sobota, 27 kwietnia 2013

Listy do...NIEGO - Moje pragnienia i lęki....

Dobry wieczór,

Jak Wam minęła sobota? Lenistwo czy może obowiązki? Mnie udało się dzisiaj zrobić wszystko co planowałam :). Trochę pracy, trochę relaksu i przyjemności, a teraz to już jedynie odpoczynek. Przyznam, że na początku miałam trochę problemów z dzisiejszym "Listem", nic nie chciało się sklecić, czasami już tak bywa z twórczością. A później przyszło natchnienie i klawisze przyjmowały sprawnie wszystko to co "urodziło" się w mojej głowie i sercu, jestem zadowolona :). Mam nadzieję, że i Wy będziecie po jego lekturze, może trochę mocniej puściłam dziś wodze wyobraźni, przelałam ciut więcej emocji, ale dzięki temu wyszło właśnie tak. Zapraszam więc serdecznie do świata marzeń i obaw kobiety zakochanej, nieco poplątanej, a mimo to szczęśliwej. Czy tak można naprawdę? Cóż sami już musicie sobie odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że można a wszystko zależy wyłącznie od człowieka, tego, który kocha i tego, który jest kochany. Myślę, że nawet jeśli jest trudno to jednocześnie może być bosko i słodko... Miłej lektury i pięknej niedzieli Kochani. Pozdrawiam :)

Listy do...Niego - Moje pragnienia i lęki...

Najmilszy Mój,

Słodka, leniwa sobota, słońce cudownie grzeje, muska twarz wystawioną w jego stronę, jest tak przyjemnie i błogo. Tak bardzo brakowało mi słońca, zapachu kwitnących krzewów i drzew, śpiewu ptaków, brakowało mi wiosny i przyszła. Leżę sobie w ogródku, napawam się tym błogim nic nie robieniem i piszę do Ciebie Kochany kolejny list. No tak wiem, nie do końca do Ciebie bo przecież Ty ich nie czytasz, lądują w mojej szufladzie. Ale kiedyś może się odważę, wyślę je wszystkie, wtedy będziesz mógł zrozumieć i poczuć dokładnie moje emocje, pragnienia i lęki... Choć z drugiej strony nie wiem czy gdybyś je poznał zbytnio by Cię nie przytłoczyły, nie przeraziły, może poczułbyś się winny albo do czegoś zobowiązany? Wiesz, że tego z  pewnością bym nie chciała, Ty przecież nic złego nie zrobiłeś, nic mi nie obiecywałeś, niczym nie mamiłeś. Zamieszkałeś pewnego dnia w moim sercu, to wszystko..., a może aż tyle:). Wraz z Tobą Miły zamieszkały moje wszystkie emocje, skryte pragnienia, lęki... Tak lęki również bo przecież nigdy nie jest wyłącznie piękne i różowo, nawet kiedy człowiek jest zakochany. Szczególnie jeśli ta miłość jest trudna, z przeszkodami, tak właściwie to zakazana. No a wiadomo zakazany owoc kusi, ale też jest najsmaczniejszy;).
Moje emocje są naprawdę czasami bardzo skrajne, nie myśl, że nie ogarnia mnie zwątpienie, bezsilność, złość czy zmęczenie. Ogarniają i to nie dlatego, że nie mogę Cię mieć na wyłączność, że mam tylko te wszystkie namiastki i chwile, które możesz mi ofiarować. Nie to nie to,  ja dzięki nim jestem szczęśliwa, mnie wystarczają drobiazgi i już "fruwam" błyszcząc tym tajemniczym blaskiem. Te wszystkie lęki pojawiają się bardziej z wątpliwości czy powinnam się tak angażować, czy nie lepiej odpuścić, wycofać się, nie brnąć w to wszystko co raz bardziej? Boję się, że popełniam błąd, który z czasem przyniesie cierpienie i łzy... Boję się tych wszystkich uczuć,które mnie ogarniają gdy Ciebie nie ma w pobliżu. Tej ogromnej tęsknoty, która czasami mnie tak przytłacza, że aż prawie dusi, najchętniej biegłabym wtedy do Ciebie i nie robię tego wyłącznie z rozsądku jaki jeszcze mi pozostał. Boję się tego co czuję kiedy jesteś blisko, kiedy patrzysz na mnie, przypadkiem dotykasz... Ktoś mógłby powiedzieć, że to uczucie mnie zniszczy, spali, że będę przez nie cierpiała. No cóż pewnie ziarnko prawdy w tym jest. Ale z drugiej strony powiedz mi Miły czy bycie z kimś w związku mniej lub bardziej formalnym daje tak naprawdę jakieś gwarancje szczęścia, braku problemów czy bólu? Szczerze mówiąc nie sądzę... Kiedy patrzę na te pary dokoła, mijane na ulicy czy w sklepie to czasami ogarnia mnie przerażenie i zwątpienie. Brak zrozumienia i wzajemnego poszanowania, kłótnie, pretensje, a przecież się kochają, hm a może tylko tak im się wydaje? Może są ze sobą by nie być samemu, ze strachu, zobowiązania, braku innych perspektyw? No raczej na miłość mi to nie wygląda, a ona naprawdę nie jest bez znaczenia. Dlatego ja wolę się zmagać z moimi wątpliwościami bo koniec końców one znikają i pozostaje wyłącznie miłość. Moja miłość do Ciebie Kochany.
Kiedy jesteś blisko budzą się moje pragnienia, moje skryte marzenia, których być może nigdy nie będzie można zrealizować. Choć z drugiej strony jeśli czegoś się bardzo, bardzo pragnie, nieustannie o tym myśli i zabiega to można to ponoć osiągnąć. A ja Ciebie przecież pragnę, czasami tak bardzo, że aż boli fakt, że mieć Cię nie mogę... Nie teraz, a czy kiedyś? Nie wiem, życie pokarze. Chyba nie jesteś zaskoczony takim wyznaniem Kochany, musisz czuć przecież tą chemię, która wibruje między nami, ten magnetyzm i erotyzm w powietrzu, czasami jest od nich aż gęsto. Nie sądzę, że tylko ja mogę to odczuwać, ale Ty musisz zachować dystans i mimo, że niesamowicie prowokujesz, kusisz udajesz, że nic takiego się nie dzieje.
Siedzimy obok siebie, niby przypadkiem dotykasz mojej ręki i mnie przechodzą setki dreszczy, czuję jak policzki mi płoną, przymykam oczy...
Spoglądam na Ciebie, patrzysz na mnie swoimi ciepłymi, brązowymi oczami, tonę w Twoim spojrzeniu, a Ty dotykasz mojego policzka. Delikatnie się uśmiechasz, przysuwasz jeszcze bliżej, całujesz bardzo delikatnie i zmysłowo. Po chwili czuję Twój oddech za uchem, na mojej szyi i karku, Twoje pocałunki są takie elektryzujące. Przytulam się do Ciebie, czuję Twój zapach, Twoja słodycz,  prawie słyszę jak szybko bije Twoje serce. Twoje dłonie zaczynają błądzić co raz niżej, rozpinają guziki mojej bluzki, wsuwam moje pod Twój podkoszulek, czuję Twoje ciepłe ciało, włosy na klatce piersiowej. Boże jest tak cudownie, tak niesamowicie całujesz, ta chwila mogłaby trwać wiecznie..., nie trwa...
To moja wyobraźnia uruchomiła się kiedy byłeś tak blisko, kiedy miałam Cię na wyciągnięcie dłoni, a wiedziałam, że mieć nie mogę. Nie dzisiaj..., czy takie marzenia moją szansę na spełnienie się? Cóż sama tego nie zrobię przyznasz prawda? Uwieść można każdego, ale przecież tu nie to chodzi Miły. Chodzi o coś innego, wyjątkowego, o tą niewypowiedzianą tajemnicę, która nas do siebie ciągnie, o niesamowity magnetyzm, o coś co spowodowało, że zakochałam się w Tobie wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bo ja wierzę, że to stało się po coś, tak jak wiele innych rzeczy w moim życiu, w życiu każdego z nas, że to ma coś przynieść. 
Wkrótce znów się spotkamy, nie wiem ile czasu będziesz miał dla mnie, jaki nastrój, o czym będziemy mogli a o czym nie porozmawiać? To bez znaczenia bo dla mnie najistotniejsze jest, że będziesz blisko. Moja energia, słońce każdego poranka, kojący balsam na wszystkie smutki, powód tajemniczego uśmiechu na mojej twarzy. A jeżeli i ja choć po części jestem dla Ciebie takim ciepłym i ważnym elementem codzienności to jest najpiękniejszy prezent, jaki możesz mi sprawić Kochany. Namieszałeś w moi życiu i sercu, jak nikt dotąd i sama nie wiem dokładnie czym? Jakimś gestem, spojrzeniem, słowem..., nie oczekuję wiele, wystarczy, że jesteś, tak zwyczajnie, po prostu, proszę bądź blisko....
Wysyłam Ci moje ciepłe myśli, niech będą przy Tobie kiedy mnie tam nie ma - Twoja Przystań na każdą chwilę :). Całuję Cię Kochany...


czwartek, 25 kwietnia 2013

Dla fanów piłki, ale nie tylko ;)

Po takim wieczorze jak wczoraj nie mogłabym tu choć na chwilkę dziś nie zaglądnąć i nie podzielić się z Wami moimi emocjami :). Oczywiście wiem, że nie każdy jest fanem futbolu, szczególnie po meczach naszej reprezentacji, ale mam nadzieję, że mimo wszystko troszkę Was zainteresuję dzisiejszym wpisem. Mecze Borussi oglądam od pewnego czasu i to nie tylko ze względu na Roberta Lewandowskiego i naszych pozostałych dwóch Panów, ten zespół gra naprawdę świetnie i jest na co popatrzeć. Fakt, że i gorsze mecze się im trafiają, ale generalnie świetnie się rozumieją, doskonale ze sobą współgrają i widać, że tworzą doskonały team. Wczorajszy mecz półfinałowy Ligii Mistrzów z Realem Madryt był fantastycznym widowiskiem, cały czas trzymał w napięciu i tempo gry wciąż było bardzo szybkie. To co pokazał Robert Lewandowski było prawdziwą klasą, 4 wspaniałe gole, które oczywiście dedykował swojemu tacie co było do przewidzenia kiedy po ich strzeleniu spoglądał z radością w górę. Widać, że ona naprawdę kocha piłkę i wszystko to co do tej pory opowiadał o swojej pasji od dzieciństwa się tylko potwierdza. To jest właśnie ta pasja, o której wam wielokrotnie wspominałam kiedy masz coś takiego co naprawdę kochasz robić, co zajmuje umysł i serce i przynosi tak niesamowitą satysfakcję. Coś co  napędza człowieka, daje mu ten power do działania, co wywołuje uśmiech na twarzy i przynosi ogromną satysfakcję. Tutaj dochodzi oczywiście jeszcze sława i pieniądze, jednak jest to przede wszystkim pasja i talent Roberta, widać, że kocha piłkę a piłka kocha jego. Długie godziny codziennych ćwiczeń od wczesnego dzieciństwa, ale nie dlatego, że ktoś mu kazał to robić, ale dlatego, że on sam tego chciał i teraz przychodzą efekty. Tylko się cieszyć kiedy patrzy się na takie sukcesy, oby było ich jak najwięcej w tak pięknym stylu. Czyż nie piękne kiedy w zupełnie innym kraju cały stadion skanduje nazwisko Polaka?


środa, 24 kwietnia 2013

Radość o poranku

Dzień dobry, jak się macie? Mam nadzieję, że tak dobrze i radośnie jak ja? Czy to cudowne słońce za oknem tez tak na Was działa? Świeci pięknie i obiecuje wspaniały dzień. Nie, nie mam na myśli temperatury za oknem choć jako mega zmarzluch z ciepła oczywiście się cieszę. Mam na myśli raczej te wszystkie wspaniałe rzeczy, które nam się mogą przytrafić jeśli o nich będziemy myśleć i postaramy się je do siebie przyciągnąć. Od razu chce się robić tyle rzeczy, zmieniać, podejmować wyzwania. Zrobiło się kolorowo, radośnie, ptaki śpiewają, trawka rośnie, a za chwile już maj. Cudowny miesiąc.... Widzę ile energii i chęci w niektórych wstąpiło i niesamowicie mnie to cieszy, zresztą i mnie się to udziela. Z chęcią siadam na rower i pedałuję żeby przejechać wyznaczony sobie odcinek myśląc o efekcie końcowym, o tym co sobie założyłam i wymarzyłam. I widzę ten efekt, wiem, że go osiągnę dlatego kiedy schodzę z roweru wymordowana i zmęczona w środku uśmiecham się do siebie bo wiem, że jestem o kolejny dzień bliżej celu.
A poza tym dokoła dzieje się tyle rzeczy, wystarczy tylko umieć się nimi cieszyć, takimi zwyczajnymi drobiazgami dnia codziennego, malutkimi chwilami radości bo to one właśnie składają się na szczęście. O już widzę te zdziwione miny i pytania, ale czym się cieszyć, wszystko jest nie tak? Więc czym? No cóż wszystko zależy od punktu naszego widzenia, od tego co i jakie chcemy widzieć dookoła. Nie, nie wcale nie jest mi to łatwo mówić, bynajmniej nie leżę na słonecznej plaży i nie jeżdżę najnowszym modelem tego sezonu :). Ostatnio koleżanka powiedziała mi, że jestem oazą spokoju i wytrwałości jak na całą masę różnych życiowych "ciosów" w moim życiu. No, ale co innego mogę? Załamywać się i płakać? A co to tak naprawdę daje Kochani? Dlatego cieszmy się wszystkim czym możemy? Słońcem, które czujemy na swojej twarzy, poranną kawą, pracą, którą mamy, dachem nad głową, bliską osobą przy naszym boku, uśmiechem naszej pociechy, merdaniem ogona ukochanego zwierzaka. To wszystko są naprawdę bezcenne rzeczy, których nie kupimy za żadne pieniądze, a dadzą nam radość, poczucie bezpieczeństwa i siłę do działanie, musimy tylko tego chcieć. Tak więc uśmiech na twarz i do przodu, nowy dzień już czeka, a ja życzę Wam takich radosnych drobiazgów i słońce nie tylko za oknem, ale również w Waszych wnętrzach. U mnie świeci bardzo mocno:)
Miłego dnia Kochani :).

niedziela, 21 kwietnia 2013

Listy do... NIEGO - Uśmiech Losu...

Witajcie Kochani, słoneczne choć i z chmurkami na niebie niedzielne przedpołudnie. Spokój, cisza, relaks, tez tak macie? U mnie wczoraj była dość pracowita sobota, wieczorem naprawdę czułam się zmęczona i przełożyłam pisanie na dzisiaj. Bo i do tego trzeba mieć czysty umysł, nawet jeśli to kocham i jest to moja pasja to wiem, że zmęczona niczego naprawdę dobrego nie stworzę. A chcę wam prezentować wyłącznie dobrą, pełną emocji i uczuć twórczość, której lektura ma sprawiać wam przyjemność i dawać satysfakcję. Mam nadzieję, że dzisiejszy "List" taki właśnie będzie, nieco energii ze mnie pochłonął, ale wierzę, że dzięki temu stał się bardziej realny i "żywy". Moje energia szybko się odbuduje, za chwilę wybieramy się z Maksem na długi, wiosenny spacer, na który mój psiak czeka już od dłuższego czasu. W piątek byliśmy u Pana Doktora na wszelkich niezbędnych szczepieniach i teraz spokojnie można już hasać za piłkę i szukać ciekawych tropów w trawie:). A może przy okazji i ja znajdę pomysł na kolejny "List", zobaczymy. Życzę Wam cieplutkiej, pogodnej niedzieli i przyjemnej lektury. Pozdrawiam słonecznie.

Listy do... Niego - Uśmiech Losu...

Słońce Moje!

Dziś miałam ciężki, męczący dzień, czasami takie się trafiają. Totalne urwanie głowy, wszyscy na raz coś chcieli ode mnie, wszystko na raz się waliło. Byłam zła i zmęczona, marzyłam o chwili spokoju i wytchnienia, łzy wisiały na końcu nosa. Wiesz Miły my kobiety czasami tak mamy choć wiem, że faceci tego nie rozumieją.... I nagle wszystko się zmieniło, zaświeciło Moje Słońce, w drzwiach stanąłeś Ty. Uśmiechnąłeś się ciepło tym swoim cudownym sposobem a ja poczułam jak robi mi się gorąco, jak cała "topnieję". Wprawdzie od razu zaznaczyłeś, że nie możesz dziś długo zostać, że tylko na chwilę, ale jakie to ma znaczenie? Żadne. Najważniejsze, że jesteś, że patrzysz na  mnie, mówisz, uśmiechasz się, że świat nabiera wtedy zupełnie innych kolorów..., na niebie pojawia się tęcza :). Wszystkie smutki i problemy znikają, a ja również się uśmiecham, czuję jakbym fruwała pół metra nad ziemią. Boże jak Ty niesamowicie na mnie działasz! W bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu - jesteś moją motywacją do działania, siłą napędową, prezentem od życia.

Tak wiem dla Ciebie to dziwne i niesamowite, nie sądziłeś, że możesz na kimś zrobić tak piorunujące wrażenie, prawda? Hm, przyznam też nie sądziłam, że mogę się jeszcze tak zakochać szaleńczo, jak nastolatka. Ale dobrze mi z tym Mój Drogi i mimo, że jest ciężko, że skomplikowanie, to jestem naprawdę szczęśliwa. Widzisz taki już ze mnie dziwny egzemplarz, pewnie unikatowy :). Kobiety z reguły chcą w takiej sytuacji czegoś konkretnego, czasu, obietnic, pieniędzy, decyzji, cała masa żądań i zobowiązań. Nie ja.... Ja jestem tak zwyczajnie wdzięczna losowi, że jesteś, po prostu zwyczajnie jesteś w pobliżu. Za to, że możemy rozmawiać, dyskutować, żartować, że widzę aprobatę i uznanie w Twoich oczach kiedy wpadam na jakiś ciekawy pomysł, że we mnie wierzysz. Nawet nie wiesz jak to dla mnie niesamowicie ważne Kochany i ile siły mi daje kiedy wiem, że we mnie wierzysz. Mówisz, że z pewnością kto jak kto, ale ja muszę sobie z tym poradzić, że dam radę i tak jest, rzecz, która dotąd wydawała mi się trudna staje się całkiem prosta i wykonalna :). Widzisz kolejny plusik na Twoim koncie. Wszystkie te drobne gesty i słowa, które mi dajesz, czasami może nawet nie świadomie, są dla mnie jak drogocenne prezenty, których z pewnością wiele osób by oczekiwało.
Dla mnie ważny jesteś TY, Ty jako człowiek i przyjaciel, mężczyzna też, to oczywiste, ale przede wszystkim przyjaciel. Dlatego też tak bardzo zależy mi na Twoim szczęściu, na tym żeby spełniały się Twoje plany, żebyś się uśmiechał jak najczęściej bo robisz to tak cudownie.
Kocham Cię, ale nie stawiam żadnych warunków, musisz to przyznać Miły, czyż nie czujesz się ze mną pewnie i bezpiecznie? Nie, nie  jestem szaloną kobietą i wcale nie porywam się z motyką na słońce choć pewnie wiele osób tak mnie własnie oceniłoby. Wiem jakie są realia i co może się wydarzyć tak samo jak wiem doskonale jak bardzo zaskakujące potrafi być nasze życie. Nawet jeśli dzięki Tobie często unoszę się nad ziemią i czuję się rozanielona to jednocześnie bardzo twardo stąpam po ziemi,  naprawdę. Jak już Ci wielokrotnie mówiłam nie planowałam tego co się stało, zakochałam się i tyle, jaki sens miało walczyć z tym uczuciem? Jest piękne i przyprawia mnie o zawrót głowy, czasami działasz na mnie tak silnie jak jakiś "narkotyk", rozpływasz się w każdej cząsteczce mojego ciała, wystarczy, że tylko o Tobie pomyślę. Ale powiedz sam czy jest w tym coś złego?
Dla mnie jesteś takim uśmiechem od losu bo to uczucie dało mi jednocześnie ogromną siłę, której potrzebowałam do życia. Może oboje byliśmy na jakiś życiowych zakrętach, nie tylko Ty Mój Miły, ja również. Zbyt zmęczona i przytłoczona wieloma problemami, potrzebowałam takiego promyka, światełka w tunelu i Ty mi je dałeś. Nie, nie przeklinam ani dnia kiedy Cię poznałam, ani tego długo, długo potem kiedy się w Tobie zakochałam, wcale nie cierpię z tego powodu. Znów dziwne prawda?
Mam nadzieję, że Ty choć czasami o tym wszystkim też tak myślisz, że ta moja energia udziela się i Tobie, że choć trochę możesz podładować swoje akumulatory dzięki niej. Wiesz dobrze, że nie zamierzam komplikować Ci życia, ale  jestem zawsze w pobliżu i ilekroć będziesz mnie potrzebował możesz na mnie liczyć. Jak długo? Na to pytanie Kochany Ci nie odpowiem, nie powiem "zawsze" bo ono nie istnieje, nie znoszę pustych obietnic, które weryfikuje czas. Jestem i będę dopóki to uczucie we mnie będzie, czekam cierpliwie bo jestem bardzo wytrwała, nie martwmy się tym co będzie kiedyś... Teraz jesteśmy tutaj i to się liczy....
Mówisz, że musisz już iść, że czekają na Ciebie, pachniesz tak bosko, a ja tylko się uśmiecham i kiwam ze zrozumieniem głową. Tak rozumiem, nic nie mówię i napawam się chwilą, ostatnimi minutami zanim stąd wyjdziesz, a ja zostaną z Twoim obrazem pod powiekami. Twój dwudniowy zarost, ostatnio często go "promujesz" :), może to przez brak czasu i zabieganie, ale mnie on wcale nie przeszkadza. Jest niesamowicie seksy i dodaje Ci takiego magicznego uroku ( jakby już go było mało), hm działa jak afrodyzjak.... Nie wiedziałeś? No to już wiesz, kolejny wabik, którym mnie kusisz w ten swój wyjątkowy, tajemniczy sposób...
I już czas minął, zniknąłeś, ale dla mnie wciąż jesteś blisko choć oczywiście czekam na kolejne spotkanie, na kolejne chwile z Tobą dane mi od losu. Dzień się kończy, jestem zmęczona, tyle spraw i emocji... i mimo, że było ciężko to jednak był piękny dzień :). Dzięki Tobie Kochany. Dziękuję Ci, że jesteś - ta, która zawsze o Tobie ciepło myśli... i czeka - Nadzieja.


piątek, 19 kwietnia 2013

Twórczośc ukryta cd.

Witajcie,
Znowu piątek, kolejny weekend przed nami, mam nadzieję, że macie już plany na te wolne dni? U mnie jak zawsze jest ich mnóstwo, ile uda się zrealizować zobaczymy, miejmy nadzieję, że pogoda nam dopisze. 
Pomyślałam sobie, że przed weekendem chętnie coś poczytacie i mam kolejny, już przedostatni odcinek na "Powrotów", no a później zobaczymy..., być może uda się udostępnić je szerszemu gronu czytelników? 
Miłego czytania, no i czekajcie na "List", pojawi się wkrótce...

" NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 20:

Tym razem przyjazd do domu był dla Pauliny trudniejszy i bardziej przykry niż sobie wyobrażała. Miała przed sobą rozmowę z rodzicami, którym musiała wszystko opowiedzieć. Wprawdzie zabieg się udał i Paulina czuła się całkiem nieźle to nadal nie miała pojęcia na czym stoi. Lekarz powiedział jej, że musi uzbroić się w cierpliwość i na efekty zabiegu jeszcze trochę poczekać. Poza tym na dzień dzisiejszy nie miała faceta, nie wspominając o odpowiednim kandydacie na ojca jej dziecka. Doskonale zdawała sobie sprawę, że musi być przygotowana również na porażkę. Pomimo zabiegu mogło nic się nie zmienić, nadal zostanie bezpłodna, nie chciała karmić się niepotrzebnymi nadziejemi.
Michał odwiózł ją do domu. W czasie podróży opowiedział jej o swoim pomyśle wyjazdu na kilka dni w góry oczywiście jeśli Paulina miałaby ochotę. Obiecała to przemyśleć, miała też zadzwonić do Izy i zapytać czy przyjaciółka będzie chciała z nimi jechać. Iza z pewnością musiałaby to przedyskutować z Markiem, a Paulina sam jeszcze nie wiedziała czy ma ochotę na taki wyjazd.
Rodzice Pauliny byli przygnębieni ty co im opowiedziała chociaż starali się tego zbytnio nie okazywać zdając sobie sprawę jak bardzo córka musi cierpieć z tego powodu. Mieli tylko nadzieję, że zabieg, któremu się poddała Paulina w Warszawie przyniesie efekty i wszystko się jeszcze ułoży. Byli wdzięczni Michałowi, że roztoczył nad ich córką taką troskliwą opiekę i namówił ją na ten zabieg kiedy się chciała wycofać. Paulina nie ukrywała przed nimi ile Michał dla niej zrobił.
Późnym wieczorem zadzwoniła do przyjaciółki, Iza ucieszyła się, że jak na razie wszystko idzie dobrze i paulina powoli wraca do formy. Zgadzała się z Michałem, że wyjazd w góry z pewnością pomoże odzyskać siły przyjaciółce. jeśli chodziło o jej udział w tej wyprawie to spodobał jej się pomysł tyle, że musiała najpierw porozmawiać z Markiem. Obiecała Paulinie, że zadzwoni do niej rano i da odpowiedź, skoro mieli jechać to szkoda było każdego dnia. Marek nie miał nic przeciwko, sam jednak nie mógł w tej chwili wziąć urlopu i z nimi jechać, ale wiedział doskonale, że dziewczęta będą z Michałem bezpieczne więc zgodził się bez oporów żeby Iza z Patrycją też jechały.

Wyjechali koło południa we wtorek. Zapakowali swoje bagaże do samochodu Michała, Iza z dziećmi usiadła z tyłu, a Paulina obok Michała z przodu. Podróż minęła im bardzo przyjemnie, opowiadali sobie różne historyjki, śmiali się, śpiewali piosenki, na drodze nie było dużego ruchu. Najbardziej zachwycony całą wyprawą był Kamil, cieszył się, że ciocia Paulina już wyzdrowiała i razem spędzą trochę czasu.
W Bukowinie byli po południu, Michał jechał naprawdę ostrożnie cały czas pamiętając, że wiezie dzieci i dwie kobiety, na których mu bardzo zależało. Wszędzie dokoła leżał biały, puszysty śnieg, który dawno już przestał padać. Zima tutaj miała swój urok i wyglądała cudownie, a nie jak w brudnym, ponurym Krakowie czy też w Warszawie.
Do swojej dyspozycji mieli dwa pokoje, łazienkę i malutką kuchenkę gdzie mogli sobie zrobić kawę czy herbatę a Iza spokojnie mogła przygotować jedzenie dla Patrycji. Na dole była duża, jasna jadalnia, w której stołowali się również wczasowicze z okolicznych kwater, kucharki gotowały tutaj wyśmienicie.
Jeden pokój zajęły panie z Patrycją, drugi pozostał do dyspozycji panów; wszyscy byli bardzo zadowoleni, warunki były znakomite i cieszyli się na te wspólne kilka dni.
Czas upływał im bardzo przyjemnie choć niestety zbyt szybko. Leniuchowali, chodzili na spacery, lepili bałwana, Michał jeździł trochę na nartach, toczyli wojny na śnieżki, każdy robił po prostu to na co miał ochotę.
Dla Izy było to kilka pierwszych dni większego luzu od urodzenia się Patrycji. Paulina często zajmowała się swoją chrześnicą żeby przyjaciółka mogła się trochę zrelaksować. Iza nie oponowała bo zdawała sobie sprawę ile radości daje Paulinie przebywanie z dziećmi i jak to teraz jest dla niej ważne. Miała nadzieję, że zarówno jej córeczka jak i synek Michała pomogą Paulinie stanąć na nogach. Paulina rzeczywiście czuła się znacznie lepiej niż ostatnio, nabrała rumieńców i apetyt jej dopisywał. Często się śmiała choć w jej oczach widoczny był niewypowiedziany smutek, który czuła w swoim sercu. Bardzo dużo czasu spędzała z Kamilem, który był przeuroczy i tak się do niej szybko przywiązał, że nie potrafił zasnąć dopóki nie opowiedziała mu bajki i nie dała buziaka na dobranoc.
Michał patrzył na nich z ogromną czułością i radością, synek był taki szczęśliwy przy paulinie. dawała mu matczyną miłość i ciepło, których on mimo największych swoich starań nie potrafił mu zastąpić swoją ogromną miłością. Kamil lgnął do pauliny jak do żadnej innej kobiety, Michał zastanawiał się co będzie kiedy wrócą do Krakowa, a Paulina pojedzie do Warszawy.

Podobnie było w sobotę, to był ich ostatni dzień przed powrotem do Krakowa.
Paulina usypiała wieczorem Kamila, był trochę bardziej marudny niż zazwyczaj jakby wyczuwał, że coś się kończy i wcale mu się to nie podobało. Kiedy w końcu malec usnął Paulina usiadła w fotelu stojącym przy kominku, który był prawdziwą ozdoba pokoju. Michał siedział po drugiej stronie małego stoliczka.
- Ten tydzień był najwspanialszym tygodniem jakiego od dawna nie miałam. Dobrze Michał, że dałam ci się namówić na tą wycieczkę, dziękuję - uśmiech pojawił się na jej twarzy. Opieka nad Kamilem i towarzystwo przyjaciół, a szczególnie Michała dawały jest wiele radości.
- Nam wszystkim potrzebny był ten odpoczynek i dobrze na nim wyszliśmy, cieszę się, że ty lepiej się czujesz. Od razu widać, że górskie powietrze postawiło cię na nogi, szkoda tylko, że musimy już jutro wracać do domu - westchnął bo wcale nie miał na to ochoty. Wiedział doskonale, że Paulina od razu wyjeżdża do Warszawy.
- To prawda było cudownie, a ja przyzwyczaiłam się do waszej obecności, Kamilek jest kochany. Ciężko będzie mi samej w Warszawie bez was, bez ciebie Michał. Tylko praca, a później pusty dom, ja też żałuję, że musimy wracać - Paulina również nie miała ochoty na ten powrót do codzienności. Ostatnio przyzwyczaiła się do obecności przyjaciół w swoim pobliżu i nie miała teraz ochoty na samotność w murach stolicy.
- Wiesz Paulinko jesteś wspaniała, właściwie to dla mnie wyjątkowa, z taką miłością podchodzisz do mojego syna. On cię naprawdę uwielbia, jest taki szczęśliwy, że chwilami jestem zazdrosny bo woli się bawić z tobą niż ze mną. Szczęściarzem będzie facet, który zdobędzie twoje serce, będziesz wspaniałą żoną - Michał szczerze ją podziwiał. Mimo swojego bólu, który był jeszcze tak świeży potrafiła kochać jego dziecko z takim oddaniem, że naprawdę był o tą jej miłość zazdrosny. Chciał by kochała tak i jego.
- Michał nie mów w ten sposób, dobrze wiesz, że to nieprawda - Paulinę zdenerwowało to co przed chwilą powiedział, teraz absolutnie nie myślała o zakładaniu rodziny.
- Nie rozumiem dlaczego nieprawda? - przyjaciel popatrzył na nią zaskoczony. Paulina nie wspomniała mu wcześniej słowem o swoim podejściu do całej sytuacji, o ty, że czuła się mniej wartościowa od innych kobiet. Dobrze wiedziała, że on będzie miał odmienne zdanie w tej kwestii.
- Proszę przestań mnie dręczyć. Wiesz, że na razie nie wiadomo czy będę mogła mieć dzieci, nawet jeśli zabieg przyniesie efekty mogę nigdy nie być matką. Jak mogłabym wymagać od faceta żeby rezygnował z czegoś co może dać mu inna, zdrowa kobieta? - teraz Paulina była już wyraźnie rozdrażniona. Uważała, że Michał nie powinien był tego mówić, szczególnie on jej przyjaciel.
- Opowiadasz głupstwa moja droga, nie to jest najważniejsze w związku między dwojgiem bliskich sobie ludzi. Najważniejsza jest miłość i wzajemne wsparcie, dlaczego nie chcesz tego zrozumieć Paulina? Nie jeden facet będzie z tobą szczęśliwy, nawet jeśli nie będziesz mogła mieć dzieci. To, że sama nie możesz urodzić nie oznacza jeszcze, że nie możesz być matką, wspaniałą matką, nie pomyślałaś o tym? Przestań do cholery skazywać się na samozagładę - tym razem to Michał się zdenerwował. Absolutnie nie zgadzał się z podejściem do życia Pauliny, był na nią wręcz zły, że tak łatwo przekreślała swoje szczęście choć była inteligentną kobietą.
- Łatwo ci tak mówić bo nie jesteś na moim miejscu, mnie wcale nie wydaje się to takie różowe jak tobie. Dlaczego nie chcesz zrozumieć co ja w tej sytuacji czuję? - Paulina wstał zła, że Michał nie był po jej stronie i jeszcze na nią krzyczał. Był jednak facetem i nie mógł zrozumieć co czuje kobieta, która ma świadomość, że nigdy nie będzie mogła dać życia drugiej osobie, nigdy nie spełni się całkowicie jako kobieta.
- To nie tak Paulina, doskonale rozumiem w jak trudnej jesteś sytuacji, ale nie mogę spokojnie patrzyć jak karzesz się za coś czemu przecież nie jesteś winna. Nie jest przeciwko tobie, nie mógłbym. Tak bardzo chciałbym żebyś była szczęśliwa, ja ciebie kocham nie rozumiesz tego? - złapał ją mocno za ręce i obrócił w swoją stronę tak, że musiała na niego spojrzeć. Michał postanowił w tej chwili postawić wszystko na jedną kartę nawet jeśli miałby ją bezpowrotnie stracić.
- Wiem Michał, jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem, przepraszam - Paulinie zrobiło się przykro, ze tak na niego się złościła, przecież on chciał dla niej dobrze. Nie odczytała w tym co powiedział żadnych podtekstów choć serce jakby szybciej zaczęło jej bić.
- Tak jestem twoim przyjacielem, ale nie o tym teraz mówię. Paulina chciałem ci powiedzieć, że kocham cię jak mężczyzna kocha kobietę. Zakochałem się w tobie, niedawno to zrozumiałem, to o tobie mówiłem wtedy w szpitalu. Jesteś wspaniała dla Kamila, mogłabyś być jego mamą, byłoby wspaniale. Dla mnie nie ma znaczenia czy kiedyś urodzisz dziecko, to ty jesteś najważniejsza - Michał  sam nie miał pojęcia skąd nagle znalazł w sobie tyle odwagi żeby w końcu powiedzieć jej co do niej naprawdę czuje. To uczucie kiełkowało w nim bardzo powoli i stopniowo, aż w końcu dzisiaj znalazło swoje ujście, nie potrafił już dłużej udawać.
- Nie powinieneś był mi tego mówić Michał, dlaczego zepsułeś to wszystko co było między nami? - zawołała paulina wyszarpując się z jego uścisku i wybiegła z pokoju. Nie zatrzymywał jej wiedząc, że nie ma to już najmniejszego sensu.

Iza czytała książkę siedząc zwinięta w kłębuszek na łóżku, Patrycja smacznie spała od dłuższego czasu, a ona czekała na Paulinę, która jeszcze nie wróciła od Michała. To był ich ostatni wspólny wieczór, jutro wracały do szarej rzeczywistości i codziennych obowiązków. Bardzo cieszyła się z tych kilku dni spędzonych z przyjaciółmi w tym cudownym miejscu, brakowało jej wprawdzie Marka, ale miała przy sobie dwójkę przyjaciół, których nieomal straciła. Znów były z Pauliną tak blisko jak kiedyś, potrafiły siedzieć do późna w nocy i plotkować jak za starych, dobrych czasów. Izę cieszyło, że Paulina odzyskuje szybko równowagę psychiczną, że nabiera sił, znów się śmieje i ma na cokolwiek ochotę, była więcej niż pewna, że to zasługa Michała. Widziała jak przyjaciółkę uwielbiał też mały Kamil i jak ona bardzo go kochała. Poza tym nie umknęły jej również znaczące spojrzenia Michała w stronę Pauliny. Często przyłapywała go na takich ukradkowych spojrzeniach, były one pełne szczęścia, czułości, troski, przyjaźni, ale przede wszystkim miłości. Nie mówiła o niczym żadnemu z nich, ale doskonale rozumiała co tu się działo. Wiedziała co Michał czuł do jej przyjaciółki, miała tylko nadzieję, że tym razem dobrze ulokowała swoje uczucia. Pauliny nie potrafiła w żaden sposób rozgryźć, nie udało jej się podejść wtedy w szpitalu, a później wydawało jej się, że przyjaciółka unika rozmów na ten temat. Iza nie chciała zbytnio naciskać, w końcu to było ich życie i uważała, że powinni to załatwić między sobą. Oczywiście byłaby bardzo szczęśliwa jeśli ta przyjaźń przerodziłaby się w prawdziwy związek damsko - męski, nie miała wątpliwości, że doskonale się uzupełniali.
Podniosła głowę z nad książki na dźwięk otwierających się drzwi, do pokoju weszła Paulina. We włosach i na swetrze błyszczały płatki mokrego śniegu, nie ulegało wątpliwościom, że przyjaciółka przed chwilą była na zewnątrz.
- Bój się Boga Paulina jak ty wyglądasz, gdzie ty byłaś w takim stroju? Na zewnątrz bez kurtki, w twojej sytuacji? - Iza zerwała się z łóżka, na którym siedziała. Była zdenerwowana, że Paulina w takie zimno wychodzi na pole w samym swetrze, teraz tak łatwo mogła się przeziębić, organizm miała osłabiony po zabiegu.
- Musiałam chwilę ochłonąć i zebrać myśli. Przed chwilą Michał mi się oświadczył - rzuciła tylko w odpowiedzi Paulina siadając na swoim łóżku.
- Co takiego, oświadczył się? Tak po prostu? I co mu powiedziała? - Izie momentalnie zrobiło się gorąco, nie sądziła, że Michał pójdzie na całość. Podała przyjaciółce ręcznik żeby mogła się wytrzeć i usiadła obok niej.
- Dzięki - Paulina wzięła podany ręcznik i zaczęła wycierać mokre włosy. - Tylko tyle, że swoim nieodpowiedzialnym wyznaniem zepsuł wszystko miedzy nami. Nie mogę się z nim przyjaźnić po czymś takim, to ponad moje siły Iza. Jak miałabym za niego wyjść skoro go nie kocham? Ty to rozumiesz chyba najlepiej, a moja miłość do Kamila to jednak za mało - czuła się okropnie po tym co Michał jej powiedział.
- Posłuchaj Paulina myślę, że powinnaś się zastanowić nad tym co mówisz. Ten chłopak świata nie widzi po za tobą, dziwię się jak mogłaś tego wcześniej nie zauważyć? Wysyłała ci masę sygnałów, a ty co? Myślałaś, że robi to wszystko wyłącznie z przyjaźni do ciebie? Już dawno zaszliście za daleko i chyba wyłącznie obawa, że może cię stracić powstrzymywała go przed jawniejszym okazywaniem ci swoich uczuć. A ta twoja zabawa w małżeństwo?  Paulina to wyłącznie twoje życie i ja nie zamierzam cię pouczać ani się do niego wtrącać. zastanów się jednak co dzięki niemu masz, co do niego naprawdę czujesz, a co możesz stracić odrzucając jego miłość. Przypomnij sobie co kiedyś mi tłumaczyłaś gdy miałam wątpliwości czy kocham Marka, czy powinnam za niego wyjść - naprawdę Iza chciała dla niej jak najlepiej i miała nadzieję, że przyjaciółka zgodzi się to jeszcze przemyśleć. Wiedziała, że Michał by jej nigdy nie skrzywdził.
- To nie to samo Iza - Paulina szybko zauważyła różnicę między tymi dwoma związkami. Oni z Markiem od samego początku byli parą, a Michał jedynie jej przyjacielem.
- Być może i nie to samo, ale proszę obiecaj mi, że się jeszcze nad tym zastanowisz na spokojnie - poprosiła  Iza obejmując przyjaciółkę ramieniem i przytulając do siebie.
- Obiecuję, że się zastanowię - zgodziła się Paulina. Gdzieś w środku coś tajemniczego podpowiadało jej, że Iza ma jednak rację i powinna wszystko dokładnie, spokojnie przemyśleć.
A swoją drogą co za ironia losu, najpierw Iza była wybranką Michała i go odtrąciła a teraz trafiło na Paulinę.

