piątek, 25 kwietnia 2014

W stronę celu

Dobry wieczór, po dość intensywnym tygodniu postanowiłam zrelaksować się nieco przy wieczornym pisaniu. Troszkę z moją systematycznością jestem w tyle, ale wciąż gdzieś "pędzę", nie mam czasu tylko dla siebie, a nie chcę też pisać po łebkach czy na odwal jak to mawiają. Wolę zebrać wszystko w całość i stworzyć coś bardziej treściwego ;).
To był naprawdę intensywny tydzień, mimo, że krótszy, ale za to treściwszy, przynajmniej jak dla mnie. Święta wprowadziły trochę lenistwa, luzu i stanowczo zbyt wiele jak dla mnie wszystkich smakołyków. Teraz trzeba za to pokutować... No, ale też fakt, że odrobina odpoczynku była mi potrzebna, troszkę oddechu musiałam złapać. Teraz wróciłam do codziennych zajęć i skupiam się na celach, które sobie postawiłam. Wiosna za oknem ładuje akumulatory i nastraja pozytywnie do działania, słońce świeci co raz wyżej i cieplej, najlepszy moment by otworzyć się na świat. W tym tygodniu przyszło mi do głowy sporo nowych,fajnych pomysłów, chyba dostałam "biznesowego natchnienia", że tak to określę. Teraz pozostaje wprowadzenie ich w życie i ja nie zamierzam odpuszczać. Boję się tylko czy dni w kalendarzu mi wystarczy bo do zrobienia jest sporo, ale to właśnie jest to co mnie kręci najbardziej, wyzwania. Wierzę, że efekty z czasem się pojawią bo nie morze być inaczej. Wytrwałość to jest bardzo ważne, nie odpuszczać, nie poddawać się kiedy po drodze pojawiają się przeszkody. One są właśnie po to by nas bardziej motywować, by cel, który nam się uda w końcu osiągnąć smakował wybornie. Więc cóż nie pozostaje mi nic innego jak teraz wytrwale i mozolnie, kroczek za kroczkiem robić to co sobie zaplanowałam. Wy też macie takie swoje cele? Jeśli jeszcze nie to ich poszukajcie bo warto, naprawdę warto mieć coś do czego się dąży a później tego dotknąć i poczuć...
No a rowerek chyba postanowił zrobić mi kolejnego psikusa, nie chce pomóc mi wrócić do formy utraconej przez zimę :(. Zaczęły pękać pedały, ale oczywiście ja się nie daję..., jakoś sobie je połatałam, a kolega obiecał przynieść swoje stare. No to co będzie kolejne? Kierownica? Nie ma możliwości by to sprzęt mnie pokonał, ja będę górą!
No, a na razie relaks, czas z moim Słoneczkiem, które tylko patrzy jak się ułożyć by pani mogła głaskać i tulić. Cały tydzień samotny choć w weekend pragnie więcej uwagi :).
Udanego i pięknego weekendu Kochani, aura nie będzie nas raczej rozpieszczać, ale przecież to od nas zależy czy zobaczymy promyki słońca.
P.S. Nawet w największej wytrwałości i mojej obojętności pewien tajemniczy uśmiech potrafi zdziałać cuda i słońce gdzieś wewnątrz zaświeci. Ale ja już i tak wiem co dla mnie najlepsze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz