Rozdział 20:
Tym razem przyjazd do domu był dla Pauliny trudniejszy i bardziej przykry niż sobie wyobrażała. Miała przed sobą rozmowę z rodzicami, którym musiała wszystko opowiedzieć. Wprawdzie zabieg się udał i Paulina czuła się całkiem nieźle to nadal nie miała pojęcia na czym stoi. Lekarz powiedział jej, że musi uzbroić się w cierpliwość i na efekty zabiegu jeszcze trochę poczekać. Poza tym na dzień dzisiejszy nie miała faceta, nie wspominając o odpowiednim kandydacie na ojca jej dziecka. Doskonale zdawała sobie sprawę, że musi być przygotowana również na porażkę. Pomimo zabiegu mogło nic się nie zmienić, nadal zostanie bezpłodna, nie chciała karmić się niepotrzebnymi nadziejemi.
Michał odwiózł ją do domu. W czasie podróży opowiedział jej o swoim pomyśle wyjazdu na kilka dni w góry oczywiście jeśli Paulina miałaby ochotę. Obiecała to przemyśleć, miała też zadzwonić do Izy i zapytać czy przyjaciółka będzie chciała z nimi jechać. Iza z pewnością musiałaby to przedyskutować z Markiem, a Paulina sam jeszcze nie wiedziała czy ma ochotę na taki wyjazd.
Rodzice Pauliny byli przygnębieni ty co im opowiedziała chociaż starali się tego zbytnio nie okazywać zdając sobie sprawę jak bardzo córka musi cierpieć z tego powodu. Mieli tylko nadzieję, że zabieg, któremu się poddała Paulina w Warszawie przyniesie efekty i wszystko się jeszcze ułoży. Byli wdzięczni Michałowi, że roztoczył nad ich córką taką troskliwą opiekę i namówił ją na ten zabieg kiedy się chciała wycofać. Paulina nie ukrywała przed nimi ile Michał dla niej zrobił.
Późnym wieczorem zadzwoniła do przyjaciółki, Iza ucieszyła się, że jak na razie wszystko idzie dobrze i paulina powoli wraca do formy. Zgadzała się z Michałem, że wyjazd w góry z pewnością pomoże odzyskać siły przyjaciółce. jeśli chodziło o jej udział w tej wyprawie to spodobał jej się pomysł tyle, że musiała najpierw porozmawiać z Markiem. Obiecała Paulinie, że zadzwoni do niej rano i da odpowiedź, skoro mieli jechać to szkoda było każdego dnia. Marek nie miał nic przeciwko, sam jednak nie mógł w tej chwili wziąć urlopu i z nimi jechać, ale wiedział doskonale, że dziewczęta będą z Michałem bezpieczne więc zgodził się bez oporów żeby Iza z Patrycją też jechały.
Wyjechali koło południa we wtorek. Zapakowali swoje bagaże do samochodu Michała, Iza z dziećmi usiadła z tyłu, a Paulina obok Michała z przodu. Podróż minęła im bardzo przyjemnie, opowiadali sobie różne historyjki, śmiali się, śpiewali piosenki, na drodze nie było dużego ruchu. Najbardziej zachwycony całą wyprawą był Kamil, cieszył się, że ciocia Paulina już wyzdrowiała i razem spędzą trochę czasu.
W Bukowinie byli po południu, Michał jechał naprawdę ostrożnie cały czas pamiętając, że wiezie dzieci i dwie kobiety, na których mu bardzo zależało. Wszędzie dokoła leżał biały, puszysty śnieg, który dawno już przestał padać. Zima tutaj miała swój urok i wyglądała cudownie, a nie jak w brudnym, ponurym Krakowie czy też w Warszawie.
Do swojej dyspozycji mieli dwa pokoje, łazienkę i malutką kuchenkę gdzie mogli sobie zrobić kawę czy herbatę a Iza spokojnie mogła przygotować jedzenie dla Patrycji. Na dole była duża, jasna jadalnia, w której stołowali się również wczasowicze z okolicznych kwater, kucharki gotowały tutaj wyśmienicie.
Jeden pokój zajęły panie z Patrycją, drugi pozostał do dyspozycji panów; wszyscy byli bardzo zadowoleni, warunki były znakomite i cieszyli się na te wspólne kilka dni.
Czas upływał im bardzo przyjemnie choć niestety zbyt szybko. Leniuchowali, chodzili na spacery, lepili bałwana, Michał jeździł trochę na nartach, toczyli wojny na śnieżki, każdy robił po prostu to na co miał ochotę.
Dla Izy było to kilka pierwszych dni większego luzu od urodzenia się Patrycji. Paulina często zajmowała się swoją chrześnicą żeby przyjaciółka mogła się trochę zrelaksować. Iza nie oponowała bo zdawała sobie sprawę ile radości daje Paulinie przebywanie z dziećmi i jak to teraz jest dla niej ważne. Miała nadzieję, że zarówno jej córeczka jak i synek Michała pomogą Paulinie stanąć na nogach. Paulina rzeczywiście czuła się znacznie lepiej niż ostatnio, nabrała rumieńców i apetyt jej dopisywał. Często się śmiała choć w jej oczach widoczny był niewypowiedziany smutek, który czuła w swoim sercu. Bardzo dużo czasu spędzała z Kamilem, który był przeuroczy i tak się do niej szybko przywiązał, że nie potrafił zasnąć dopóki nie opowiedziała mu bajki i nie dała buziaka na dobranoc.
Michał patrzył na nich z ogromną czułością i radością, synek był taki szczęśliwy przy paulinie. dawała mu matczyną miłość i ciepło, których on mimo największych swoich starań nie potrafił mu zastąpić swoją ogromną miłością. Kamil lgnął do pauliny jak do żadnej innej kobiety, Michał zastanawiał się co będzie kiedy wrócą do Krakowa, a Paulina pojedzie do Warszawy.
Podobnie było w sobotę, to był ich ostatni dzień przed powrotem do Krakowa.
Paulina usypiała wieczorem Kamila, był trochę bardziej marudny niż zazwyczaj jakby wyczuwał, że coś się kończy i wcale mu się to nie podobało. Kiedy w końcu malec usnął Paulina usiadła w fotelu stojącym przy kominku, który był prawdziwą ozdoba pokoju. Michał siedział po drugiej stronie małego stoliczka.
- Ten tydzień był najwspanialszym tygodniem jakiego od dawna nie miałam. Dobrze Michał, że dałam ci się namówić na tą wycieczkę, dziękuję - uśmiech pojawił się na jej twarzy. Opieka nad Kamilem i towarzystwo przyjaciół, a szczególnie Michała dawały jest wiele radości.
- Nam wszystkim potrzebny był ten odpoczynek i dobrze na nim wyszliśmy, cieszę się, że ty lepiej się czujesz. Od razu widać, że górskie powietrze postawiło cię na nogi, szkoda tylko, że musimy już jutro wracać do domu - westchnął bo wcale nie miał na to ochoty. Wiedział doskonale, że Paulina od razu wyjeżdża do Warszawy.
- To prawda było cudownie, a ja przyzwyczaiłam się do waszej obecności, Kamilek jest kochany. Ciężko będzie mi samej w Warszawie bez was, bez ciebie Michał. Tylko praca, a później pusty dom, ja też żałuję, że musimy wracać - Paulina również nie miała ochoty na ten powrót do codzienności. Ostatnio przyzwyczaiła się do obecności przyjaciół w swoim pobliżu i nie miała teraz ochoty na samotność w murach stolicy.
- Wiesz Paulinko jesteś wspaniała, właściwie to dla mnie wyjątkowa, z taką miłością podchodzisz do mojego syna. On cię naprawdę uwielbia, jest taki szczęśliwy, że chwilami jestem zazdrosny bo woli się bawić z tobą niż ze mną. Szczęściarzem będzie facet, który zdobędzie twoje serce, będziesz wspaniałą żoną - Michał szczerze ją podziwiał. Mimo swojego bólu, który był jeszcze tak świeży potrafiła kochać jego dziecko z takim oddaniem, że naprawdę był o tą jej miłość zazdrosny. Chciał by kochała tak i jego.
- Michał nie mów w ten sposób, dobrze wiesz, że to nieprawda - Paulinę zdenerwowało to co przed chwilą powiedział, teraz absolutnie nie myślała o zakładaniu rodziny.
- Nie rozumiem dlaczego nieprawda? - przyjaciel popatrzył na nią zaskoczony. Paulina nie wspomniała mu wcześniej słowem o swoim podejściu do całej sytuacji, o ty, że czuła się mniej wartościowa od innych kobiet. Dobrze wiedziała, że on będzie miał odmienne zdanie w tej kwestii.
- Proszę przestań mnie dręczyć. Wiesz, że na razie nie wiadomo czy będę mogła mieć dzieci, nawet jeśli zabieg przyniesie efekty mogę nigdy nie być matką. Jak mogłabym wymagać od faceta żeby rezygnował z czegoś co może dać mu inna, zdrowa kobieta? - teraz Paulina była już wyraźnie rozdrażniona. Uważała, że Michał nie powinien był tego mówić, szczególnie on jej przyjaciel.
- Opowiadasz głupstwa moja droga, nie to jest najważniejsze w związku między dwojgiem bliskich sobie ludzi. Najważniejsza jest miłość i wzajemne wsparcie, dlaczego nie chcesz tego zrozumieć Paulina? Nie jeden facet będzie z tobą szczęśliwy, nawet jeśli nie będziesz mogła mieć dzieci. To, że sama nie możesz urodzić nie oznacza jeszcze, że nie możesz być matką, wspaniałą matką, nie pomyślałaś o tym? Przestań do cholery skazywać się na samozagładę - tym razem to Michał się zdenerwował. Absolutnie nie zgadzał się z podejściem do życia Pauliny, był na nią wręcz zły, że tak łatwo przekreślała swoje szczęście choć była inteligentną kobietą.
- Łatwo ci tak mówić bo nie jesteś na moim miejscu, mnie wcale nie wydaje się to takie różowe jak tobie. Dlaczego nie chcesz zrozumieć co ja w tej sytuacji czuję? - Paulina wstał zła, że Michał nie był po jej stronie i jeszcze na nią krzyczał. Był jednak facetem i nie mógł zrozumieć co czuje kobieta, która ma świadomość, że nigdy nie będzie mogła dać życia drugiej osobie, nigdy nie spełni się całkowicie jako kobieta.
- To nie tak Paulina, doskonale rozumiem w jak trudnej jesteś sytuacji, ale nie mogę spokojnie patrzyć jak karzesz się za coś czemu przecież nie jesteś winna. Nie jest przeciwko tobie, nie mógłbym. Tak bardzo chciałbym żebyś była szczęśliwa, ja ciebie kocham nie rozumiesz tego? - złapał ją mocno za ręce i obrócił w swoją stronę tak, że musiała na niego spojrzeć. Michał postanowił w tej chwili postawić wszystko na jedną kartę nawet jeśli miałby ją bezpowrotnie stracić.
- Wiem Michał, jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem, przepraszam - Paulinie zrobiło się przykro, ze tak na niego się złościła, przecież on chciał dla niej dobrze. Nie odczytała w tym co powiedział żadnych podtekstów choć serce jakby szybciej zaczęło jej bić.
- Tak jestem twoim przyjacielem, ale nie o tym teraz mówię. Paulina chciałem ci powiedzieć, że kocham cię jak mężczyzna kocha kobietę. Zakochałem się w tobie, niedawno to zrozumiałem, to o tobie mówiłem wtedy w szpitalu. Jesteś wspaniała dla Kamila, mogłabyś być jego mamą, byłoby wspaniale. Dla mnie nie ma znaczenia czy kiedyś urodzisz dziecko, to ty jesteś najważniejsza - Michał sam nie miał pojęcia skąd nagle znalazł w sobie tyle odwagi żeby w końcu powiedzieć jej co do niej naprawdę czuje. To uczucie kiełkowało w nim bardzo powoli i stopniowo, aż w końcu dzisiaj znalazło swoje ujście, nie potrafił już dłużej udawać.
- Nie powinieneś był mi tego mówić Michał, dlaczego zepsułeś to wszystko co było między nami? - zawołała paulina wyszarpując się z jego uścisku i wybiegła z pokoju. Nie zatrzymywał jej wiedząc, że nie ma to już najmniejszego sensu.
Iza czytała książkę siedząc zwinięta w kłębuszek na łóżku, Patrycja smacznie spała od dłuższego czasu, a ona czekała na Paulinę, która jeszcze nie wróciła od Michała. To był ich ostatni wspólny wieczór, jutro wracały do szarej rzeczywistości i codziennych obowiązków. Bardzo cieszyła się z tych kilku dni spędzonych z przyjaciółmi w tym cudownym miejscu, brakowało jej wprawdzie Marka, ale miała przy sobie dwójkę przyjaciół, których nieomal straciła. Znów były z Pauliną tak blisko jak kiedyś, potrafiły siedzieć do późna w nocy i plotkować jak za starych, dobrych czasów. Izę cieszyło, że Paulina odzyskuje szybko równowagę psychiczną, że nabiera sił, znów się śmieje i ma na cokolwiek ochotę, była więcej niż pewna, że to zasługa Michała. Widziała jak przyjaciółkę uwielbiał też mały Kamil i jak ona bardzo go kochała. Poza tym nie umknęły jej również znaczące spojrzenia Michała w stronę Pauliny. Często przyłapywała go na takich ukradkowych spojrzeniach, były one pełne szczęścia, czułości, troski, przyjaźni, ale przede wszystkim miłości. Nie mówiła o niczym żadnemu z nich, ale doskonale rozumiała co tu się działo. Wiedziała co Michał czuł do jej przyjaciółki, miała tylko nadzieję, że tym razem dobrze ulokowała swoje uczucia. Pauliny nie potrafiła w żaden sposób rozgryźć, nie udało jej się podejść wtedy w szpitalu, a później wydawało jej się, że przyjaciółka unika rozmów na ten temat. Iza nie chciała zbytnio naciskać, w końcu to było ich życie i uważała, że powinni to załatwić między sobą. Oczywiście byłaby bardzo szczęśliwa jeśli ta przyjaźń przerodziłaby się w prawdziwy związek damsko - męski, nie miała wątpliwości, że doskonale się uzupełniali.
Podniosła głowę z nad książki na dźwięk otwierających się drzwi, do pokoju weszła Paulina. We włosach i na swetrze błyszczały płatki mokrego śniegu, nie ulegało wątpliwościom, że przyjaciółka przed chwilą była na zewnątrz.
- Bój się Boga Paulina jak ty wyglądasz, gdzie ty byłaś w takim stroju? Na zewnątrz bez kurtki, w twojej sytuacji? - Iza zerwała się z łóżka, na którym siedziała. Była zdenerwowana, że Paulina w takie zimno wychodzi na pole w samym swetrze, teraz tak łatwo mogła się przeziębić, organizm miała osłabiony po zabiegu.
- Musiałam chwilę ochłonąć i zebrać myśli. Przed chwilą Michał mi się oświadczył - rzuciła tylko w odpowiedzi Paulina siadając na swoim łóżku.
- Co takiego, oświadczył się? Tak po prostu? I co mu powiedziała? - Izie momentalnie zrobiło się gorąco, nie sądziła, że Michał pójdzie na całość. Podała przyjaciółce ręcznik żeby mogła się wytrzeć i usiadła obok niej.
- Dzięki - Paulina wzięła podany ręcznik i zaczęła wycierać mokre włosy. - Tylko tyle, że swoim nieodpowiedzialnym wyznaniem zepsuł wszystko miedzy nami. Nie mogę się z nim przyjaźnić po czymś takim, to ponad moje siły Iza. Jak miałabym za niego wyjść skoro go nie kocham? Ty to rozumiesz chyba najlepiej, a moja miłość do Kamila to jednak za mało - czuła się okropnie po tym co Michał jej powiedział.
- Posłuchaj Paulina myślę, że powinnaś się zastanowić nad tym co mówisz. Ten chłopak świata nie widzi po za tobą, dziwię się jak mogłaś tego wcześniej nie zauważyć? Wysyłała ci masę sygnałów, a ty co? Myślałaś, że robi to wszystko wyłącznie z przyjaźni do ciebie? Już dawno zaszliście za daleko i chyba wyłącznie obawa, że może cię stracić powstrzymywała go przed jawniejszym okazywaniem ci swoich uczuć. A ta twoja zabawa w małżeństwo? Paulina to wyłącznie twoje życie i ja nie zamierzam cię pouczać ani się do niego wtrącać. zastanów się jednak co dzięki niemu masz, co do niego naprawdę czujesz, a co możesz stracić odrzucając jego miłość. Przypomnij sobie co kiedyś mi tłumaczyłaś gdy miałam wątpliwości czy kocham Marka, czy powinnam za niego wyjść - naprawdę Iza chciała dla niej jak najlepiej i miała nadzieję, że przyjaciółka zgodzi się to jeszcze przemyśleć. Wiedziała, że Michał by jej nigdy nie skrzywdził.
- To nie to samo Iza - Paulina szybko zauważyła różnicę między tymi dwoma związkami. Oni z Markiem od samego początku byli parą, a Michał jedynie jej przyjacielem.
- Być może i nie to samo, ale proszę obiecaj mi, że się jeszcze nad tym zastanowisz na spokojnie - poprosiła Iza obejmując przyjaciółkę ramieniem i przytulając do siebie.
- Obiecuję, że się zastanowię - zgodziła się Paulina. Gdzieś w środku coś tajemniczego podpowiadało jej, że Iza ma jednak rację i powinna wszystko dokładnie, spokojnie przemyśleć.
A swoją drogą co za ironia losu, najpierw Iza była wybranką Michała i go odtrąciła a teraz trafiło na Paulinę.
W drodze powrotnej to Paulina siedziała z tyłu z dziećmi z czego niezmiernie zadowolony był Kamil, Iza siedząc z przodu starała się zając rozmową ponurego Michała. Atmosfera była ciężka, Paulina była chłodna i małomówna, Michał wściekły, że tak łatwo ją stracił, a Iza nie chciała dolewać oliwy do ognia swoimi uwagami.
Najpierw odwieźli do domu Izę z Patrycją, Paulina odprowadziła je na górę gdzie już czekał stęskniony Marek. Pożegnały się dość szybko bo Paulina spieszyła się na pociąg do warszawy. Kiedy wychodziła przyjaciółka przypomniała jej jeszcze co wczoraj obiecała i mocno uściskała.
Po powrocie do samochodu Paulina znów usiadła z tyłu i w drodze na dworzec rozmawiała jedynie z Kamilem. Za 40 minut miała pociąg, nie było już czasu wstępować do domu o czym wcześniej uprzedziła rodziców żegnając się z nimi przed wyjazdem do Bukowiny.
Kiedy byli już na miejscu czule pożegnała się z chłopcem, który wcale nie chciał żeby ciocia odjeżdżała, obiecała, że niedługo się zobaczą choć nie miała pojęcia co będzie dalej z jej przyjaźnią z Michałem. On w tym czasie wyjął jej torbę z bagażnika, Paulina wysiadła z samochodu i podeszła do niego. Podał torbę Paulinie i spojrzał na nią niepewnie.
- Czy ma rozumieć, że to już koniec naszej przyjaźni? Czy jest jakaś szansa, że zmienisz jeszcze zdanie? - zapytał w końcu cicho nie patrząc jej w oczy, bał się tego co może w nich wyczytać.
- Nie wiem Michał, teraz ci nie odpowiem, muszę wszystko sobie spokojnie przemyśleć. Wtedy porozmawiamy, na razie potrzebuję czasu i proszę nie naciskaj - Paulina była z nim szczera. Uważała, że na to zasługiwał, to było jedyne co mógł dzisiaj od niej usłyszeć.
- Dziękuję, będę czekał - to było i tak wiele jak na obecną chwilę Michał mógł się spodziewać.
Paulina wolno ruszyła w stronę wejścia do budynku dworcowego, Michał stał i patrzył na nią z ogromną tęsknotą i żalem. Nie miał pojęcia co będzie dalej w takiej sytuacji. Czuła na plecach to spojrzenie. Nie chciała go krzywdzić, był jej przecież tak bliski, zaledwie kilka dni temu nie wiedziała co zrobiłaby bez jego pomocy. W drzwiach budynku odwróciła się na chwilę i pomachała mu ręką uśmiechając się delikatnie. Dla niego było to jak promyk słońca, nadzieja, że może jednak nie wszystko stracone.