W drodze powrotnej to Paulina siedziała z tyłu z dziećmi z czego niezmiernie zadowolony był Kamil, Iza siedząc z przodu starała się zając rozmową ponurego Michała. Atmosfera była ciężka, Paulina była chłodna i małomówna, Michał wściekły, że tak łatwo ją stracił, a Iza nie chciała dolewać oliwy do ognia swoimi uwagami.
Najpierw odwieźli do domu Izę z Patrycją, Paulina odprowadziła je na górę gdzie już czekał stęskniony Marek. Pożegnały się dość szybko bo Paulina spieszyła się na pociąg do warszawy. Kiedy wychodziła przyjaciółka przypomniała jej jeszcze co wczoraj obiecała i mocno uściskała.
Po powrocie do samochodu Paulina znów usiadła z tyłu i w drodze na dworzec rozmawiała jedynie z Kamilem. Za 40 minut miała pociąg, nie było już czasu wstępować do domu o czym wcześniej uprzedziła rodziców żegnając się z nimi przed wyjazdem do Bukowiny.
Kiedy byli już na miejscu czule pożegnała się z chłopcem, który wcale nie chciał żeby ciocia odjeżdżała, obiecała, że niedługo się zobaczą choć nie miała pojęcia co będzie dalej z jej przyjaźnią z Michałem. On w tym czasie wyjął jej torbę z bagażnika, Paulina wysiadła z samochodu i podeszła do niego. Podał torbę Paulinie i spojrzał na nią niepewnie.
- Czy ma rozumieć, że to już koniec naszej przyjaźni? Czy jest jakaś szansa, że zmienisz jeszcze zdanie? - zapytał  w końcu cicho nie patrząc jej w oczy, bał się tego co może w nich wyczytać.
- Nie wiem Michał, teraz ci nie odpowiem, muszę wszystko sobie spokojnie przemyśleć. Wtedy porozmawiamy, na razie potrzebuję czasu i proszę nie naciskaj - Paulina była z nim szczera. Uważała, że na to zasługiwał, to było jedyne co mógł dzisiaj od niej usłyszeć.
- Dziękuję, będę czekał - to było i tak wiele jak na obecną chwilę Michał mógł się spodziewać.
Paulina wolno ruszyła w stronę wejścia do budynku dworcowego, Michał stał i patrzył na nią z ogromną tęsknotą i żalem. Nie miał pojęcia co będzie dalej w takiej sytuacji. Czuła na plecach to spojrzenie. Nie chciała go krzywdzić, był jej przecież tak bliski, zaledwie kilka dni temu nie wiedziała co zrobiłaby bez jego pomocy. W drzwiach budynku odwróciła się na chwilę i pomachała mu ręką uśmiechając się delikatnie. Dla niego było to jak promyk słońca, nadzieja, że może jednak nie wszystko stracone.






czwartek, 18 kwietnia 2013

Wiosenne ożywienie :)

Wiosna, wiosna ach to TY...., Kochani ona naprawdę przyszła i widać ją na każdym kroku. Wokół mnie zapanowało wiosenne ożywienie i radość, jak miło... Idę sobie rano do pracy, świeci cudnie słonko, śpiewają ptaki, człowiek sam do siebie się uśmiecha. Wszystko jest dużo łatwiejsze i bardziej kolorowe, ludzie mniej narzekają ;). I nawet moja dzisiejsza wizyta u dentysty ( nie cierpię tego) wydaje mi się mniej straszna :) choć pewnie przed wejściem do gabinetu rozboli mnie brzuch. Wiadomo, że moje radosne nastawienie zwiększa się dzięki "roztrzepotanemu" od jakieś czasu sercu, wtedy jest przypływ dodatkowej energii, ale myślę, że i ci bardziej "stabilni" poczuli wiosenną radość. człowiek od razu ma motywację, energie i chęć do działania, do realizacji swoich zamierzeń, nawet jeśli nie zawsze są banalne, prawda?
Pozwoliłam sobie troszkę odświeżyć swój wizerunek i wczoraj urządziłyśmy sobie z koleżanką małą sesję fotograficzną. Ciesze się, że zdjęcia się podobają, koleżanka ma dobrą rękę i zdolności do takich fotek więc wyszły fajnie pomimo średniego tła. Ciekawe i czy i Wam się spodobają? Wrzucam kilka.
A teraz już powiem miłego, słonecznego dnia, pędzę do pracy, wkrótce znów się odezwę, obiecuję.




niedziela, 14 kwietnia 2013

Listy do... NIEGO - Rozważania

Dzień dobry, mam nadzieję, że nikt już nie śpi, no chyba, że wczoraj balowaliście do późna :). Mnie dzień leci tak szybko, że ledwo wyrobię się ze swoimi planami. Pogoda już nie tak cudowna jak wczoraj więc spacer z Maksiem musi zostać skrócony do okolic domu, trudno. Tarta bananowa już w lodówce, wygląda nieźle, po obiedzie sprawdzimy jak smakuje. Na szczęście udało mi się przygotować kolejny "List", który zaraz wam zaprezentuję, może znajdziecie w nim jakieś swoje odczucia i emocje? Cieszę się, że moja twórczość tak przypadła Wam do gustu, to dla mnie ogromnie ważne. Cóż Kochani życzę Wam smacznego niedzielnego obiadu, pysznego deseru i udanego, słonecznego popołudnia. Zapraszam do lektury, pozdrawiam serdecznie.

Listy do... Niego - Rozważania...


Dobry wieczór Kochany,

Znów nie mogę spać, zbyt wiele myśli kłębi się w mojej głowie, zbyt wiele emocji i uczuć w moim sercu.... Nie ma Cię, wyjechałeś, tak wiem musiałeś, a może chciałeś? Pewnie jedno i drugie prawda? A skoro jesteś daleko to tęsknię jeszcze bardziej Kochany Mój. 
Dlaczego? Pewnie dlatego, że nie mogę zobaczyć Cię choćby przez przypadek, nie mogę usłyszeć Twojego ciepłego głosu kiedy zadzwonię... Muszę czekać aż wrócisz, a to jeszcze kilka dni. Poza tym kiedy wyjeżdżasz zawsze się martwię i denerwuję czy podróż przebiegła szczęśliwie, czy nie byłeś zbyt zmęczony długim siedzeniem za kółkiem. Tak wiem może ktoś  ktoś powie, że to głupota, ale ja nic na to nie poradzę, zawsze kiedy wyjeżdżasz jestem poddenerwowana. Przecież nie zadzwonisz czy nie przyślesz smsa, że wszystko w porządku, że zajechaliście szczęśliwie, nie możesz i ja to rozumiem. Nawet o to Cię nie proszę, mam nadzieję, że wszystko dobrze się poukładało, myślę ciepło o Tobie i wierzę, że moje myśli są przy Tobie, że wspierają Cię gdziekolwiek akurat jesteś. 
Za oknem siarczysty mróz, a ja wspomnieniami wracam do lata, do tych pięknych ciepłych dni kiedy spadło na mnie to niesamowite uczucie. Nie mam pojęcia co tak naprawdę się wtedy wydarzyło, co spowodowało, że spojrzałam na Ciebie inaczej niż dotychczas? Inaczej niż na zwykłego kolegę? Zobaczyłam niesamowicie pociągającego mężczyznę, który nie był może w najlepszym momencie swojego życia, ba powiedziałabym nawet na jakimś zakręcie. A ja poczułam niesamowite ciepło płynące od Ciebie, takie magnetyczne przyciąganie, coś czemu nie mogłam się oprzeć. Nie chciałam się oprzeć. Kusiłeś niesamowicie nie zdając sobie z tego kompletnie sprawy, prawda? Nie sądziłeś, że wysyłasz do mnie takie silne sygnały, że zostaną one odebrane,a nawet będzie na nie odpowiedź :). A później te kilka słów, które napisałeś, całkowicie mnie roztopiły i już wiedziałam, że to jest właśnie to, że straciłam głowę, rozum i serce.... Zakochałam się choć powinnam raczej uciekać gdzie pieprz rośnie, zostałam.
Dziś niedziela Mój Miły, ciężki dzień, w tygodniu czas można wypełnić pracą, a co robić dzisiaj? Poszłam na długi spacer, sama nie wiem jakim cudem nagle znalazłam się pod Twoim domem. Wiedziałam przecież, że Cię nie ma i żaden przypadek nie mógł się wydarzyć, a jednak coś mnie tam przyciągnęło. A może właśnie dlatego, że Ciebie nie ma chciałam choć przez chwilę "być bliżej Ciebie"? Przynajmniej wydawało mi się, że będę - ścieżki, którymi codziennie chodzisz, sklepy, w których robisz zakupy - to taka mała namiastka, taka "część wspólna". Jestem szalona? No być może troszeczkę, na więcej mi nie pozwalasz choć w innej sytuacji stać mnie na dużo, dużo więcej. Spokojnie nie będziesz musiał się o tym przekonywać, wiem jak się zachować. Jestem przyzwoitą dziewczynką a przynajmniej się staram, choć wolałabym móc trochę po grzeszyć ;). Oczywiście z Tobą Kochany. Patrzę na Twoje zdjęcie, Twoje ciepłe i dobre oczy są smutne, zmęczone. Gdzie ten blask, ta iskra i zapał, które się pojawiają kiedy opowiadasz mi o czymś co Cię interesuje? Mogłabym Cię słuchać godzinami, chłonąc każdą minutę kiedy jesteś blisko, nigdzie się nie spieszysz i możesz mówić o tym co kochasz. Chciałabym żebyś już wrócił, żebyśmy mogli się zobaczyć, porozmawiać, pośmiać się. Przygotuję coś specjalnego tylko dla Ciebie, jeszcze nie wiem co to będzie, mam czas żeby pomyśleć. Uwielbiam sprawiać Ci niespodzianki, patrzyć jak się z nich cieszysz, jak się uśmiechasz, choć jednocześnie przed nimi jakby się bronisz. Kiedy na kimś nam zależy to trzeba to okazywać, trzeba doceniać taką osobę, komplementować i sprawiać takie drobne przyjemności, nie możesz mi tego zabronić Miły. Wystarczy, że muszę ograniczać się z całą resztą uczuć, emocji i gestów, a to jest dla mnie naprawdę niełatwe, szczególnie kiedy jesteś przy mnie i czuję ten cudny magnetyzm. Ty też musisz go czuć skoro ze mnie emanuje taka ilość uczuć, zresztą pewne rzeczy po prostu się czuje i nic nie musisz mówić. Moja intuicja działa, w końcu jestem kobietą... 
Sms? " Tęsknię za Tobą", nie to niemożliwe, przecież to nie w Twoim stylu Kochany. No tak nadawca 7422 jeśli chcesz aby ktoś bliski, bla, bla, bla wyślij TĘSKNIĘ na numer.... Przez moment prawie uwierzyłam i serce mało nie wyskoczyło mi z piersi, tak jak wtedy w lecie, ale wtedy to nie była pomyłka. Teraz zwykły zbieg okoliczności i głupia reklama. Choć ja chętnie takiego smsa od Ciebie bym przeczytała, myślę, że doskonale o tym wiesz. A wysłać mogłabym go w każdym momencie kiedy Cię przy mnie nie ma, ale spokojnie wiem, że mogę to zrobić jedynie w mojej wyobraźni. Położę się i spróbuję zasnąć choć wiem, że to nie będzie łatwe, nie kiedy mam Twój widok pod powiekami...
Spokojnej nocy Najdroższy, śpij słodko i wracaj bezpiecznie, będę czekać jak zawsze... Twój Promyk Słońca :).

piątek, 12 kwietnia 2013

Przed weekendem..., polecam Blue Ice żel chłodzący

Witajcie, piątkowe, już co raz bardziej wiosenne popołudnie, niektórzy pewnie już delektują się smakiem dwóch wolnych dni, czyż nie :). Mnie przyznam tydzień minął błyskawicznie, dzisiaj już odczuwam lekkie zmęczenie i cieszę się na dwa spokojniejsze dni. Oczywiście jak zawsze u mnie będą one wypełnione zajęciami bo mnie ich nigdy nie brakuje, ale może uda się trochę dłużej pospać. A jeśli pogoda dopisze to wybierzemy się w końcu z Maksiem na długi, wiosenny spacer, niech sobie poszaleje słoneczko moje :). Nie planowałam w ten weekend wypieków, ale oczywiście Asia z Kwestii Smaku skusiła mnie swoim nowym przepisem na tartę budyniową z bananami i bitą śmietaną, nie mogłam się oprzeć i wypróbuję. Wróciłam też wraz z wiosną do moich codziennych rowerowych treningów, tyle, że zmniejszyłam nieco czas bo jednak nie można się forsować z przesadą. No więc wszystko będzie w normie, a prócz kalorii będzie można doskonale spalić emocje, doskonały i sprawdzony sposób. No, przyznam, że ostatnio sporo się ich we mnie nagromadziło. Masa rozważań, wątpliwości, pewne wnioski - rower do tego pasuje idealnie.
Ostatnio więcej możecie tu poczytać moich życiowych rozważań czy twórczości i dzisiaj postanowiłam dla odmiany napisać parę słów o kolejnym kosmetyku Safiry. Przedstawię wam chłodzący żel do ciała Cold as Ice, doskonały preparat zarówno na bolące stawy, problemy reumatyczne jak i na zakwasy spowodowane wzmożonym wysiłkiem fizyczny. Myślę, że doskonale sprawdzi się po pierwszych wiosennych wycieczkach pieszych czy rowerowych, a może po wizycie na siłowni?  Używamy go w domu na wszelkiego rodzaju bóle i doskonale się sprawdza, zawsze króluje w mojej łazience w zasięgu ręki.


COLD AS ICE Chłodzący żel do ciała 250ml


Kod: 2900
Pojemność: 250 ml
Cena katalogowa: 24.90 PLN
Wyjątkowo skuteczny środek przynoszący ulgę i odprężenie zarówno w przypadku zakwasów po wzmożonym wysiłku fizycznym jak też w przypadku zmęczenia i napięcia mięśni spowodowanego stresem. Dzięki połączeniu mentolu i kamfory działa chłodząco i rozgrzewająco stymulując krążenie. Posiada również właściwości ściągające i zmniejszające obrzęki. Likwiduje dyskomfort z nimi związany i przynosi na długo uczucie kojącej ulgi. Żel polecany jest do stosowania nie tylko sportowcom i osobom aktywnym fizycznie, ale wszystkim, którzy po nużącym dniu tęsknią za wypoczynkiem i pragną zrelaksować całe ciało.
Fantastyczny środek do masażu przeciążonych mięśni i obolałych partii ciała!
Zawiera naturalny MENTOL! Chłodzi na zewnątrz - kojąc obolałe mięśnie i rogrzewa wewnątrz - odprężając i przynosząc ulgę całemu ciału!

Stosować na:
- zmęczone długotrwałym wysiłkiem fizycznym mięśnie nóg i rąk - najlepiej bezpośrednio po dokonanym wysiłku (np. po bieganiu, jeździe na rowerze - zapobiega powstawaniu zakwasów),
- bóle pleców spowodowane np. zbyt długim siedzeniem (przed komputerem, telewizorem itp.),
- bóle mięśni i stawów.
Większa zawartość MENTOLU!!!
Sposób użycia:
Żel nałożyć na czystą i suchą skórę, a następnie masować, dopóki nie zostanie wchłonięty. Czynność powtarzać 3 – 4 razy dziennie.


 Żel  można kupić na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym - 
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu).

To co życzę Wam miłego, słonecznego i pełnego relaksu weekendu, a wkrótce postaram się "wysłać" do Was kolejny "List" bo słyszę, że niektórzy już czekają ;)
Pozdrawiam cieplutko.

środa, 10 kwietnia 2013

Twórczość ukryta cd.

Dzień dobry, zupełnie inne plany miałam na dzisiejszy poranek, ale też i aura miała być inna, czyż nie? Na porannym spacerze z Maksiem zaskoczył nas deszcz z kulkami gradu, okropieństwo, a ja tak liczyłam na słońce. No nic czekam cierpliwie, czekanie to moja życiowa domena :).
Mam dla Was dzisiaj kolejny odcinek książki, nawet mi to ostatnio sprawnie idzie. mam nadzieję, że rozdział się spodoba. naprawdę wiele możemy kiedy jest przy nas ktoś bliski dla kogo jesteśmy ważni, nie odtrącajcie wyciągniętej do siebie dłoni. Wiem, że czasami ciężko się przełamać, zaufać czy otworzyć, ale jeśli jest ktoś kto chce z nami być i nas wspierać w tych trudnych momentach naszego życia to nie lekceważmy tego. Taka osoba jest najcenniejszym podarunkiem od życia, doceńmy to.
Miłego dnia Kochani, mam nadzieję, że jednak słonce się dzisiaj pojawi :).

"NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 19:

- Co ty do mnie mówisz Iza, jak to Paulina nie zgadza się na zabieg? - Michał był wyraźnie zdenerwowany tym co przed chwilą usłyszał od Izy.
- Powiedziała, że ma dość szpitala, a ten zabieg to jedynie jakieś 25 - 30% szans, że coś się zmieni. To dla niej za mało i nie chce zabiegu. Sama nie wiem co mam robić Michał, najpóźniej jutro rano muszę wracać do Krakowa, chyba nie jestem już w stanie jej przekonać. Lekarz powiedział, że w tej sytuacji w środę ją wypiszą, nie ma sensu dłużej jej tu przetrzymywać - Izie też nie podobała się decyzja przyjaciółki, ale czuła, że nie może w żaden sposób wpłynąć na jej zmianę.
Dochodziło właśnie południe i Paulina była świeżo po rozmowie z doktorem Pagaczem. Poprosił ją do swojego gabinetu i spokojnie przedstawił wszystkie wyniki badań, okazało się, że znaleźli przyczynę niepłodności Pauliny.
Badania wykazały, że w jednym z jajowodów utworzył się niewielki guzek, całkowicie niegroźny dla zdrowia Pauliny. Jednak uniemożliwiał on ewentualne przedostanie się zapłodnionego jajeczka do macicy. Proponował jej zabieg usunięcia guzka jednak nie dawał większych szans na powodzenie całego zabiegu. Ten odcinek jajowodu musieliby całkowicie wyciąć i nie było pewności jak później wyglądałaby sytuacja. Czy wszystko przebiegałoby prawidłowo i czy paulina mogłaby zajść w ciążę, a nawet jeśli to jakie miałaby szanse na jej donoszenie. W pierwszej chwili pomysł Paulinie bardzo się spodobał, ale kiedy usłyszała jak małe szanse ma na całkowite wyzdrowienie doszła do wniosku, że to nie ma sensu. Nie czuła się na siłach przechodzić przez to wszystko i być może kolejny raz się rozczarować. Lekarz rozumiał jej sceptycyzm i powiedział, ze do jutra daje jej czas na spokojne przemyślenie swojej decyzji. Gdyby się zdecydowała zabieg przeprowadzą najdalej w czwartek, a jeśli nie to w środę wypiszą ją do domu. Paulina podziękowała mu za wyczerpujące informacje i poszła zadzwonić do Izy, która czekała na informacje w jej mieszkaniu. Ucieszyła się, że są jednak jakieś szanse, ale Paulina szybko zgasiła tą radość mówiąc, że nie podda się temu zabiegowi, że nie widzi takiej potrzeby. Jakoś z tym zamierzała żyć, zdążyła już przyzwyczaić się do samotności, nie musiała zakładać rodziny. Iza próbowała ją jakoś przekonywać, ale Paulina wyraźnie już podjęła decyzję i była nieugięta. Pożegnała się szybko z Izą mówiąc, że rozwożą teraz obiad co dla Izy były tylko pretekstem do zakończenia rozmowy,  nie sądziła żeby Paulina akurat teraz myślała o jedzeniu. Miały zobaczyć się popołudniu kiedy Iza do niej przyjdzie.
- Posłuchaj Iza, mam do załatwienia jedną pilną sprawę i mam nadzieję, że szybko się z nią uporam. Później ruszam do was i wieczorem powinienem być w Warszawie. na razie nie mów nic Paulinie, spróbuję z nią porozmawiać, zobaczymy się w jej mieszkaniu, dobrze? - Michał decyzję podjął momentalnie. Wiedział, że rodzice go zrozumieją, zresztą wcześniej już brał pod uwagę swój powrót do warszawy i wspominał im o tym.
- Oczywiście Michał, ale czy nie jest to dla ciebie zbyt duży kłopot? Masz przecież swoje sprawy, dziecko, Kamil cię potrzebuje - Iza próbowała mu uświadomić, że Paulina nie powinna być najważniejszą osobą w jego życiu chociaż przypuszczała, że Michał i tak przyjedzie. Zaczynała co raz wyraźniej widzieć i rozumieć jak ważna dla Michała była Paulina, obawiała się tylko co z tego wyniknie.
- Moi rodzice się nim zajmą, zresztą on bardzo kocha ciocię Paulinę i chce żebym się nią opiekował - roześmiał się na myśl o malcu. - Dzięki za wiadomość, kończę już bo czas ucieka, a wolałbym nie jechać po nocy. Możesz być spokojna, że jutro wsadzę cię do pociągu do Krakowa, na razie - chciał jak najszybciej wyruszyć w drogę. Wprawdzie znał ją już dość dobrze, ale nie uśmiechała mu się jazda nocą po oblodzonej nawierzchni.
- No to do zobaczenia - odpowiedziała Iza rozłączając się po drugiej stronie.
Co miała robić jeśli żadne z nich nie chciało jej słuchać? Miała tylko nadzieję, że udało się jej uświadomić przyjaciółce pewne sprawy i Paulina zastanowi się nad swoim postępowaniem w stosunku do Michała. A może w końcu Michał jaśniej zdeklaruje swoje uczucia do Pauliny, może będą mogli ze sobą szczerze porozmawiać i wyjaśnić sobie te wszystkie niedomówienia? Iza miała taką nadzieję.

Był już późny wieczór kiedy Michał przyjechał do szpitala, wcześniej wstąpił na chwilę do mieszkania Pauliny gdzie czekała na niego Iza. Wmusiła w niego kilka kanapek, z początku się opierał bo twierdził, że spieszy się do Pauliny, ale potem doszedł do wniosku, że jednak jest głodny i kanapki szybko zniknęły z talerza. Od śniadania nie miał czasu nic zjeść, zależało mu żeby wszystko jak najszybciej pozałatwiać, dopiero teraz pusty żołądek zaczął o sobie przypominać. Iza powiedziała mu, że Paulina zdania nie zmieniła i ona nie starała się jej do tego przekonywać, zostawiła tą przyjemność Michałowi. Podziękował za kanapki, cmoknął ją w policzek i już go nie było, mknął swoim BMW pustymi o tej porze ulicami Warszawy.
Wszedł cicho do sali i podszedł do łóżka Pauliny, spała odwrócona do ściany, Michał poczuł jak radość się w nim rozlewa na jej widok Nachylił się nad nią i delikatnie pocałował w policzek, poruszyła się, otworzyła oczy i z zaskoczeniem spojrzała na jego twarz nad sobą.
- Co ty tutaj Michał robisz? - podniosła się zszokowana jego obecnością, powinien być przecież w Krakowie.
- Jechałem taki kawał drogi po nocy i lodzie żeby cię zobaczyć, a ty mnie tak witasz? - udawał, że jest rozczarowany takim chłodnym przywitaniem. Wiedział, że nie spodoba się jej to o czym chciał z nią porozmawiać.
- Przepraszam Michał, cieszę się, że jesteś tylko mnie zaskoczyłeś trochę, ale powinnam się domyślić wcześniej. Iza powiedziała ci o zabiegu, dlatego tak łatwo dała za wygraną i nie męczyła mnie kiedy tu była popołudniu, wiedziała, że ty przyjedziesz i będziesz mnie przekonywał. Ale to bez sensu, ja już zdecydowałam - stwierdziła siadając na łóżku. Przeczesała włosy palcami przypuszczając jak fatalnie musi teraz wyglądać, żałowała, że Michał ją taka ogląda choć wcześniej zupełnie jej to nie przeszkadzało. Chyba sama też zauważyła, że coś się w ich relacji zmieniło tylko jeszcze nie była pewna co dokładnie.
- Chwileczkę moja droga, przyjechałem kawał drogi żeby z tobą porozmawiać i z pewnością nie dam tak szybko za wygraną. Chciałbym wiedzieć co wpłynęło na twoja decyzję bo zupełnie jej nie rozumiem. jeszcze kilka dni temu zrobiłabyś wszystko co tylko dawało najmniejszą nawet szansę, że będziesz mogła mieć dzieci, a teraz tak łatwo rezygnujesz? - Michał nie ukrywał zaskoczenia jej decyzją. Doskonale pamiętał o czym rozmawiali gdy przyjechał do niej w Sylwestra, wtedy mówiła coś zupełnie innego.
- Michał sam pomyśl jaki to ma sens? Niedługo skończę trzydziestkę, ten zabieg daje mi bardzo małe szanse na zajście w ciążę, a tym bardziej na jej donoszenie. Nie jestem już taka młoda i z pewnością będzie mi co raz trudniej. To, że nie mogę mieć dzieci jest dla mnie ogromnym ciosem, ale powoli się z tym oswajam, nie mam siły jeszcze raz ryzykować i przeżywać rozczarowanie. Boję się, że nic z tego nie będzie, jestem za słaba, nie dam rady, rozumiesz? - próbowała mu uświadomić coś co dla niej było jak najbardziej oczywiste. Wiedziała, że po trzydziestce rodzenie pierwszego dziecka nie jest już takie proste, tym bardziej po takich przejściach jak jej.
- Jesteś silniejsza niż ci się wydaje, a zresztą ja ci pomogę, razem przez to przejdziemy - stwierdził Michał nie zastanawiając się ani przez chwilę nad swoją decyzją.
- Och Michał przestań w końcu, czy ty nie rozumiesz, że to jest moje życie i ty nie możesz wiecznie trzymać mnie za rękę? - tym razem Paulina zdenerwowała się już na niego, nie mogła pozwolić żeby pomagał jej na każdym kroku. Musiała sama podejmować jakieś decyzje, a poza tym pamiętała co powiedziała jej Iza, on miał swoje życie.
- Nie denerwuj się tak, myślałem, że chcesz mojej pomocy, ale jeśli się narzucam to nie ma sprawy, już mnie nie ma - Michał poczuł się tak jakby dostał od niej niespodziewanie w twarz, wstał z jej łóżka, na którym siedział.
- Michał zaczekaj, przepraszam cię - Paulina złapała go za rękę, nie o to przecież jej chodziło. Nie chciała żeby poczuł się urażony, żeby się na nią obrażał, Michał źle ją zrozumiał. - Proszę usiądź i porozmawiajmy, dobrze? - to wszystko było takie skomplikowane, ale musiała mu wyjaśnić o co jej chodziło. Popatrzyła na niego prosząco swoimi ogromnymi, smutnymi oczami.
- Możemy porozmawiać - zgodził się Michał siadając z powrotem na łóżku, ujął jej rękę, którą go zatrzymała i spojrzał na nią uważnie.
- Dziękuję. Posłuchaj źle mnie zrozumiałeś, oczywiście, że ciesze się z twojej obecności, z tego, że mi pomagasz, to jest dla mnie ważniejsze niż być może ci się wydaje. Jesteśmy przyjaciółmi Michał, ale każde z nas ma swoje życie, nie możesz o tym zapominać i wszystkiego dla mnie rzucać. Przed wszystkim jesteś ojcem Kamila i musisz o tym pamiętać, on oprócz ciebie nie ma nikogo innego, a poza tym powinieneś pomyśleć też o sobie. Kiedy ostatnio wyrwałeś się gdzieś z domu, kiedy umówiłeś się z jakąś dziewczyną? Nie namawiam cię absolutnie do małżeństwa czy czegoś w tym stylu, chciałbym tylko żebyś troszkę uporządkował swoje życie, ja już to zrobiłam przynajmniej po części, teraz twoja kolej - miała na myśli rozwiązanie swoich problemów z Robertem i chciała żeby Michał przestał w końcu przekreślać swoje życie. - Coś ci powiem, zawrzemy pewien układ, zgodzę się na ten zabieg pod warunkiem, że ty obiecasz mi, że w końcu zaczniesz wychodzić z domu, spotykać się z przyjaciółmi, może spotkasz kogoś wartościowego - zaproponowała mu coś co go zupełnie zaskoczyło. Jednocześnie uświadomiło mu, że skoro go do tego namawiała to nie zależało jej na niczym więcej niż na przyjaźni między nimi.
- Mam już kogoś, to znaczy na razie na oku - oświadczył jej tak niespodziewanie, że nie umiała ukryć swojego zaskoczenia. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi, sądziła, że nie będzie chciał o tym nawet słyszeć, a wtedy i ona nie będzie musiała myśleć o zabiegu.
- Masz na oku kogoś? Od kiedy, Michał dlaczego mi o niczym nie powiedziałeś, opowiedz coś więcej. Jaka ona jest, czym się zajmuje, gdzie ją poznałeś? - Paulina zasypała przyjaciela całym mnóstwem pytań, zastanawiała się czemu Michał to przed nią ukrył.
- Na razie jeszcze nie ma o czym mówić, zwyczajnie wpadła w mi w oko, ale nie mam pojęcia czy cokolwiek z tego wyniknie. Znasz mnie i wiesz jak trudno mi zaufać drugiej osobie, jak trudno mi się otworzyć, tylko z tobą rozmawiałem o tym wszystkim co mnie dotychczas spotkało. Trochę się boję, że ona odrzuci moje uczucia - stwierdził nie patrząc na Paulinę. Tak naprawdę nie miał nikogo na oku prócz niej, to właśnie jej bał się powiedzieć co tak naprawdę teraz do niej czuł, bał się, że Paulina go odrzuci.
- Rozumiem cię doskonale, ale przecież nie wszystkie kobiety to fam fatale. czy ona ma kogoś, że boisz się do niej zbliżyć, a może dała ci do zrozumienia, że jej nie interesujesz? - próbowała mu jakoś pomóc i dlatego zadawała tyle różnych pytań. zauważyła, że coś go gryzie i nie mówi jej całej prawdy, cały czas uciekał spojrzeniem gdzieś w bok.
- W pewnym sensie - powiedział tylko Michał i szczerze mówiąc niewiele to wyjaśniło Paulinie. Jeszcze bardziej zaniepokoiła się jego zachowaniem, odkąd się poznali nigdy nie był wobec niej tak nieufny.
- Michał powiedz proszę co się dzieje, widzę, że coś cię gryzie, jesteś jakiś dziwny, co to znaczy w pewnym sensie? W pewnym sensie ona ma kogoś czy w pewnym sensie dała ci kosza, a może jedno i drugie po trochu? Czy nie możemy ze sobą szczerze porozmawiać, tak jak robiliśmy dotychczas, myślałam, że mi ufasz? - zastanawiała się jak ma do niego dotrzeć kiedy był taki obojętny na to co do niego mówiła. W żadnym razie nie przypominał teraz tego Michała, któryś kiedyś niespodziewanie przyjechał do niej w środku nocy i opowiedział historię swoje pogmatwanego życia.
- Nie gniewaj się Paulina, ale nie rozmawiajmy już o tym, tak będzie lepiej dla nas obojga - Michał wiedział, że sprawi jej taka odpowiedzią przykrość, ale co innego mógł jej powiedzieć w takiej sytuacji. - Lepiej porozmawiajmy o twoim zabiegu, kiedy mają go zrobić? - za wszelką cenę starał się zmienić temat ich rozmowy.
- Rozumiem zbywasz mnie, to nie moja sprawa, w porządku skoro tego właśnie chcesz możemy o tym nie rozmawiać. Nie ukrywam, że jest mi przykro z tego powodu, wiesz ile dla mnie znaczysz, jak bardzo zależy mi na tobie i chciałam ci jedynie pomóc. Widzę jak ostatnio się zmieniłeś i chociaż tego zupełnie nie rozumiem postaram się to jakoś zaakceptować. Mam nadzieję, że jeśli sobie to wszystko przemyślisz i zmienisz zdanie to powiesz mi o co chodzi - Paulinie było przykro, że nagle Michał odsuwa ją od swoich spraw. Pomyślała jednak, że  może nie powinna tak bardzo ingerować w jego życie. Może nie zawsze musieli mówić sobie o wszystkim.
- No ile dla ciebie znaczę? - zupełnie niespodziewanie Michał zadał to pytanie przysuwając się do niej znacznie bliżej niż powinien, tym razem ich twarze były bliziutko i patrzył jej prosto w oczy.
- Nie rozumiem o co ci chodzi? - zaskoczył ją całkowicie i wyczuwała, że w pytaniu Michała jest jakiś podtekst, że gdzieś tutaj tkwi sedno jego obecnego zachowania w stosunku do niej.- Jesteś moim przyjacielem, bardzo bliskim przyjacielem, któremu wiele zawdzięczam, jest mi z tobą cudownie i cieszę się, że zawsze mogę na ciebie liczyć, co jeszcze chciałbyś usłyszeć Michał? - nie wiedziała co więcej mogłaby mu powiedzieć, na co on liczył. A może domyślała się tylko udawała, że o niczym nie ma pojęcia. Słyszała swój wewnętrzny głos, który podpowiadał jej, że nie jest z nim całkiem szczera. ale nic więcej nie mogła mu powiedzieć, szczególnie teraz kiedy powiedział jej o tamtej kobiecie, wygłupiłaby się tylko.
- Absolutnie nic więcej, właśnie to spodziewałem się usłyszeć - Michał westchnął jakby było mu bardzo ciężko na duszy, nie nalegał więcej. Wiedział, że Paulina powiedziała mu całą prawdę, a on był wariatem licząc, że usłyszy od niej coś więcej. Nie powiedział jej, że to chciał od niej usłyszeć, a jedynie, że tego się spodziewał. Tak dobrze ją znał, a może tylko mu się wydawało, że ją zna?
Oboje zaczęli grać w jakąś dziwną grę, coś się między nimi zmieniło, ale żadne z nich nie odważyło się na prawdziwą szczerość wobec tej drugiej strony. Bali się powiedzieć o swoich prawdziwych uczuciach żeby nie narazić się na rozczarowanie. Ani Paulina, ani tym bardziej Michał nie zakładali nawet, że wysyłają do siebie pewne fluidy, które oboje odbierają i na które oboje nie pozostają obojętni.
Nie tylko Michał czuł, że Paulina stała mu się z pewnością bliższa niż przyjaciółka być powinna, że myśli o niej w każdej wolnej chwili i zastanawia się jak będzie żył tak daleko od niej, tak rzadko ją widując kiedy leczenie się zakończy.
Paulina również zauważyła w sobie zmiany i to zaskakujące ja samą, przywiązała się bardzo do Michała, było jej przykro kiedy wyjechał. Kiedy go tutaj dzisiaj znów zobaczyła to mimo złości, że będzie chciała za nią decydować poczuła niesamowita radość, że przyjechał. Do tego jeszcze jakaś tajemnicza kobieta, o której wspomniał. Sama zresztą do tego go namawiała, a Michał miał prawo do własnego życia, nie mogła wymagać żeby zawsze był przy niej i jej pomagał. Byli tylko przyjaciółmi..., ale czy aby na pewno?
- Powiedz mi co z tym zabiegiem, na który już się zgodzić musisz? - zapytał Michał po chwili milczenia, które między nimi zapanowało. Każde z nich przez kilka minut było zatopione w swoich myślach, nie mieli nawet pojęcia jak bliskie te ich myśli były.
- Tak..., nie da się ukryć, że udało ci się mnie podejść, no dobra sama ci zaproponowałam - Paulina poprawiła się szybko widząc nieco rozbawioną minę Michała, znów był tym facetem, którego tak bardzo polubiła. - Myślę, że będę go miała w czwartek, jeśli wszystko pójdzie dobrze w przyszły poniedziałek powinnam stąd wyjść. Martwię się tylko czy Rysiek da sobie radę sam w biurze, miało mnie nie być parę dni, a to trwa co raz dłużej. Zwaliłam na niego tyle roboty, strasznie mi głupio - czuła wyrzuty sumienia, że ostatnio tak ciężko obciążała swojego kolegę.
- Nic się nie martw, jutro pojadę do prokuratury zawieść twoje zwolnienie i porozmawiam z nim. Z pewnością zrozumie, że twoje zdrowie jest teraz najważniejsze i powinnaś się na nim skupić. A jeśli chodzi o zabieg to niczym się nie przejmuj, wprawdzie Iza musi jutro wracać do Krakowa, ale ja zostanę i wszystkim się zajmę. Powinnaś być dobrej myśli Paulinko, ten zabieg naprawdę może ci pomóc - Michał bardzo chciał żeby zaczęła teraz myśleć pozytywnie. Chciał żeby zrozumiała, że jeszcze wiele dobrego czeka na nią w życiu i nie powinna się absolutnie poddawać.
- Jesteś kochany Michaś, dziękuję ci bardzo. Co ja bym bez ciebie zrobiła? - pocałowała go szybko w policzek, było jej z nim tak dobrze, nie chciała tego zmieniać przez jakieś niedomówienia między nimi. - Chyba powinieneś już iść, zrobiła się późno, Iza siedzi sama i pewnie się denerwuje, że cię jeszcze nie ma. Powiedz jej, ze zgodziłam się na zabieg i przepraszam ją, że byłam taka uparta. Zadzwonię do niej jutro wieczorem jak już będzie w domu - naprawdę zrobiło się późno i Paulina nie chciała żeby ktoś miał pretensje, że Michał jeszcze tu siedzi. Przypuszczała poza tym, że musi być zmęczony po takiej podróży.
- Tak pójdę, przyjdę jutro, pa - nachylił się i pocałował ją szybko na do widzenia. To był krótki, przyjacielski pocałunek. Wprawdzie przez moment ich usta się dotknęły, ale Michał szybko się odsunął, zabrał swój płaszcz i mówiąc cicho dobranoc wyszedł z sali.
Paulina przymknęła oczy opierając się o poduszę, próbowała zasnąć. Jednak była zbyt skołowana tym wszystkim co się działo w jej głowie, sercu i duszy. Myśała dużo tego wieczoru o Michale, aż wreszcie zasnęła.

Zgodnie z planem zabieg przeprowadzono w czwartek przed południem. Paulina była zdenerwowana, ale starała się nad tym panować, wszyscy dokoła starali się być dla niej mili i sympatyczni.
Michał czekał pod gabinetem lekarskim na zakończenie zabiegu, cały czas myślami był przy niej. Dopiero kiedy doktor Pagacz pojawił się na korytarzu Michał podniósł się z ławki i podszedł do niego.
- I jak panie doktorze? - zapytał mając na myśli przebieg zabiegu.
- Wszystko poszło dobrze, tak jak się spodziewaliśmy, na razie pana przyjaciółka śpi. Trudno powiedzieć mi czy zabieg przyniesie dobre rezultaty, na to z pewnością trzeba poczekać, ale byłbym dobrej myśli -  przedstawił Michałowi sytuację lekarz, Paulina wcześniej upoważniła Michała do rozmów o jej stanie zdrowia.
- Dziękuję - to było szczere i serdeczne podziękowanie. Michał miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze i Paulina jednak będzie mogła mieć dzieci.
Był jeszcze u niej później, popołudniu, niewiele ze sobą rozmawiali, Paulina Była senna i zmęczona. Michał nie chciał jej męczyć, siedział przy niej trzymając ją za rękę, cieszył się, że może być razem z nią, szczególnie w takiej chwili.
Tak było też przez kolejne dni, które Paulina musiała jeszcze spędzić w szpitalu. W poniedziałek po rannym obchodzi Michał zabrał ją do domu.
Do końca tygodnia miała jeszcze zwolnienie lekarskie, nie chciała w takiej sytuacji siedzieć sama w Warszawie, a wiedziała, że Michał będzie musiał przecież wracać do Krakowa. Jeszcze tego samego dnia spakowała swoje rzeczy i po obiedzie wsiedli do samochodu Michała. Wieczorem byli już w Krakowie.




niedziela, 7 kwietnia 2013

Listy do... NIEGO - Sen...

Dzień  dobry Kochani, jak mija Wam niedzielny poranek? Mam nadzieję, że leniwie i bez codziennego pośpiechu. Ja właśnie piję kawusię i "dopieszczam" świeżutkiego posta dla Was. Z tego co zdążyłam się zorientować moja nowa twórczość "Listy do ... Niego" cieszy się sporym zainteresowaniem, a co najważniejsze podoba Wam się dlatego postanowiłam, że będę kontynuować tą serię. Mam szansę na rozwój swojego warsztatu, mogę stworzyć coś nowego a dość dawno tego nie robiłam. Prowadzenie bloga to zupełnie coś innego. To pisanie wymaga ode mnie innych umiejętności, mobilizuje, budzi moje emocje, uczucia i pasję. Cieszę się, że mogę robić to co kocham i są ludzie, którzy chcą to czytać, niektórzy podobno z niecierpliwością oczekują na ciąg dalszy;).
Wczoraj miałam bardzo pracowitą sobotę, musiałam nadrobić trochę zaległości kulinarnych gdyż moje "zapasy" się wyczerpały, upiekłam też mój ulubiony chlebuś (mniam, mniam) i ukochany tort orzechowy. Odkąd go pierwszy raz spróbowałam to jest dla mnie nieodparcie numerem "1" i dla niego warto ulec pokusie słodkości, jestem tego pewna. Część trafiła do zamrażalnika, będzie idealny na różne niespodziewane okazje, rozwiązanie sprawdzone i niezawodne :).
Później siedziałam do późna i tworzyłam kolejny " List", zbierałam myśli, słowa, emocje, uczucia i spostrzeżenia. Chciałam żeby było dużo miłości, ciepła, namiętności, choć pojawiły się też pokora, troszkę smutku, oczekiwanie - ale tak właśnie jest w miłości. Mam nadzieję, że udało mi się stworzyć właściwy klimat, a niektórzy z Was pomyślą o swoich własnych snach, przeżyciach a przede wszystkim uczuciach, które nie zawsze są takie proste i kolorowe jakbyśmy chcieli. Jednak skoro nam się przytrafiły, spadły na nas czasami nawet jakby wbrew naszej woli to są niesamowicie ważne i moją ogromne znaczenie w naszym życiu. Nie odtrącajcie ich tylko dlatego, że nie mają łatwych rozwiązań, czasami warto się trochę natrudzić, wierzcie mi.... A teraz zapraszam Was już do właściwej lektury, miłego czytania.
Udanej niedzieli, pozdrawiam serdecznie.

Listy do .... Niego - Sen...

Witaj Miły!
"Czy to Pan, czy to Pan mi się dzisiaj  śnił, bardzo miły był i nawet dał mi cacko" - tekst tej piosenki chodzi za mną Kochany od dłuższego czasu. Nieodparcie kojarzy mi się z Tobą, dlaczego? Może dlatego, że uwielbiam te noce z Tobą, a Twojemu urokowi i temu ile mi dajesz choć może nawet nie masz tego świadomości nie da się zaprzeczyć.
Miałam dzisiaj sen, piękny sen..., sen z Tobą :). Kiedy otworzyłam powieki uśmiechałam się sama do siebie, było tak słodko i przyjemnie, że nie miałam ochoty wstawać. Te moje sny to jest prawdziwa kraina wyobraźni, moje skryte pragnienia, realizacja moich marzeń, nawet tych najbardziej niemożliwych. Kładąc się wieczorem do łóżka zamykam oczy i myślę o Tobie Kochany bardzo intensywnie, wyobrażam sobie różne sytuacje, układam scenariusze, rozmawiam z Tobą. Wszystko jest takie proste i realne, a potem przychodzi sen a wraz z nim Ty Mój Miły. 
Jesteś w tych snach tak bardzo realistyczny, że to aż boli kiedy o poranku przychodzi rzeczywistość. Nie żebym narzekała, wiesz przecież Kochany, że tego nie lubię robić. Cieszę się każdym drobiazgiem i doceniam te wszystkie cenne chwile jakie od Ciebie dostaję. Jednak w snach jest piękniej i bez ograniczeń, że tak to nazwę. Napisałam bez ograniczeń bo jesteśmy w nich ze sobą całkowicie szczerzy, nie musimy niczego udawać, ukrywać, nie ma przeszkód, które pojawiają się w realnym świecie.Co najważniejsze i chyba najpiękniejsze, że Ty jesteś sobą! Zapytałbyś czy to oznacza, że na co dzień nie jesteś, prawda? No cóż oboje wiemy, że raczej nie, że wiele skrywasz przede mną, nie mówisz, nie pytasz, nie możesz a czasem sądzę, że nie chcesz bo po co jeszcze bardziej komplikować i tak trudne sprawy. Ale wróćmy do moich snów. 
Ostatnio rozmawialiśmy tak bardzo szczerze, byłeś przejęty tym wszystkim co się dzieje, moim zaangażowaniem, faktem jak niewiele możesz mi Ty zaoferować. Nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia, podobnie jak i w rzeczywistości. Zakochałam się w Tobie bezwarunkowo, szaleńczo, bez zgłębiania detali co z tego mogę mieć. Przecież tego wcale nie planowałam, stało się i tyle, taka już jestem choć wiem, że później cierpię więcej niż ci, którzy podchodzą do tych spraw na chłodno. Kocha się bezwarunkowo, nie można analizować co to uczucie może ci dać, czy ma sens, czy lepiej poszukać kogoś innego. O jakim uczuciu można wtedy mówić? Dlatego nie ma znaczenia co możesz a czego nie możesz mi dać, dla mnie ważny jesteś po prostu Ty i to, że zwyczajnie jesteś. Dotykam dłonią Twojej twarzy i widzę jak się uśmiechasz, kocham ten Twój uśmiech, cały się rozpromieniasz, znikają wszelkie obawy i lęki. Przytulasz mnie do siebie, szepczesz do ucha miłe słowa, całujesz w szyję, a ja marzę żeby ta chwila trwała wiecznie, jest tak dobrze..., bezpiecznie. Boże jak ja za Tobą szaleję. Czuję ciepło bijące od Ciebie i rozlewające się po moim ciele, czuję Twój zapach, bicie Twojego serca, chciałabym żeby tak było zawsze, ale wiem, że to niemożliwe. Dlatego cieszę się każdą taką chwilą, o nic nie pytam, nie wymagam, nie oczekuję, nie zrobiłabym nic przeciwko Tobie Kochany, chyba wiesz o tym, prawda? Dla mnie najważniejsze jest Twoje szczęście, ja mogę się dostosować, jeżeli Ty tylko będziesz naprawdę szczęśliwy. Teraz nie jesteś i to boli mnie najbardziej, tak jak to, że tak niewiele mogę zrobić żeby to zmienić. 
Tak naprawdę to zastanawiam się czy więcej masz dzięki mnie radości czy może dodatkowe smutki? Mam nadzieję, że nie bo chciałabym wiedzieć, że jestem dla Ciebie tą jasną stroną dnia, takim małym promykiem słońca, który pozwala się uśmiechać pomimo wszystko, a raczej właśnie dzięki temu. Tak jak dla mnie Ty jesteś moim słońcem na każdy nawet najbardziej pochmurny dzień:). Proszę pamiętaj jak ważny dla mnie jesteś Kochany i nie zastanawiaj się więcej co, ile i jak możesz mi dać, dobrze? Po prostu bądź taki jak teraz - ciepły, bliski i taki radosny, uwielbiam kiedy taki jesteś. 
Coś dzwoni..., cholerny budzik, trzeba wracać do rzeczywistości. Za oknem słońce, przeciągam się leniwie, uśmiecham szeroko, sen się skończył, wstał kolejny dzień, ale po takiej nocy wiem, że będzie wspaniały. Wstaję, nastawiam ekspres do kawy, idę do łazienki - jeszcze długo będę czuła to cudowne ciepło bijące od Ciebie. Każda cząstka mnie czuje Twoją bliskość, to niesamowite uczucie, z radością wychodzę do pracy. 
Będę czekać na nasze kolejne spotkanie, na to co się wydarzy, co do mnie powiesz, jak spojrzysz, czy się uśmiechniesz czy może będziesz zamyślony i strapiony? Nie myśl, że tego nie zauważam, jestem lepszą obserwatorką niż Ci się wydaje, psychologiem też chyba nie najgorszym. Będę czekać na kolejną noc kiedy przyjdziesz do mnie, a ja będę mogła cieszyć się Tobą i mówić Ci o swojej miłości. Bo czy to właśnie nie jest miłość? 
Całuję i do następnego razu - Twoja we śnie i na jawie :)


piątek, 5 kwietnia 2013

Twórczość ukryta cd.

Dzień dobry Moi Drodzy, już piątkowy poranek :), szybko nam ten tydzień minął, czyż nie? Miejmy nadzieję, że to już zwiastuje w końcu wiosnę, temperatura dodatnia a na przyszły tydzień zapowiadają słońce co należy do rzadkości ostatnio, przynajmniej w Krakowie. Mam dla Was dzisiaj kolejny odcinek 
"Powrotów", tak w ramach rozważań na temat rzeczy i ludzi, którzy nas motywują. Motywują do życia, działania, uśmiechu, chodzenia pół metra nad ziemią... Macie takie coś? A może Kogoś? Uśmiechacie się po otworzeniu rano oczu i z radością wstajecie z łóżka, wiecie o czym mówię? No w każdym razie z całego serca tego Wam życzę. Miłego piątku, weekendu, a wkrótce kolejny "List", zapraszam serdecznie.


"NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 18: 

W środę rano po wczesnym śniadaniu paulina zabrała przygotowaną poprzedniego wieczora torbę i pojechali do kliniki samochodem Michała. Paulina była spokojna i opanowana chociaż z pewnością nie przyszło jej to łatwo, bardzo bała się tego co tam na nią czekało.
Lekarz już na nią czekał i po wypełnieniu niezbędnych formalności przyjął ją na oddział. Michał pojechał do domu obiecując zjawić się popołudniu w porze odwiedzin, a Paulinę skierowano od razu na pierwsze badania.
Kiedy Michał zjawił się popołudniu  zgodnie z obietnicą zastał ją w bardzo złym stanie. Była zmęczona tymi wszystkimi badaniami, które zdołano już jej zrobić, ich tempo było dość duże, niektóre też były mało przyjemne. Jednak doktor Pagacz chciał jak najszybciej sprawdzić swoją diagnozę lub podjąć ewentualne leczenie. Michał starał się ją jakoś pocieszyć czy rozweselić, ale wychodziło mu to raczej dość marnie. W końcu Paulina rozpłakała się i powiedziała żeby już sobie poszedł bo nie ma ochoty na niczyje towarzystwo. Nie miała zamiaru w ten sposób go obrazić, ale chciała byc sama ze swoim bólem. Michał chociaż tak bardzo się starał nie mógł przecież zrozumieć co działo się w jej złamanym sercu, poza tym nie chciała żeby oglądał ją w takim stanie.
Przez następne dwa dni było podobnie, Paulinie robiono mnóstwo badań, które cierpliwie ale jakby z obojętnością znosiła. Nie chciała niepotrzebnie karmić się złudzeniami, że nagle coś się zmieni. Tak naprawdę to gdyby nie stanowczość Michała wcale by tutaj nie przyszła.
Michał przyjeżdżał popołudniami przywożąc jej różne smakołyki. Dużo rozmawiali, to znaczy głównie on opowiadał jej jak gospodaruje pod jej nieobecność lub starał się ją przekonać, że nie powinna się tak zamartwiać. Kiedy Paulina wyłączała się dając mu do zrozumienia, że nie ma ochoty na żadne rozmowy siedział przy niej i trzymał ją za rękę chcąc żeby wiedziała, że jest razem z nią, że nie pozwoli się jej tak łatwo stąd wyrzucić. Przyzwyczaiła się do jego obecności, był taki troskliwy i czuły, pielęgniarki i inne pacjentki  z jej sali uśmiechały się widząc jak on o nią dba.
- Ma pani bardzo dobrego i troskliwego męża, musi panią bardzo kochać - powiedziała kiedyś któraś z nich kiedy już Michał poszedł do domu.
Męża - jak dziwnie brzmiało dla niej to słowo - nie wyprowadzała ich z błędu. Jaki byłby sens tłumaczyć im zawiłość jej znajomości z Michałem, nie wiedziała czy potrafiłyby zrozumieć, uwierzyć w ich przyjaźń. Wątpiła, że kiedyś jeszcze będzie miała męża, tak trudno było zaufać komuś obcemu, powiedzieć, że nie może mu dać tego z czego kiedyś mógłby być dumny, że nie może dać mu jego dzieci. Wiedziała dobrze jacy często potrafili być faceci, obawiała się braku zrozumienia i wyrzutów po czasie z ich strony, że i tak powinna być szczęśliwa, przecież ożenił się z nią pomimo wszystko. Nie potrzebowała niczyjej łaski czy litości. Może było to błędne rozumowanie, ale Paulina czuła się tak jakby brakowało jej kawałka ciała, jakby była gorsza od innych kobiet, które w przeciwieństwie do niej mogły być matkami. Skoro uważano tutaj Michała za jej męża postanowiła nie wyjaśniać niczego, niech myślą, że jest jej mężem, że kocha ją bez względu na wszystko, że jest taka jak inne kobiety. Przypuszczała zresztą, że akurat Michał potrafiłby to zaakceptować, ale jakie to miało dla niej znaczenie, nie on przecież miałby być jej mężem w przyszłości.
W piątek popołudniu doktor Pagacz oznajmił jej, że w poniedziałek przed południem będą wyniki wszystkich badań i wtedy powie jej jak sytuacja się dalej przedstawia odnośnie jej leczenia. Paulina zgodziła się poczekać do poniedziałku na ostateczną diagnozę chociaż nie bardzo wiedziała czego jeszcze mogłaby się spodziewać w jej sytuacji. Nie sądziła, że świadomość tego dlaczego nie może mieć dzieci mogłaby by jej jakoś pomóc przez to przejść.
W sobotę przyjechała Iza, zatrzymała się oczywiście w mieszkaniu Pauliny, Michał podwiózł ją do szpitala i zostawił zdając sobie sprawę, że przyjaciółki będą chciały być same.
Przywitały się ze sobą bardzo czule, Paulina cicho płakała przytulona do Izy, która również nie potrafiła ukryć swoich łez choć na co dzień była raczej mocno opanowana. Kiedy już Paulinie ulżyło opowiedziała Izie o wszystkim przez co przeszła odkąd usłyszała wstępną diagnozę, o uciążliwych badaniach, które jej tutaj robili i o tym, że nie spodziewa się po nich żadnych cudów, już pogodziła się z sytuacją.
Iza starała się ją pocieszyć tłumacząc, że jest wspaniała, dzielna i silna, że nie może się gnębić z tego powodu bo nie ma w tym jej winy, to jedynie złośliwość losu. Tłumaczyła, że medycyna teraz robi niesamowite postępy, a poza tym może badania wykażą coś więcej niż stwierdzono do tej pory, może jest jeszcze jakaś szansa,w końcu po to jej je robili. Mówiła też o innych możliwościach, o dzieciach których nikt nie chce,a które tak samo jak inne dzieci potrzebują miłości, czułości, potrzebują domu i rodziców. Sama miała Patrycję i teraz nawet nie wyobrażała sobie, że mogłoby być inaczej, ale była pewna, że gdyby nie zdecydowała się wtedy urodzić ze względu na swoją chorobę Marek kochałby ją tak samo. Nie wszyscy faceci chcą mieć dzieci, są tacy, którzy potrafią zrozumieć co ją spotkało - kiedy rozmawiała z Michałem zauważyła z jaką miłością mówił o jej przyjaciółce. On z pewnością by to zaakceptowała, tego jednak paulinie powiedzieć nie mogła, nie teraz. Nie miała pojęcia co więcej może powiedzieć czy zrobić żeby pomóc Paulinie. Zauważyła jednak, że i na przyjaciółce odbija się znajomość z Michałem, że dzięki niemu właśnie Paulina nie załamała się, że rozjaśnia się opowiadając co on dla niej robi.
Michał zjawił się po obiedzie ale nie został długo. Chciał skorzystać z tego, że jest tu Iza i pojechać do Krakowa zobaczyć się z Kamilem, synek bardzo za nim tęsknił, tak samo jak Michał tęsknił za synem. Paulina doskonale go rozumiała, ale było jej przykro, że musi wyjechać, tak bardzo przyzwyczaiła się do jego obecności, że trudno było jej teraz się z nim pożegnać. Zapewnił ją, że zadzwoni jak dojedzie i będzie czekał na wiadomość o wyniki badań w poniedziałek. Iza postanowiła zostać do tego czasu w Warszawie chciała być wtedy z Pauliną. Cóż Paulina mogła powiedzieć w takiej sytuacji, jedynie podziękować mu, że był dla niej taki dobry i wyrozumiały, prosiła by ucałował od niej Kamila i pozdrowił rodziców, tylko dzięki ich dobroci Michał mógł tu z nią być tyle czasu.
- On jest naprawdę wspaniały - westchnęła Paulina kiedy za Michałem zamknęły się drzwi, Iza usiadła na stołku obok jej łóżka.
- Tak, bez wątpienia. Wiesz kiedyś wiedziałam, że jeśli mu na kimś zależy to potrafi zrobić naprawdę wiele, ale teraz całkowicie mnie zaskoczył. Wydaje mi się, że bardzo ci pomógł w tym trudnym czasie - zgodziła się z przyjaciółką Iza, jednocześnie chciała wybadać czy stosunek Pauliny do Michała nadal jest czysto przyjacielski.
- Szczerze mówiąc to właśnie Michał przekonał mnie żebym zgodziła się na te badania, ja nie miałam na to ochoty, a on ani przez moment nie pozwolił mi się załamywać. Przywiązałam się do niego, wiem, że jest przed wszystkim ojcem,a dopiero później moim przyjacielem, ale szkoda, ze musiał wracać - w jej głosie Iza wychwyciła jakąś dziwną tęsknotę.
- Hej czyżby moja obecność ci nie wystarczała? Wiedziałam, że jesteś wyrodną przyjaciółką, ale nie sądziłam, że wypniesz się na mnie dla jakiegoś faceta - udawała oburzoną zaistniałą sytuacją, miała nadzieję, że Paulina choć trochę się rozweseli.
- No coś ty Iza dla jakiego faceta, Michał jest moim przyjacielem, a to zupełnie co innego. Doskonale się rozumiemy i wzajemnie sobie pomagamy, ale wiesz, że ty to zupełnie coś innego. Dobrze wiesz jak bardzo jesteś mi bliska, ogromnie się cieszę, że tu przyjechałaś. Masz jednak swoje życie i nie mogę wymagać żebyś miała dla mnie tyle czasu co kiedyś, nie możesz siedzieć w warszawie kiedy twoja córeczka jest w Krakowie. Michał ma wspaniałych rodziców, którzy zgodzili się zaopiekować Kamilem, który jest większy od twojej Patrycji. Dlatego Michał mógł tu ze mną być tyle czasu, jestem mu za to bardzo wdzięczna, rozumiesz? - sama nie wiedziała dlaczego tak bardzo tłumaczy się przed przyjaciółką. Doskonale wiedziała, że Iza żartowała, ale nie o to chodziło. Paulina chciała żeby Iza wiedziała, że Michał jest jej przyjacielem,a nie jakimś tam facetem, że zależy jej na tej przyjaźni. - A wiesz wszyscy tu myślą, że on jest moim mężem? - roześmiała się nagle, ale szybko zrozumiała, że niepotrzebnie weszła na niebezpieczny temat, Izie właśnie o to chodziło.
- No to musieli być zdziwieni kiedy wyjaśniłaś im co was naprawdę łączy - podchwyciła momentalnie temat, to była świetna okazja żeby się czegoś w końcu dowiedzieć.
- Widzisz Izuniu ja niczego nie wyjaśniałam, to było takie miłe, chciałam żeby tak myśleli. Po tym wszystkim co mnie spotkało nie wiem kiedy i jak ułożę sobie życie, dlaczego przez chwilę nie mogę poudawać, że jestem kochaną przez męża żoną? - chciała choć przez kilka dni czuć się jak wszystkie inne, zdrowe kobiety. Michał był świetnym kandydatem na męża i chyba właśnie ona widziała o tym najlepiej.
- Właściwie to może nie ma w tym nic złego ale powiedz mi czy pytałaś Michał jak on się na to zapatruje? - przyjaciółka nie chciała żeby Michał coś mylnie zrozumiał z zachowania Pauliny.
Iza nie była głupia, przez ten krótki czas jaki spędziła z Michałem od swojego przyjazdu tutaj zauważyła, że coś się w nim zmieniło, że tutaj coś musiało się zdarzyć tylko jeszcze nie wiedziała co. Z zachowania Pauliny wynikało, że traktuje jednak Michała jedynie jak przyjaciela, bardzo bliskiego wprawdzie, ale nic poza tym.  Iza wiedziała jak łatwo było zranić Michała, jak wiele już przeszedł w swoich dotychczasowych związkach z kobietami i nie chciała żeby z tej niewinnej "zabawy" w małżeństwo wynikło coś niedobrego, żeby później ktoś przez to cierpiał.
- Czy pytałam o to Michała? - Paulina była nieco zaskoczona tym pytaniem, nie sądziła, że Michałowi mogłoby to nie odpowiadać, przecież świetnie się rozumieli. - Nie rozmawiałam z nim o tym, ale nie sądziłam, że powinnam. Iza proszę powiedz mi o co ci chodzi, czy coś jest nie tak? - podniosła się na łóżku i usiadła opierając się o poduszkę.
- Przepraszam, że się wtrącam Paulinko, ale Michał jest też moim przyjacielem, to prawda, że w tej chwili nie tak bliskim jak twoim, ale kiedyś wiele nas łączyło i myślę, że mam prawo ci coś powiedzieć. Sama kiedyś go skrzywdziłam, obie doskonale o tym wiemy, później cierpiał przez Ankę, nie chciałabym żeby znów czuł się zraniony. Wiem kochanie, że bardzo potrzebujesz pomocy i wsparcia, że on ci je daje, ale to, że ludzie biorą go za twojego męża to już chyba lekka przesada, pomyślałaś, że on może czuć się z tym nieswojo. Przepraszam, że to mówię, ale chciałam żebyś spojrzała na to bardziej obiektywnie - było jej trochę głupio, że w takiej sytuacji musi stawiać Paulinę na ziemi, ale było to konieczne dla dobra ich obojga, póki jeszcze nie było za późno skoro przyjaciółka traktowała Michała tylko jako przyjaciela.
- Nie przepraszaj Iza, pewnie masz rację. Kiedy dowiedziałam się, że nie będę mogła mieć dzieci świat zawalił mi się na głowę, wydawało mi się, że tylko ja mam problemy. Powinnam pomyśleć o Michale, powinnam przewidzieć, że nie wszystko co robię może mu się podobać, bardzo go wykorzystałam. Czy sądzisz, że on może mieć do mnie o to żal? - Paulina uświadomiła sobie jak bardzo zaborcza była wobec Michała w ciągu ostatnich kilku dni. To, że jej coś zaproponował to jeszcze nie wszystko, powinna pomyśleć, że miał również swoje życie, dobrze jednak, że dzisiaj pojechał do Krakowa.
- Żal? Nie z pewnością on chciał tu z tobą być ale coś tu jest nie tak. Nie ma pojęcia co się dzieje jednak zauważam pewne zmiany w ludziach, a Michał nie jest już tym samym facetem, którego ja znałam. Nie mówię nawet o tym jaki był kiedyś ale jeszcze kiedy był u mnie w szpitalu po urodzeniu Patrycji - Iza wiedziała, że nieć więcej nie może powiedzieć przyjaciółce. Nie rozmawiała przecież z Michałem na ten temat, to były wyłącznie jej spostrzeżenia i domysły.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spostrzeżenia Izy zaniepokoiły Paulinę.
- O to już powinnaś spytać chyba Michała, ja nie wiem co się z nim dzieje, porozmawiaj z nim proszę i lepiej skończ to "małżeństwo" - doradziła jej Iza troszcząc się szczerze o nich oboje.
Paulina nie nalegała już na przyjaciółkę, nie rozmawiały więcej na ten temat, zresztą Iza niedługo zebrała się do domu, a ona została sama ze swoimi myślami.
Zastanowiło ją to co usłyszała od Izy, była tutaj tak krótko, a zdążyła zauważyć coś co jej samej gdzieś umknęło. Czyżby Michał chciał powiedzieć jej o czymś istotnym, a ona tego nie zauważała? Chyba rzeczywiście będzie musiała z nim porozmawiać kiedy się zobaczą, oczywiście jeśli on się przed nią nie zamknie i będzie chciał coś powiedzieć, musiała go jakoś podejść.

W tym samym czasie Michał jechał swoim BMW w stronę Krakowa. Bardzo tęsknił za swoim synkiem i cieszył się, że go wkrótce zobaczy, ale jednocześnie było mu przykro, że rozstaje się z Pauliną. Planował w poniedziałek dowiedzieć się co wykazały badania i podjąć pewne działania. Jeśli Paulinę wypuszczą za szpitala to z pewnością na kilka dni przyjedzie do Krakowa, musiała nabrać sił. Michał miał w związku z taką możliwością pewne plany, nie wiedział tylko czy spodobają się dziewczętom. Miał możliwość wynajęcia pokoi u znajomych w Bukowinie, mogliby zabrać dzieci i wszyscy razem pojechać na kilka dni w góry odetchnąć świeżym powietrzem. Patrycja miała już prawie cztery miesiące, mogła spokojnie podróżować, a na miejscu były komfortowe warunki, ani Marek, ani Iza nie musieliby się o nic martwić. Kamil z pewnością ucieszyłby się na taki wyjazd, Paulina odzyskałaby siły, a on mógłby spędzić z nią trochę więcej czasu niż zazwyczaj. Zdawał sobie sprawę, że kiedy Paulina wróci do pracy znowu będą mieli dla siebie znacznie mniej czasu, a zdążył się już przyzwyczaić, że jest blisko niej. Z zaskoczeniem odkrył, że właśnie do tego ostatnio dąży. Musiał jednak poczekać z przedstawieniem swojej propozycji do poniedziałku, na razie nie było wiadomo czy od razu wypuszczą Paulinę czy być może będą chcieli nadal robić jakieś dodatkowe badania. Brał to również pod uwagę, wtedy pojechałby do Warszawy żeby być przy niej.