niedziela, 6 kwietnia 2014

Sumienność i zasady

Witajcie :)
Niedzielne, wiosenne popołudnie, leniuchujecie? Hm pewnie w większości tak choć przyznam, że ja sama też łapie trochę oddechu przed kolejnym tygodniem. Mam nadzieję, że będzie intensywny i uda nam zrealizować kolejne, zamierzone cele. Krok za kroczkiem systematycznie do przodu. Zresztą ja nigdy tak do końca nie leniuchuję, gdzieś tam z tyłu głowy analizuję różne pomysły i projekty, czasami zupełnie niespodziewanie przychodzi olśnienie. Nawet dziś wpadło mi coś do głowy i zobaczę czy uda mi się to wdrożyć w życie;).
Udało mi się nareszcie uruchomić mój rowerek stacjonarny, dzięki życzliwości i przed wszystkim pomysłowości moich kolegów mam nowe siodełko! Właśnie w tym tkwił cały problem, to oryginalne było masakrycznie niewygodne, a dokupić nowe do roweru stacjonarnego to dopiero wyzwanie. Teraz jest super, dopiero kilka treningów za mną więc efekty są mało widoczne, ale wierzę, że systematyczność (bez przesady) da rezultaty, o które mi chodzi. Potrzebowałam bardzo już tych treningów. Przez zimę i różne smakołyki zapuścił się człowiek nieco :(, źle się z tym czuję. No, a poza tym jak już kiedyś wspominałam to doskonały sposób na rozładowanie emocji, które się w nas gromadzą, co doskonale wpływa na nasze samopoczucie.
No dobrze jak wiecie poruszam tu różne tematy, które mnie dotykają na co dzień, które nie są mi obojętne. Dzielę się z Wami moimi emocjami i przemyśleniami, niczego nie koloryzuję, nie przedstawiam w lepszym świetle bo tak pasuje. Zresztą moi wierni czytelnicy doskonale o tym wiedzą.
Od jakiegoś czasu patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość z pewnego rodzaju obawą, ba nawet z przerażeniem i powątpiewaniem. Nie rozumiem tego co się dzieje, jak lekko i bez najmniejszych skrupułów ludzie traktują swoje obowiązki, życie czy innych ludzi. Dobrze wiecie, że jestem optymistką patrzącą w przyszłość dość pozytywnie, widzącą słońce nawet w pochmurny dzień:). Jednak to jak mało ludzie przestrzegają na co dzień zasad podstawowego savoir vivru, jak bardzo lekceważą drugiego człowieka, przerażą mnie to wszystko. Dokąd zmierza nasza kultura jeśli rządzi cwaniactwo, wulgaryzm i olewanie wszystkiego? Nie mówię tu bynajmniej o naszej młodzieży, którą codziennie spotykam i obserwuję na naszych ulicach czy w komunikacji miejskiej. Przecież to od nas, ludzi dojrzałych, doświadczonych zależy to jaka będzie ta młodzież, to co im przekażemy, zasady, które będziemy im wpajać kiedy uczą się świata będzie miało wpływ na to jacy będą w przyszłości. No, ale jeśli my nie przestrzegamy zasad, które nam wpojono gdy byliśmy dziećmi to czego nauczymy innych? No właśnie... Owszem jestem wymagająca, może nawet ktoś powie czepliwa, ale również wobec siebie. Nie znoszę partactwa, roboty po łebkach, braku sumienności. No właśnie nie tak dawno w rozmowie z koleżanką powiedziałam o kimś, że jest sumienny, a to dla mnie niesamowicie ważne. Koleżanka z westchnieniem powiedziała, że tak rzadko słowo "sumienność" ma teraz dla kogoś znaczenie.Miała niestety rację. Sumienność inaczej rzetelność, dokładność - to rzeczywiście spore wyzwanie jeśli spojrzeć na nasze otoczenie. Ktoś umawia się na spotkanie biznesowe - nie przychodzi, nie dzwoni nawet z najmniejszym usprawiedliwieniem. Lekceważy nas, nasz czas, piękna wizytówka firmy, którą reprezentuje, idealne pierwsze wrażenie. Inny spóźnia się sporo i kiedy delikatnie to zauważamy mówi coś o korkach i tym podobnych okolicznościach. Pomięte ubranie, tłuste, potargane włosy, brudne paznokcie, nawet nie chcę wspominać o "zapachu" brudu i potu... O tym, że w pewnych miejscach i okolicznościach trzymamy buzię na kłódkę, nie tworzymy niepotrzebnych plotek, szanujemy czyjś smutek, ból, czyjeś uczucia. To wszystko jest takie proste, tak oczywiste, mnie zostało wpojone kiedy byłam dzieckiem i nie rozumiem czemu tak wiele osób nie przywiązuje do tego wagi. Nie usprawiedliwiam nikogo bo uważam, że właśnie takie usprawiedliwianie i przymykanie oczu daje przyzwolenie by te zasady brzydko mówiąc olewać. Tak niewiele trzeba by żyło się nam lepiej, przyjemniej, kulturalniej - czy nie łatwiejsze byłoby wtedy wszystko? Do tego nie potrzeba pieniędzy, znajomości czy nie wiadomo czego jeszcze. Wystarczy zwykła kultura osobista, troszkę samokrytyki i realne spojrzenie na sytuację. Może jeszcze trochę uśmiechu, dobrych chęci, odrobinę wytrwałości, skrupulatności i kilka prostych słów jak "proszę", "dziękuję", "przepraszam". Słów, które potrafią otworzyć tak wiele drzwi. No to tyle na dzisiaj ode mnie Kochani, wierzę, że dałam Wam niezły temat do przemyśleń, ale myślę, że warto... Pomyślcie i oceńcie sami jeśli chcecie czuć się dobrze, bezpiecznie i przyjemnie w otaczającym nas świecie...
Miłego popołudnia...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz