czwartek, 24 stycznia 2013

Twórczośc ukryta cd.

Dzień dobry Kochani,
Dzisiaj taki dzień na zapomniane  sprawy :). Przyjaciółka zapytała mnie ostatnio gdzie są jakieś nowe cytaty? Upss..., no zaniedbałam tą zakładkę, biję się w piersi, dlatego dzisiaj szybciutko coś wrzuciłam, będę starać się tam częściej zaglądać, obiecuję. A pro po zapomnianych spraw to wracam do publikacji mojej powieści bo przecież jeszcze kilka rozdziałów zostało i jeśli ktoś zaczął ją czytać to jest ciekawy jak sprawy potoczyły się dalej, prawda? Więc dzisiaj kolejny rozdział, mocno się mobilizuję i obiecuję w miarę szybko zaprezentować resztę, to przepisywanie zabiera stanowczo za dużo czasu, przy okazji robię różne poprawki  i aktualizacje ;).
No a generalnie to dzień jest taki słodziutki, tak gdzieś na sercu, kto wie ten rozumie o co chodzi. No to na zimowe popołudniu lub wieczór jak kto woli macie świeżutką lekturę, dzisiejszy odcinek akurat w zimowym, świątecznym klimacie. Pozdrawiam bardzo ciepło.

"NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 14: 

Śnieg sypał od samego rana i kiedy wszyscy siadali przy wigilijnych stołach na zewnątrz było już biało i mroźno, a śnieg skrzypiał pod butami.
Iza z Markiem spędzali w tym roku Wigilię u jej rodziców, była Monika z mężem i synkiem, Sławek najmłodszy brat Izy ze swoją narzeczoną, było serdecznie, ciepło i rodzinnie. Tak właśnie jak być powinno w ten szczególny, magiczny wieczór.
Po wspaniałej kolacji przygotowanej przez mamę Izy wszyscy przenieśli się w pobliże choinki, pod którą na każdego czekały już świąteczne prezenty. Oczywiście najwięcej cieszyły się z nich dzieci, które zresztą zostały najhojniej obdarowane przez Aniołka nie wyłączając małej Patrycji. Ale i dorośli nie czuli się bynajmniej rozczarowani bo każdy znalazł w kolorowej paczce coś dla siebie.
W końcu wszyscy zaczęli powoli się zbierać, trzeba było położyć dzieci spać, tak właściwie to Patrycja na przykład już spała, a poza tym jutro dziewczęta miały zaplanowane wizyty w domach swoich mężów.
Iza uwielbiała Boże Narodzenie, to były dla niej jedyne Święta, które miały w sobie tyle uroku, miłości, przebaczenia, po prostu były piękne i zawsze się na nie cieszyła.
Po powrocie do domu wykapała córeczkę, nakarmiła ją i położyła do łóżeczka śpiewając na dobranoc jedną ze świątecznych kolęd, dziewczynka usnęła momentalnie. Marek oglądał telewizję w drugim pokoju, Iza poszła do kuchni i usiadła przy telefonie, chciała zadzwonić do Pauliny, która dzisiejszy wieczór spędzała z rodzicami.
- Jak wypadła świąteczna kolacja? - spytała słysząc ciepły głos przyjaciółki.
- Było bardzo miło, rodzice zarzucili mnie mnóstwem prezentów, jakbym była małą dziewczynką, ale ja też sporo dla nich przygotowałam. Teraz siedzimy przed telewizorem, A co u was? - było słychać, że jest szczęśliwa mogąc spędzić dzisiejszy wieczór z bliskimi.
- U nas też w porządku, ciepło i wesoło, niedawno wróciliśmy, Patrycja śpi i ja chyba też się położę. Jedziemy na śniadanie do teściów, muszę wcześnie wstać żeby wszystkich wyprawić - przygotowanie do wyjścia rodziny na cały dzień zabierało jej trochę czasu.
- Szczęściara, że nadal będziesz świętować, ja jadę z Robertem do Warszawy, mam nadzieję, że my też będziemy się tam dobrze bawić - Paulina nie była do końca przekonana czy dobrze zrobiła prosząc Roberta żeby poszedł z nią na wesele Ryśka i Joanny, nie chciała jednak iść sama.
- Z pewnością tak będzie, nie martw się na zapas, w końcu to wesele więc cieszcie się razem z innymi, Robert jest w porządku, nie sądzę żeby mógł cię zawieść w takiej sytuacji - Iza wiedziała co zaszło między nimi po chrzcinach Patrycji, jak i to, że postanowili zostać tylko przyjaciółmi. Może czuła lekkie rozczarowanie, ale najważniejsze było, że Paulina czuła się z tym szczęśliwa. Iza bardzo polubiła Roberta więc wszystko układało się jak najlepiej.
- Masz rację niepotrzebnie się martwię, w końcu tak rzadko mam czas żeby gdzieś się wyrwać - szczerze się cieszyła, że idzie na to wesele. - Zadzwonię do ciebie jak wrócimy i opowiem ci jak było. Teraz muszę już kończyć, mam jeszcze spakować rzeczy bo jutro nie będzie czasu, a jeszcze dzisiaj idziemy z Michałem na Pasterkę.
- Z Michałem? - wyraźnie było słychać, że Iza jest tym zaskoczona.
- Czy to coś złego? Co roku chodzę sama, Michał zapytał czy nie miałabym ochoty w tym roku pójść razem z nim więc dlaczego miałam się nie zgodzić? Miło będzie zobaczyć się w Wigilię i złożyć sobie świąteczne życzenia po Pasterce, nie tak przez telefon, chyba nie ma w tym nic złego czy niestosownego? - ona nie sądziła, że robi coś nie tak i zdziwiła się nieco reakcją przyjaciółki.
- Ależ ja tego absolutnie nie neguję Paulinko, zwyczajnie zaskoczyłaś mnie i tyle, życzę wam udanej Pasterki i pamiętaj o Sylwestrze - przypomniała jej jeszcze.
- Pamiętam, zadzwonię z Warszawy to się jeszcze umówimy, pozdrów Marka i trzymaj się cieplutko, uważaj na siebie - powtarzała jej to teraz stale martwiąc się stanem zdrowia przyjaciółki mimo, że Iza czuła się bardzo dobrze.
- Dzięki, ty też uważaj jak jutro pojedziecie, na razie - cieszyło ją, że Paulina znów jest sobą i ma czas dla innych. Nie tylko ta praca i niepotrzebne zamartwianie się, znów była w cywilizowanym świecie gdzie istniała męska populacja.
- Pa - powiedziała jeszcze paulina i rozłączyła się.
Paulina siedziała jeszcze chwilę w fotelu po czym wstała i poszła do swojego pokoju spakować rzeczy, które jutro ze sobą zabierała do Warszawy. Ona tak jak i Iza kochała Boże Narodzenie i zawsze z ogromną niecierpliwością na nie czekała, miało w sobie tyle ciepła i tajemniczego, magicznego uroku. Uwielbiała radosną atmosferę w domu, zapach świątecznych przysmaków, mrugające na choince światełka i leżące pod nią prezenty od serca. Śpiew kolęd, wzajemne przebaczanie małych błędów i zapomnienie o codziennych smutkach, przez te kilka dni życie stawało się jakby piękniejsze.
Była 23, za piętnaście minut miał przyjść Michał i zabrać ją na Pasterkę, wprawdzie jutro będzie niewyspana, ale nie chciała rezygnować z tej mszy, która od dziecka nierozerwalnie kojarzyła się jej z Wigilią. Było jej miło, że dzisiaj pójdzie na nią z Michałem.

Pasterka była przepiękna, kościół po brzegi wypełnili ludzie, dla których dzisiejsza msza miała szczególne znaczenie, była symbolem narodzin Jezusa, nadzieją na coś nowego, lepszego i piękniejszego.
Paulina stała z Michałem z tyłu kościoła, była uśmiechnięta i mimo dość później pory wcale nie śpiąca, była przepełniona cudownym klimatem Świąt. Michał patrzył na jej radość z pewnym dystansem, on nie przywiązywał nigdy tak dużej wagi do Świąt, w pewnym sensie wiązały się one dla niego z przeszłością, akurat wtedy stracił nieodwracalnie Izę. W tej chwili gdy znów ze sobą rozmawiali i jakoś im się układało nie czuł już takiego żalu, który był najsilniejszy w momencie gdy uświadomił sobie, że wpakował się w małżeństwo z Anką żeby właśnie zapomnieć o Izie.
Po mszy wracali do domu powoli, powietrze było mroźne, a pod butami skrzypiał świeży śnieg, Paulina miała w sobie tyle ciepła i radości, że Michał nie mógł nie cieszyć się razem z nią.
Miał dla niej świąteczną niespodziankę - dwa dni temu dostał papiery z sądu, które potwierdzały wcześniejszą decyzję o odebraniu praw rodzicielskich Ance. Sprawa była więc zakończona, a jedynym prawnym opiekunem Kamila był Michał. Powiedział jej o tym kiedy stali pod bramą kamienicy, w której mieszkała Paulina i ciężko jakoś było im się pożegnać, ucieszyła się bardzo i mocno go wycałowała. Była taka spontaniczna i szczęśliwa, policzki miała różowe od mrozu i pachniała jakimiś bardzo subtelnymi, ale równocześnie pięknymi perfumami, spodobał mu się ten zapach. W tej chwili w niczym nie przypominała tej chłodnej i oficjalnej pani prokurator, którą na co dzień była w sądzie.
W końcu Paulina uznała, że zrobiło się naprawdę późno i musi już iść na górę, chciała choć trochę się przespać jeśli jutro miała się dobrze bawić. Śmiała się mówiąc, że jeśli tego nie zrobi będzie całe wesele spała na stołku, a Robert będzie musiał poszukać sobie innej partnerki do zabawy. Od chrzcin Patrycji nie miała okazji do spokojnej rozmowy z Michałem na temat Roberta, nie wspomniała mu również, że zaprosiła go na ślub swoich znajomych. Zauważyła zaskoczenie z jakim Michał na nią spojrzał, przez moment nawet wydawało się jej, że widzi w tym spojrzeniu żal czy jakiś dziwny smutek, ale to była tylko chwila.
Owszem Michał był zaskoczony tym co usłyszał, nie sądził, że ich stosunki ulegną takiej radykalnej zmianie, ale szybko zapanował nad swoimi odczuciami, nie chciał żeby paulina je zauważyła. Sam zresztą kiedyś powiedział jej, że w sytuacji w jakiej się znalazła po ponownym spotkaniu Roberta będzie musiała się przekonać o swoich uczuciach do niego. O tym czy nadal może chce z nim być bo inaczej nigdy nie będzie szczęśliwa. Dzisiaj życzył jej żeby wspaniale się bawiła na weselu i odpoczęła przez resztę Świąt. Mieli się zobaczyć w Sylwestra u Izy. Michał zastanawiał się teraz czy w takiej sytuacji przyjdzie sama czy z Robertem bo z jej słów wywnioskował, że zdecydowała się jednak być z tym gościem. Nie wiedział dlaczego, ale kolejny raz od pewnego czasu zauważył, że wcale go to nie ucieszyło, było mu głupio bo przecież chciał dla niej jak najlepiej. Nie potrafił się jednak szczerze cieszyć.

Zarówno para młoda jak i goście weselni bawili się znakomicie już od kilku godzin, grała świetna orkiestra i każdy mógł spędzić czas wedle swoich upodobań. Młodzi wyglądali pięknie, z daleka było widać, że bardzo się kochają i są ze sobą szczęśliwi, to był najważniejszy dzień w ich wspólnym życiu. Większość gości tańczyła bo od tego właśnie jest wesele, ale byli i tacy, którzy siedząc przy stolikach sączyli trunki i opowiadali sobie różne historyjki i żarty. Lokal był niewielki, ale bardzo kameralny i przytulny, doskonale przystosowany do tego typu imprez, obsługa była bez zarzutu, a na stolikach niczego nie brakowało.
Joanna była piękną panną młodą, promieniała szczęściem z daleka, Ryszard cały czas sie uśmiechał do wszystkich równie szczęśliwy - razem tworzyli naprawdę piękną parę.
Paulina tańczyła z Ryśkiem jakiś szybki kawałek, śmiała się serdecznie słuchając jak opowiadał jej o swoich przedślubnych przeżyciach. Nagle zupełnie niespodziewanie zakręciło się jej w głowie i pociemniało przed oczami, to był dosłownie moment.
- Rysiu muszę... - zdążyła jeszcze powiedzieć i nogi się pod nią ugięły, na szczęście Ryszard mocno trzymał ją za rękę w czasie tańca i nie upadła na ziemię, zdążył chwycić ją  w pasie.+Był przerażony i zaskoczony, wszystko zdążyło się tak szybko, natychmiast podbiegło do nich kilka osób i pomogli wynieść mu Paulinę na korytarz gdzie było dużo chłodniej niż w sali pełnej ludzi. Natychmiast zjawił się zaalarmowany przez Ryszarda Robert, Paulina leżała na sofie, sprawdził szybko jej puls i zaczął robić sztuczne oddychanie. Męczył się przez dłuższą chwilę zanim w końcu otworzyła oczy, była blada jak kreda, ale przytomna.
- Jak się czujesz? - zapytał przykładając jej do czoła zimny okład, który ktoś przyniósł z łazienki.
- Co się stało? - spytała słabym głosem nie udzielając mu odpowiedzi, nie mogła zrozumieć co się z nią dzieje.
- tańczyłaś z Rysiem i nagle zemdlałaś, wystraszyłaś nieźle wszystkich, czy coś cię boli, jesteś może chora? - to były standardowe pytania zadawane przez fachowca medycyny jakim Robert niewątpliwie był.
- Nie nic mnie nie boli, nie wiem co się mogło stać, nagle zrobiło mi się słabo. Nie czuję się najlepiej, chciałabym wrócić do domu - poprosiła próbując usiąść, ale nie dała rady, Robert dobrze widział jaka była słaba.
- Poczekaj tutaj chwileczkę, pójdę po nasze płaszcze i podjadę samochodem pod wejście, nie ruszaj się - wstał, okrył ją swoją marynarką i poszedł do szatni.
Paulina zamknęła z powrotem oczy bo wszystko dokoła niej wirowało w zawrotnym tempie, było jej niedobrze i chciała jak najszybciej znaleźć się w domu, w swoim łóżku. Robert wrócił po kilku minutach, założył jej płaszcz, wziął na ręce i powoli zaniósł do samochodu. Posadził ją z tyłu bo było tam dużo miejsca i mogła się nawet położyć.
Kiedy przyjechali do mieszkania Pauliny pomógł się jej rozebrać, położył do łóżka i zaaplikował jakieś środki wzmacniające, które zawsze woził ze sobą w torbie lekarskiej. Zmierzył ciśnienie, sprawdził puls i doszedł do wniosku, że sytuacja jest pod kontrolą.
- spróbuj teraz zasnąć, sen zregeneruje twoje siły i poczujesz się trochę lepiej, jutro zastanowimy się co dalej z tym zrobić - zdecydował okrywając ją kołdrą, wcale nie ukrywał, że się o nią martwi.
- Przepraszam cię Robert, że zepsułam ci wieczór, do tego jesteś moim gościem i sam musisz się sobą zając - było jej wyraźnie przykro, ale nie miała siły zrobić czegokolwiek, całe ciało jej wyraźnie ciążyło i w sumie cieszyła się, że Robert jest teraz przy niej.
- Daj spokój, o czym ty w ogóle mówisz, śpij dobrze i niczym się nie przejmuj. Najważniejsze jest twoje zdrowie, a ja dam sobie świetnie radę - zapewnił ją całując w policzek.
Sen przyszedł dość szybo i po chwili paulina równo i spokojnie oddychała przez sen, Robert zgasił światło i wyszedł do drugiego pokoju, cicho włączył telewizor. Nie potrafił jednak się skupić na tym co oglądał, cąły czas myślał o Paulinie i jej dzisiejszym omdleniu. Niewątpliwie było to niepokojące, nie wyglądał najlepiej i zastanawiał się czy to tylko chwilowy spadek formy czy może coś poważniejszego. Kilkakrotnie tej nocy wstawał i chodził do jej pokoju sprawdzając czy wszystko jest w porządku. Paulina na szczęście spała nie potrzebując niczego, wyglądało na to, że jej stan się ustabilizował i wszystko było już dobrze.

Nazajutrz przez cały poranek Paulina tłumaczyła Robertowi, że nic jej już nie jest, czuła się dobrze i sama mogła sobie spokojnie dać radę. Robert miał dzisiaj nocny dyżur, przed sobą długą drogę do Krakowa w zimowych warunkach więc nalegała żeby wracał bo chciała zadzwonić do szpitala i poprosić o zastępstwo. Z pewnością nie byłoby to takie proste w Święta, ale w końcu był ordynatorem i nigdy nie korzystał z żadnych przywilejów, z pewnością by to jakoś zorganizowali. Jednak Paulina wytłumaczyła mu, że była ostatnio przemęczona i zapracowana, w nocy po Pasterce niewiele co spała, wszystko razem spowodowało niespodziewane osłabienie w jej organizmie. W końcu Robert dał się przekonać i po śniadaniu, które jeszcze dla nich przygotował spakował swoje rzeczy. Wyjechał obiecując do niej dzwonić i sprawdzać sytuację.
Po jego wyjeździe Paulina zrobiła sobie kawę i wróciła do łóżka biorąc po drodze książkę z półki, którą już dawno chciała przeczytać tylko stale brakowało jej czasu. Dzisiaj miała go za to pod dostatkiem. Zagłębiła się w lekturze i już po chwili zapomniała o otaczającym ją świecie przenosząc się w realia powieści. Nie zauważała nawet kiedy minęło południe, dopiero telefon przywrócił ją do rzeczywistości.
To był Ryszard, chciał dowiedzieć się jak jej zdrowie, bardzo wczoraj się zdenerwował. Uspokoiła go, że wszystko jest już w porządku i podziękowała za troskę.
Kiedy później zgodnie z obietnicą  zadzwonił Robert prawie zapomniała o wczorajszym zdarzeniu, czuła się naprawdę dobrze, ale przyrzekła mu, że po Nowym roku zatroszczy się o swoje zdrowie i pójdzie do lekarza.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz