niedziela, 16 lutego 2014

Jasność...

Ależ wena mnie dopadła, sama jestem zaskoczona tym natchnieniem... Oczywiście pisać można zawsze, ale tak prawdziwie, z wnętrza i od serca pisze się wtedy kiedy to wszystko w człowieku żyje, pulsuje, kiedy myśli wirują by przelać się w treść.
Wczorajszy, wieczorny spacer z Maksem tak mnie nastroił - pełnia Księżyca, dziesiątki malutkich Gwiazd, czarne niebo, przestrzeń... Niesamowity widok, uwielbiam pełnię, można wtedy poczuć się tak bajkowo, puścić wodzę wyobraźni, poczuć się bliżej nieba. Akurat wczoraj miejsce, w którym mogłam obserwować ten fantastyczny widok było dobre, dużo przestrzeni, wysoko między chmurami udało mi się nawet dostrzec migające światełka samolotu, pięknie. Generalnie w Krakowie poprzez zabudowę, kamienice, bloki nie ma takich fantastycznych widoków. Dużo lepsze miejsce do obserwacji było w moim ukochanym Cork, tam niska zabudowa stwarzała ogromne przestrzenie dzięki, którym człowiek miał wrażenie, że jest bliżej nieba :). Wiem trochę śmiesznie to brzmi, ale tak właśnie było. Kiedy szłam ulicą (nie mówię o samym centrum) miałam uczucie, że niebo zaczyna się tuż nad moją głową i jakby wspiąć się na drabinę można by dotknąć dłonią najniższych chmur. Niesamowite wrażenie. Pamiętam jak niejednokrotnie po długim dniu dreptałam po naszej Boreenmanna Road, dokoła czarne niebo i malutkie, jasne punkciki na niebie, czasami jedna z gwiazd świeciła intensywnie, czasami, był tez księżyc, wskazywały mi drogę do domu, wprowadzały w taki blogi spokój. W pewnym momencie stapiały się w jasność z blaskiem olbrzymich lamp oświetlających boisko sportowe przylegające do naszego ogrodu, na którym prawie co wieczór odbywały się treningi. To było fajne uczucie, im jaśniej się robiło na niebie tym bliżej domu byłam, wiedziałam, że za chwilę zatopię się w ulubionej kanapie i spokojnie odprężę po męczącym dniu. Brakuje mi tego czasami...
Wczoraj kiedy patrzyłam na ten piękny widok na niebie poczułam się tak magicznie, rozmarzyłam nieco bo Księżyc stwarza taką atmosferę tajemnicy, potrafi rozbudzić wyobraźnię. Jaki piękny spacer można wyobrazić sobie w taką noc.
Tylko Ty i ja, idziemy przed siebie, trzymamy się za ręce, nic nie mówimy, spoglądamy na siebie, uśmiechamy się tajemniczo, przytulamy do siebie i idziemy w takiej niesamowitej atmosferze. Bezpieczni, spokojni, szczęśliwi, takie prozaiczne, a jednocześnie tak piękne i emocjonalne...
Księżyc w pełni skojarzył mi się właśnie z tym KIMŚ, jedynym, wyjątkowym..., tak wiele wspólnego mają. Ta tajemnica, która się nas nimi roztacza, ten nieprzenikniony mrok, jakaś zaduma, aura magii, spokoju tak dopiero wczoraj zauważyłam te podobieństwa. Księżyc naprawdę pobudza wyobraźnię... i daje taką jasność i spokój jakie czuję kiedy widzę JEGO.
Miłego dnia, biegnę trochę po pitrasić, w końcu jeść trzeba, słodkości też przewidziałam na dzisiejszy dzionek, tym razem będzie na zimno, więc z pewnością mąki wsypać tam nie zapomnę ;)))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz