niedziela, 2 marca 2014

Pustka...

Nie sądziłam, że tak się rozpocznie marzec, czekałam na niego, na pierwsze zwiastuny mojej ukochanej pory roku wiosny. Wiosny kiedy budzi się nowe życie, nowe nadzieje, plany pomysły, kiedy się rodzi nowe. Rodzi a nie wisi na włosku, nad przepaścią i szansa na zmianę jest tak niewielka. serce pęka mi z bólu kiedy o tym myślę... Przecież już tak wiele przeszłam, tak wiele widziałam i zrozumiałam. Wiem jak bardzo kruche jest nasze życie, jak momentalnie może zgasnąć jego iskierka, wiem o tym tak dobrze, a jednak znów tego nie rozumiem. Nie mogę uwierzyć, nie mogę przyjąć do wiadomości. Nie umiem Wam dziś napisać nic pozytywnego, ja taka optymistka, pełna radości i energii życiowej jestem przepełniona smutkiem. Wierzę w Waszą wyrozumiałość, mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Nie chcę pisać o tym co się dzieje, nie mogę. To zbyt smutne, bolesne, osobiste, przepraszam... Wciąż mam nadzieję, ona umiera ostatnia, bardzo staram się pozytywnie myśleć i wierzyć, że jeszcze wszystko się zmieni, że zła karta się odwróci. Nadzieja umiera ostatnia... Z drugiej strony jestem realistką, umiem dodać dwa do dwóch i wiem co w każdej chwili może się stać...
Wczoraj pół  dnia z pewnych nowych, rodzinnych względów przemeblowywałam mieszkanie co w bloku nie jest łatwe, kto mieszka ten wie o czym mówię. Zmęczona, ale przynajmniej miałam zajęcie. Gotuję, sprzątam, piszę, układam włosy, maluję paznokcie - wszystko tak jak zawsze. Byle czymś choć na chwilę zająć głowę, oderwać myśli. Tak jak zawsze jak to brzmi, przecież nic już nie będzie jak zawsze, wszystko zmieniło się w kilka sekund... Tyle rzeczy było do zrobienia, tyle planów, tyle marzeń na tą nadchodzącą wiosnę, nic z tego się już nie wydarzy... Czasu cofnąć nie można..., pozostaje setki pytań "dlaczego?", na które odpowiedzi nigdy nie usłyszę...
Spokojnej niedzieli Wam życzę, ja marzę żeby już było jutro i można by rzucić się w wir mojej ukochanej pracy, w wir codziennych obowiązków.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz