piątek, 23 listopada 2012

Wieczorne pisanko...

Dobry wieczór Moi Mili :)

Szczerze mówiąc jestem bardzo zmęczona i choć może pora nie tak późna to oczy mi się same kleją:). To chyba skutki mijającego tygodnia, codzienne bardzo wczesne wstawanie i kilka trudnych spraw, nie absolutnie nie narzekam zwyczajnie przyznaję, że jestem zmęczona. Postanowiłam jednak dzisiaj napisać posta bo weekend będzie u mnie dość intensywny i generalnie jutro muszę zrobić to za zwyczaj rozkładam na dwa dni. Niedziela szykuje mi się wyjazdowa, cały dzień będę poza domem, a przecież wiadomo, że taki pracoholik jak ja ma masę rzeczy do zrobienia:). Do tego musowo coś dla brzucha - łasucha:), mam nadzieję, ze uda mi się zrobić małą przyjemność kiedy przywiozę ze sobą coś słodkiego własnej roboty.
Zaplanowałam sobie sernik na zimno, przepis dostałam od koleżanki po tym jak kiedyś mnie nim poczęstowała i muszę przyznać, że się lekko "rozpłynęłam". Robiłam go już raz, problem w tym, że przepis pochodzi od osoby trzeciej i był trochę nieścisły przez co mnie takie cudo już nie wyszło:(. No, ale naniosłam poprawki i mam nadzieję, że tym razem wtopy nie będzie a Wszyscy się nim zachwycą. Chcielibyście może  przepis? Czemu nie może akurat przyjdzie komuś ochota, jest dość prosty i z pewnością nie tak pracochłonny jak ciasta, które ostatnio piekę:)

SERNIK NA ZIMNO:

Spód:

Dowolnie gotowy spód biszkoptowy lub biszkopty, oczywiście jeśli ktoś ma ochotę to można samemu upiec biszkopt według klasycznego przepisu.

Masa:
1/2 kg sera sernikowego ( bez problemu kupicie w większych sklepach, polecam tu TESCO mają tam właśnie takie małe opakowania )
kostka masła
2 żółtka
1 całe jajko
1/2 szklanki cukru ( lepszy cukier puder bo łatwiej się utrze)
1 szklanka mleka
2 czubate łyżki żelatyny
+
dowolne owoce w puszce
galaretka

Przygotowanie masy:
Cukier + 2 żółtka + 1 jajko ubijamy mikserem na puszystą masę, dodajemy do miękkiego masła i miksujemy nadal mikserem; w czasie miksowania dodajemy po łyżce sera.
Ze szklanki zimnego mleka odlać 1/3 i rozpuścić w nim żelatynę, resztę mleka zagotować i zalać nim wcześniej rozpuszczoną żelatynę, całość wymieszać i dobrze ostudzić. Do wcześniej przygotowanej masy serowej powoli wlać żelatynę i ubijać na małych obrotach. Spód tortownicy wyłożyć biszkoptem lub biszkoptami w zależności od opcji, nasączyć na przykład sokiem spod owoców albo alkoholem, na to wylać masę serową i wstawić do lodówki. Jak masa zastygnie ułożyć na niej pokrojone owoce i odwróconą łyżką wylać galaretkę ( rozrobioną w mniejszej ilości wody niż w przepisie na opakowaniu żeby łatwiej zastygła ). Wstawić do lodówki aż całkowicie stężeje.
 SMACZNEGO! :)

Mam nadzieję, że mój będzie równie piękny no i smaczny, zobaczymy co powiedzą w niedzielę Chłopaki?:)

Jeśli chodzi o głębsze sprawy to dzisiaj raczej odpuszczę, zarówno Wam jak i sobie choć pomysły już chodzą mi po głowie, ale do tego potrzeba bardziej "świeżego" umysłu, umówmy się, że przez weekend pozostaniemy przy lżejszych i przyjemniejszych sprawach. Jedno czego jestem pewna po tego tygodniowych   przemyśleniach i rozważaniach ( a wierzcie mi było nad czym podumać ) to to, że nie można rezygnować, poddawać się przy małych przeszkodach. Trzeba wiedzieć gdzie jest nasz cel i czego tak naprawdę chcemy, czasami wiatr w oczy dmucha, ale nie pozwólmy umrzeć naszym marzeniom bo to one są/ najpiękniejsze.... Powodują, że świat staje się lepszy, piękniejszy i żyje się łatwiej, róbmy więc co w naszej mocy bo mogły się spełnić żebyśmy kiedyś nie żałowali, że odpuściliśmy zbyt łatwo, to boli najbardziej, wierzcie mi na słowo.
Miłego weekendu Kochani i dobrej nocy.
Pozdrawiam :)

P.S. No i całkiem nieźle wychodzą mi te porady, tylko dlaczego muszę stale kogoś pocieszać? A może czasami i mnie ktoś pogłaszcze po głowie, to zawsze się przydaje, nawet jeśli człowiek jest silniejszy od tego co mógłby pogłaskać :).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz