środa, 7 listopada 2012

Wewnętrzna radość

Witajcie!

Zastanawiałam się o czym dzisiaj napisać, co mogłoby Was zaciekawić, dać do myślenia, oczywiście takiego pozytywnego. Koleżanka zapytała mnie czemu się tak uśmiecham, dlaczego jestem radosna skoro nic się akurat nie wydarzyło. A ja po prostu uśmiechałam się z "mojego wnętrza" - bez jednego konkretnego powodu, dlaczego? Bo coraz częściej przekonuję się, że właśnie takie pogodne i pozytywne nastawienie do świata i spraw daje nam energię i chęć do działania, daje nam możliwość spojrzenia z dystansem na te przykre sprawy, które oczywiście też się przydarzają. Ale czy nie lepiej cieszyć się drobnostkami, miłymi chwilami, niespodziankami, ciepłymi słowami i na nich budować naszą wewnętrzną radość? To oczywiście duża sztuka, ale wszystko zależy od nas samych, od naszego nastawienia do otaczającego nas świata. Po co otaczać się ludźmi marudzącymi, narzekającymi, wiecznie niezadowolonymi? - oni nas tylko będę blokować, "zabierać" powietrze, stopować naszą chęć do działania, wiarę, że nam się uda, że będzie dobrze. Trudne dni, problemy na naszej codziennej drodze to wszystko jest nieuniknione i będzie nam się przydarzać, ale jeśli będziemy wyciągać z tego wnioski to każde takie potknięcie będzie nas tylko wzmacniać i przybliżać nas do tego co akurat zamierzamy osiągnąć. Po co zamartwiać się sprawami, na które nie mamy wpływu albo wcale mogą się nie wydarzyć, szkoda  na to tracić czasu, życie jest zbyt krótkie by na to je tracić. Lepiej cieszyć się, że właśnie świeci słońce, że dostaliśmy ciepłego smsa, że ktoś bliski do nas się uśmiechnął. Wczoraj usłyszałam bardzo cenny dla mnie komplement, który sprawił mi ogromną przyjemność i cały czas się nim "sycę", tym bardziej, że zdanie tego kto go powiedział jest dla mnie ważne. No i widzicie naprawdę niewiele trzeba by spojrzeć na świat radosnym okiem, a wtedy wiele rzeczy, które wydawały się niemożliwe do zrobienia okazuje się proste i szybko się z nimi uporamy. Jesienna pora, wczesne, ciemne wieczory sprzyjają smutkom i depresjom - nie czuję na szczęście tych klimatów. Dzisiaj rano podziwiałam cudowny wschód słońca nad Krakowem. Weszłam do kuchni nie do końca jeszcze rozbudzona i zobaczyłam bajkowe różowo, niebiesko, fioletowe niebo - od razu pomyślałam pozytywnie o wstającym dniu. Polecam pozytywne myślenie, znalezienie sobie takiego "źródełka radości", do tego aromatyczna kawa lub herbata, dobra książka, rozmowa z przyjaciółką, aromatyczne zapachy z kuchni - co kto woli, decyzję pozostawiam każdemu indywidualnie. Podsumowując - bądźmy radośni, obdzielajmy tą radością nasze otoczenie, a jesienne smutki z pewnością nie będą nam już straszne. Cieplutkiego i pogodnego wieczoru Wam życzę Kochani.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz