środa, 23 maja 2012

Twórczość ukryta cd.

          Dzisiaj przygotowałam dla was kolejny odcinek mojej powieści,przyznaję,że rozdziały są dość długie i sporo czasu zajmuje mi ich przeniesienie do komputera,no i jeszcze troszkę aktualizacji żeby ją odświeżyć:)Dlatego z góry dziękuję za wyrozumiałość i cierpliwość,miłej lektury.Pozdrawiam.


                                             "NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 8:

Iza obudziła się kulka minut przed końcem nocnego dyżuru,za oknem powoli wstawał szary,październikowy poranek,który nie napawał raczej wstających właśnie ludzi zbytnim optymizmem na zbliżający się dzień.W pierwszej chwili nie mogła sobie przypomnieć gdzie jest i co się z nią dzieje.powoli rozglądnęła się po pokoju,zobaczyła aparaturę dookoła swojego łóżka,kroplówkę,którą miała podłączoną do swojej ręki i zaczęła przypominać sobie wydarzenia z przed kilkunastu dni.
Pracowała w dużej,zagranicznej firmie,lubiła swoją pracę i nie narzekała na warunki pracy,ani tym bardziej na finanse choć jak wszędzie bywały i te gorsze dni.Przyjęła się do firmy zaraz po ukończeniu studiów i była dobra w swoim fachu,zajmowała się finansami firmy na samodzielnym i odpowiedzialnym stanowisku.Z początku przerażał ją ogrom pracy,niejednokrotne siedzenie po godzinach mozoląc się nad komputerem i robiąc wszystko żeby bilans się zgadzał,a kolejny nowy program nie sprawiał problemów tylko ułatwiał pracę.Z czasem do tego przywykła,w kiedy awansowała w górę miała dla siebie więcej swobody,była bardziej niezależna.Odkąd zaszła w ciążę i dowiedziała się o swoich problemach z sercem starała się zrobić w pracy najwięcej jak mogła oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.Szefowie pilnowali by nie miała zbyt długiego kontaktu z komputerem i nie ślęczała przypadkiem po godzinach,starali się odciążyć ją z niektórych obowiązków.Nie wspominała nikomu,że coś może pójść nie tek,planowała,że jeśli tylko wszystko będzie dobrze po urlopie macierzyńskim wróci do pracy.Termin porodu miała wyznaczony na koniec października choć zdawała sobie sprawę,że może się on nieco przesunąć.Ani lekarze,ani ona sama nie mieli pewności kiedy Iza dokładnie zaszła w ciążę,wyniki badań były niedokładne ze względu na zaburzenia spowodowane jej chorobą.Cały czas była pod kontrolą swojego ginekologa,który prowadził ją przez całą ciążę i miał być przy porodzie Patrycji.Iza chciała wziąć sobie urlop z początkiem października i zgodnie z zaleceniami lekarza trochę odpocząć.Oprócz konsultacji ginekologicznych Iza chodziła również do kardiologa,który systematycznie sprawdzał stan jej serca.Nie planowali z markiem wspólnego porodu,on nie czuł się na siłach,a poza tym Iza zadawała sobie sprawę,że może być różnie,nie chciała żeby patrzył jak ona się męczy,jak być może będzie go zostawiać.
Ostatnie dni pracy chciała poswięcić na porządkowanie wszystkich spraw i przekazanie ich koleżance,która miała ją zastępować kiedy ona bedzie się uczyc roli matki.
Tamtego ranka czuła się trochę bardziej zmęczona niż zazwyczaj,ale spisała to na karb pogody,od kilku dni było bardzo duszno,nie było wiatru,a w powietrzu wisiała burza.Iza robiła sobie kawę z ekspresu,oczywiście z dużą ilością mleka i rozmawiała z koleżanką z sąsiedniego pokoju kiedy poczuła ostry ból w dole brzucha,skrzywiła się lekko.Po chwili ból się powtórzył,tym razem był na tyle silny,ze Iza wypuściła trzymaną w ręce filiżankę.Chwyciła się za brzuch,a drugą ręką wsparła się o ścianę,była blada jak kreda i nie mogła złapać powietrza.Nie miała nawet siły stawiać oporu kiedy przerażona koleżanka zadzwoniła po karetkę i do jej męża,Marek natychmiast wskoczył w samochód i pojechał do szpitala gdzie mieli zawieźć Izę.
Był wcześniej niż karetka i kiedy tylko przywieźli Izę momentalnie znalazł się przy żonie.Była półprzytomna i płakała z bólu,bała się,że coś może stać się dziecku,że jest jeszcze za wcześnie.Jednak czuła,że Marek cały czas trzymał ją za rękę,uśmiechał się do niej,zapewniał,ze wszystko będzie dobrze,ze bardzo ja kocha.W kilka minut później zabrali ją na oddział,zjawił się lekarz i po dokładnym badaniu zdecydował o cesarskim cięciu,Izę przewieziono na porodówkę..Lekarz poszedł się przebrać do zabiegu,a ją zaczęli natychmiast przygotowywać do zabiegu,wezwano już także kardiologa,czas szybko uciekał,a dziecko bardzo chciało przyjść na świat.Iza pamiętała jeszcze ostre światła lamp na sali operacyjnej,poczuła,że robi się jej dziwnie słodko i słabo,a potem zasnęła.
Teraz powędrowała ręką w dół swojego brzucha,pod cienką koszulą szpitalną wyczuła opatrunki,przypomniała sobie wczorajszy wieczór i uśmiechnęła się na myśl o swojej córeczce.Chyba zaskoczył ją wczoraj trochę widok Pauliny przy swoim łóżku,była jednak zbyt słaba żeby się nad tym zastanawiać,wiedziała,że będzie jeszcze miała na to dużo czasu.W tej chwili czuła się lepiej,zdawała sobie sprawę,że wygrała z losem,że niebezpieczeństwo minęło i będzie mogła wspólnie z Markiem cieszyć się ich córeczką.
Usłyszała cichutki szelest odsuwany drzwi,odwróciła głowę i zobaczyła najpierw usmiechniętą twarz,a potem całą resztę swojego męża,podniosła nieco rękę dając mu znak,że już nie spi i czeka na niego.
- Cześć kochanie,cudownie widzieć cię znowu z nami - - powiedział Marek całując najpierw wyciągniętą do niego rękę,a później bardzo delikatnie usta żony,były suche i spękane,ale dla niego nie miało to zadnego znaczenia,wreszcie ją odzyskał.
- Bardzo za tobą tęskniłam,mówili mi,że już o mnie zapomniałeś - Iza była w stanie nawet żartować,cudownie było go mieć znowu przy sobie.
- Już ci donieśli?No cóż przyznaję,że jest teraz w moim życiu inna dziewczyna,którą bardzo kocham,ale myślę,że kiedy ją poznasz oczaruje cię tak samo jak mnie.Izuniu jesteś najwspanialszą żoną na świecie,dziękuję ci,że dałaś mi tą cudowna istotkę jaką jest Patrycja - nie krył jak bardzo jest szczęśliwy i wzruszony tym co zrobiła dla niego Iza.W jego oczach widziała łzy,których nie ukrywał ani też wcale się ich nie wstydził.
- Wiedziałam dobrze co robię decydując się ją urodzić - odpowiedziała mu tak samo wzruszona jak on,nie widziała go jeszcze tak szczęśliwego,nawet w chwili ich ślubu. - Bardzo cię kocham Mareczku,dziękuję,że byłeś przy mnie prze ten cały czas,to było ogromnie trudne,ale wygraliśmy - wiedziała,że tylko dzięki jego miłości i wsparciu przetrwała to wszystko.
- ja też cię kocham,jeszcze nigdy nie czułem tego tak mocno jak teraz,nie wiem co bym bez ciebie zrobił - głaskał jej policzek patrząc na nią z ogromną czułością,nie mógł się nią nacieszyć. - Wiesz mamy wspaniałą córeczkę,jest tak podobna do ciebie,ma twoje oczy,twój uśmiech,nosek i bardzo wysoko trzyma główkę,tak jak jej mamusia,jest po prostu cudowna.
- Czy nie ma w niej nic twojego/ - zapytała rozbawiona opowiadaniem Marka,był tak przejęty rolą ojca i bez reszty zakochany w córce.
- Ma mój charakter,jest ogromna optymistką choć wczoraj nie chciała zostać z babcią w domu.Tłumaczyłem jej,że chcę iść do mamy bo ma się obudzić,ale szczerze mówiąc niewiele ją to obchodziło,chyba bolał ją brzuszek i musiałem zostać w domu.Ale wiedziałem,że jest z tobą Paulina więc byłem spokojny,ona bardzo przeżywa twoją chorobę,siedziała tu całymi godzinami - Marek opowiadał  jej o tym co działo się kiedy spała.
- Widziałam ja wczoraj,ale nie miałam siły nic mówić,dawno tu jest? - Iza zapytała zainteresowana stosunkiem przyjaciółki do zaistniałej sytuacji,wiedziała,że jest bardzo zapracowana i ciężko jej znaleźć czas na cokolwiek poza pracą.
- Przyjechała natychmiast gdy tylko do niej zadzwoniłem,przedwczoraj miała ważną rozprawę,była jeden dzień w warszawie i potem przybiegła tu prosto z pociągu.Gdyby nie mój nadzór pewnie wcale nie wychodziłaby ze szpitala,ma straszne wyrzuty sumienia,ze cię tak bardzo zawiodła.Czytała twój pamiętnik i bardzo go sobie wzięła do serca,myślę,że obie się bardzo potrzebujecie kochanie bez względu na wsaze nieporozumienia..Paulina bardzo chce naprawić to co zepsuła,ty też jej potrzebujesz,to tylko kwestia czasu,ale myslę,że powinnaś dać jej jeszcze szansę - Marek wyraził swoją opinię co w tym temacie czynił niezmiernie rzadko nie chcąc mieszać się w sprawy między dziewczętami.
- Bardzo mi jej brakuje marku,masz rację nadal ją kocham i nie chcę jej stracić.Tak potrzebujemy czasu,chciałabym żeby wszystko było tak jak kiedyś - westchnęła iza głeboko poruszona tym co marek jej powiedział.
- Macie na to dużą szansę skarbie choć z pewnością to nie będzie łatwe,myślę,że powinnaś jeszcze o czymś wiedzieć.Zajmuje się tobą znakomity lekarz,jest ordynatorem tego oddziału,robił wszystko co mógł żebyś z tego wyszła.Dla Pauliny to było dodatkowym obciążeniem bo tym lekarzem jest Robert - musiał uprzedzić Izę,tak jak wcześniej Paulinę.Ona również nie mogła w to uwierzyć,jak kilka dni temu jej przyjaciółka,co za zbieg okoliczności.
- Jak ona to przyjęła? - zdawała sobie doskonale sprawę co to musiało oznaczać dla Pauliny,nadal nie umiała się pozbierać po ich rozstaniu.
- Starałem się być jak najdelikatniejszy kiedy jej o tym mówiłem,myślę,że da sobie radę,prędzej czy później mogli się spotkać i chyba Paulina zdała sobie w końcu z tego sprawę.Wczoraj widzieli się tu po raz pierwszy i jakoś udało im się nie pozabijać.Będzie cię potrzebowała,ale wydaje mi się,że to spotkanie w końcu coś zmieni w jej życiu.nie można wiecznie uciekać przed przeszłością,ona zasługuje na coś więcej,powiedziałem jej to choć z pewnością wolałaby porozmawiać z tobą - nie był przekonany jak się spisał w roli pocieszyciela zatroskanej kobiety.
- Zachowałeś się jak prawdziwy przyjaciel i jestem pewna,że Paulina też tak czuła,jestem z ciebie dumna mój mężu - pochwaliła go ściskając za rękę.
Marek siedział z nią jeszcze kilkanaście minut,później zaczął się proanny obchód i musiał iść obiecując,że wróci wieczorem.Po jego wyjściu Iza poczuła się taka lekka i szczęśliwa,tak dobrze było wiedzieć,że jest kochana i potrzebna,że ona ma na kogo liczyć.Cóż nie była pewna czy Paulina przyjedzie,czy będzie czuła taką potrzebę,tak wiele się między nimi zmieniło.Długo wahała się zanim poprosiła Marka,że gdyby coś z nią było nie tak po porodzie i Paulina jednak przyjechała to żeby dał jej przeczytać jej pamiętniki.
Miała nadzieję,że Paulina dzięki temu wiele zrozumie i jeśli ona wyzdrowieje to będą może miały szansę odbudować ich przyjaźń.Kiedyś były sobie takie bliskie jak siostry,przeżyły razem więcej niż można by sobie wyobrazić,szkoda byłoby to wszystko przekreślić,zapomnieć.Było tyle cudownych chwil,które zawdzięczała właśnie Paulinie,kiedy o tym tak rozmyślała poczuła,że ogarnia ją zmęczenie.Wciąż była bardzo słaba,rozmowa z Markiem wyczerpała ją i znowu zapadła w sen.


Paulinę obudził jakiś dziwny hałas,nie wiedziała co się dzieje,zaskoczona rozglądnęła się po  pokoju,szybko usiadła przypominając sobie gdzie jest.Spojrzała na zegarek,dochodziła jedenasta,dawno już nie spała do tak późna i to jeszcze w takim miejscu,służbowy gabinet swojej byłej miłości.Czuła się idiotycznie,jak małe dziecko przyłapane na zakazanej zabawie,choć nic się nie stało odczuwała moralnego kaca.Szybko skorzystała z niewielkiej łazienki przylegającej do gabinetu Roberta,uczesała włosy i umyła twarz.Na szczęście wczoraj przed wyjściem do szpitala umalowała tylko lekko rzęsy,inaczej wyglądałaby teraz jak straszydło a zabiegi w łazience nie byłyby zbyt proste..Zabrała swoją torebkę,żakiet i otworzyła drzwi do sekretariatu przez który musiała przejść żeby wyjść na korytarz.
- O widzę,że obudziła się pani,pan doktor mówił,że miała pani za sobą ciężki dzień i długą podróż,kazał pani nie budzić - dziewczyna była dla niej miła i absolutnie nie zaskoczona,że Paulina spędziła noc w gabinecie jej szefa.
- Rzeczywiście ten sen był dla mnie lekarstwem,nawet nie widziałam,że jestem aż tak wykończona - powiedziała paulina wdzięczna w duchu Robertowi,że jakoś wytłumaczył jej obecność tutaj.Co inaczej pomyślałaby sobie o niej ta dziewczyna?
- Może napije się pani kawy zaraz zaparzę? - zaproponowała Monika uśmiechając się do niej przez cały czas.
- Dziękuję,ale chciałabym jak najszybciej zobaczyć się z przyjaciółką,może innym razem - jak najszybciej chciała stąd wyjść,picie kawy jeszcze bardziej pogłębiłoby wyrzuty sumienia,które ją dręczyły.
Pożegnała się i szybko wyszła na korytarz,zamykając drzwi odetchnęła z ulgą,miała jednak przed sobą kolejne trudne spotkanie.Kiedy doszła do sali Izy odsunęła cichutko drzwi,Iza leżała z zamkniętymi oczami,kiedy jednak Paulina podeszłą do łóżka zobaczyła,że przyjaciółka już nie śpi i uśmiecha się do niej.
- Witaj kochanie - odezwała się do niej Paulina odwzajemniając uśmiech.
- Cześć,a gdzie buziak dla dzielnej mamy? - zażartowała Iza chcąc rozładować niezręczną sytuację,w której się teraz znalazły.
- Bałam się,że możesz mnie pogonić - odpowiedziała ze szczerością Paulina nachylając się nad przyjaciółką i całując ją.
- Byłaś głupia moja droga - rzekła Iza z prostotą jej tylko znaną i nikt nie mógłby się na nią obrazić za te słowa.
- Masz rację Izuniu,byłam bardzo głupia i nawet nie wiesz jak tego żałuję,tak chciałabym ci to wynagrodzić,jeśli oczywiście dasz mi drugą szansę.Mamy sobie wiele do powiedzenia,ale teraz najważniejsze jest tylko twoje zdrowie.Musisz szybko nabierać sił i wracać do domu,ktoś czeka tam na ciebie z niecierpliwością - zrobiła niezwykle tajemniczą minę,była ciepła i serdeczna,Iza tak to w niej zawsze lubiła.
- Słyszałam właśnie od mojego męża,który tu był rano,że mam najpiękniejszą na świecie córeczkę,ale przecież on nie może być obiektywny.Powiedz paulina jaka ona jest naprawdę?Wszystko z nią dobrze? - popatrzyła na nią prosząco wiedząc,że Marek uwielbia córkę i będzie ją zachwalał bezustannie.
- Marek był naprawdę szczery,macie cudowną,zdrową,śliczną dziewczynkę i jedyna rzecz,której jej brakuje to obecność mamy,jej bliskości i miłości.Będziesz wspaniałą mamą,zrobiłaś coś naprawdę cudownego i jestem z ciebie dumna - Paulina nie skrywała swojej dumy z przyjaciółki.
Przez chwilę w sali panowała cisza,przyjaciółki cieszyły się swoją wzajemną bliskością,dawno już nie miały dla siebie tyle czasu,Paulina nie chciała męczyć rozmową Izy,zdawała sobie sprawę,że przyjaciółka jest jeszcze bardzo słaba.Kiedy Iza zaczęła odczuwać,że znów ogarnia ją senność otworzyła na chwile oczy i przyjrzała się przyjaciółce.
- Czuje,że za chwilę nie będzie ze mnie wielkiego pożytku,oczy mi się zamykają.Chciałam tylko zapytać jak sobie radzisz  w tej sytuacji z Robertem? - mimo zmęczenia i wyczerpania martwiła się o Paulinę.
- Widzę,że Marek już zdążył ci powiedzieć.No cóż biorąc pod uwagę,że spotkaliśmy się po dwóch latach,a ja nadal nie wiem co tak naprawdę do niego czuję to poszło mi całkiem nieźle,dzisiejszą noc spędziłam zresztą na kanapie w jego gabinecie.Masz kochanego męża Iza,który się bardzo o mnie troszczył mimo swoich własnych problemów.Na razie nie zastanawiałam się jeszcze nad tym co będzie dalej,ty też się tym zbytnio nie martw.Jakoś się ułoży bo musi,a teraz odpoczywaj,inaczej dostanie mi się od ordynatora i co wtedy będzie? - zażartowała Paulina  wyobrażając sobie srogą minę Roberta.
- Posiedź tu jeszcze trochę,nie chcę być sama - poprosiła ją sennie Iza.
- Będę tu cały czas kochanie,od tego ma się przecież przyjaciół - stwierdziła Paulina i było to całkiem szczere wyznanie.


Tego wieczoru Paulina była znowu ledwo żywa,prawie cały dzień spędziła w szpitalu siedząc z przyjaciółką. Wprawdzie Iza przez większość czasu jeszcze wciąż spała,ale ona chciała tam być i wyszła dopiero kiedy zjawili się rodzice Izy,a po nich zjawił się Marek.
To dziwne - była przystosowana do wielogodzinnej pracami,czasami nawet do późnej nocy,a teraz tak szybko odczuwała zmęczenie - zmęczenie psychiczne było zdecydowanie bardziej odzuwalne i wyczerpujące od fizycznego.
Paulina pojechała do domu,wzięła relaksujący prysznic i położyła się do łóżka zasypiając tak samo szybko jak ubiegłej nocy.Nie za bardzo mogła zorientować się co się dzieje kiedy do jej uśpionej podświadomości brutalnie wdarł się natarczywy dzwonek komórki.Usiadła przestraszona na łóżku zapalając wiszącą nad łóżkiem lampkę,spojrzała na zegarek,była dokładnie 22:45.nadal półprzytomna wstała jednak z łóżka,zaniepokojona czy czasem Izie się znów nie pogorszyło,spojrzała na wyświetlacz telefonu,ale numer był jej nieznany.telefon dzwonił drażniąc ją swoim sygnałem,odebrała wściekła,z drugiej strony najwyraźniej ktoś był bardzo uparty.
- Słucham? - głos miała wciąż zaspany,ale doskonale można było w nim usłyszeć i wyczuć jej złość,nawet po drugiej stronie linii.
- Cześć mówi Michał,przepraszam,ze dzwonię o tej porze,chyba cię obudziłem.Nie wiem czy wróciłaś już z  Warszawy i nie sądziłem,ze już śpisz - usłyszała tonę usprawiedliwień na powitanie po drugiej stronie słuchawki od osoby,której telefonu zasadniczo nie spodziewała się o żadnej porze dnia czy nocy.
- Przyjechałam wczoraj popołudniu,jestem ostatnio cholernie zmęczona,śpię kiedy tylko jest okazja.Dzisiaj cały dzień spędziłąm w szpitalu i położyłam się wcześniej żeby trochę odespać - złośc powoli jej ustepowała.natomiast nie umiała ukryć,że Michał zaskoczył ją swoim telfonem. - Czy coś się stało,że dzwonisz?
- Jak czuje się Iza? - Michał odpowiedział pytaniem na jej pytanie tak jakby nie słyszał tego o co go pytała,zresztą nie to było głównym celem jego niespodziewanego telefonu.
- Wczoraj popołudniu odzyskała przytomność,jest jeszcze bardzo słaba,ale powoli wraca do zdrowia,myślę,że wszystko będzie w porządku.Michał jeśli się nie mylę nie odpowiedziałeś na moje pytanie,bo chyba nie dzwonisz o tej porze by spytać o zdrowie Izy? - Paulina była dość dobrym psychoanalitykiem ludzkich nastrojów i charakterów.Może było to zboczenie zawodowe,ale za każdym razem starała się "rozszyfrować' nowo poznaną osobę.
- Posłuchaj paulina mam poważny problem i pomyślałem sobie,ze może ty mogłabyś mi pomóc go rozwiązać,może mógłbym do ciebie przyjechać i pogadać o tym? - zapytał Michał zakłopotany tym,ze zwraca się o pomoc do prawie obcej osoby,było mu trudno zdecydować się na ten krok,ale czuł,że właśnie Paulina potrafi go zrozumieć.Nie wiedział czemu,ale tak właśnie czuł.- Przyjechać do mnie,ale kiedy?Chyba nie teraz,Michał jest prawie jedenasta wieczór,padam ze zmęczenia i szczerze mówiąc nie mam nawet pojęcia jak mogłabym ci pomóc,my się przecież prawie nie znamy - teraz Paulina była jeszcze bardziej zaskoczona niż przed chwilą,znała Michała wyłącznie z opowiadań Izy,kilku spotkań i to dawno temu.
- Rozumiem twoje zaskoczenie,ale proszę cię zgódź się na tą rozmowę,to dla mnie bardzo ważne,muszę z kimś porozmawiać,a ty jesteś jedyną osobą,do której w tej sprawie mogę się zwrócić - nalegał Michał mając nadzieję,że przekona ją choć zdawał sobie sprawę,że jego życie tak naprawdę niewiele ją obchodzi i może mu śmiało odmówić.
- Cóż muszę przyznać,że udało ci się mnie zaintrygować,przyznam,że nie łatwo ci odmówić.Dobrze przyjedź skoro to naprawdę takie ważne,teraz pewnie i tak nie prędko zasnę - zgodziła się zrezygnowana i jednocześnie zaintrygowana co takiego może Michał od niej chcieć,szybko podała mu swój adres.
- Będę u ciebie za dziesięć minut,wielkie dzięki - ucieszył się z jej dezyzji Michał.
- spokojnie,nigdzie się nie wybieram,uważaj jak będziesz jechał bo nie chcę i ciebie odwiedzać w szpitalu - wiedziała jak jeździł Michał.kiedyś miała okazję przekonać się o tym na własnej skórze i sądziła,że niewiele się zmieniło w tej kwestii.
Skończyli na tym rozmowę,paulina szybko zebrała pościel i zaścieliła łóżko,wciągnęła na siebie pierwszy z brzegu podkoszulek i dżinsy,nie mogła przecież przyjąć go w nocnej koszuli.Włączała właśnie wodę na herbatę kiedy rozległ się cichy dzwonek,rodzice już spali więc szybko poszła otworzyć drzwi żeby Michał ich niepotrzebnie nie budził.Kiedy otworzyła stał w progu z miną zbitego psiaka i Paulina od razu zrozumiała,że to z czym do niej przychodzi to musi być coś naprawdę poważnego.Tyle,że nie była przekonana czy ma jeszcze siłę i ochotę na rozwiązywanie cudzych problemów,ostatnio zbyt wiele ich było.
Zaprosiła go do środka,wszedł powoli jakby jeszcze wahając się czy wybrał najlepsze rozwiązanie,przyglądał się z uwagą kobiecie,której nie znał,ale wiedział i czuł,że może jej zaufać.Kiedy weszli do jej pokoju Paulina zaproponowała mu herbatę uważając,że pora na kawę jest raczej zbyt późna,z pewnością nie zasnęłaby w ogóle gdyby jeszcze teraz wypiła kawę.
Przygotowując w kuchni herbatę zastanawiała się co też a chwilę usłyszy od Michała,pamiętała,że  był człowiekiem raczej zamkniętym w sobie,który rzadko przyznaje,że jest mu źle w życiu.Na pozór był bardzo towarzyski,wesoły i na luzie,lubił żartować,być duszę towarzystwa,bardzo otwarty i prostolinijny - tak paulina oceniła ich po ich pierwszym spotkaniu - wzbudził w niej wtedy ogromną sympatię.Bardzo zazdrościła Izę takiego przyjaciela,trudno było jej zrozumieć jak przyjaciółka mogła nie pokochać Michała,sama będąc na jej miejscu dawno wpadłaby po uszy.Ale tutaj właśnie była zasadnicza różnica między dziewczętami.Iza spokojnie kogoś poznawała,akceptowała lub znajomość zwyczajnie się kończyła.Paulina tak nie umiała,była zbyt spontaniczna,od razu szła za głosem serca,najpierw zakochiwała się w facecie,a dopiero później go poznawała przez co z pewnością więcej cierpiała niż przyjaciółka kiedy jej uczucia okazywały się zwykła pomyłką.Było jej żal Michała i chciała mu jakoś pomóc,ale wtedy trafiła na zdecydowany opór z jego strony,a kiedy poznała Roberta nie miała już głowy na zwalczanie tego oporu.A teraz Michał przychodzi do jej domu prawie w nocy i prosi o pomoc,miał przecież przyjaciół,żonę dlaczego do nich nie zwrócił się w tej sprawie?Może coś źle interpretowała?A może chodziło o jakąś poradę prawną,w końcu spotkali się w sądzie jak załatwiała sprawy dotyczące żony,tak wtedy powiedział,może dlatego zwrócił się do niej.
Zabrała tacę z herbatą,w szafce znalazła jeszcze jakieś kruche ciasteczka i poszła do pokoju gdzie zostawiła Michała,siedział na kanapie kiedy weszła i o czymś intensywnie myślał.
- Jest herbata,możemy teraz spokojnie pogadać o twoim problemie choć naprawdę nie bardzo rozumiem o co może tu chodzić,zaskoczyłeś mnie swoim telefonem i  ta wizyta - przyznała bez ogródek chcąc być z nim szczerą,usiadła koło niego krzyżując nogi.
- zdaję sobie z tego sprawę i sam nie wiem czy dobrze robię zwracając się do ciebie,ale dłużej sam sobie nie poradzę.Kiedy wczoraj spotkałem cię w sądzie,gdy powiedziałaś mi o Izie pomyślałem sobie,że może to jakaś szansa,że z tobą mógłbym szczerze porozmawiać.Myślę zresztą,że powinienem to zrobić już dawno,wtedy kilka lat temu wyciągnęłaś do mnie rękę chcąc mi pomóc,nie doceniłem tego,przepraszam - zauważył coś ze skruchą co do tej pory umykało jego uwadze,od wczoraj myslał o tym bezustannie.
- Michał nie ma za co przepraszać,to było dawno temu i chyba nie był to najlepszy moment na zawieranie przyjaźni.Zazdrościłam Izie,że ma takiego przyjaciela,to był egoizm z mojej strony,nie pomyślałam jak ty się wtedy czułeś,a później coś innego zajęło moja uwagę i zrezygnowałam z możliwości zawarcia takiej przyjaźni.Teraz jest zupełnie inaczej,jestem kimś zupełnie innym niż kilka lat temu,jeśli naprawdę mogę coś dla ciebie zrobić to powiedz,spróbuję ci pomóc,możesz mi wierzyć - zapewniła go szybko jakby chciała mu ułatwić rozpoczęcie tej rozmowy.
- Wierzysz w przyjaźń damsko-męską? - zapytał nagle Michał odbiegając od tematu,przyglądał się jej uważnie czekając co mu odpowie.
- To zależy od sytuacji,stawiasz trudne pytania - zauważyła paulina,ale jednocześnie poczuła,że nie jest nimi wcale zakłopotana,że czuje się przy Michale wyluzowana i chce być z nim szczera.- - Trudno mi jednoznacznie powiedzieć "tak" lub "nie",wiem tylko,że gdy obie strony są zaangażowane w związek uczuciowy z kimś innym taka przyjaźń jest możliwa.Można też kochać,oczywiście z wzajemnością przyjaciela i nim być jednocześnie,ale kiedy tylko jedna osoba kocha,a druga chce wyłącznie przyjaźni pojawia się problem i to dość poważny.Niestety nie można kochać za dwoje,to zbyt wykańcza i upokarza człowieka,cóż wiem to z własnego doświadczenia - otworzyła się przed nim bardziej niż sądziła,że potrafi.Michał miał w sobie coś tajemniczego co przyciągało ludzi ,otwierało przed nim ludzkie serca i dusze.
- Widzę,że ani trochę się nie pomyliłem wybierając cię na swojego spowiednika,czułem,że dobrze robię przychodząc tutaj - stwierdził nie wiadomo  czy żartem czy też całkiem serio,był poważny i opanowany. - Teraz myślę podobnie jak ty,ale kiedyś wydawało mi się,że potrafię kochać bardziej,że mogę kochać pomimo wszystko.
Michał zaczął mówić o Izie,o tym jak się spotkali,poznali,zaprzyjaźnili,o dniu kiedy odkrył,że kocha Izę,że chce z nią być bez względu na wszystko.Przez siedem lat ich znajomości bywało różnie,raz gorzej raz lepiej,ale głównie godził się na to wszystko ze strachu,że inaczej może ją stracić.Wierzył,że kiedyś i Iza coś do niego poczuje,coś więcej niż przyjacielską sympatię choć sama niejednokrotnie mówiła,że to jest niemożliwe.Michał przetrzymał wielu jej znajomych,adoratorów,a kiedy znikali z jej życia on wciąż był przy niej gotowy służyć swoim ramieniem i wsparciem.
Jednak kiedy Iza poznała Marka Michał zrozumiał,że tym razem to nie żarty,że tym razem będzie inaczej,wkrótce się o tym przekonał,przeliczył się i swoje możliwości przetrwania w jej życiu.Nie potrafił cieszyć się jej szczęściem u boku innego mężczyzny chociaż jako przyjaciel powinien,zrobił jedynie to na co wtedy go było stać - zwyczajnie zniknął z życia Izy.Próbował zagłuszyć swój ból,zal i swoja miłość,rzucił się w nurt życia towarzyskiego,poznawał nowe dziewczyny mając nadzieję,że w ten sposób uda mu się łatwiej zapomnieć.
Poznał Ankę,studiowała w Krakowie choć była z Warszawy,ale tam jej się nie powiodło więc próbowała szczęścia gdzie indziej.Michał założył akurat razem z kumplem prywatną firmę,interes szedł bardzo dobrze,kupił sobie nowy samochód,miał teraz czym kusić dziewczyny.A poza tym nie dało się ukryć,że był przystojny i miał w sobie to "coś" co przyciągało dziewczyny jak do miodu.Anka potrzebowała właśnie takiego faceta,a on chciał sobie udowodnić,ze może być szczęśliwy z inną chociaż zdawał sobie sprawę,że ani trochę jej nie kochał.Łączyła ich ogromna namiętność,a Anka kochała jeszcze jego pieniądze czego wtedy zdawał się nie zauważać,a może po prostu nie chciał tego widzieć.Nawet nie zorientował się kiedy zaszła w ciążę,nie cieszył się z tego,ale uważał,że powinien się z nią ożenić,że z czasem jakoś wszystko się ułoży.Wzięli więc ślub jak się później okazało na szczęście tylko cywilny.Kiedy kilka miesięcy później zobaczył swojego synka zakochał się w nim bez pamięci,w przeciwieństwie do żony,która stanowczo i dobitnie oświadczyła,że nie zamierza być niczyją niańką i życia sobie marnować.Zostawiła ich dwa tygodnie po urodzeniu Kamila i wróciła do Warszawy,Michał nie wiedział co ma robić,został sam z tym maleńkim człowieczkiem.na szczęście pomogła mu jego mama,bardzo kochała syna i cierpiała,że kolejny raz nie potrafił ułożyć sobie życia.Kamil rósł i chował się bardzo dobrze,Michał poświęcał mu każdą wolną chwilę,załatwił sądownie odebranie praw rodzicielskich Ance,a później się z nią rozwiódł,nie stawiała żadnych oporów zadowolona,ze pozbyła się niepotrzebnego "ciężaru".
Aż nagle kilka miesięcy temu Anka odezwała się niespodziewanie do niego oznajmiając mu,że założyła sprawę w sądzie o bezpodstawne odebranie jej dziecka.Mówiła,że kocha Kamila,że zawsze go kochała,a Michał zwyczajnie wyrzucił ją z domu i odebrał dziecko,opowiadała przy tym masę zmyślonych historii.Miedzy innymi o tym jakim złym ojcem był przez cały ten czas dla Kamila,posunęła się nawet do przyprowadzenia fałszywych świadków do sądu.Wczoraj była kolejna rozprawa,na której obcy mu facet,rzekomo przyjaciel rodziny,którego Michał pierwszy raz w życiu widziała oświadczył,że był świadkiem brutalnego traktowania Anki przez męża kiedy była w ciąży i zaraz po urodzeniu dziecka.Michał miał swojego adwokata,ale szczerze mówiąc nie był z niego zadowolony,mężczyzna nie umiał sobie poradzić z oskarżeniami byłej żony swojego klienta,a gołym okiem było widać,że to oszustka i chodzi tu o pieniądze,których z pewnością oczekiwała od Michała za wycofanie sprawy z sądu.Kamil miał zaledwie trzy latka i był zdany wyłącznie na swojego tatę,którego uwielbiał,dla sądu to było jednak za mało.Musieli przedstawić niezbite dowody na rzeczywisty brak zainteresowania dzieckiem przez matkę,a nie ojca,Michał był załamany,bał się,że zabiorą mu syna i nie będzie mógł go odzyskać.Wiedział,że Anka nie nadaje się na matkę chociaż tak doskonale grała w sądzie swoją rolę,chciała skrzywdzić Michała,odegrać się nie patrząc,że przy okazji krzywdzi dziecko.Ale prawdę znał tylko Michał i jego bliscy,musiał ją udowodnić w sądzie.
Paulina słuchała tego co mówił Michał z rosnącym przerażeniem,z początku cała historia wydawała się podobna do jej z Robertem,ale cała reszta była jakimś koszmarem.Ona dzięki zawiedzionej miłości zaszła bardzo daleko,po drodze wprawdzie mało nie zniszczyła najlepszej przyjaźni jaką znalazła w swoim życiu,ale i tak była na plusie.Miała doskonałą pozycję zawodową,spełniała się zawodowo ciesząc się szacunkiem i podziwem swoich kolegów,przyjaciół,rodziny.Michał wpadł w bagno,które było potwornie głębokie i muliste,życie płatało ludziom często zaskakujące i nieprzyjemne niespodzianki.Zdawała sobie sprawę jak bardzo Michał w tej chwili liczył na jej pomoc,nie mogłaby go zawieść i zostawić samego,gorączkowo myślała co powinna teraz zrobić.Zastanawiała się do kogo może zadzwonić,które drzwi powinna otworzyć,poczuła ogromną sympatię do tego mężczyzny,który bardzo potrzebował jej  wsparcia,odrobiny zrozumienia i przyjaźni.
Rozmawiali jeszcze dość długo,Paulina pytała o istotne w sprawie szczegóły,które mogły się okazać istotne dla kogoś kto poprowadzi tą sprawę bo zmiana obrońcy była bezdyskusyjna.opowiedział również mu o swojej ucieczce do warszawy,o rozczarowaniu Robertem i o tym,że teraz znów spotkali się w szpitalu gdzie leży Iza.
Dochodziła piąta rano kiedy Michał od niej wychodził,ale żadne z nich nie zwracało na to uwagi,może jeszcze w pełni nie zdawali sobie sprawy z tego,że właśnie tej nocy narodziła się ich przyjaźń - otwarta,szczera,prawdziwa damsko-męska przyjaźń.
- Musisz kiedyś poznać mojego synka,z pewnością się polubicie - powiedział Michał kiedy się żegnali w drzwiach jej mieszkania.
- Będzie mi niezmiernie miło i czuję,że już go lubię - Paulina uśmiechnęła się czując,że chłopiec zdążył sobie zaskarbić miejsce w jej sercu mimo,że go jeszcze nie widziała.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz