piątek, 2 marca 2012

Witam Wszystkich:)

Mamy piątkowy poranek, trochę szary i mokrawy (przynajmniej w Krakowie), ale przecież to piątek więc spójrzmy na świat przez różowe okulary, zaczyna się weekend, a do tego mamy marzec.Tylko patrzeć jak dokoła zrobi się zielono i wiosna zacznie zaglądać do naszych okien. Dzisiaj imieniny obchodzą Heleny, macie jakąś w swoim gronie? Koniecznie pamiętajcie żeby złożyć życzenia, ja już to zrobiłam. Moja Przyjaciółka ma dzisiaj swoje święto i życzenia już do Niej wysłałam, niestety jest na drugim końcu świata i osobiście nie mogę Jej uściskać, ale myślę o niej gorąco.
Aura za oknem odpowiednia by opowiedzieć Wam dzisiaj coś na temat tajemniczego miasta ze zdjęć na moim blogu - Cork cudowne miasto i Irlandii. Spędziłam tam kilka miesięcy i zakochałam się w tym mieście co mnie się nie zdarza bo to Kraków jest miastem, w którym mieszkam od urodzenia i chcę właśnie tutaj mieszkać. jednak na jakiś czas życie skierowało mnie do tego uroczego miasta, które roztacza nad człowiekiem swój czar i ujmuje za serce. Jest to drugie co do wielkości miasto w Irlandii, a jednocześnie liczy niespełna 300 tysięcy mieszkańców. Położone na wschodzie Irlandii,na wyspie, nad rzeką Lee. Daje komfort anonimowości  miasta, jednocześnie ludzie tutaj dobrze się znają i na każdym kroku witają się po imieniu dzieląc nowinkami z ostatnich wydarzeń. Masa tam małych, kolorowych uliczek, ludzie pozdrawiają nieznajomych serdecznie się do nich uśmiechając i chętnie pomagając w razie potrzeby. Niska zabudowa miasta i duże powierzchnie terenów zielonych dają wrażenie, że jesteśmy "bliżej nieba" i wszystko jest jakieś bardziej radosne i kolorowe niż w typowym, wielkomiejskim ścisku. Czas jakby płynął tam wolniej, jest czas na herbatkę, rozmowę o codziennych sprawach, a jednocześnie każdy ma swoje codzienne obowiązki. Irlandczycy, których poznałam byli bardzo mili i ciepli dla mnie, zawsze interesowali się moim samopoczuciem, oferowali swoja pomoc w różnych sytuacjach i do dziś, z niektórymi utrzymuję kontakt mimo, ze od mojego powrotu minęło już kilka lat. Pewnie zastanawiacie się czemu w takim razie jestem tutaj skoro tam było tak dobrze? No cóż było różnie i mimo, że pokochałam tamto miejsce i na zawsze zajęło ono cząstkę w moim sercu to mój dom i moi Bliscy są tutaj. Przeżyłam tam wiele cudownych, niezapomnianych chwil, to było ogromne doświadczenie w moim życiu i cieszę się, że mogłam tam być. Decyzja o powrocie nie należała do najważniejszych, ale z wielu względów tak zdecydowałam, wróciłam tutaj i znalazłam bardzo fajną pracę, z której jestem zadowolona. Gdybym została tam nie poznałabym ludzi, z którymi teraz pracuję, coś dobrego i ważnego gdzieś by umknęło, oczywiście nie wiadomo co czekałoby mnie w Cork? Myślę po prostu że w życiu jest czas na wszystko, był czas na Cork, wspaniałą, niezapomnianą przygodę, a teraz jest czas na Kraków. Tamte miesiące na zawsze pozostaną w mojej pamięci i sercu i mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję odwiedzić ukochane miejsca i spotkać ludzi, których darzę ogromną sympatią. Tak to już jest Kochani z sentymentalistkami...:)
To kilka fotek z tego uroczego miejsca.
Miłego weekendu:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz