się położył, leżał tak rozmyślając. Mimo długiej drogi jaką miał za sobą i zmęczenia, które odczuwał w całym ciele długo nie mógł zasnąć.
Dawniej po rozstaniu z Izą robił to na co miał tylko ochotę, nie myślał zupełnie o przyszłości żyjąc tym co mu przynosił kolejny dzień. Teraz te szaleństwa wydały mu się odległą przeszłością i zwyczajnym brakiem dorosłości. Przypomniał sobie jak zaledwie przed godziną składali sobie z Pauliną życzenia noworoczne. Była tak blisko niego, że niespodziewanie zapragnął ją pocałować, tak naprawdę jak całuje się kobietę, a nie przyjaciółkę. Wiele kosztowało go powstrzymanie się od tego, za bardzo bardzo zależało mu na niej. Nie chciał absolutnie jej wystraszyć swoim zachowaniem, bał się, że może coś nieodwracalnie zniszczyć, a z pewnością tego by nie chciał.
Kiedy tak rozmyślał zauważył, że ostatnio zależy mu na Paulinie jakoś inaczej niż na początku, że dostrzega w niej kogoś więcej niż tylko swoją przyjaciółkę. Powoli zaczynało mu to coś przypominać.




niedziela, 3 marca 2013

Już marzec

Witajcie Kochani!


Czas leci tak szybko, że znów minął kolejny tydzień, a przy okazji i miesiąc no i mamy marzec. Nareszcie! za nami dwa zimowe miesiące tego roku i teraz już tylko może być lepiej bo w końcu w marcu mamy pierwszy dzień wiosny, czyż nie? Słonce coraz częściej pojawia się na niebie ogrzewając nas swoimi promieniami, budząc w nas radość i energię do życia. Wprawdzie w moim wnętrzu wiosna nieodmiennie panuje od zeszłego lata :), ale i tak czekam na to słoneczko, którego mieliśmy tak niewiele ostatnimi czasy. A wiem, że wiele osób czuło się mocno zdołowanych i przygnębionych zimową porą i aurą więc mam nadzieję, że z każdym dniem będą się czuli wyłącznie lepiej i radośniej. Wiosna to cudowny, kolorowy czas  i tego właśnie Wam życzę :), Kochani cieszcie się każdą piękną chwilą bo właśnie one budują szczęście.
A pro po upływającego czasu to już rok minął jak prowadzę sobie tego bloga i dzielę się z Wami moim doświadczeniem, przeżyciami, emocjami, swoją twórczością, a Wy wiernie mi towarzyszycie i wspieracie, dziękuję Wam za to. Nie robię tego absolutnie dla sławy czy "fortuny", wyłącznie dla przyjemności i z pasji do  pisania, cieszę się z każdego nowego czytelnika. Tak samo jak z tego jeśli wiem, że to co przekazuję Wam w moich postach w jakikolwiek sposób Wam pomaga rozwiązywać Wasze problemy, podnosi na duchu czy dodaje sił. Ogromnie mnie to cieszy :). Mam nadzieję, że pozostaniecie nadal ze mną i będziecie mi towarzyszyć w mojej przygodzie z pisaniem, a ja będę starać się dostarczać Wam ciekawych i wartościowych tematów.
Jako, że mamy już nowy miesiąc w zakładce Kalendarze pojawił się kolejny, z reklamą Kremu przeciwzmarszczkowego Safira, dzisiaj też chciałam Wam powiedzieć kilka słów o tym produkcie.
Jest to mój ulubiony krem, który stosuję osobiście jako krem na noc, ale jego zastosowanie może być również i na dzień, wszystko zależy od rodzaju waszej skóry. Jeśli macie skórę suchą spokojnie możecie go używać na dzień. Podany w pięknym błękitnym pudełeczku (mój ulubiony kolor), elegancko prezentuje się na łazienkowej półce. Ma właściwości regeneracyjne i odżywcze dla skóry, w konsystencji jest raczej kremem półtłustym, ale szybko i dobrze się wchłania, przyjemny zapach, naprawdę gorąco polecam.
Kilka słów od producenta:

Krem przeciwzmarszczkowy z prowitaminą B5

Kod: 153043
Pojemność: 50 ml
Cena katalogowa: 34.90 PLN
Krem zawiera prowitaminę B5 (d-panthenol), alantoinę, kolagen, elastynę, kompleks witamin A, E, F oraz wyciąg z żeń-szenia. D-panthenol przenika naskórek, wnika w głąb skóry, zatrzymuje wodę zapobiegając utracie wilgotności. W połączeniu z alantoiną łagodzi podrażnienia, przyśpiesza gojenie mikrouszkodzeń skóry. Naturalne białka, kolagen i elastyna, maksymalizują działanie nawilżające i napinające kremu. Witamina F odbudowuje płaszcz lipidowy naskórka i normalizuje jego właściwości ochronne. Witaminy A oraz E zwane „witaminami młodości” chronią skórę przed działaniem wolnych rodników, aktywizują ją, poprawiają ukrwienie, wygładzają i lekko natłuszczają. W synergii z żeń-szeniem wykazują bardzo silne działanie regenerujące, ujędrniające i przeciwzmarszczkowe. Polecany szczególnie dla skóry dojrzałej zagrożonej utratą jędrności, skłonnej do wiotczenia i zmarszczek.
Sposób użycia:
Na oczyszczoną skórę twarzy i szyi nanieść krem i delikatnie wklepać opuszkami palców.
Składniki (INCI):
Aqua, Ethylhexyl Stearate, Caprylic / Capric Trigliceride, Cyclopentasiloxane, Diisostearoyl Poligliceryl-3 Dimaer, Dilinoleate, Glycerin, Dexpanthenol, Cera Microcristallina, Hydrogenated Castol Oil, Aloes Barbadiensis Extract, Magnesium Sulfate Heptahydrate, Ginseng Extract, Tocopherol Acetate, Polysorbate-20, Tocopherol, Linoleic Acid, Paba, Retinyl Palmitate, Hydrolyzed Elastin, Soluble Collagen, Parfum, Allantoin, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol


Produkt można kupić na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym - 
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu). 


Miłej niedzieli Kochani!