czwartek, 8 marca 2012

Twórczość ukryta:)

Pewnie jesteście ciekawi skąd taki tytuł dzisiejszego posta? Chciałabym przedstawić Wam moją twórczość z dawnych lat kiedy to miałam sporo czasu i natchnienia:), może z perspektywy czasu to trochę dziwnie wyglądać ale tworzyła ją 20-latka, która miała na życie inne spojrzenie niż kobieta, którą teraz jestem.Choć szczerze mówiąc moje podejście do pewnych spraw, a w szczególności tematów poruszonych w tym opowiadaniu aż tak się nie zmieniło mimo upływu lat. Opowiadanie będzie ukazywać się w odcinkach, serdecznie zapraszam do lektury. jednocześnie chciałam podziękować Wszystkim moim Znajomym i Przyjaciołom, którzy do tej pory odwiedzili mojego bloga za wszystkie ciepłe słowa, opinie a przed wszystkim za wsparcie i wiarę we mnie, jesteście kochani, dziękuję.



Najtrudniejsze są powroty..., jest to fakt z pewnością niezaprzeczalny i ta książka doskonale go potwierdza.Nowy niesamowicie zabiegany i pogmatwany styl życia,ciągła walka o coraz to większe sukcesy zawodowe - to właśnie nasza dzisiejsza codzienność.Nie ma w niej miejsca i czasu na sentymentalizm,słabość czy łzy-ludzie nie lubią patrzeć na smutne twarze,nie chcą słuchać o cudzych problemach,ani tym bardziej ich rozwiązywać.Oczywiście wciąż mówimy ilu to mamy wspaniałych przyjaciół,jak bardzo jestesmy z nimi związani,ale tak naprawdę to tylko słowa,fakty są zupełnie inne.
Ta książka pokazuje zwyczajnych ludzi,których tysiące chodzą po ulicach naszych miast,jednak jej bohaterowie mimo swoich codziennych obowiązków mają czas na coś jeszcze,na coś bardzo ważnego co tak często nam umyka.Ścieżki ich życia niejednokrotnie się gmatwają,wciąż pojawiają się niespodziewane przeciwności losu,stawiając ich na kraju przepaści by mogli zrozumieć o co tak naprawdę toczy się ich walka.Czy zdążą na czas,czy uda im się odnaleźć to co jest w ich życiu najważniejsze,czy pokonają trudności i podołają wyzwaniom,które życie przed nimi stawia?Czy coś z tego brzmi znajomo?Pewnie tak-każdy z nas w końcu codziennie zmaga się z podobnymi sprawami,może tylko nie wszyscy mamy się odwagę do tego przyznać.
Czytając tą książkę możemy zobaczyć w niej swoje własne życie,utożsamić się z jej bohaterami,przeżywać ich problemy,odczuwać emocje,którymi książka jest naładowana.
Łatwo jest mówić o przyjaźni i miłości,ale wiele osób nie zdaje sobie sprawy co tak naprawdę znaczą te słowa,rzucane przez nas często bez zastanowienia,zająknięcia i żadnego pokrycia w czynach.Przyjaźń i miłość-kto z nas tak naprawdę wie co to znaczy?Wpojono w nas zasadę,że musimy sami radzić sobie w życiu,musimy być twardzi,przedsiębiorczy i nie bujać w obłokach,a poza tym nie mamy przecież czasu na sentymenty,czas wciąż nas goni.
A jak jest naprawdę?Czas rzeczywiście pędzi jak szalony,drogocenne chwile przepływają nam przez palce i nagle okazuje się,że jest już za późno by móc coś zrobić czy powiedzieć,że życie zdecydowało za nas i ten czas już minął nieodwracalnie.Dlaczego więc nic z tym nie zrobimy,czemu nie wyjdziemy do ludzi,którzy wyciągają do nas pomocną dłoń,dlaczego boimy się zaufać i otworzyc na swiat?
Czytając tą książkę możemy spróbować zrobić pierwszy krok podpatrując zmagania z życiem jakie toczą jej bohaterowie.tematyka bardzo dla nas realna,a sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie,wciąż pojawiają się nowe pytania,nowe wątpliwości,na które trzeba znaleźć niejednokrotnie nieproste rozwiązanie.Czy zdążą na czas,czy zdecydują właściwie i odważą się na coś co kiedyś wydawało się im całkowicie niemożliwe?A może to życie okaże się od nich sprytniejsze,może ich wyprzedzi i spłata niespodziewanego figla?
Zastanawiamy się często czy można liczyć na drugiego człowieka,czy mamy oddanych przyjaciół,ale czy zastanawialiśmy się również jacy my jesteśmy?Czy zawsze z chęcią i bezinteresownie pomagamy swoim bliskim,czy chcemy poświęcać im swój czas i uwagę?Ogromną sztuką jest przyznać się przed samym sobą,że jesteśmy winni,ze kogoś zawiedliśmy czy zraniliśmy,z reguły szukamy winnych gdzieś obok nas.A czy bohaterowie potrafią przyznać się do swoich błędów,a najważniejsze czy zdążą z tym na czas kiedy to czarne chmury zawisną nad ich spokojnym,ustabilizowanym jak im się wydawało życiem?
Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie kupić za żadne pieniądze,trzeba mieć szczęście odnaleźć je w swoim życiu,tak samo jak trzeba mieć odwagę by po nie sięgnąć.Co można dostać w zamian?Na to pytanie każdy z nas musi sam znaleźć odpowiedź,a i książka "Najtrudniejsze są powroty" może pomóc w znalezieniu tej odpowiedzi.
Zapraszam do lektury.

                                     "NAJTRUDNIEJSZE SA POWROTY"

Rozdział 1:

Robert...,no cóż...wiem,że tak trudno ci mnie zrozumieć,ale uwierz mi-ja naprawdę byłam szczęśliwa i czułam,że żyję.Iza zrozum-czułam,że tak naprawdę żyję.Tak wiem,nie pochwalałaś nigdy mojego postępowania,tego życia w nierealnym świecie marzeń.Ty żyłaś realnie,korzystałaś z tego co dawało życie ci dawało i byłaś szczęśliwa,a przynajmniej ludzie dookoła ciebie tak myśleli.
Dziś wiem,że było zupełnie inaczej,że oni wszyscy się mylili,że ja się myliłam-ja twoja przyjaciółka.Nie zauważałam tego co chciałaś mi powiedzieć,a może chciałaś żebym sama się tego domyśliła.Teraz wiem to wszystko co powinnam była wiedzieć wtedy,ale czy nie jest już za późno,przecież nie da się cofnąć czasu i odwrócić rzeczy,które już się stały...?Obie dobrze wiemy,że nie ma takiej możliwości,że życie toczy się dalej,a my musimy dostosować się do jego reguł-czy da nam więc jeszcze jedną szansę?Mój Boże mam nadzieję,że tak.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo tego pragnę...,dlaczego bezsilność i niemożliwość zrobienia czegokolwiek by zmienić to co się stało tak bardzo przybija człowieka?Tak wiele pytań nasuwa się do głowy w takiej chwili,tak trudno znaleźć na nie jakąkolwiek odpowiedź.Chciałabym żebyś otworzyła oczy,popatrzyła na mnie i z uśmiechem powiedziała:"No coś ty Paulina wszystko będzie dobrze,zobaczysz jutro przyjdzie lepszy dzień".Niestety tak nie jest.Leżysz zupełnie tak jakby cię tutaj nie było,podłączona do tej całej przerażającej aparatury,a ja nie wiem czy tak naprawdę jeszcze żyjesz.Tak żyjesz,miarowe pulsowanie aparatury mówią,że takk jest tylko jak ja mam w to uwierzyć widząc cię taką nieruchomą i bezbronną,zależną od tych wszystkich urządzeń?
"Jutro bedzie lepszy dzień...".Ileż to razy odkąd się poznałyśmy mówiłaś te słowa swojej zagubionej i załamanej przyjaciółce,ile razy ocierałaś łzy mówiąc"Nie martw się,jakoś sobie z tym poradzimy" i rzeczywiście tak było.A teraz kiedy siedzę tu przy tobie rzeczywistość mnie przerasta i jakoś z niczym nie mogę sobie poradzić-czy musiało do tego dojść?
Masz rację winię za to wszystko siebie bo przecież tak długo byłam ślepa i głucha,byłam cholerną egoistkę,która zadręczała cię wyłącznie swoimi problemami nie zastanawiając się,ze ty również możesz mieć własne,o wiele poważniejsze.
Dziś w nocy skończyłam czytać twój pamiętnik i wtedy zrozumiałam wszystko,dopiero tej nocy otworzyły mi się tak naprawdę oczy po 15-nastu latach.Straszne prawda?Znamy się od 15-nastu lat,a dziś wiem,że tak naprawdę nigdy się nie znałyśmy.To znaczy ty mnie owszem,ja ciebie zaledwie w małej cząsteczce tego co mogłam poznać gdybym się lepiej postarała,co miałam na wyciągnięcie ręki i głupio zmarnowałam...
Zaczęłam mówić o Robercie,nie to nie znów mój egoizm,zaczęłam ci o nim opowiadać bo uświadomiłam sobie,ze tak naprawdę to właśnie wtedy się zaczęło...,wtedy zaczęłyśmy się od siebie odsuwać choć wciąż byłyśmy blisko siebie.A może to nie wtedy się stało?Może było tak już znacznie wcześniej,może już kiedy wpakowałam się w ten idiotyczny związek z Jurkiem?Kurczę sama już nie wiem,żałuję,że nie mogę ciebie o to zapytać choć z pewnością bałabym się co mi odpowiesz,bałabym się usłyszeć jak daleko tak naprawdę sięga ta sytuacja.
Powinnam chyba jednak zacząć od początku,tak będzie najlepiej-może wtedy dojdę do tego punktu,w którym zboczyłam z drogi,do momentu kiedy zaczęłam wyłącznie brać nic w zamian nie dając.To taki duży rachunek sumienia i chyba nie będzie mi go łatwo zrobić,ciężko przyznać się do swoich błędów,ale kiedy to już zrobisz to czujesz jakby ogromny kamień spadł ci z serca.Szkoda,że zostawiłaś mi tylko te dwa ostatnie zeszyty,ale widać to właśnie co było w nich zawarte uznałaś za najważniejsze-cieszę się,że je dla mnie zostawiłaś...To chyba dobry znak skoro chciałaś żebym je przeczytała.Cieszę się,że Marek mi je przekazał,że może jednak nie jest za późno-tak bardzo chciałabym uratować naszą przyjaźń...Wiem to bardzo duże słowo i mogłaś uważać,że nazbyt często nim szargałam przez te wszystkie lata,ale wierz mi,że tak nie było.Wbrew temu co myślałaś o mnie i o moim zachowaniu zawsze uważałam,że przyjaźń to coś wspaniałego i wyjątkowego,podobnie jak prawdziwa miłość.W ciągu całego życia kilkakrotnie sparzyłam się na tak zwanych przyjaźniach i w pierwszym momencie powiedziałam sobie dość.Ktoś kiedyś powiedział:"Kto przestaje być przyjacielem nigdy nim nie był" i taka jest prawda.Nie wiem co złego było we wszystkich tamtych związkach,co złego robiłam,a może raczej czego nie robiłam,ale wcześniej czy później kończyły się.Niewiele po nich zostawało,kilka kolorowych zdjęć,parę przedmiotów,jakieś widokówki-tyle.Poza tym raczej niewiele,no może jeszcze ogromny żal i rozgoryczenie,że tak naprawdę nic nie jest realne,ze nawet ktoś tak bliski przed kim odsłaniasz swoje wszystkie sekrety okazuje się oszustem,zostawia cię.Sama zresztą tak kiedyś zrobiłam,ale nie szukałam usprawiedliwienia,wiem,że zawiodłam kogoś kto na mnie liczył-może po prostu wtedy jeszcze nie dorosłam do prawdziwej przyjaźni.Wiesz Iza to śmieszne,ale jeszcze długo potem wszystko co mi się nie udawało brałam jako karę za to,że kogoś kiedyś skrzywdziłam.Wiem,że to najbardziej absurdalna rzecz jaką mogłam sobie wymyślić,że to dziwactwo,ale taka już jestem.
Ty zresztą o tym wiesz najlepiej,wytrzymałaś z moimi dziwactwami przez tyle lat i za to bardzo cię podziwiam,samej czasami trudno mi z sobą dojść do ładu.Kiedy tak przebiegam myślami przez te wszystkie lata naszej znajomości to dochodzę do wniosku,ze twoja przyjaźń jest dla mnie najpiękniejszym prezentem jaki mogłam otrzymać od życia,nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.Tak,jest w niej coś pięknego i szczególnego-tyle let,wydarzeń,smutków i radości,odległość na dzieląca,a jednak ona wciąż trwa.Może bardzo popękana,nadwyrężona,wisząca na malutkich niteczkach,ale wciąż istnieje,chcemy o nią walczyć i to jest cudowne.
Znasz mnie i wiesz doskonale,że nigdy nie lubiłam Warszawy-była taka zimna,oschła i obca-moja romantyczna natura tęskniła wciąż za Krakowem,teraz nie cierpię Warszawy jeszcze bardziej.Gdyby nie ta niesamowita propozycja pracy,możliwość rozwinięcia swoich kwalifikacji nigdy nie zdecydowałabym się na wyjazd z Krakowa.Ile razy tu przyjeżdżam odczuwam tą tęsknotę i ból w sercu,a mimo to zawsze tam wracam choć tym razem będzie dużo trudniej.Do domu przyjeżdżałam zawsze z ogromną radością,cieszyłam się na te kilka czy kilkanaście dni kiedy mogłam być z ludźmi,których kocham,w miejscach najbardziej bliskich mojemu sercu.
W niedzielę przyjechałam tu z ogromnym strachem i obawą co mogę zastać.Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział mi Marek,twoi rodzice,w to co mówili lekarze,nie mogłam uwierzyć,że zdecydowałaś się na coś tak szalonego i pięknego jednocześnie,a na dodatek ja nic o tym nie wiedziałam,nie miałam pojęcia-ja twoja przyjaciółka.Kiedy przyszłam tu po raz pierwszy i popatrzyłam na ciebie uswiadomiłam sobie nad jak wielką przepaścią obie stoimy,tyle,że każda z nas po innej stronie.
Jestem dzisiaj okropnie chaotyczna,ale wierzę,że jeśli tylko mnie słyszysz to doskonale mnie rozumiesz,a ja nie mogę jakoś zebrać myśli,wciąż przypominam sobie jakieś poszczególne sytuacje i próbuję ja ułożyć w sensowną całość.
Na razie wiem na pewno ,że ogromnie cię podziwiam,jesteś wspaniałą przyjaciółką,żoną,a teraz i matką.Może trochę niedysponowaną,ale matką i kiedy wyzdrowiejesz-bo ty musisz wyzdrowieć Iza-twoja córeczka będzie bardzo dumna ze swojej mamy.Musisz wyzdrowieć-rozumiesz?Zbyt wiele osób cię kocha i potrzebuje żebyś mogła teraz odejść,to jeszcze nie twoja pora i dobrze o tym wiesz.Ogromnie się boję,chyba jeszcze nigdy się tak nie bałam,ale wierzę w ciebie bardzo mocno,wiem,że jeśli tylko zechcesz wyjdziesz z tego i twoje serce nie ma tu nic do gadania.mamy tyle spraw do obgadania,jesteś mi potrzebna,słyszysz...?Nie możesz mi tego zrobić,nie zrobisz tego nam wszystkim,nie teraz...,kocham cię jak siostrę,której nigdy nie miałam,proszę Iza obudź się...
Paulina płakała,nie umiała dłużej tłumić w sobie tego żalu i niesprawiedliwości jaką czuła od chwili gdy marek do niej zadzwonił.Nawet nie słyszała cichego skrzypnięcia drzwi,siedziała z głową opartą o łóżko przyjaciółki,drgnęła dopiero czując czyjąś rękę na swoim ramieniu.
- Paulina powinnaś iść do domu,już wieczór,za chwilę będzie obchód,no daj spokój,nie płacz już,tak nie można - Marek delikatnie podniósł ją ze stołka i przytulił do siebie.
- Kiedy ja już dłużej nie mogę,nie mam siły,ta bezradność jest okropna - wyszlochała do jego koszuli.
- Masz rację,ale to i tak niczego nie zmieni,jesteś zmęczona,odwiozę cię do domu,powinnaś się porządnie wyspać.Iza z pewnością nie chciałaby cię takiej oglądać,no już idziemy - powiedział stanowczo podejmując decyzję za nią,był mężczyzną i musiał być twardy chociaż i jemu serce pękało z bólu kiedy patrzył na swoją żonę.
- Nie wiem czy ona jeszcze będzie chciała mnie oglądać Marku,byłam tak głupia,jak mogłam tak zawieść i to właśnie ją,moją najlepszą przyjaciółkę - wyrzucała sobie wciąż swoje postępowanie wsparta na ramieniu Marka.
- Gadasz straszne głupstwa,naprawdę potrzebujesz snu,porozmawiamy jutro,zgoda? - popatrzył na nią uważnie.
- Skoro tak mówisz to chyba tak musi być - zgodziła się wycierając zapłakane oczy,czuła,że nie ma już siły na dyskusje.
Dalej szli już w milczeniu myśląc o Izie,którą zostawili za murami szpitala,nie mogąc pozbyć się tego lęku,że w każdej chwili może przyjść to najgorsze,a oni będą wtedy daleko stąd...
Paulina była rzeczywiście bardzo zmęczona i tej nocy po raz pierwszy od przyjazdu do Krakowa zasnęła gdy tylko znalazła się w łóżku,sen przyszedł jak zbawienie i aż do samego rana pozwolił jej zapomnieć o wszystkim...
                      cdn...


5 komentarzy:

  1. Ale super, nie mogę się doczekać następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki,cieszę się,już wkrótce kolejny odcinek,bądźcie czujni.Zapraszam:)

      Usuń
  2. Brawo Madziu. Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomniałaś mi czasy liceum.... ale fajnie :) K.N.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to były piękne i beztroskie czasy,ale ile się działo w naszej szkółce,prawda?Cieszę się,że obudziłam miłe wspomnienia.Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń