czwartek, 30 maja 2013

Wewnętrzna siła

Dzień dobry Kochani, mamy kolejny wolny dzień, dla niektórych pewnie i dłuższy weekend bo jutro też mają wolne. Można dłużej pospać (niestety nie wszyscy kiedy pies od rana szaleje i chce się bawić, on nie preferuje dni wolnych ;)), spokojnie wypić poranną kawę, nigdzie się nie śpieszyć... Niestety pogoda nas nie rozpieszcza, deszcz leje (przynajmniej w Krakowie), ale czy z tego powodu musimy sobie psuć nastrój? Mam nadzieję, że nie i każdy z Was potrafi znaleźć sobie jakieś pozytywne, słoneczne aspekty dzisiejszego dnia, uśmiechnąć się do siebie i życia mimo wszystko. Słońce nie świeci fakt, ale może gdzieś możemy znaleźć to wewnętrzne słońce i radość, które są tylko nasze. Których nic ani nikt nam nie zabierze, a dają nam siłę i chęć do działania? Zastanawialiście się nad tym? Chciałam mieć wczoraj wyjątkowy i piękny dzień i sądzę, że pomimo pewnych mniej optymistycznych niż chciałabym wydarzeń właśnie był piękny, ciepły, pełen dobrych chwil. Dlaczego? Bo tak ja sama chciałam je widzieć, czuć i interpretować. Prawda jest tak, że rzeczy i wydarzenia są takie jakimi chcemy je widzieć, jakimi je czujemy, jakimi je sobie wyobrazimy. 

" Jestem zdecydowana zachować szczęście i pogodę ducha bez względu na okoliczności. Wiem bowiem z doświadczenia, że nasze szczęście (lub jego brak) zależy przede wszystkim od naszego usposobienia, a nie od okoliczności zewnętrznych"
 Martha Washington (1732 - 1802)  Pierwsza dama Stanów Zjednoczonych 

Czyż nie lepiej jest właśnie tak spojrzeć na każdy kolejny dzień, który się rozpoczyna, który jest przed nami? W najbliższych tygodniach wiele wyzwań przede mną, z pewnością sporo trudnych, takich mniej kolorowych chwil, ale czy nie lepiej je "pokolorować swoimi kredkami"? Czy nie lepiej podjąć wyzwania i pójść do przodu, osiągnąć swój sukces niż siedzieć i się zamartwiać? Czy zamartwianie generalnie nam coś daje, w czymś pomaga? Nie sądzę, psuje tylko nas samych, nasze zdrowie, nerwy, negatywnie rzutując na to co dzieje się wokół nas. Czy może nam się coś udawać, dobrze wychodzić, sprawiać przyjemność kiedy jesteśmy smutni? Nie ma takiej możliwości, nie zrobimy nic dobrze, nie sprawi nam to radości, nie poczujemy się naprawdę szczęśliwi kiedy będziemy smutni i tym smutkiem będziemy emanować dokoła. Ostatnio często słyszę, że jestem taka pozytywnie naładowana, radosna, pogodna, słoneczna - bardzo się staram taka właśnie być i dobrze mi z tym, wierzcie mi. Zamykam oczy, szukam mojego źródła pozytywnego myślenia i radości, widzę je, czuję i od razu wewnętrznie uśmiecham się do wszystkiego. Wiele trudnych rzeczy wygląda mniej przerażająco i jestem przekonana, że poradzę sobie z nimi, że wszystko dobrze się poukłada bo nie może być inaczej. Nawet świadomość, że nie wszystko jest tak jak bym chciała (przynajmniej w tym momencie) nie smuci mnie tak jak jeszcze bywało kiedyś. I myślę Kochani, że każdy potrafi znaleźć sobie coś czy kogoś kto będzie dla niego taką pozytywną energią, taką siłą napędową, takim wewnętrznym Słońcem. Wystarczy dobrze się rozglądnąć dokoła, a kiedy już znajdziecie taki swój punkt odniesienia to myślcie o nim zawsze kiedy czujecie, że coś idzie nie tak, kiedy wydarzy się coś nie koniecznie pozytywnego, kiedy tracicie siły i nadzieję. Moje Słońce świeci dla mnie i we mnie niezmiennie, nawet jeśli czasami samo w sobie nie jest takie optymistyczne i radosne. Staram się czerpać z niego swoją wewnętrzną siłę, optymizm, ciepło, przekazywać je dalej i wierzyć, że to dobro, pozytywne nastawienie i miłość zaowocują, że wrócą do mnie. Zakochując się w życiu można w nim naprawdę wiele zmienić, osiągnąć, pokonać. Tak zgadzam się to nie jest proste, ba nawet więcej to jest trudne i bardzo łatwo się zniechęcić szczególnie jeśli nie wszystko od razu się udaje. Ale to dużo lepsze niż narzekanie i niedocenianie tego co mamy, zresztą nie otrzymamy więcej jeśli nie cenimy i to tak naprawdę, głęboko tego co do tej pory dostaliśmy od życia. Wiem, że moje dzisiejsze rozważania są dość głębokie i może dla niektórych iluzyjne, ale wiem też, że są osoby, którym one dużo dają, którym pomagają i to jest dla mnie najważniejsze. Zresztą moim stali czytelnicy wiedzą zapewne, że piszę ten blog nie dla poklasku czy pustych komentarzy. Piszę go by dzielić się wszystkim czym mogę z osobami, które potrzebują takiego wsparcia, siły, nadziei.... Jeśli choć trochę im pomagam to jestem z tego ogromnie szczęśliwa i sprawia mi to ogromną frajdę. Pomijając fakt, że kocham pisanie, tą formę twórczości samą w sobie jak wiecie. No i sami spójrzcie za oknami się przejaśnia, przestało padać, może nawet pojawi się słońce, czyż nie trzeba się tym cieszyć?
Miłego dnia Wam życzę, dużo, dużo Słońca :)

"Mimo upływu czasu Słońce nigdy nie mówi Ziemi: >> Masz u mnie dług<<. I spójrz, co się dzieje, kiedy pojawia się taka miłość! Rozświetla całe niebo".


sobota, 25 maja 2013

Listy do...NIEGO....Czekam...

Dobry wieczór, czekacie może na najnowszego posta ;)? Hm, no dobra wiem, że czekacie i nawet nie próbuję znów zmieniać kolejności bo wiem, że czekacie na "List".
Dziś mój nastrój jest nieco refleksyjny..., pewnie tez taki wyszedł mi ten List, ale wierzę, że stałym czytelnikom się spodoba. To był bardzo intensywny tydzień, ale udany, naprawdę udany. Nawet jeśli sama końcówka mocno się zachmurzyła, wczoraj pojawiły się poważne komplikacje, ale ja nie zamierzam się załamywać. Wierzę, że to kolejne wyzwanie, któremu trzeba sprostać, szansa na coś nowego, lepszego, szczerze w to wierzę. Tak samo jak w to, że wystarczy się dobrze rozglądać i trochę postarać żeby w naszym życiu zaświeciło piękne słońce nawet jeśli na polu zimno i deszczowo. Starałam się i moje słońce zaświeciło :). Macie takie swoje Słoneczka, które przywołują uśmiech na Waszych twarzach na samą myśl, na dźwięk głosu??? Życzę Was tego z całego serca. Przyjemnej lektury i udanego wieczoru.
Za chwilę wielkie emocje dla sympatyków piłki nożnej, finał Ligii Mistrzów, Wembley, za kogo trzymacie kciuki? Moi ulubieńcy to Borussia i nasza wspaniała trójka, powodzenia!


Listy do...Niego - Czekam...

Witaj Słońce...

Przed chwilą rozmawialiśmy prze telefon, zadzwoniłeś, że nie zdążysz na czas, że utknąłeś, przepraszasz i czy mogę jeszcze na Ciebie trochę poczekać? Czy mogę??? Aż czy ja nie czekam przez cały ten czas, odkąd zrozumiałam, że jestem w Tobie zakochana? Odkąd zrozumiałam jak bardzo ważny jesteś w moim życiu, jak mi na Tobie zależy?

