sobota, 21 września 2013

Pokusa... jak się jej oprzeć?

Witajcie Moi Mili :)

Temat dzisiejszego posta chodzi za mną od dwóch dni kiedy to Pani Asia autorka mojego ulubionego bloga kulinarnego Kwestia Smaku zaczęła kusić (nie tylko mnie) ciastami czekoladowo - orzechowymi. Wcześniej postanowiłam, że ten weekend będzie bez słodkości bo nie można przecież propagować jak to niektórzy mawiają takiej rozpusty;) No, ale cóż Pani Asia kusić potrafi, ja jej słodkości uwielbiam. A kiedy widzę jak smakują innym rozpiera mnie prawdziwa radość i cieszę się, że takimi słodkościami mogę sprawić mała przyjemność ich podniebieniom. No i cóż znów uległam, ciasto chłodzi się w lodówce, wkrótce przekonamy się jak smakuje i czy pokusa była warta grzechu;).
No a w związku z tym postanowiłam dzisiaj poruszyć temat pokus bo przecież na co dzień wiele ich na nas czeka i czasami naprawdę niełatwo się jest im oprzeć. Znacie to z autopsji prawda? Są różnego rodzaju od takich najdrobniejszych to tych naprawdę poważnych, które potrafią mocno człowiekowi skomplikować życie. Przyznajcie sami ile razy ulegacie pokusie dłuższego spania, 5, 10 minut skradzione o poranku kosztem niezjedzonego śniadania i czasem spóźnienia do pracy? Przecież rano tak słodko się śpi ;). Słodkie ciastko mrugające do nas z wystawy cukierni choć przecież od tygodni mordujemy się dietą żeby wbić się w sukienkę z zeszłego sezonu? A może jakiś nieplanowany zakup? Akurat była promocja, dobra cena, z jakością to czasem różnie, nabytek nie koniecznie był nam potrzebny, ale kusił... No i jeszcze ciut większy debecik na karcie, jakoś się spłaci w kolejnym miesiącu a promocji może już nie być? Zmiana pracy, samochodu, wyjazd na jakąś wycieczkę dlaczego nie uśpić głosu rozsądku i ulec pokusie? A ten Pan tak słodko się do nas uśmiecha, ładnie pachnie i mówi takie komplementy, że och! Filigranowa blondynka, którą co rano spotykasz na przystanku, czasami puszcza oczko z za szyby tramwaju. Można zaproponować kawę, zgodzić się pójść na obiad - kusi, kusi i ciężko powiedzieć nie, prawda? W sumie to nic takiego, no przynajmniej tak sobie mówimy usprawiedliwiając swój brak silnej woli. Pokusy zazwyczaj są słodkie, obiecują przyjemność, coś miłego, poprawiającego nam samopoczucie - nawet jeśli to ulotne i tylko na chwilę... Sami musimy wiedzieć czy gra warta jest świeczki jak to się mawia, czy możemy ulec na chwilę i tego później nie żałować. Czasami i z tych pokus może wyniknąć coś dobrego, ulegniemy słodkiej chwili i odkryjemy coś czego do tej pory nie widzieliśmy, coś o czym nawet nie marzyliśmy. Przecież wydawało nam się, że tak jak jest teraz jest dobrze, po co szaleć i coś zmieniać, ulegać jakimś podszeptom, głupim słabościom, marzeniom... Jednak... no właśnie co jeśli taka pokusa może przynieść nam pozytywne zmiany? W końcu może trafić się nam kusząca propozycja pracy, fajny samochód, którego w tak okazyjnej cenie byśmy nie kupili gdyby przyjaciel tak nie kusił i nie zachęcał. A może jedno ciasto więcej jakie upieczemy ulegając pokusie spowoduje, że odkryjemy swoją życiową pasję, swoje powołanie i otworzymy swój biznes życia. Może komuś tak zasmakuje, że zaskarbimy sobie jego względy i już później nie będzie potrafił żyć bez naszych wypieków? To co może nie koniecznie pokusa musi oznaczać te negatywne rzeczy w naszym życiu? Ulegając jej nie koniecznie musimy "grzeszyć" a wręcz przeciwnie czasami otwieramy sobie drzwi do czegoś zupełnie nowego, na coś co zmienia nasze życie w zupełnie inne niż do tej pory sądziliśmy, że musi być. Dlatego może warto zastanowić się czasem bardziej nad tymi życiowymi pokusami, tak bardzo się ich nie obawiać, nie przekreślać. Czasem trzeba zwyczajnie zaryzykować żeby przekonać się co możemy zmienić w naszym życiu i ulec temu co nas kusi i mruga do nas figlarnie...
Jak na razie ulegajmy pokusie słodkiej niedzieli, dłuższemu wylegiwaniu się w łóżku, pysznym słodkościom na naszym stole i nawet zwykłemu leniuchowaniu. Od tego w końcu jest niedziela, prawda?
Dobrej nocy i pięknej niedzieli Wam życzę :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz