sobota, 25 stycznia 2014

Wena...emocjonalnie...

Dobry wieczór!

Zimowo i mroźno nam się zrobiło i wciąż trzyma, śnieg pruszy tak bajkowo... Jak mija Wam sobota? U mnie dziś trochę mniej gotowania choć oczywiście coś tam sobie upitrasiłam ;) Na jutro za to przewidziałam kluski śląskie i chlebek domowy, oczywiście przepisy z "Kwestii Smaku", mam nadzieję, że wyjdzie pysznie. Poza tym zamierzam leniuchować z książką, w końcu niedziela jest do odpoczynku, prawda? No i muszę powiedzieć, że spłynęła na mnie wena twórcza. Ta zimowa sceneria natchnęła mnie romantycznie, przygotowałam dla Was takie emocjonalne, pełne ciepła i miłości opowiadanko, właściwie wyznanie zakochanej kobiety... Na taki wieczór myślę, że idealne, ciekawa jestem czy Wam się spodoba? Zapraszam serdecznie do lektury jeśli macie ochotę. Miłej niedzieli, pozdrawiam ciepluteńko :)



Wróciłeś....

Drżę cała...nic na to nie poradzę, że tak na Ciebie wciąż reaguję. Myślałam, że to minęło, że ogarnęłam się jakoś i twardo stąpam po ziemi, że nie jesteś w stanie mnie poruszyć, a jednak... Wróciłeś i to znów spadło na mnie tak nagle, tak niesamowicie i niespodziewanie... Znów nogi mam miękkie jak z waty, w brzuchu krążą dziwne motyle, serce bije szybciej, zwariowało. Tak zwariowało przez Ciebie i dla Ciebie choć Ty sobie nawet z tego nie zdajesz sprawy... Nie jednak coś się zmieniło, ja się zmieniłam, jestem już w stanie zapanować nad emocjami, wziąć się w garść i nie pozwolić się skrzywdzić. To takie trudne... Tak bardzo chciałabym Ci powiedzieć wiele rzeczy, pokazać jak bardzo mi zależy, jaki jesteś dla mnie ważny, ale już wiem, że nie mogę. Nie mogę opuścić swojej „zbroi” i odsłonić swojej duszy przed Tobą bo będę cierpieć. Bo Twoje słowa, gesty, zachowanie zamiast dawać mi radość przyniosą łzy i ból. Nie obiecałam sobie, że już więcej nie będę przez Ciebie płakać, że nie pozwolę się traktować jak powietrze, nie zasłużyłam sobie na to. Jak mam to wszystko więc pogodzić? Jak żyć z moim uczuciem do Ciebie, które muszę chować głęboko w sercu? Nie pamiętam kiedy zależało mi na kimś tak bardzo jak zależy mi na Tobie, nie tylko jak na mężczyźnie, ale przede wszystkim na człowieku, koledze, przyjacielu... Teraz jestem mądrzejsza, spokojniejsza, wiem dużo więcej, więcej rozumiem, patrzę na to wszystko z innej perspektywy. Nie Kochany nie usprawiedliwiam Ciebie, Twoich irracjonalnych zachowań czy ciętych tekstów, na nie nie ma wytłumaczenia. Bardziej rozumiem czemu tak sceptycznie podchodzić do uczuć, do okazywania emocji, do miłości... Może łatwiej zrozumieć mi siebie samą i to czemu się tak idiotycznie zakochałam? Czemu dostrzegłam to malutkie światełko, które do mnie mrugało dając znak, że bardzo potrzebujesz tego mojego uczucia. Mojego wsparcia, zainteresowania, podziwu, mężczyźni czują się wtedy bardziej męscy, wyjątkowi, potrzebni. Myślę, że tego wtedy potrzebowałeś choć nie byłeś przygotowany na taką lawinę uczuć, na takie zaangażowanie i trwałość, prawda? Cóż ja sama nie byłam na to przygotowana, mnie samą to zaskoczyło i chyba wtedy przerosło? Wiesz tak już mam, że trafiam na niewłaściwych facetów, pokomplikowanych, z emocjonalnymi bliznami, moje zwariowane serce właśnie takich wybiera na obiekt swoich uczuć. Nieźle co?
Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak wiele zmieniłeś w moim życiu, jak wywróciłeś mój świat do góry nogami, ale w tym pozytywnym sensie. Jesteś moim Słońcem, moją pozytywną energią, moim akumulatorem życiowy. Pierwszą myślą o poranku kiedy otworzę oczy, ostatnią kiedy zasypiam po całym dniu, jesteś moim marzeniem sennym, towarzyszem w ciągu dnia i w nocy. Moje ciepłe myśli są cały czas z Tobą, nie mam pojęcia czy je czujesz, ale wierzę, że Cię wspierają i pomagają Ci w wielu sprawach. Z każdym dniem moje uczucie jest bardziej dojrzałe, stabilniejsze, mniej „zwichrowane” emocjonalnie. Potrafię już oddzielić to co złe od tego co dobre, potrafię cierpliwie czekać, być wytrwałą w swoich postanowieniach, nie ulegać Twoim nastrojom i humorom. Mogę Cię nie widzieć całymi dniami i nie usychać z beznadziejnej tęsknoty, a cieszyć się myślą o naszym kolejnym spotkaniu, rozmowie. Najważniejsze jest to co mam głęboko w sercu... tam jest Twój obraz, Twoje imię, Twoje ciepłe oczy, Twój niesamowity uśmiech, Twój seksowny głos, tam po prostu jesteś Ty! Czasami wydaje mi się, że każdy dookoła widzi tą moją miłość do Ciebie, czasami pewnie myślą, że zwariowałam bo przecież to takie beznadziejne uczucie, takie trudne i skomplikowane. A ja wbrew temu promienieję, tryskam radością i szczęściem tylko dlatego, że właśnie rozmawialiśmy przez telefon albo udało nam się spotkać po dłuższym czasie. A co z Tobą? Czy Ty widzisz to wszystko? Czy choć czasem kiedy jesteś daleko, wśród swoich spraw myślisz może o mnie? O moim uczuciu do Ciebie, czy zdajesz sobie sprawę jak jest poważne, jak intensywne? Czy choć czasami tęsknisz za mną tak jak mnie zdarza się tęsknić za Tobą? Czy czekasz na wiadomość ode mnie, na miłe słowo, na kolejne spotkanie? Tak wiele znaków zapytania, wątpliwości i pytań, które chciałabym Ci zadać. Czy Ciebie też czasem to kusi?

Drżę cała..., stoisz obok mnie, przysuwasz się bliżej, nasze ręce się prawie dotykają, czuję twój zapach, jest tak delikatny, prawie niewyczuwalny, a mnie kręci się w głowie... Czuję ciepło, które promienieje od Ciebie i rozchodzi się po całym moim ciele. Mówisz coś do mnie, ledwo mogę się skupić na Twoich słowach, topię się cała... Tak bardzo chciałabym się wtulić mocno w Ciebie i już tak pozostać choć wiem, że to niemożliwe, odchodzisz. Zostaję sama z tą lawiną myśli, uczuć, pragnień, może kiedyś..., nie dzisiaj. To miłość, niezaprzeczalnie..., już dawno to zrozumiałam, nie jestem w stanie bronić się przed nią, to na nic, Ty wciąż wracasz...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz