piątek, 6 lipca 2012

Twórczość ukryta cd.

       Kochani przygotowałam na weekend dla Was lekturę kolejnego odcinka mojej twórczości,mam nadzieję,że stali czytelnicy czekają już na niego z niecierpliwością. Miłego weekendu Wam życzę,nie dajcie się upałom.Pozdrawiam:)

                                      "NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 10:

- Kochanie jesteś gotowa?- zapytał Marek ponownie wchodząc do sali,był właśnie u Roberta zabrać wszystkie dokumenty Izy,dzisiaj żona wychodziła do domu.
- Nie mogę się już  doczekać kiedy mnie zabierzesz do domu,mam dosyć tego miejsca choć wszyscy byli tu dla mnie wyjątkowo mili i dbali o mnie jak mogli - wyznała Iza zasuwając zamek torby ze swoimi rzeczami.
-Po prostu wszyscy podziwiali jaka byłaś odważna i dzielna,jak wiele zaryzykowałaś.Nie każdego stać na coś takiego,ty jesteś wyjątkowa,moja piękna i kochana żona,jestem prawdziwym szczęściarzem - był z niej bardzo dumny i kochał ją jeszcze mocniej za to,że dała mu córkę ryzykując własne życie.
- Nie zapominaj o tym nigdy bo inaczej znajdę sobie lepszego męża - zagroziła żartując.Kochała Marka bardzo i on o tym doskonale wiedział,gdyby było inaczej Iza nie zdecydowałaby się na takie szaleństwo,ale będąc z nim wiedziała,że warto było.
- W takim razie idziemy - ujął ją mocno za rękę do drugiej biorąc torbę z rzeczami.Marek nie pozwalał jej na najdrobniejszy nawet wysiłek jakim mogło być chociażby chodzenie Izy o własnych siłach.Zdawał sobie sprawę,że odzyskał ją cudem i musiał teraz pilnować żeby nic złego już się jej nie stało.
Kiedy dojechali do domu Iza poczuła jak ogarnia ją ogromne wzruszenie i szczęście,wracała do domu i jeszcze nigdy dotąd żaden powrót nie sprawił jej takiej radości jaką czuła teraz.Serce zaczęło jej bić nieco szybciej choć starała się panować nad swoimi emocjami,lekarz kazał jej unikać silnych wzruszeń bojąc się o jej serce.Szło na górę bardzo wolno trzymając się poręczy,cały czas myślała o ty,że za chwilę będzie mogła zobaczyć,wziąć na ręce i przytulić swoją córeczkę.Drzwi otworzyła im Paulina,która przyjechała do nich rano żeby zaopiekować się Patrycją,mama Marka nie dała rady dzisiaj przyjść więc Paulina zaoferowała swoją pomoc.
- Witaj w domu - powiedziała paulina całując Izę na przywitanie,cieszyła się,że mogła tu być i przywitać przyjaciółkę po tym wszystkim.
- Dzięki,nawet nie wiesz Paulinko jak się cieszę z tego powrotu,kiedy jechałam do szpitala bałam się,że już nigdy nie zobaczę domu - Iza przytuliła się mocno do Pauliny i uściskała ją,wreszcie mogła przyznać się do swoich leków i obaw sprzed porodu.
- No co ty opowiadasz,wszystko dobrze się skończyło,jesteś w domu,a teraz chodź bo ktoś na ciebie czeka z niecierpliwością i bardzo chce cię poznać- wzięła ją za rękę i zaprowadziła do pokoju dziecięcego,Marek urządzał go kiedy żona byłą w szpitalu.
Patrycja leżała w łóżeczku z otwartymi oczkami,przed chwilą obudziła się jakby wyczuwając,że przyjechała jej mama,na którą musiała tak długo czekać.Paulina wzięła ją delikatnie na ręce i podała przejętej Izie,która przytuliła do siebie córeczkę i pocałowała jej główkę.Nie umiała i nie chciała ukrywać swojego wzruszenia tą chwilą,łzy spływały jej po policzkach kiedy kołysała Patrycję,jej ukochana,jedyna,tak ciężko wywalczona córeczka leżała teraz w jej objęciach.Marek patrzył na nie z boku,uśmiechał się szczęśliwy widząc dwie najważniejsze na świecie dla niego osoby,oczy jednak miał też wilgotne od łez wiedząc jak wyjątkowa jest ta chwila.
Paulina wyszła cicho z pokoju,zostawiła ich samych żeby mogli nacieszyć się sobą i tym momentem,dane im było zostać rodzicami i nikt już nie mógł im odebrać tego szczęścia.Przygotowała herbatę,pokroiła ciasto,które kupiła rano w swojej ulubionej cukierni.Chciała sprawić Izie przyjemność,a przyjaciółka bardzo lubiła słodkości,szczególnie po takim poście jaki zaserwowali jej w szpitalu.
- Paulinko jesteś nieoceniona,co my byśmy bez ciebie zrobili? - w kuchni zjawił się marek,pocałował ją w policzek wdzięczny,że zajęła się tym wszystkim,on zupełnie nie miał do tego głowy.-Muszę już lecieć do pracy,zostawiam cię z moimi dziewczynami,bawcie się dobrze,postaram się wrócić jak najszybciej-dodał jakby w obawie,że Paulina nie będzie mogła tak długo zostać,a nie chciał zostawiać na razie Izy samej.
- Załatw co musisz Marku i nic się nie martw,nigdzie mi się nie spieszy,uwielbiam waszą córkę,a i z Izą mamy sporo do omówienia jak wiesz,będę tu tyle ile potrzeba - uspokoiła go wlewając wrzątek do dzbanka z herbatą,chciała dzisiejszy dzień spędzić z przyjaciółką.
- Wobec tego biegnę,na razie - rzucił tylko i już go nie było,miał dzisiaj naprawdę dużo pracy.
Paulina zabrała tacę i poszła do pokoju,Iza położyła właśnie Patrycję do łóżeczka więc spokojnie mogły wypić herbatę.
- Czyżbyś miała w planach utuczenie mnie? - spytała Iza uśmiechając się wymownie na widok swojego ulubionego ciasta.
- Musiałaś tak szybko przejrzeć moje zamiary?Szkoda miałam nadzieję,że zrobisz się gruba jak balon i Marek w końcu zwróci uwagę na mnie - Paulina udawała zmartwioną spostrzegawczością przyjaciółki.
- Będę udawać,że nic nie widzę i nie wiem o waszym romansie,jestem bardzo wyrozumiała-podchwyciła jej żartobliwy ton Iza.
- Od razu wiedziałam,że nie będziesz robiła scen,postaramy się być dyskretni,w końcu ja mieszkam w warszawie to po prostu Marek będzie wyjeżdżał na częstsze delegacje i po kłopocie - zauważyła rozbawiona Paulina.
- Właśnie wspomniałaś o Warszawie.Powiedz mi co wczoraj załatwiliście z Michałem u tej adwokat,jak poszło? - Iza pamiętała,że wczoraj przyjaciółka była tam z Michałem.
- Szczerze mówiąc to jestem zadowolona,Rysiek znalazł fantastyczną babkę,bardzo mi się spodobała.Widać,że zna się na rzeczy,Michał opowiedział jej całą historię,obiecała,że do przyszłego tygodnia przygotuje nową linię obrony,myślę,że w takiej sytuacji sprawa jest do wygrania.Pogadałyśmy sobie trochę jak koleżanki po fachu po okazało się,że pani mecenas trochę słyszała na mój temat,cóż muszę przyznać,że urosły mi skrzydła po tej rozmowie - stwierdziła paulina przełykając kawałek ciasta.
- W takim razie cieszę się razem z wami,głupio byłoby gdyby Michał stracił Kamila,zbyt wiele już przeszedł przez tą kobietę - nie ukrywała swojej niechęci do byłej żony Michała chociaż znała ją wyłącznie z opowiadań.
- Nawet nie chcę o tym myśleć,Kamilek jest prze kochanym szkrabem i zasługuje na prawdziwą miłość,a nie spekulacje i gierki zwariowanej mamusi - ona również nie darzyła Anki sympatią,a chłopczyka pokochała od pierwszej chwili kiedy tylko go zobaczyła co nie umknęło uwadze Izy.
- Widzę,że ta niedziela dość mocno pozostała w twojej pamięci,czyżbyś myślała o zostaniu mamą? - Iza zauważyła w swojej przyjaciółce coś nowego,dotąd niezauważalnego w jej zachowaniu.
- Uwielbiam dzieci Izuniu,czasami nawet myślę,że cudownie byłoby mieć takie maleństwo tylko dla siebie,ale z drugiej strony macierzyństwo mnie przerasta.Mam całkowicie nieuporządkowane życie osobiste,cholernie absorbującą pracę,gdzie tu jeszcze czas i miejsce na dziecko,to by mnie kompletnie przerosło - Paulina zdawała sobie sprawę,że sama nie dałaby sobie rady z tyloma obowiązkami,a kandydata do pomocy jakoś nie widziała na horyzoncie. - Poza tym mam twoją Patrycję,jest Kamil to mi całkowicie wystarcza,przynajmniej jak na razie.Za nim przyszliście przygotowywałam obiad,pomyślałam,że mogłabyś teraz wziąć sobie kąpiel,o której z pewnością marzysz,a ja skończę obiad i podgrzeję jedzenie dla Patrycji,o pierwszej powinnaś ją nakarmić,co ty na to? - zapytała zmieniając nagle całkowicie temat rozmowy,mimo tego co mówiła wcześniej rozmowa o dzieciach nie nastrajała jej pozytywnie,zaczynała odczuwać jakąś dziwną nostalgię.
- Skaczecie wszyscy koło mnie jakbym wciąż była ciężko chora,a ja po prostu urodziła dziecko - powiedziała z rozbawieniem Iza jakby to rzeczywiście było dla niej pestką. - Wiem,wiem to był tylko żart,cieszę się,że tu jesteś,myślę,że twoja propozycja jest bardzo kusząca.Oprócz moje córeczki brakowało mi w szpitalu wanny z ciepłą wodą,w której mogłabym się trochę po wylegiwać,wiesz jak to jest w szpitalach - była szczęśliwa,że znowu może liczyć na pomoc Pauliny.
- No to ja znikam w kuchni,a ty rób to na co tylko masz ochotę,kiedy wrócę do Warszawy będzie ci jeszcze brakowało tej mojej pomocy - udawała,że bardzo wysoko się ceni choć obie dobrze się znały i wiedziały,że takie rozmowy są na porządku dziennym między nimi.
Iza dopiła swoją herbatę i powoli poszła do łazienki,puściła sobie wodę do wanny i po kilkunastu minutach zanurzyła się w jej ciepłej toni.Nic nie działało na nią tak odprężająco jak ciepła kąpiel,zamykała wtedy oczy i myślała o czymś przyjemnym co rozpraszało jej codzienne problemy.Rana po cesarce wyglądała już bardzo dobrze,mogła się spokojnie kąpać choć unikając różnych dodatków,które mogłyby wywołać niepotrzebne podrażnienia.
Leżąc tak w wannie myślała o tym jak zmieniło się jej życiu od urodzenia Patrycji,a właściwie od chwili gdy zdecydowała się urodzić mimo przeciwieństwa losu-stała na skraju spadzistej drogi i niewiele brakowało by obsunęła się nią w dół.W jednej chwili mogła stracić wszystko,ale na szczęście nie straciła,a zyskała tak wiele:miłość i wdzięczność męża,który uwielbiał ją do szaleństwa,śliczną córeczkę,przyjaciółkę,która tak bardzo się od niej oddaliła,odzyskała nawet starego przyjaciela.Było więc warto i nie żałowała,ale wiedziała,że teraz mając to wszystko drugi raz już nie zaryzykuje,tak wiele jeszcze na nią czekało,nie zamierzała tego tracić.
Myślała też o Paulinie,znała ją dobrze i widziała jak bardzo przyjaciółka zmieniła się przez ostatnie dni.Po tej całej historii z Robertem liczyła się dla niej wyłącznie praca i kariera zawodowa,teraz było wile innych rzeczy,które odgrywały ogromną rolę w jej życiu.Poza tym sam fakt ponownego spotkania Roberta wiązał się przecież dla Pauliny z podjęciem pewnych nowych decyzji i Iza zdawała sobie sprawę,że nie będzie to wcale łatwe dla przyjaciółki.Miała nadzieję,że Paulina coś zdecyduje i będzie mogła w końcu ułożyć sobie tą swoją skomplikowaną prywatność,była już ku temu najwyższa pora.
Iza cieszyła się,że przyjaciółka poznała bliżej Michała i że tak doskonale się rozumieli,Paulina potrzebowała nowych znajomości,a Michał był pierwszym facetem,którego Paulina chciała traktować po prostu jak przyjaciela.Iza wiedział,że za parę dni przyjaciółka wróci do Warszawy,do swoich codziennych obowiązków,ale czuła,że teraz będzie inaczej,że ta odległość,która będzie je znowu dzieliła przestanie mieć znaczenie.Kiedy wróciła do domu poczuła się jakby rozpoczynała nowe życie,jakby dostała od losu kolejną szansę.
Po godzinie spędzonej w łazience czuła się zupełnie inaczej,zjawiła się w kuchni z głową zawiniętą w ręcznik,w kolorowej luźnej bluzie i leginsach,w tym stroju mogła czuć się swobodnie.Opatrunek,który nadal nosiła na brzuchu przeszkadzał jej kiedy miała dopasowane ubranie,jeszcze nie wróciła całkowicie do formy.Paulina gotowała właśnie jedzenie dla małej,Patrycja z przymusu była przystosowana do jedzenia z butelki.Iza zbyt długo byłą nieprzytomna,a poza tym cały czas przyjmowała lekarstwa,szczególnie te regulujące pracę serca uniemożliwiały karmienie dziewczynki przez mamę.
- No i co poczułaś się lepie? - zapytała na widok przyjaciółki Paulina.
- O tak,tego potrzebowałam.Odprężyłam się trochę i czuję się świeższa choć z pewnością na początku wiele rzeczy będzie mi jeszcze sprawiało trudności.Dobrze,że jest teściowa,która obiecała mi pomagać gdy marek będzie w pracy - powiedziała Iza nalewając sobie soku do szklanki.Mama Marka była kochana,dobrze się z Izą rozumiały i ta wiedziała,że może na niej polegać.
- Poradzisz sobie ze wszystkim,stopniowo i powoli,zobaczysz jak przyjadę następnym razem to będziesz śmigała jak dawniej,a na razie korzystaj z pomocy,która ci się nadarza.Chodź pora dać jeść tej małej pani,która śpi w pokoju,musisz się wprawiać mamusiu - podała jej butelkę i poszła do pokoju Patrycji.
Dziewczynka nadal spała więc Paulina wzięła ją delikatnie na ręce i położyła na kolanach Izy,która przez sen wsadziła jej smoczek do buzi.Patrycja otworzyła oczka,za chwilę zamknęła je z powrotem i zaczęła ciągnąc jedzenie,malutką rączką ścisnęła palec swojej mamy.Izie szło doskonale,patrzyła na córeczkę i robiło się jej ciepło na sercu,ta malutka istotka była całkiem bezbronna i zależna od niej.Kiedy już ją nakarmiła wstała i chwilę ponosiła ją na rękach żeby dziewczynce mogło się odbić,wspólnie z Pauliną przewinęły ją i położyły znów do łóżeczka.
- Widzisz świetnie ci poszło jak na pierwszy raz,będzie teraz spała,a my możemy napić się kawy,zrobię ci cappucino bo chyba czarnej przy swoim serduszku nie powinnaś pić,prawda? - upewniała się pamiętając o tym co wolno Izie,a czego nie,badania wprawdzie wyszły dobrze,ale przynajmniej na razie Iza powinna na siebie więcej uważać.
- Cóż myślę,że może być choć będzie to bardzo oszukana kawa,ale muszę się nią zadowolić - zgodziła się Iza idąc za nią do kuchni.
- Żeby nie było ci aż tak przykro to ja też taką wypiję choć masz rację,że to oszukaństwo.Gdyby to miało mi pomagać w pracy spałabym na co drugiej rozprawie - roześmiała się Paulina wyobrażając sobie jakby to wyglądało w sądzie.
W tym samym momencie zadzwonił telefon,Iza sięgnęła do wiszącego na ścianie aparatu,Marek założył jej go tutaj zaraz po ślubie żeby nie musiała biegać do pokoju kiedy gotowała,a sporo czasu spędzała właśnie w kuchni.
- Tak to ja,miło cię słyszeć Michałku - wiedział,że Iza ma dzisiaj wyjść ze szpitala i chciała się dowiedzieć jak się czuła. - Dziękuję jakoś sobie radzę,na razie pomaga mi Paulina,właśnie pijemy kawę - Uśmiechnęła się znacząco do pauliny stawiającej przed nią parującą filiżankę. - Oczywiście,że możesz,będzie mi bardzo miło,cały czas jestem w domu,dobrze powiem jej,dzięki za telefon,pa - powiedziała odwieszając słuchawkę.
- Widzę,że wy również nieźle się dogadujecie - zauważyła Paulina przysłuchując się ich rozmowie.
- Rzeczywiście michał bardzo się zmienił,przyjdzie jutro zobaczyć Patrycję,prosił żebym cię pozdrowiła - przekazała jej prośbę Michała.
- To miłe z jego strony,dziękuję.Cieszę się,że wszystko między wami się wyjaśniło,byliście kiedyś dobrymi przyjaciółmi i szkoda byłoby to zmarnować.Widzisz ile dobrego wydarzyło się w związku z twoją chorobą - zażartowała,ale natychmiast poczuła się głupio,nie powinna mówić czegoś takiego. - Przepraszam,nie chciałam żeby to tak zabrzmiało.
- Wiem - Iza rozumiała jej intencje,ale wyraźnie posmutniała po tych słowach.
- Posłuchaj Iza wiem jak bardzo cię zawiodłam i nie mam absolutnie nic na swoje usprawiedliwienie,ale uwierz mi nie robiłam tego żeby cię zranić.Byłam cholerną egoistka,myślałam tylko o sobie,wiem,że chciałaś mi pomóc,a ja ci na to nie pozwalałam izolując cię od swoich problemów.Pogubiłam się w tym wszystkim.Poświęcałam ci tak mało czasu,nie miałam nawet pojęcia o tym,że jesteś chora,to boli mnie najbardziej i będę miała cały czas wyrzuty sumienia.Wszystko co napisałaś w swoim pamiętniku było prawdą,która mnie przeraziła,ale cieszę się,że mogłam ją sobie w końcu uświadomić.Krzywdziłam cię,a mimo to dawałaś mi cały czas szansę,której ja nie chciałam zauważyć,mam nadzieję,że teraz nie jest jeszcze za późno żebyś mi wybaczyła? - Paulina była bardzo przygnębiona tym co zrobiła,tak bardzo chciała żeby Iza jej wybaczyła,żeby potrafiła zapomnieć.
- Przykre jest to co powiedziałaś,ale niestety prawdziwe,nie zamierzam ci wciskać kitu,że nie czuję się zraniona czy rozczarowana,to nie byłoby szczere,a przecież szczerość jest podstawą prawdziwej przyjaźni.Jeśli mamy spróbować naprawić to co się zepsuło między nami musimy rozmawiać ze sobą tak jak robiłyśmy to kiedyś,dużo i szczerze,nie chcę przekreślać tych 15 lat,które mają dla mnie ogromne znaczenie.Bardzo martwiłam się o ciebie Paulina,widziałam jak się ode mnie oddalasz i nie mogłam nic zrobić żeby cię zatrzymać - przyznała Iza,a Paulina zauważyła,że oczy przyjaciółki dziwnie się zaszkliły.
- Kidy siedziałam przy tobie w szpitalu uświadomiłam sobie ile dla mnie znaczysz,jak bardzo cię potrzebuję i kocham,zawsze bałam ci sie to powiedzieć,ale teraz już się nie boję.Przeraziłam się,że możesz umrzeć i nie dowiedzieć się tego ode mnie,na szczęście tak się nie stało,nie wiem co robiłabym bez ciebie,nie mam nikogo tak bliskiego jak ty Iza - teraz i ona miała łzy w oczach,które już po chwili płynęły po jej policzkach.
- Gdyby to był ktoś inny dawno już machnęłabym na niego ręką,ale to byłaś właśnie ty,nie chcę cię stracić i mimo,że nigdy nie jestem zbyt wylewna w słowach jak wiesz to ja też cię kocham i potrzebuję Paulinko.Wiem,że masz bardzo absorbującą pracę i mieszkasz dość daleko,ale sądzę,że jeśli tylko obie się postaramy to może być między nami tak wspaniale jak kiedyś,bardzo bym tego chciała - oświadczyła Iza wyciągając ręce do przyjaciółki,to była jeszcze jedna szansa jaką dawał im los i musiały ją właściwie wykorzystać.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką można sobie wymarzyć,dziękuję,że masz jeszcze do mnie cierpliwość,obiecuję,że będę zawsze kiedy będziesz mnie potrzebować,chcę żebyś o tym pamiętała,dobrze? - spytała paulina ściskając dłonie Izy i uśmiechając się do niej niepewnie.
- Dobrze,ale pod warunkiem,że ty będziesz mówiła mi o wszystkim co leży ci na sercu,to nic,że mam męża i dziecko,jesteś moją przyjaciółką i chcę cię wspierać.Mam nadzieję,że staniesz w końcu na nogach i ułożysz sobie życie,chciałabym żebyś była szczęśliwa,a praca nawet najlepsza to nie wszystko,wiesz o tym dobrze,prawda? - spojrzała na nią uważnie,przyjaciółka miała poważną minę.
- Wiem i postaram się coś z tym zrobić,na razie mam cholernie ciężki proces przed sobą,nie jestem pewna czy uda mi się go wygrać i ile to potrwa,to śmierdząca sprawa.Kiedy się skończy to wariactwo pomyślę trochę o sobie,co raz ciężej mi samej - wyznała w końcu coś co samą ją niedawno  bardzo zaskoczyło,wcześniej nie zwracała uwagi na takie rzeczy.
- Czemu mnie to nie dziwi?Chyba dlatego,że nigdy nie potrafiłam być sama,nie wyobrażam sobie w tej chwili swojego życia bez Marka,jest jego motorem napędowym i głównym sensem.Opowiadam głupoty,ale wiesz jaką marzycielką i romantyczką zawsze byłam - Iza przypomniała jej studenckie czasy kiedy szukała  swojej pięknej i nieskazitelnej miłości.
- owszem pamiętam jakie miałaś wątpliwości gdy poznałaś Marka,cieszę się jednak,że przekonał cię do swojego pozytywnego widzenia świata,zawsze miałam z tym duże problemy,jemu poszło znacznie łatwiej - paulina doskonale pamiętała czasy kiedy Iza każdą miłą chwilę w życiu przeżywała z obawą,że zaraz musi wydarzyć się dla kontrastu coś złego,że nie może być zbyt długo szczęśliwa.
- Nigdy nie chciałam cię słuchać,a później przekonałam się,że miałaś rację.Chociaż kiedy dowiedziałam się,że jestem chora,że moje serce jest bardzo słabe i mogę umrzeć w czasie lub po porodzie pomyślałam,że to właśnie jest to coś złego za radość,którą czułam kiedy dowiedziałam się o dziecku.Ale udało się,nic złego się nie wydarzyło i jestem teraz bardzo szczęśliwa,zobaczysz sama jakie to wspaniałe uczucie kiedy i ty będziesz mamą - zapewniła przyjaciółkę z ogromnym przekonaniem. - Czy to Patrycja? - nagle Iza zrobiła się bardzo czujna.
- Niczego nie słyszałam - odpowiedziała Paulina również nasłuchując ewentualnych odgłosów z pokoju.
- Pójdę zobaczyć czy się nie obudziła - zdecydowała Iza wstając z krzesła.
- Idź,idź mamusiu,podgrzeję w międzyczasie zupę i będziemy mogły zjeść,nie tylko dzieciom się to należy,a twoja córka ma jak na razie wilczy apetyt - oceniła możliwości małej Patrycji po tym co zdążyła zaobserwować.
- Z pewnością po tatusiu - zawołała już z przedpokoju Iza.
No tak miała całkowitą rację,Paulina bardzo dobrze wiedziała ile potrafił zjeść Marek i nadal był chudy jakby zjadł jedynie dziesiątą część swoich porcji.Patrycja była drobniutka i nic nie wskazywało na to,że przeistoczy się się w tłustego pulpecika,jak na razie wyglądało,że tendencje żywieniowe odziedziczyła po swoim tacie choć z dziećmi nigdy nic nie wiadomo.
Dziewczęta miło spędziły resztę dnia zajmując się Patrycją,szykując obiad i plotkując sobie w przerwach,jak zwykle miały masę tematów do rozmów i oczywiście nie zdążyły nagadać się do woli,ale powoli już do tego przywykły.Kiedy marek wrócił z pracy zastał je w świetnych humorach,wesołe i zgodne jak za starych,dobrych czasów,bardzo go to ucieszyło.resztę popołudnia spędzili wspólnie,a wieczorem Marek odwiózł Paulinę do domu,była zmęczona po takim emocjonującym dniu,a zresztą nie chciał żeby po ciemku tłukła się autobusami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz