sobota, 29 września 2012

Przed snem....

Dobry wieczór Kochani!

Jak minęła Wam sobota?Mam nadzieję,że dobrze i udało się zrealizować to co sobie zaplanowaliście na dzisiejszy dzień niezależnie od tego czy spędziliście go w pracy czy może relaksując się po ciężkim tygodniu:).
Mnie dzień przeleciał dość szybko i to generalnie na sprawach "domowych" jeśli tak można to nazwać,dopiero teraz siadłam do kompa i postanowiłam przed snem podzielić się z Wami takimi swoimi przemyśleniami,ciekawe co o nich będziecie sądzić?
Stali czytelnicy mojego bloga z pewnością zauważyli,że ostatnio prócz mojego standardowego zabiegania pojawiły się też bardziej duchowe przemyślenia i małe "westchnienia" generalnie związane z moim obecnym stanem ducha,a może nie tylko ducha:).....
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego tak głęboko w sobie chowamy swoje uczucia,sympatie,potrzeby wobec innych,często bliskich nam osób,na których tak naprawdę bardzo nam zależy,ale im tego nie okazujemy?Zakładamy maski obojętności,jesteśmy chłodni,wszystko sobie kalkulujemy,nie pokazujemy tego co tak naprawdę w nas siedzi?Przecież nasze życie jest na tyle szybkie,pełne wyzwań i codziennych problemów,z którymi się musimy zmagać,że łatwiej byłoby nam prze nie przejść gdybyśmy mieli wokół siebie dobrych,ciepłych przyjaciół na których możemy liczyć.Dlaczego jeśli kogoś lubimy,jeśli nam na kimś zależy tak rzadko mu o tym mówimy,okazujemy-co tak naprawdę nas przed tym powstrzymuje?Pewnie obawa przed brakiem zrozumienia,przed odrzuceniem,lęk,że ktoś pozna nasze sekrety i może je przeciw nam wykorzystać.Tak zwane co ludzie na to powiedzą?Ale przecież to nasze życie,nie możemy się oglądać na innych bo rzadko zdarza się,że będziemy dla nich ważniejsi niż oni sami.Często nie umieją się pogodzić z tym,że komuś udaje się coś lepiej niż im,że ktoś jest tak zwyczajnie szczęśliwy tylko dlatego,że świeci słońce,że ktoś się ciepło uśmiechnął,przyjaźnie spojrzał.Takie małe codzienne gesty,do których często nie przywiązuje się wagi,a które mogą tak wiele zmienić w życiu innej osoby.Jak sprawić żeby w okół nas pojawili się ci dobrzy,ciepli i uśmiechnięci ludzie dzięki,którym nawet jesienny,deszczowy poranek nie będzie wyglądał szaro?Sami tacy bądźmy-ludzie generalnie nie przepadają za smutasami i wiecznymi narzekaczami,dość mają swoich zmartwień,ludzie uśmiechnięci i radośni są prze innych zdecydowanie lepiej odbierani.Jeżeli mogę coś dla Ciebie zrobić,jakoś pomóc,sprawić,że beznadziejna na pozór sprawa da się jakoś wspólnymi siłami rozwiązać to dlaczego mam tego nie zrobić.Ludzie lubią kiedy okazuje się im swoje zainteresowanie,kiedy mamy dla nich czas,chcemy ich wysłuchać,wesprzeć-czasami naprawdę niewielkie gesty potrafią zdziałać cuda,wierzcie mi.
Często słyszę od innych "Jaka ty jesteś silna,jak świetnie sobie z tym czy z tamtym poradziłaś,ja na twoim miejscu tak bym nie potrafił"-nawet nie wiedzą ile ta "siła" kosztuje i że tak naprawdę jest zupełnie inaczej.Po prostu przekonałam się już wielokrotnie,że załamywanie rąk i użalanie się nad sobą do niczego dobrego nie prowadzi,a jedynie wpływa na nas destrukcyjnie.Inni przez chwilę będą nam współczuli,"pogłaszczą" po głowie i za chwilę zajmą się sobą,po co im kolejne zmartwienia,a my zostaniemy sami bez chęci i sił do dalszego działania.Ostatnio przeczytałam bardzo mądre zdanie,żeby iść do przodu,żeby osiągnąć swój nie można oglądać się do tyłu,na to co było,trzeba patrzeć w przyszłość.Dlatego uśmiecham się ciepło,wyciągam  pomocną dłoń,mówię coś miłego i idę do przodu.Jeżeli okazujemy ludziom sympatię to działa to w drugą stronę również,jesteśmy mili to inni się do nas uśmiechną i powiedzą coś miłego.Dlaczego więc nie stosować tej zasady na co dzień?Bo jesteśmy wtedy bardziej narażeni na zranienie,rozczarowanie,wykorzystanie?Cóż i tak może być bo czasami intuicja nas zawiedzie i trafimy na kogoś kto nasze zaangażowanie wykorzysta,to może zaboleć.Ale przecież takie właśnie jest życie,nikt nie obiecywał nam,że będzie lekko i przyjemnie,a czasem i te przykre doświadczenia są nam potrzebne,mogą nas czegoś nauczyć.
Generalnie jestem jednak za byciem dla siebie miłym,ciepłym,uczynnym,takim jakim chcielibyśmy żeby inni dla nas byli,dając dobro odbierzemy je z nawiązką,a życie stanie się łatwiejsze i przyjemniejsze:)A jest tak krótkie,że nie watro go tracić obcesowość,chłód i brak zainteresowania drugą osobą-czasami możemy nie zdążyć powiedzieć czegoś co bardzo byśmy chcieli powiedzieć,a byłoby szkoda....
Zostawiam Was z tym życiowymi przemyśleniami Kochani,myślę,że warto się nad nimi trochę zastanowić,a może coś przyjdzie Wam do głowy a pro po tematu?Może zechcecie z kimś porozmawiać,uśmiechnąć się cieplej choćby do sąsiada w windzie,przepuścić kogoś w kolejce,odwiedzić dawno niewidzianego przyjaciela,wysłać smsa?
Jutro niedziela więc życzę Wam miłego odpoczynku,sama mam sporo planów w tym zrobienie pysznego ciasta,mam nadzieję,że się uda bo dzisiaj jedno mojej Mamie nie wyszło:(.Ale co tam drobnostka,nie będziemy się poddawać i jutrzejsze będzie z pewnością pyszne i znajdzie swoich amatorów.

Dobranoc,kolorów snów Wam życzę:)

niedziela, 23 września 2012

Weekendowe pisanie

Witajcie!
Jak Wam mija pierwszy weekend tej jesieni?Mam nadzieję,że dobrze i to co sobie zaplanowaliście uda się zrealizować.jestem bardzo zapracowana jak to ostatnimi czasy,ale postanowiłam choć trochę nadrobić zaległości bo już znajomi zaczęli się dziwić,że ostatnio niewiele piszę:).Fakt mam tyle zajęć,że nie wiem w co najpierw włożyć ręce a to jeszcze nie koniec i cały czas coś nowego sobie wyszukuję:),tylko doby niestety nic nie przybyło:(.No,ale zdecydowanie lepiej czuję się w ruchu,kiedy coś robię niż gdyby miała wokół mnie panować bezczynność,po prostu jestem stworzona do działania i cieszy mnie kiedy to działanie jeszcze przynosi pozytywne rezultaty.Muszę się Wam pochwalić,że jestem bardzo wytrwała w swoim postanowieniu  dbania o dobrą formę,właśnie minęły dwa miesiące odkąd zaczęłam trenować na rowerku.Godzinka dziennie,wychodzi ponad 40 kilometrów,600 kalorii no i za dwa miesiące 6 kilo mniej bez wyrzeczeń jedzeniowych.No tak jasne nie jem zbyt dużo,staram się unikać słodyczy,ale poza tym wszystko w normie,a waga maleje no i sylwetka się modeluje,a o to właśnie chodziło.Poza tym w trakcie jazdy na rowerze nie tylko spalam kalorie,ale i emocje,których ostatnio jest we mnie cała masa i czasami ciężko je ogarnąć,rower doskonale w tym pomaga.Polem gorąco-oczywiście dla wytrwałych i potrafiących narzucić sobie samodyscyplinę,a najlepiej wyznaczyć sobie jakiś cel,do którego będzie się dążyć.
Weekend mija mi niesamowicie pracowicie i efektywnie, udało mi się stworzyć kolejne małe "dzieło" na zamówienie,zrobiłam trzy nowe filmiki-nawet nie wiedziałam,że to może sprawiać aż taką frajdę.A co dopiero jak uda mi się skończyć jakiś sensowny kurs,wtedy będę mogła tworzyć do woli:),już się cieszę.
A co na niedzielne popołudnie do kawki,na deser po smacznym obiadku?U mnie rolada z masą karpatkową,na którą przepis po części mam od koleżanki,a częściowo sama zmodyfikowałam.Przypomniałam sobie o niej niedawno,jest w sumie prosta choć nieźle się przy niej można "ubrudzić",za to wychodzi większa ilość i możemy część zamrozić,potem tylko wyjmujemy z zamrażalnika i mamy "słodkości" dla niespodziewanego gościa,idealna.

A oto przepis:
6 paczek herbatników ptiberków (po 100g każda)
4 łyżki kakao
20dkg cukru pudru
6 łyżek dżemu
200ml rumu (ja dałam tym razem wiśniówka,możecie dać to co najbardziej lubicie)
10dkg kokosu

Herbatniki mielimy,wszystko wyrabiamy w misce na jednolitą masę.

Krem:
200g masła
10 dkg cukru pudru
10 dkg kokosu

Ucieramy na jednolitą masę.
Moje unowocześnienie dałam masę Karpatka Delecty-polecam-zrobiona zgodnie z przepisem na opakowaniu.

Ciasto dzielimy na kilka porcji,każdą układamy na folii,rozwałkowujemy (zrobiłam to ręką),nakładamy krem i zwijamy w roladę,która obtaczamy we wiórkach kokosowych,zawijamy w folię i do lodówki lub zamrażalnika.
Żeby się mniej ubrudzić formowałam rolady w rękawiczkach jednorazowych,nie trzeba później szorować paznokci i ciasto nie klei się do dłoni.

SMACZNEGO:)

Miłego,niedzielnego popołudnia Wam życzę,pozdrawiam serdecznie,pa,pa.



środa, 19 września 2012

Wszechstronny aloes

Witajcie!

Ostatnio mniej się odzywam,ale jestem tak zapracowana,że doby prawie mi nie starcza a jeszcze biorę sobie na głowę kolejne obowiązki,jak to ja.Dodatkowo w osobistych sprawach pojawiły się różne "zawirowania i koziołki" co wcale nie ułatwia koncentracji i człowiek jest bardziej rozkojarzony. Ale nic to jakoś sprawy się po ogarnia i będzie dobrze,oczywiście liczę na waszą wyrozumiałość:)
Dzisiaj opowiem Wam o kolejnym z produktów Safiry żelu nawilżającym do ciała z aloesem.
Jest to produkt o szerokim spektrum zastosowania, można go używać do całego ciała jak również do włosów.Pakowany w dość dużym (300ml) pudełku,łatwo się wchłania,przyjemnie pachnie i co najważniejsze skuteczny w działaniu.Osobiście przetestowałam go szczególnie pod kątem usuwania podrażnień skóry,jestem osobą,której często pojawiają się na skórze różne niespodziewane,swędzące "niespodzianki" i żel z aloesem jest tutaj rewelacyjnym rozwiązaniem.Już po chwili zaczerwienienie znika,a skóra przestaje swędzieć.Bardzo dobry do łagodzenie podrażnień po depilacji czy ukąszeniach owadów.

NAWILŻAJĄCY ŻEL DO CIAŁA Z ALOESEM



Aloes działa terapeutycznie oraz stymuluje procesy regeneracyjne, które zachodzą w skórze. Te unikalne cechy pozwalają stosować żel między innymi do łagodzenia oparzeń, podrażnień skóry i ukąszeń owadów. Aloe Vera Barbadensis zawiera także substancje o silnych właściwościach bakteriobójczych oraz grzybobójczych.
Żel z aloesem - doskonale nawilżający, przeznaczony do pielęgnacji twarzy, całego ciała i włosów. Zawiera skoncentrowany wyciąg z Aloe Vera Barbadensis (aż 41 % czystego aloesu), rośliny od wielu wieków znanej ze swoich właściwości antyseptycznych i odżywczych, szeroko wykorzystywanej w przemyśle kosmetycznym. Żel z aloesem nadaje się do każdego rodzaju cery w każdym wieku. Doskonale nawilża, poprawia elastyczność, szybko się wchłania, koi podrażnienia i zaczerwienienia skóry. Jest również świetnym podkładem pod makijaż. Koi skórę podrażnioną depilacją i goleniem. Zapobiega powstawaniu stanów zapalnych po użyciu wszelkiego typu maszynek do golenia. Natychmiast przywraca równowagę podrażnionej cerze.
Świetny do układania włosów, szczególnie przetłuszczających się i ze skłonnością do łupieżu. Skutecznie łagodzi stany zapalne skóry, w tym skóry głowy. Jednocześnie chroni włosy przed niekorzystnym wpływem zanieczyszczonego środowiska.
Żel z aloesem jest niezastąpionym produktem, który można stosować przez cały rok do pielęgnacji skóry całego ciała i włosów.
Miąższ aloesu zawiera ponad 140 biologicznie czynnych składników m.in. aminokwasy (endogenne i egzogenne), enzymy (lipazę, amylazę, celulazę i inne), witaminy (z grupy B, kwas foliowy, C, A, cholinę oraz wszystkie rozpuszczalne w wodzie), związki mineralne: wapnia i magnezu, fosforu, sodu, cynku, żelaza, manganu, chromu, miedzi, germanu, nienasycone kwasy tłuszczowe (linolowy, linolenowy, stearynowy), naturalny kwas salicylowy.


Kod: 2743
Pojemność: 300 ml
Cena katalogowa: 19.90 PLN




 Jak zawsze ten produkt można kupić na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym - 
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu). 

Miłego popołudnia nawet jeśli akurat aura nieciekawa,przynajmniej w Krakowie,kto wie co może nas spotkać jeszcze dzisiaj....?



niedziela, 9 września 2012

Podniebne miłości:)))

Witajcie w to niedzielne już właściwie popołudnie,jak się macie?Leniuchujecie sobie słodko czy może nadrabiacie różne zaległości z całego tygodnia?
U mnie przyznam sporo się ostatnio dzieje,na brak zajęć absolutnie nie narzekam,a przecież to jeszcze nie wszystko co zaplanowałam sobie wziąć na głowę:))).Może wkrótce dobę nam trochę przedłużą i wtedy łatwiej będzie zdążyć ze wszystkim?:)Tak więc i dzisiaj pracuję od rana,trochę gotowania mnie czekało,a poza tym sporo zaległości "komputerowych",dzięki temu godzinki płyną szybciej no i człowiek też niema tyle czasu na różne rozmyślania z czego się w sumie cieszę bo ostatnio wiele tego się we mnie "kłębi" i dobrze choć na chwilę się oderwać.
Dlatego w ramach niedzielnego relaksu postanowiłam opowiedzieć Wam troszkę o moich sentymentach i miłościach do wielkich,stalowych podniebnych "ptaków"-no dobrze myślicie bo właśnie o samoloty mi chodzi.Podobały mi się od dawna,lubiłam lotniska,ich niesamowitą atmosferę,posmak przygody,która się z nimi nierozerwalnie kojarzyła,lubiłam patrzeć na startujące i lądujące maszyny,to taki mój magiczny,inny świat.Ale tak naprawdę "sentyment i miłość" poczułam do nich będąc w Cork-tam ze względu na niską zabudowę człowiek ma wrażenie,że niebo jest dużo większe i bliższe człowiekowi niż u nas:)Samoloty latają bardzo nisko i czasami wręcz ma się wrażenie,że są "w zasięgu ręki".Latało ich tam dość sporo,towarzyszyły mi w moich wędrówkach po mieście,zastanawiałam się nad ich trasami,ale zawsze "przybliżały" moje myśli do Polski i moich Bliskich.Tam zresztą poczułam jak bardzo człowiek może być od nich uzależniony kiedy znajduje się w miejscu,z którego w żaden inny sposób nie można się wydostać jak tylko samolotem.Odwołano jeden z moich lotów do Polski,w ostatniej chwili kiedy już po odprawie czekaliśmy na wejście na pokład-niesamowita złość i bezradność bo nic nie można było zrobić tylko czekać jak dla około 200 osób znajdą się nowe miejsca w najbliższych planowanych lotach.Mnie to oczekiwanie zajęło tydzień,trzeba było zmienić wcześniejsze plany,przesunąć zaplanowane spotkania,ale i tak latanie nie straciło swojego uroku i z przyjemnością czekałam na kolejny lot:).To niesamowite jak te olbrzymie,ciężkie maszyny odrywają się od ziemi i lecą swoimi korytarzami co dla zwykłego człowieka jest zupełnie niezrozumiałe,z olbrzymią prędkością,czasami wysoko w chmurach,a czasem niziutko nad jakimś nieznanym miejscem.To właśnie w czasie lądowania w Dublinie widziałam piękny,zapierający dech w piersiach zachód słońca,wysoko w chmurach,a kiedy samolot z nich wyleciał nad miastem panowała już noc,niesamowite....Niestety nie mam teraz ani możliwości ani też okazji do przemieszczania się samolotem,ale w miejscu gdzie mieszkam codziennie sporo ich przelatuje w drodze na lotnisko,niestety są dość wysoko choć czasami udaje mi się rozpoznać barwy-wizytówkę konkretnej linii:).Lubię na nie patrzeć i zastanawiać się skąd lecą....Tak wiem jestem sentymentalną marzycielką,ale nie przeszkadza mi to wcale,wolę te moje niepoprawne sentymenty niż chłodną obojętność i wyrachowanie,niektórych.
Ciekawa jestem czy ktoś z Was podziela moje zainteresowanie i "oczarowanie" tymi "ptakami"?




Miłego popołudnia Kochani,spędźcie je jeśli tylko możecie tak jak najbardziej lubicie,może ktoś będzie mógł zrealizować swoje pasje i marzenia...,gorąco Wam tego życzę.

sobota, 1 września 2012

Przyszedł wrzesień

Witajcie Kochani!

Jak mija Wam pierwszy dzień września,weekendowa sobota?Pogoda niestety jak to mawiają pod "zdechłym Azorkiem",szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego deszczu:(W końcu wciąż mamy lato i chciałoby się jeszcze trochę powygrzewać na słoneczku,czyż nie?
Dzisiaj urodziny mojego Brata,nie będę się wdawać w szczegóły,które to,jest ode mnie młodszy i doskonale pamiętam ten dzień kiedy pojawił się w naszej Rodzince,szczególnie,że ja akurat rozpoczęłam wtedy swoją edukację w szkole:)No i kiedy to tak zleciało?Mam nadzieję,że spełnią się wszystkie Jego marzenia i plany,których jak wiem Mu nie brakuje (to pewnie u nas rodzinne:)),za to czasu na to wszystko i owszem,więc dodatkowo życzę Mu tego czasu:)

Pomyślałam sobie,że dla ocieplenia i rozjaśnienia dzisiejszego mokrego dzionka opowiem Wam o jednym z produktów Safiry,który z pewnością kojarzy się z ciepłem i słodyczą. Mam na myśli wazelinę z woskiem pszczelim,która jest połączeniem klasycznej wazeliny kosmetycznej i wosku pszczelego.Ma swoich zagorzałych sympatyków iw wiem,że Klienci są nią zachwyceni,oczywiście pod warunkiem,że ktoś nie jest uczulony na wosk pszczeli co czasami się zdarza.

Kilka słów o produkcie od Firmy:
Preparat skutecznie łączący właściwości czystej wazeliny kosmetycznej i naturalnego wosku pszczelego.Tworzy na powierzchni skóry trwały film ochronny,dzięki czemu doskonale zapobiega wysychaniu skóry i chroni ją przed niekorzystnym działaniem czynników atmosferycznych.Łogodzi podrażnienia,skutecznie regeneruje uszkodzony naskórek oraz goi lekkie zranienia.Wosk pszczeli uelastycznia i zmiękcza skórę,wygładza naskórek i przyspiesza jego regenerację.Dodatkowo zawarta w preparacie witamina E przyczynia się do wygładzenia skóry,działa kojąco i łagodząco.Preparat szczególnie polecany do pielęgnacji cery nadmiernie przesuszonej.

Składniki (INCI):
Petrolatum,Ethylhexyl Strearate,Parrafinum Liquidium,Cera Flava,Isopropyl Myristate,Parfume,Tocopherol


Kod: 2903
Pojemność: 250 ml
Cena katalogowa: 19.90 PLN

 Jak zawsze ten produkt można kupić na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym - 
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu). 

A teraz coś na temat wosku pszczelego,tak dla ciekawości:)

Wosk pszczeli to naturalna mieszanka około 15 substancji chemicznych,m.in. kwasu palmitynowego,melisowego,hydrokwasów,alkoholu cerylowego,mirycynowego,estrów kwasu octowego,masłowego,walerianowego,węglowodanów jedno- i dwuhydroksylowego,wytwarzana przez pszczoły.
W ulach służy do budowania plastrów.W przemyśle kosmetycznym szeroko stosowana w preparatach jako środek ochrony skóry.
A i pamiętajcie,że w zakładce kalendarze na pulpit pojawił się już nowy na wrzesień,na moim komputerze zresztą też.Miłej reszty weekendu,pozdrawiam cieplutko i słonecznie.