Czekam na Ciebie Najmilszy i na wszystko co się z Tobą wiąże, gdybym nie była tak cierpliwa i zawzięta dawno już machnęłabym ręką, ale jak widzisz wciąż tu jestem i czekam. To miło, że zadzwoniłeś, że pomyślałeś o mnie, że pamiętałeś... Każde nasze spotkanie jest dla mnie ważne i cenne, tak jak każda chwila spędzona z Tobą, jest ich przecież tak niewiele..., nie dziw się więc Kochany, że są dla mnie szczególne.
Uwielbiam nasze rozmowy telefoniczne, jesteś w nich taki ciepły, wesoły i słodki, czasem zadziorny i uwodzicielski, kocham Cię właśnie takiego. Te tylko i wyłącznie nasze minuty kiedy nikt nam nie przeszkadza, nikt nie słucha, kiedy jesteśmy tylko my dwoje. Kiedy łatwiej jest powiedzieć więcej niż wtedy gdy się widzimy, tego nikt mi nie odbierze, one są tylko moje. Też to czujesz, prawda? Śmiejesz się wtedy zdecydowanie częściej, kocham ten Twój śmiech, chciałabym go móc słyszeć częściej, żałuję, że tak rzadko się to zdarza ostatnio. Tak wiem jesteś zmęczony, zabiegany, z masą spraw i obowiązków, które jakoś nie stwarzają okazji do śmiechu. Chciałabym móc sprawić żebyś był szczęśliwy i radosny... Jeśli w jakikolwiek sposób moje uczucia do Ciebie Najmilszy dają Ci choć trochę radości to ja jestem szczęśliwa, wierz mi. Najbardziej zależy mi na Tobie jako na wspaniałym człowieku, na przyjacielu, który mi ufa, który wie, że go nie zawiodę, że w trudnej chwili zawsze podam pomocną rękę. Szkoda tylko, że tak trudno mi Ci to udowodnić, że tak mocno się zamykasz w sobie, boisz otworzyć, zaufać. Czego się obawiasz? Czy sądzisz, że mogłabym Cię skrzywdzić, wykorzystać cokolwiek z czego mi się byś zwierzył przeciwko Tobie? Mam nadzieję, że nie, mam nadzieję, że jestem Twoim pewnikiem nawet jeśli tak wiele rzeczy nie zostało nigdy powiedziane. Myślę, że to czujesz i wierzę, że kiedyś się o tym w końcu przekonasz.
Tak naprawdę to ja czekam na znak od Ciebie Kochany, na jakiś gest, słowo, na coś co pozwoli mi zrobić kolejny krok, powiedzieć coś więcej, zbliżyć się do Ciebie bardziej... Tyle znaków i sygnałów, które ja wysłałam i wciąż Tobie wysyłam wystarczy by zrozumieć aż nazbyt wiele, nie jesteś przecież ślepy, prawda? Jesteś inteligentnym mężczyzną, znasz swoją wartość, widzisz co się dzieje. Masz jeszcze wątpliwości? No owszem na początku mogłeś się obawiać, że to jakieś chwilowe zauroczenie, fascynacja, które szybko miną. Jednak widzisz jak stała jestem w swoich uczuciach do Ciebie, jak bardzo cierpliwa, jak nie umiem i nie chcę z Ciebie zrezygnować. Widzisz też z pewnością, że nie robię nic co mogłoby Cię skrzywdzić, w jakikolwiek sposób dotknąć czy zranić. Widzisz chyba z jaką czułością i miłością na Ciebie patrzę, jak się o Ciebie martwię i troszczę, jak bardzo na Tobie mi zależy. Wystarczy Twoje jedno słowo, jeden konkretny ruch bo tak naprawdę to Twoja kolej Kochany.
Czekasz na coś więcej z mojej strony? Być może tak, ale czy jesteś pewien, że tak będzie najlepiej? Chcesz mieć 100% pewność? Czyż jeszcze jej nie masz? Czy nie rozumiesz, że tak może postępować jedynie kobieta, która kocha? Nie taka, która szuka przygód, która chce się zabawić czyimś kosztem, zadrwić, wykorzystać. Takie kobiety nie zadają sobie aż tyle trudu, nie poświęcają swojego czasu, nie inwestują w coś co może się nigdy nie urzeczywistnić. One szukają łatwej zdobyczy, one nie znają granic i nie cofają się przed niczym, biorą to na co mają ochotę, wykorzystują, a potem rzucają w kąt jak zużytą zabawkę. One z pewnością nie kochają... A ja?
Mnie możesz być pewien, ze mną jesteś bezpieczny, moje uczucia się szczere i głębokie, leżą na dnie mojego serca, nigdy nie wykorzystam ich przeciwko Tobie. Dlatego nie pytaj mnie kiedy dzwonisz czy mi nie przeszkadzasz? Nie pytaj czy zaczekam dłużej niż się umawialiśmy? Ty nigdy mi nie przeszkadzasz, nawet gdybyś miał ochotę zadzwonić w środku nocy. To byłby najmilszy telefon jaki mógłby wtedy zadzwonić, najukochańszy głos, który chciałabym usłyszeć o takiej porze. Czekam i czekać mogę tyle ile trzeba jeśli wiem, że przyjdziesz, że powiesz coś dla mnie ważnego, że spojrzysz w sposób od którego robi mi się gorąco, że uśmiechniesz się swoim wyjątkowym uśmiechem... Jak mogłabym na to wszystko nie czekać jeśli to daje mi tyle radości, szczęścia i energii, jeśli jesteś moją siłą do działania, jeśli dajesz mi spokój i poczucie bezpieczeństwa? Wiem, że jeśli jesteś w pobliżu wszystko się poukłada i najbardziej skomplikowane sprawy znajdą dobre rozwiązanie. Jesteś moją motywacją i dobrym duchem więc jak mogłabym nie czekać na Ciebie Kochany? Widzisz robię kolejny krok, daję Ci następną wskazówkę, pokazuję, że tu jestem i jeśli tylko mnie będziesz potrzebował to nigdy Ci nie odmówię. Jeśli tylko chcesz możesz się przed mną otworzyć, możesz mi zaufać, nie rozczarujesz się wierz mi. Wiem, że ciężko to wszystko realnie wytłumaczyć, że pewnie mało znasz takich bezinteresownych, oddanych i chętnych do pomocy osób, czyż nie? No, ale ja akurat taka już jestem, kieruję się uczuciami i choć nie zawsze dobrze na tym wychodzę to nie potrafię inaczej. Nie umiem kalkulować, analizować, przeliczać, nie patrzę na to co ja z tego będę miała, dla mnie ważne jest to co ja dać mogę z siebie. Drugiemu człowiekowi, osobie na której mi zależy, która jest dla mnie ważna, której szczęście jest dla mnie ważne - jeśli mogę coś dać to daję i nie oczekuję w zamian rewanżu. Ty Kochany jesteś w gronie osób dla mnie najważniejszych... Czekam i będę czekać...
Jedź więc ostrożnie, kiedy zapukasz otworzę, spojrzę na Ciebie i z pewnością nic innego nie będzie miało dla mnie znaczenia tylko to, że w końcu Jesteś... 
Ściskam, do zobaczenia za kilkanaście minut - Twoja niezawodna Ostoja...


wtorek, 21 maja 2013

Listy do...NIEGO...Z daleka...

Witajcie, jestem ostatnio tak zabiegana, że czasem ledwo nadążam by złapać oddech:). Wiele się dzieje i to w różnych dziedzinach życia, a nie chcąc niczego zaniedbać mam ręce pełne roboty. Cieszę się bo nie lubię bezczynności jak wiecie, a jak już pojawiają się dobre rzeczy to moja radość oczywiście się zwiększa. Cała jestem naładowana energią i emocjami, dobrze, że jest rowerek to można codziennie wieczorem wrzucić na luz spalając nie tylko kalorie, doskonały sposób na rozładowanie emocji.
Zgodnie z obietnicą przygotowałam dla Was kolejny "List", wiem, że niektórzy byli rozczarowani, że nie pojawił się weekend, ale uważałam, że małe opóźnienie nie powinno robić tu różnicy, a ostatnio poruszony temat też jest ważny. No, ale teraz już uciekam i zostawiam Was z lekturą, miłego popołudnia.


Listy do...Niego - Z daleka...

Witaj Najdroższy...

Dawno już nie pisałam do Ciebie w tak uroczej i błogiej scenerii..., wyjechałam, chciałam, musiałam, potrzebowałam tego. Potrzebowałam chwili spokoju, z daleka od Ciebie, w miejscu, które kocham, gdzie mogę się zdystansować do świata i załadować akumulatory.

Tęsknisz może za mną? Mam nadzieję, że choć cząstkę tego jak bardzo ja tęsknię za Tobą... Mówiłam Ci już wielokrotnie jak silna jest moja tęsknota, nawet jeśli nie ma Cię przez chwilę a co dopiero teraz.... 
Jestem nad morzem, w moim ukochanym Kołobrzegu, do którego przyjeżdżałam wielokrotnie, gdzie znam każdą okoliczną uliczkę, każdy zakątek, a drogę na plażę mogę przejść z zamkniętymi oczami. Kiedy tu przyjeżdżam nawet po dłuższej nieobecności niewiele się zmienia, mam wrażenie, że czas zwalnia i biegnie dużo wolniej, spokojniej, jest mi tu prawie tak dobrze jak w domu. 
Idę brzegiem morza, słońce przyjemnie grzeje, woda ochlapuje moje stopy, morze cudownie szumi, przymykam oczy i czuję cudowną błogość, która się po mnie rozlewa..., nie potrzebuję nic więcej do szczęścia, jest mi tak zwyczajnie dobrze. Oczywiście mam na myśli rzeczy materialne bo jasne, że wolałabym żebyś tu był ze mną Najmilszy, szedł trzymając za rękę czy przytulając czule do siebie. No, ale oboje dobrze wiemy, że to niemożliwe więc jestem tu sama... Mam czas żeby pomyśleć, z pewnością to idealne miejsce do tego, głęboki oddech, tylko szum kojący morza...
Pewnie zapytałbyś o czym tak zamierzam rozmyślać, że musiałam wyjechać na drugi koniec Polski, co mnie gryzie, czy nie jestem szczęśliwa? No nie da się ukryć, że jest o czym myśleć Kochany i na co dzień staram się tego nie robić, staram się żyć tym co jest, cieszyć się tym co mam i pewnie dlatego jestem szczęśliwa. Ale wiesz dobrze, że szczęśliwa jestem przy Tobie i dzięki Tobie, bez Ciebie jest mi źle, zwyczajnie usycham... Owszem wiedziałam, że nie będzie łatwo, ba nawet na to nie liczyłam i przyznasz, że doskonale daję radę, prawda? Wiem, że wiele kobiet na moim miejscu dawno by już odpuściło, wiele nawet by nie próbowało, oczekiwałoby wiele, ale nie ja. Nie potrafię, nie chcę, nie mogę! Jesteś zbyt dla mnie ważny, cenny i naprawdę Cię kocham z wszystkim za i przeciw. Choć jak można się domyśleć dla mnie jest więcej za, Ty z pewnością wymieniałbyś mi te przeciw bo patrząc na sytuację realnie jest cholernie pod górkę. Ale znasz mnie Kochanie, wiesz, że lubię wyzwania, że nie poddaję się z byle powodu i z pewnością nie zamierzam teraz uciekać. Po prostu czasami przychodzi takie zwyczajne zmęczenie, naturalne pragnienia zwyciężają i jest mi trudniej niż zwykle.
To chyba nic dziwnego, że skoro Cię kocham to chciałabym spędzać z Tobą jak najwięcej czasu, rozmawiać, śmiać się, czasami pomilczeć. Chciałabym co wieczór przy Tobie zasypiać i budzić się rano w Twoich ramionach. Móc bez skrępowania przytulić się i słyszeć jak bije Twoje serce, upajać się Twoim zapachem, pogładzić Twój dwudniowy, niesamowicie seksowny zarost, zanurzyć dłonie w Twoich gęstych włosach.... Chciałabym pić z Tobą kawę o poranku, pójść na spacer do parku, posłuchać ulubionej muzyki, zatańczyć, patrzyć nocą na gwiazdy na ciemnym niebie... Chciałabym wypełnić Tobą każdą chwilę mojego dnia, robić tak zwyczajne i prozaiczne rzeczy, których robić nie mogę... Sam widzisz jak wielkie masz dla mnie znaczenie Najdroższy..., jak dla mnie jesteś ważny. Czy ktoś cenił sobie Ciebie, Twoją obecność w swoim życiu tak jak ja to robię? Czy doceniał najmniejszą drobnostkę od Ciebie otrzymaną, wierzył w Ciebie bardziej niż Ty sam wierzysz w siebie? Tylko proszę odpowiedz sobie uczciwie na to pytanie, choć tyle możesz dla mnie zrobić.
Nie przypuszczałeś nawet, że coś takiego może Ci się przydarzyć, że bez specjalnej przyczyny i swojego udziału wywrócisz czyjeś życie do góry nogami, totalnie i niezaprzeczalnie. A z pewnością to nie przypuszczałeś, że to będzie moje życie, tego jestem akurat pewna. No a skoro nie mogę mieć tego wszystkiego o czym Ci przed chwilą wspomniałam to cieszę się tymi drobnostkami, które mam, które mi dajesz. Doceniam każdą chwilę, rozmowę, radę, uśmiech, dotyk, wszystko to ma dla dla mnie ogromne znaczenie. Czasami chciałabym Ci to wszystko móc powiedzieć, zadzwonić i wyrzucić to z siebie, raz a konkretnie, ale boję się... Tego, że mogłabym Cię tym przerazić, a co za tym idzie stracić Cię nieodwracalnie. Wolę więc te namiastki i Twoją przyjaźń niż żebyś miał zniknąć z mojego życia. Każda chwila bez Ciebie jest smutna, pusta, przepełniona tęsknotą...
Nie wyobrażam sobie, że miałoby Cię dłużej nie być, już teraz jest trudno a co dopiero..., nie nawet nie chcę o tym myśleć. Już cieszę się na nasze kolejne spotkanie po moim powrocie, na kolejny telefon, zasypiam z Tobą pod powiekami, rano jesteś moją pierwszą myślą kiedy otwieram oczy. Jak miałoby Cię nie być??? 
Sam widzisz Miły wyjechałam żeby spojrzeć na wszystko z dystansu, z daleka bo czasem tak lepiej widać, ale już wiem, że na chłodno się nie da. Bo jak mogę być chłodna kiedy myślę o Tobie? Te myśli mnie rozpalają, przyspieszają mój puls, wywołują uśmiech na twarzy i w sercu. Nawet z daleka, z innej perspektywy nie słabną moje uczucia, nie przestaje mi zależeć, nie chcę zapominać, rezygnować. Gdziekolwiek jesteś, gdziekolwiek ja jestem, jakie to ma znaczenie? Moje uczucia są silne i przetrwają wszystko, każdą burzę, sztorm czy wichurę. Najważniejsze, że Cię wkrótce zobaczę, że jesteś na końcu mojej listy marzeń do spełnienia. Najpiękniejsze marzenie, które może się spełnić, czekam na to.
Przesyłam Ci słoneczne, pachnące morzem uściski i gorące buziaki - Marzycielka zakochana w Tobie bez pamięci... 



niedziela, 19 maja 2013

Jedna chwila...

Dzień dobry, jest popołudnie słonecznej, pięknej niedzieli Kochani :)
Niektórzy z Was pewnie spodziewali się jak co weekend kolejnego "Listu", ale postanowiłam nieco zmienić plany i dzisiaj coś innego. Spokojnie list będzie wkrótce, nic nie ucieknie, zwyczajnie uznałam, że są i inne ważne tematy, które warto tu poruszyć.
Wczoraj byłam w kinie na "Oszukanych", ostatnio mocno reklamowanym filmie opartym na prawdziwych wydarzeniach. Pod wpływem tej historii chciałam dziś poruszyć temat "chwili" i tego co może się w niej wydarzyć, jak wiele zmienić w ludzkim życiu. Wracając do filmu to uważam, że naprawdę warto go zobaczyć bo można dzięki niemu spojrzeć inaczej na wiele spraw, które wydają nam się naturalne, oczywiste, o których sądzimy, że nas nie dotyczą, aż..., no właśnie aż nas dotkną. Nie zamierzam opowiadać  Wam teraz filmu, w końcu kto będzie chciał to wybierze się do kina i sam zobaczy, oceni. Historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć, a jednak się wydarzyła i właśnie w jednej chwili zmieniła życie dwóch rodzin. jedna chwila, pomyłka człowieka, zamiana dzieci... Niewiarygodne, a jednak możliwe... Poruszająca historia, miłość, szok, radość, ból, rozdarte serca, życiowe wybory. Czy prawda, która po latach wyszła na jaw przez jedno zrządzenie losu, jedno spotkanie była tego wszystkiego warta? Zobaczcie i oceńcie sami.
Sama akurat doskonale wiem jak wiele może zmienić się w życiu człowieka w tej jednej chwili, jak wiele wydarzyć i zmienić spojrzenie na wszystko, na otaczający nas świat, na życie, na codzienność. Jedno wydarzenie, czasem złe, tragiczne, czasem dobre i piękne,wszystko nabiera innego wymiaru i wartości. Kiedyś też myślałam, że mnie to nie dotyczy, mnie nie dopadnie, wierzcie mi każdy tak myśli, szczególnie o tych złych rzeczach, a później nagle trach i świat się wali. W danym momencie jest to tragedia, szok, złość, żal i oczywiście pytanie "Dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotyka?". Śmierć, wypadek, choroba, strata, nowe życie, praca, dom, miłość - to wszystko pojawia się w jednej chwili. Dziś wiem, że z pewnością po coś jak wszystko w naszym życiu. Stałam się silniejsza, odporniejsza, mniej łatwowierna i naiwna, może poobijana, z życiowymi bliznami w sercu i na duszy, ale przetrwałam. Wiem dobrze, że gdyby nie takie doświadczenia patrzyłabym na życie zupełnie inaczej, nie mówię, że gorzej, ale inaczej. No, a te dobre chwile też się zjawiły, też w momencie spadły i w inny sposób wywróciły moje życie. Dały energię, radość, chęć działania, uśmiech, wiarę w siebie, satysfakcję z tego co robię, co osiągam. Dzięki nim jestem szczęśliwa i świecę swoim własnym światłem przy okazji mając nadzieję, że udziela się ono mojemu otoczeniu :).
Wiem, że trochę refleksyjnie dzisiaj Was potraktowałam, ale czasami dobrze przez chwilę i nad takimi tematami się zastanowić bo może jest coś co chcemy zrobić, komuś powiedzieć, gdzieś pojechać, odkładamy to na jutro, na kiedyś. A może warto tego nie odkładać, zrobić już, teraz bo potem może być za późno... Pomyślcie o tym Kochani.
Mam nadzieję, że będziecie mieli udane popołudnie, ja zamierzam się w pełni relaksować. To był ciężki, stresujący, ale i emocjonujący tydzień, który się bardzo dobrze zakończył. Nadchodzący tez będzie intensywny więc muszę zebrać siły i energię. Dla osłody popołudnia polecam coś słodkiego, macie jakieś ciasto domowej roboty? U mnie kruchy placek z rabarbarem i daktylami, pachnie obłędnie, wkrótce spróbuję i mam nadzieję, że podobnie smakuje :). Przepis na Kwestia Smaku
Miłego, słodziutkiego popołudnia.
P.S. A i czuwajcie bo wkrótce pojawi się list, już jest gotowy, pytanie tylko" kiedy listonosz go przyniesie" ;).


wtorek, 14 maja 2013

Kapsułki regeneracyjne do włosów

Witajcie Kochani!

Jak mija Wam dzisiejszy dzionek? Mam nadzieję, że pogoda się nieco poprawiła, a wkrótce znów będzie ciepło i cudnie. W sumie dzisiaj już były takie słoneczne  momenty i od razu lepiej się żyje. W drodze do pracy nie mogłam się oprzeć pokusie i kupiłam wiosenny, cudownie pachnący bukiecik konwalii. Uwielbiam ich zapach:). Stoi sobie na moim biurku i uprzyjemnia mi pracę, jedyne 2,50 zł wydane i mała przyjemność gotowa. Wiem jestem romantyczną marzycielką, która cieszy się takimi drobnostkami, ale powiedzcie co w tym złego? Czy lepiej zamartwiać się na zapas tym co może, ale nie musi się wydarzyć? Chyba nie, a może i Wy sprawcie sobie jakąś małą wiosenną przyjemność?
Chciałam dzisiaj zaprezentować Wam fantastyczny produkt do regeneracji włosów firmy Safira, po dłuższym okresie nieobecności powrócił do oferty i znów cieszy się ogromnym zainteresowaniem Klientów. Jest to forma odżywki zamkniętej w malutkiej kapsułce, bardzo prosta i wygodna w użyciu. Ukręcamy "łebek" kapsułki i wylewamy oleistą zawartość na dłoń, rozprowadzamy po włosach i zostawiamy, następnie układamy włosy zgodnie z naszymi przyzwyczajeniami. Nie martwcie się, oleista forma wcale nie pzetłuszcza włosów. Gorąco polecam!!!

Kapsułki regeneracyjne do włosów - zielone 20 szt


Kod: 8504
Pojemność: 20 ml
Cena katalogowa: 29.90 PLN
Łatwe w użyciu kapsułki zawierają odżywiające i regenerujące włosy witaminy i aminoproteiny jedwabiu. Zawarty w nich skwalen ma właściwości przeciwgrzybicze i antybakteryjne, przyśpiesza przenikanie substancji pielęgnacyjnych do środka włosa. Cząsteczki keratyny wbudowują się w uszkodzone miejsca łusek włosów, uzupełniając niedobór składników budujących. Kapsułki regenerują i wzmacniają zniszczone i osłabione cebulki i łuski włosów. Eliminują efekt nadmiernie skręconych i przesuszonych włosów, przywracają im zdrowy wygląd. Dostępne w trzech zapachach: jaśmin, róża i zielona herbata.

TYLKO DO UŻYTKU ZEWNĘTRZNEGO.

Sposób użycia:
Przekręcić końcówkę kapsułki, zawartość wycisnąć na dłoń i równomiernie rozprowadzić na umyte i osuszone ręcznikiem (lekko wilgotne) włosy. NIE SPŁUKIWAĆ.

SKŁADNIKI (INCI):
Vitamin B3, Vitamin B5, Squalene, Silk Protein, Keratin, Fragrance.




 Produkty można kupić na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym - 
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu).

Miłego popołudnia, pozdrawiam :) 

niedziela, 12 maja 2013

Listy do...NIEGO...Dreszcze przy Tobie...

Mówię Wam dzień dobry w samo południe tej chłodnej i mało wiosennej niedzieli. No, ale mam nadzieję, że już nie śpicie, przecież pogoda nie krzyżuje aż tak planów żeby nie spędzić miło dnia, szkoda czasu na spanie. No chyba, że łóżko ma tu zupełnie inny wymiar, wtedy to coś zupełnie innego ;)
U mnie miniony tydzień był dość intensywny, szybki i pracowity, ale jednocześnie owocny i pasjonujący.
I nawet jeśli pojawiły się małe chmurki, które troszkę mnie zatroskały to postanowiłam się nimi nie przejmować, nie smucić. Jak na razie nie ma czym, może wcale nie będzie, a przecież ja jestem silna więc jakby co dam radę...:) Ostatnio ktoś zapytał czy słońce w Krakowie przygrzewa zbyt mocno, że jestem taka radosna i promienna. Nie, nie spokojnie, bynajmniej nie ma tego słońca w nadmiarze,a moje jest bardziej wewnętrzne i zwyczajnie promienieje na zewnątrz, to niesamowicie ułatwia mi życie. Usłyszałam też kilka miłych, ciepłych komplementów na temat bloga, jego nazwy, treści, tego co sobą daje innym. To niesamowicie ważne i daje mega kopa do dalszego działania, czuję się bardzo podbudowana i szczęśliwa.
Cóż właśnie wyjęłam z pieca pachnącą, pyszną szarlotkę, która zauroczyła mnie mocno tydzień temu i nie mogę doczekać się kiedy spróbuję jej po obiedzie. Teraz mały spacerek z Maksiem, Wam życzę udanego popołudnia i zostawiam z kolejnym listem. Miłej lektury....

Listy do...Niego - Dreszcze przy Tobie...

Najmilszy...

Uwielbiam te chwile kiedy jestem z Tobą sama, nikt nam nie przeszkadza, Ty nigdzie się nie śpieszysz, jest tak zwyczajnie błogo i dobrze... Tak jak dzisiaj, cudowny dzień, jedziemy na konferencję do Warszawy, masz tam wystąpienie. Wiem, że się denerwujesz bo nie lubisz takich publicznych wystąpień przed dużym gronem słuchaczy, ale nie było wyjścia, ktoś musiał to zrobić i padło na Ciebie Kochany. Akurat ja się z tego cieszę, tak mało ostatnio czasu możemy wspólnie spędzać, jesteś ciągle zajęty, zabiegany. Nie żebym miała pretensje, przecież wiesz, że to nie w moim stylu, ja się nie gniewam. Przyjmuję wszystko co mi dajesz, zwyczajnie smutno mi bez Ciebie i tęsknię... No powiedziałam to na głos, zmieszałeś się, próbowałeś obrócić w żart choć dobrze wiesz jakie to było szczere z mojej strony. Chodzi o to, że nie specjalnie umiesz przyjmować komplementy, moje komplementy, nie jesteś do nich przyzwyczajony, prawda? Ale są szczere i osobiście uważam, że powinno się je mówić komuś kto na nie zasługuje. Dlaczego nie można powiedzieć czegoś miłego czy nawet czułego, szczególnie osobie, która jest tak bliska naszemu sercu? Tak bliska jak Ty Miły jesteś bliski memu sercu. 
Dziś jesteś trochę inny, bardziej oficjalny, w eleganckiej koszuli, pod krawatem, ciemny garnitur, błyszczące buty. Idealnie gładki i nieziemsko pachnący, Boże jaki Ty jesteś pociągający, prezentujesz się rewelacyjnie. Z pewnością nie jedna kobieta zwróci tam uwagę na takiego przystojniaka, muszę mieć Cię na oku ;).
Droga jest bardzo dobra, nie musimy się obawiać spóźnienia, dopilnowałam byśmy wyjechali odpowiednio wcześnie, ta konferencja jest bardzo ważna. Świeci słońce, jest cudny poranek. Założyłeś ciemne okulary żeby słońce nie przeszkadzało Ci prowadzić, nie widzę Twoich oczu, szkoda. Uwielbiam się w nich zatopić... Opowiadasz mi jakieś historie, śmiejesz się czasami. Kocham ten Twój śmiech, nawet nie wiesz jak bardzo, dodaje Ci niesamowitego uroku. Ba, ale czy to w ogóle jest jeszcze możliwe? Przecież Ty Kochany zauroczyłeś mnie już całkowicie..., choć ile razy się widzimy to czuję jak bardzo na nowo się "topię" kiedy Ty jesteś obok. Mogłabym cię tak słuchać godzinami... Nie ważne czy opowiadasz mi jakąś śmieszną historię, jakieś wydarzenie z życia czy też  tłumaczysz kompletnie niezrozumiałe zagadnienia z dziedziny fizyki czy astronomii. Chłonę każde Twoje słowo bo interesuje mnie wszystko co Ciebie dotyczy, a poza tym uwielbiam Twój głos, jest taki kojący, taki męski, przepełniony erotyzmem. Oj już nie udawaj, że tego nie wiesz, Twoją ciepłą, elektryzującą barwę głosu słyszę w każdej Twojej wypowiedzi. Masz specyficzny sposób modulowania głosu, jest w tym co i w jaki sposób mówisz pewna zadziorność, kokieteria, uwodzisz swoim głosem jak mało kto... Tyle, że kto prócz mnie zwraca na to uwagę, kto to Ci kiedyś powiedział? No właśnie, takie rzeczy widzi wyłącznie zakochana kobieta, zakochana tak bardzo jak ja w Tobie, potrafiąca się cieszyć takimi drobnostkami. Słońce świeci co raz mocniej, jest tak błogo, tak cudnie, najpiękniejsze są właśnie takie magiczne chwile i nikt mi ich nie odbierze...
Pokój hotelowy, konferencja dawno się już skończyła, patrzę na oświetlone nocą miasto, jest mi smutno... Nagle wyczuwam czyjąś obecność za plecami, wydawało mi się, że zamykałam drzwi, czuję ciepłą dłoń na swoim ramieniu, nie muszę się nawet obracać żeby wiedzieć, że to Ty Kochanie. Odwracam powoli głowę, napotykam Twój ciepły uśmiech i momentalnie robi mi się ciepło na sercu a cały smutek znika. Ty jesteś obok. Głaszczesz mój policzek, włosy, przysuwasz się bliżej, patrzysz teraz prosto w moje oczy, w których z pewnością możesz wyczytać całą moją bezgraniczną miłość do Ciebie. I już wiesz, już masz tą pewność, nie musisz o nic pytać.
Zaczynamy się całować, bardzo delikatnie, po chwili co raz szybciej, żarliwiej i namiętniej, Twoje pocałunki czuję wszędzie. Nawet nie wiem kiedy moja bluzka ląduje na ziemi, za nią spódnica, jeszcze nigdy dotąd nie byliśmy tak blisko siebie. Teraz ja pozbywam się Twojej koszuli, wędruje w ślad za moim ubraniem. Nie miałam pojęcia, że jesteś taki cudny, z przyjemnością gładzę Twój owłosiony tors, jestem już przy pępku, pachniesz niesamowicie, sprzączka od paska..., jakiś dziwny dźwięk..., przeszkadza mi... Co to jest? Słyszę Twój głos, ale nie do mnie jest skierowany. Przysnęłam, w tej błogiej atmosferze Twojej bliskości, w promieniach słońca... Taki sen, o Mój Boże, gdyś tylko wiedział... Dzwonili z hotelu, sprawdzali czy będziemy na czas, jeszcze kilka minut i zajeżdżamy na parking, wszystko zgodnie z planem. Tylko te moje kilka minut błogiego szczęścia z Tobą, tam w moim śnie, umyśle, sercu. Zdjąłeś okulary, spoglądasz z troską na mnie i pytasz czy wszystko w porządku, czy aby dobrze się czuję? Twoje oczy są takie dobre i ciepłe, teraz to ja jestem zmieszana, bąkam coś o słońcu i jego zgubnym na mnie wpływie, czuję jak policzki palą mnie z gorąca. To nie słońce, to Ty tak na mnie działasz, nie wiem co sobie pomyślałeś, ale chyba jesteś zbyt przejęty swoim wystąpieniem za chwilę. Wysiadamy z samochodu, powiew wiatru na mojej twarzy, już mi lepiej, już wracam do rzeczywistości. Choć to co przed chwilą mi się przyśniło jeszcze długo będę czuła w sobie, było tak silne i realne prawie jakby wydarzyło się naprawdę. Ten dreszcz rozkoszy... Choć jak wiadomo "prawie" robi subtelną różnicę ;). 
Konferencja świetna, doskonale wypadłeś, widziałam jak się podobała Twoja prezentacja, jestem z Ciebie taka dumna :). Wspaniały dzień, jestem szczęśliwa bo mogłam tak zwyczajnie być tam z Tobą, po prostu być obok....
A teraz już wieczór, szykujemy się do snu, każde z nas w swoim domu, Ty zmęczony drogą i wystąpieniem, ja przeżyciami i emocjami z nimi związanymi. Myślę, że lepiej iż tych emocji nie znasz, że są moją słodką tajemnicą, tak jest bezpieczniej i mniej kłopotliwie. Nie jestem pewna czy udźwignąłbyś ich ciężar bo szczerze mówiąc mnie samą one czasami przerażają. Co Ty ze mną zrobiłeś??? Nie pamiętam kiedy czułam do kogoś coś tak silnego jak teraz czuję do Ciebie..., a te dreszcze kiedy jesteś blisko, kiedy czuję chemię krążącą między nami...
Dobranoc Najdroższy, śpij spokojnie, niech i Tobie się przyśni coś tak niesamowitego, może wtedy zrozumiesz ile dla mnie znaczysz, może kiedyś sen stanie się jawą? Twoja Tajemnicza Kobieta...







środa, 8 maja 2013

Tak niewiele...

Dobry wieczór :).
Rzadko zdarza mi się pracować jeszcze o tej porze, ale postanowiłam tego posta napisać mimo wszystko. Chciałam zrobić to z samego rana, ale się nie udało dlatego piszę teraz. Fakt jestem zmęczona bo dzień był pracowity i od samego rana godziny biegły błyskawicznie, ale ja lubię jak wszystko dokoła "tętni" życiem. Hm mam rzeczywiście niesamowite pokłady energii i kiedy wielu już opada z sił ja jeszcze mogę biegać, załatwiać, działać. ADHD :)? Nie to zwyczajna radość życia, która oczywiście ma swoje "źródełko" niesamowicie mnie pobudzające do życia. Choć teraz kiedy dzień dobiegł końca moja energia powoli usypia, jutro też jest dzień i masę wyzwań mnie czeka.
Chciałam dziś napisać parę słów o wdzięczności - nie takiej z obowiązku, komuś za coś, ale tej płynącej z serca, która może dać nam prawdziwą siłę. Zastanówcie się Kochani przez chwilę jak często jesteście wdzięczni tak zwyczajnie, po prostu za coś co macie? Tak często słyszę pytania "A co ja mam takiego? Za co mam dziękować?" No właśnie, tak rzadko doceniamy to co nas otacza, co mamy, przyjmując za pewnik, który nam się należy. Czy doceniamy i dziękujemy za nasze zdrowie, za zdrowe ręce, nogi, za nasz wzrok, słuch - za to wszystko co pozwala nam bezproblemowo funkcjonować? A może myślimy o tym dopiero jak nas coś boli, zaczynamy chorować? Czy okazujemy naszą wdzięczność za pracę, dom, pieniądze, za naszych bliskich? Czy zwracamy uwagę na wodę płynącą z kranu, na prąd w kontakcie? No właśnie, a przecież to są bardzo istotne składniki naszej codzienności, które jeśli normalnie funkcjonują nie są specjalnie przez nas zauważane. Ilu ludzi musiało na to wszystko pracować i wciąż pracuje żeby puzzle do siebie idealnie pasowały, żebyśmy się nie musieli martwić choćby o rozmrożoną lodówkę gdy nagle braknie prądu? A jedzenie, słońce, kwiaty, zwierzęta, niebo - to wszystko co tworzy nasz świat? Kiedy ostatnio to zauważyliście, kiedy powiedzieliście "dziękuję". Sami widzicie jest za co. Malutkie i proste słowo "dziękuję", otwiera tak wiele drzwi. Nic nie kosztuje, a może diametralnie odmienić nasze życie bo jest prawdziwym skarbem. Dzięki wdzięczności możemy pozbyć się negatywnych emocji i emanujemy pozytywną energią, mamy w sobie światło, które inni w nas dostrzegają i to światło ich przyciąga. Odczuwając wdzięczność okazujemy miłość - to co dajemy z siebie do nas wraca i to w jeszcze większej ilości. Jednocześnie uczucie wdzięczności eliminuje negatywne emocje. Nawet kiedy znajdziemy się w kiepskiej sytuacji możemy poszukać czegoś za co jesteśmy wdzięczni, dzięki temu możemy pokonać negatywne rzeczy. Tak wiem i już widzę, niektórych sceptyków kręcących głowami i mówiących, że to tylko takie gadanie, tak zwane głodne kawałki, ale rzeczywistość jest dużo trudniejsza. Owszem jest, ale czy ktoś powiedział, że będzie łatwo? Życie to praca, codzienna i jeśli chcemy by było jak najwięcej tych dobrych dni musimy w to włożyć swój wysiłek. Zacznijmy więc może od uśmiechu i "dziękuję" dla osoby, która jest obok nas, za to, że właśnie przyniosła nam herbatę, może okryła ciepłym kocem, albo się do nas zwyczajnie przytuliła? A może za właśnie kończący się dzień? Może za dobrze przespaną noc kiedy jutro rano wstaniemy?
 Może dzisiaj dość emocjonalnie i psychologicznie, ale chciałam żebyście się zastanowili nad tematem. Sama bardzo staram się stosować to w swoim życiu, przynajmniej od pewnego czasu i widzę różnicę. Jest mi zwyczajniej łatwiej i lepiej, może ktoś z Was też spróbuje? Miałam dziś piękny dzień, dziękuję za niego bardzo szczerze, tak z głębi wnętrza, mam za co i doceniam :). A jutro rano mam nadzieję wstać po dobrze przespanej nocy, powitać z radością kolejny dzień i wiem, że na pewno będę miała za co dziękować kiedy się skończy. Może to jest właśnie ta moja "tajemnicza siła", o którą tak często jestem pytana? Odpowiedź na to skąd biorę w sobie tyle siły by poradzić sobie z kolejnym problem, a wierzcie mi trochę ich było i wiem, że mogłyby załamać niejednego człowieka....
Dziękuję też Wam, że tu zaglądacie i jesteście moimi wiernymi czytelnikami, jestem szczęśliwa, że to grono się poszerza. Tak samo jak cieszy mnie świadomość, że coś z mojego pisania daje ludziom wiarę i nadzieję, że można sobie radzić z najtrudniejszymi sprawami.
Tobie też dziękuję, że jesteś, tak zwyczajnie po prostu, to dla mnie niesamowicie ważne - moja życiowa energia :)
Życzę Wam Kochani dobrej nocy i pięknego poranka, dobranoc...

"Wdzięczność to szczepionka, odtrutka i antyseptyk"
John Henry Jowett




niedziela, 5 maja 2013

Listy do...NIEGO...Moje wybory...

Witam, niedzielny, majowy poranek - jest rześko i pachnąco po deszczu, kwiaty, trawa, drzewa wszystko cudownie budzi się do życia. Słońce pojawiło się na niebie, na reszcie po kilku dniach deszczu, zapowiada się cudny dzień. Pojawiają się domowe zapachy, porannej kawy, pieczonego ciasta, niedzielnego obiadu, słodko, leniwie i bezpiecznie... Czujecie ten klimat, też tak macie? Mam nadzieję, że tak, takie leniwe i błogie chwile są najcenniejsze, najlepiej kiedy obok jest jeszcze ukochana osoba. No, a jeśli jej nie ma bo akurat musi być gdzie indziej pomyślmy o niej ciepło i cieszmy się, że jest taki Ktoś w naszym życiu. Ktoś wyjątkowy i szczególny kto powoduje, że uśmiechamy się na samą myśl o Nim, że słoneczne ciepło rozlewa się w naszym wnętrzu. Mamy maj miesiąc zakochanych jak mawiają - więc dla wszystkich zakochanych do szaleństwa, kochających od dawna czy może dla tych, którzy dopiero się zakochają przygotowałam kolejny List do tajemniczego mężczyzny. Życzę Wam ciepłej i słodkiej niedzieli mając nadzieję, że dzisiejsza lektura się spodoba :). Biegnę do dalszej pracy bo mnóstwo jeszcze przede mną do zrobienia dzisiaj. Pozdrawiam.

Listy do...Niego - Moje wybory...

Mój Ukochany Mężczyzno!

Patrzę na Ciebie spod przymkniętych powiek, na Twoją skupioną i zamyśloną twarz. Siedzisz obok przy swoim laptopie, pracujesz, jesteś gdzieś daleko... Jednak nie tak daleko, pytasz mnie co robię? Odpowiadam, że piszę list, wiem, Ty nie zapytasz do kogo, nie chciałbyś się wtrącać, zbyt ingerować w moje sprawy. Przez myśl Ci nie przejdzie Kochany, że to list do Ciebie. No bo niby po co pisać list do osoby, która siedzi obok? W sumie masz rację, ale nie bardzo sobie wyobrażam jak wprost miałabym Ci powiedzieć to wszystko o czym piszę w moich listach? Pewnie zdobyłabym się na taką odwagę, tak jestem do tego zdolna. Bardziej boję się jak Ty byś zareagował Miły na te moje wyznania? W moich listach mogę być szczera do bólu, jeśli nawet je kiedyś przeczytasz o będziesz miał czas na oswojenie się z tym wszystkim. Nie zaskoczę Cię nagle i niespodziewanie...

Nawet nie wiesz Kochany ile rozmów przeprowadziłam z Tobą w moich myślach, ile wyznań w nich padło, ile spraw można było załatwić tak zwyczajnie, bez komplikacji... No właśnie komplikacje... Moja domena, mój szczególny dar, związki skomplikowane, poplątane, niemożliwe... Czemu zawsze trafiam na właśnie takich facetów, czemu tacy mnie interesują i w jakiś bliżej nieokreślony sposób przyciągają do siebie? Przyjaciółka spytała mnie kiedyś po co mi taki skomplikowany facet, z którym niemożliwe jest bycie w normalnym związku. Albo zajęty albo już wolny ale tak pokiereszowany przez inną kobietę, że nie ma sił i ochoty na budowanie czegoś nowego... No właśnie po co mi taki?
Po pierwsze nigdy tego na chłodno nie rozważałam i nie kalkulowałam, tu główną rolę grają zawsze uczucia, a z nimi nie da się polemizować czy targować. Jeżeli tracisz dla kogoś głowę i serce to to się dzieje gdzieś poza Tobą i nic na to nie można poradzić, nie działają żadne zakazy czy nakazy. To są uczucia! Czy tak trudno to zrozumieć? Może mam gdzieś zapisaną rolę pocieszycielki, opoki, takiej "kamizelki ratunkowej" dla tonących? Zresztą ja czuję się szczęśliwa wiedząc, że moje uczucie daje komuś siłę, wiarę w siebie, motywację do działania, że mogę być takim promykiem radości wśród wszystkich smutków i problemów.
Czy to znaczy, że nie chcę być kochana jak inne kobiety, że nie potrzebuję mieć kogoś tylko swojego, niezależnie od pory dnia czy nocy? Tak zwyczajnie bez żadnych sprzyjających okoliczności, bez ukradkowych spotkań, kradzionych chwil, przypadkowych gestów i spojrzeń? No oczywiście, że chcę, nie jestem w końcu masochistką ;).  Ale skoro nie mogę mieć tego na czym naprawdę mi zależy, Tego, którego kocham wolę cieszyć się tym co mam a nie szukać szczęścia na siłę. Rozumiesz mnie choć trochę Kochany? Pewnie nie bardzo, wolisz takie czytelne i jasne sytuacje, faceci tak już mają, ale nie zawsze "Kawa na ławę" jest możliwa, czasami zawoalowanie pewnych spraw jest konieczne. 
Patrzę na Ciebie ukradkiem i zastanawiam się co tak niesamowicie mnie w Tobie pociąga? Co w tym zwyczajnym facecie jak wielu pewnie by powiedziało widzę, że dla mnie jest "ciachem z kremem" :). Pewnie sam nad tym się zastanawiasz, prawda? Zadajesz sobie pytanie co ona może we mnie widzieć? Widzisz Najdroższy na takie pytanie bardzo ciężko jest odpowiedzieć jednoznacznie bo to "coś" jest mało namacalne, takie tajemnicze, magiczne, wyjątkowe...
No to "coś" składa się wiele rzeczy, to "coś" nie pozwala mi o Tobie przestać myśleć, śnić, marzyć, kochać. Jesteś moim szczęściem cokolwiek to oznacza w tej trudnej sytuacji, wszystko stapia się w jedno słowo TY :). Bez Ciebie jestem smutna, nerwowa, roztargniona, brakuje mi sił i chęci do czegokolwiek. Przy Tobie wszystko nabiera kolorów, jest ciepłe, dobre, pachnie wiosną, miłością, a ja promienieję... Możesz się do mnie nie odzywać całymi dniami, nie pisać, nie dzwonić, możemy się nie widzieć i tak nie potrafię się na Ciebie za to gniewać i czekam wyłącznie na chwilę kiedy się znów zobaczymy, cała reszta nie ma znaczenia.
Twoje ciepłe, brązowe oczy, które często są tak zmęczone i błyszczące czy to w nich się zakochałam? A może w Twoim uśmiechu, którego ostatnio tak mało mogę oglądać, w Twoich dłoniach, męskiej, zgrabnej sylwetce, w Twoim głosie, którego  mogę słuchać godzinami, w Twoim zapachu? Twój sposób chodzenia, Twoje drobne gesty, które znam już na pamięć, Twoje ciepło i dobroć... Naprawdę nie wiem Kochany czy mogłabym na coś wskazać jednoznacznie. Wszystko to jest dla mnie niesamowicie cenne, w zasadzie mogę powiedzieć bezcenne i składa się w nierozerwalną całość, w moje szczęście, w mojego Ukochanego Mężczyznę. 
Tak masz rację moje życiowe wybory są trudne, ba wiele osób kompletnie ich nie pojmuje, ale czy to jest istotne. Najważniejsze co ja czuję w danym momencie, w co wierzę, czego pragnę...
Wiem, że moje dobre serce kiedyś zostanie docenione, że ktoś zrozumie jak bardzo jestem wyjątkowa w swoich uczuciach. Ktoś doceni jak wiele mogę mu dać, ile mogę poświęcić, do jakich wyrzeczeń jestem gotowa dla mojej miłości. W zamian tak niewiele oczekuję. Wiem, że kiedyś tak właśnie będzie i cierpliwie na ten dzień czekam, mówiłam Ci już jestem w tym dobra. Na dobre rzeczy warto czekać, smakują później wyjątkowo.
Dziś myślę,że takim kimś może będziesz Ty Najmilszy? Może jeszcze trochę czasu musi upłynąć by tak się stało, żebyś to zrozumiał, będę czekać. Z pewnością Ty właśnie smakujesz wyjątkowo, bo jesteś wyjątkowy... Zbyt rzadko to słyszysz, chciałabym móc mówić Ci to częściej, chciałabym spróbować jak smakuje taki Wyjątkowy Mężczyzna.
A teraz już Cię pożegnam, czas wrócić do realnego świata, skupić się na tym co tu i teraz czyli..., jak cudnie się składa wciąż na Tobie, jesteś wciąż obok :).
Ślę Ci wszystkie najcieplejsze myśli i słowa -  ta, której świat całkowicie przysłoniłeś - Twoja Ostoja....



piątek, 3 maja 2013

Twórczość ukryta odcinek ostatni...

Dzień dobry, pomyślałam, że skoro jest więcej wolnego czasu niż zazwyczaj i pogoda nie taka jakiej większość oczekiwała to podrzucę Wam coś do czytania ;). Ostatni odcinek mojej powieści, ciekawa jestem jak się Wam spodoba. Cieszę się, że udało mi się w końcu z tym uporać, całość przepisać, odświeżyć i Wam przedstawić. Teraz kolejne wyzwanie przede mną, szukam możliwości publikacji na szersza skalę, co z tego wyjdzie? Zobaczymy, obiecuję Wam opowiedzieć o rezultatach. Na chwilę obecną będę rozwijać się w "Listach", oczywiście jeśli nie braknie mi natchnienia. Mam też inną pisaninę, która dla mnie sporym wyzwaniem bo nie jest tak łatwa i lekka jak to czym dzielę się z Wami tutaj. No, ale wierzę w siebie i wiem, że musi się udać, wyzwania są przecież po to żeby je podejmować, prawda? Nigdy nie wolno się poddawać i tracić wiary, że możemy osiągnąć swój cel. 
Miłego dnia Kochani, dużo, dużo uśmiechu i ciepełka, również tego wewnętrznego, u mnie jest :)


" NAJTRUDNIEJSZE SĄ POWROTY"

Rozdział 21:

Czas leciał do przodu w zwrotnym tempie. Od powrotu do pracy po zabiegu Paulina nie mogła znaleźć sobie miejsca, nie mogła się skupić. Próbowała nie myśleć o Michale choć było to bardzo trudne.
On sam zgodnie z ich umową nie odzywał się do niej nie chcąc jej niepotrzebnie drażnić i denerwować.
Dzwoniła do niej jedynie Iza, ale i przyjaciółka nie pytała o Michała wiedząc, że kiedy Paulina podejmie decyzję z pewnością sama jej o tym powie. Po jakimś czasie Paulina zrozumiała, że musi coś w końcu zdecydować, że nie może tego odwlekać na kolejne dni. Dla dobra ich obojga musiała postanowić co będzie dalej. Wracając po pracy siadała w łóżku i analizowała całą sytuację, wszystkie "za" i "przeciw".
Rzeczywiście powiedziała kiedyś Izie, że dla niej miłość to właśnie ta zwyczajna codzienność, bycie ze sobą nie tylko kiedy jest pięknie, ale przed wszystkim wtedy gdy życie rzuca kłody pod nogi. Nie wierzyła już w tą cudną, bajkową miłość, w księcia na białym koniu czy królewnę czekającą na pierwszy pocałunek. Oczywiście czułość, ciepło, bezpieczeństwo były dla niej bardzo ważne, nie mniej jednak od bezwarunkowego oparcia w drugiej osobie.
W ciągu kilku ostatnich miesięcy przeżyła z Michałem więcej niż niejednokrotnie ludzie przeżywali przez wiele wspólnych lat. Był z nią w najtrudniejszych dla niej chwilach i wcale nie musiała go o to prosić. Był po prostu. Bardzo lubiła jego towarzystwo, wielogodzinne rozmowy, śmiech z jego żartów, a nawet zwyczajna ciszę, która między nimi panowała gdy nie mieli ochoty na rozmowę. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że mogłaby być z nim szczęśliwa, że nigdy by jej nie skrzywdził. No i miałaby też Kamila, którego bardzo kochała. Niejednokrotnie zastanawiała się co tak naprawdę czuła do Michała? Zauważyła, że chce dla niego dobrze wyglądać, że zależy jej na jego zdaniu, że chyba nawet jest o niego zazdrosna kiedy mówi o innych kobietach w jego życiu. A może to właśnie była miłość? Ta piękna i prawdziwa, nie koniecznie szaleńcze zakochanie, ale szczere  uczucie, które zrodziło się z głębokiej, prawdziwej przyjaźni?
Po paru dniach takich rozważań i bicia się z własnymi emocjami odbyła poważną rozmowę z Ryszardem, a następnie swoim szefem w prokuraturze. Wprawdzie nie kryli, że jej decyzja ich zmartwiła, ale szanowali ją i bez problemu znaleźli miejsce w Krakowie. Mimo tego, że Paulina nie przepadała za Warszawą spędziła tu pewien etap swojego życia i trochę żal było jej stąd wyjeżdżać. Czuła jednak, że to najlepsza z możliwych dla niej decyzji w obecnej sytuacji.
Pozostawało jeszcze zlikwidowanie mieszkania w Warszawie, ale na razie nie chciała zabierać swoich rzeczy. Najpierw chciała porozmawiać z Michałem, a ewentualnie później przenieść się prosto do niego. Chciała uniknąć niepotrzebnego zamieszania z jej przeprowadzką do Krakowa. To, że tam wraca było już dla niej oczywiste, pytanie tylko gdzie zamieszka?
Tym razem dobrze znajoma trasa do Krakowa dłużyła się jej okropnie. Z niecierpliwością wjechała w osiedle Michała i zaparkowała pod jego domem mając nadzieję, że go zastanie. W końcu nie uprzedziła go o swoim przyjeździe, działała pod wpływem impulsu. A poza tym chciała zrobić mu niespodziankę mając nadzieję, że jej przyjazd go ucieszy.
Przez chwilę stała przed drzwiami wejściowymi, w końcu nacisnęła dzwonek i usłyszała znajome kroki za drzwiami, poczuła jak serce zaczyna jej szybciej bić. Zgrzytnął przekręcany zamek i zobaczyła w drzwiach najpierw głowę, a po chwili już całą sylwetkę Michała.
- Cześć mogę wejść? - zapytała po chwili niezręcznego milczenia między nimi. Michał patrzył na nią zaskoczony, od tylu dni nie odzywała się do niego, że sam już nie wiedział co ma myśleć.
- Witaj, oczywiście wejdź. Zaskoczyłam mnie swoim przyjściem, przepraszam - przyznał robiąc jej miejsce w przejściu żeby mogła wejść do środka.
- Ciocia, ciocia Paulina przyjechała - rozległo się w tym samym momencie wołanie ucieszonego Kamila, który usłyszał jej głos i wybiegł za tatą do przedpokoju.
- Cześć skarbie, bardzo się za tobą stęskniłam - Paulina wzięła go na ręce i mocno ucałowała przytulając do siebie. Ze swojej torebki wyjęła prezent, który dla niego przywiozła i dała mu go stawiając chłopca na ziemi.
- Strasznie go rozpuszczasz - zauważył Michał odbierając od niej płaszcz i podając jej pantofle, które kiedyś tu sobie zostawiła żeby mieć w czym chodzić jak do nich przyjedzie.
- Nie szkodzi, on na to zasługuje, a i ja mam przyjemność, że mogę mu sprawić trochę radości-powiedziała tylko w odpowiedzi Paulina i poszła za chłopcem do jego pokoju. Musiała wysłuchać co nowego wydarzyło się kiedy jej tu nie było, Kamil zdawał jej zawsze z tego szczegółowe relacje.
Tym razem było podobnie. Później bawili się razem aż do samej kolacji, następnie asystowała przy wieczornej kąpieli, położyła go do łóżka i została z nim dopóki nie zasnął. Na szczęście nastąpiło to dość szybko bo chłopiec był zmęczony niespodziewanymi emocjami dzisiejszego dnia.
Paulina wyszła z pokoju ma palcach przymykając za sobą cichutko drzwi. Za nic w świecie nie chciałaby go obudzić i ponownie usypiać. Ona również zaczynała odczuwać zmęczenie, jechała kilka setek kilometrów w nie najlepszych warunkach pogodowych i pełna emocji związanych ze spotkaniem z Michałem.
Kiedy przyszła do dużego pokoju Michał oglądał wieczorne wiadomości. Jednak kiedy tylko ją zobaczył wyłączył telewizor i spojrzał na nią pytająco, nie wiedział co ma być dalej.
- Śpi, był bardzo zmęczony, ale nie chciał zasnąć bo bał się, że kiedy będzie spał wyjadę. Jest taki pocieszny i kochany, bardzo się z nim stęskniłam - westchnęła Paulina siadając na kanapie obok Michała.
- Długo masz zamiar zostać w Krakowie? - zapytał Michał nadal nie wiedząc co ma powiedzieć, Paulina wyglądała na spokojną i odprężoną, on natomiast czuł się trochę niezręcznie.
- Właściwie to przyjechałam w sprawach służbowych, załatwiłam sobie pracę w tutejszej prokuraturze bo wracam do Krakowa. Nie sądziłam, że aż tak będą cenić kogoś ze stolicy - żartowała ze swojej dotychczasowej posady w Warszawie, cieszyła się, że tak łatwo znalazło się tutaj dla niej miejsce.
- Wracasz do Krakowa? To naprawdę wspaniale, z pewnością twoi rodzice nie mogą się już doczekać kiedy znów będą mieli cię przy sobie - on też był zadowolony z takiej wiadomości, ale starał się tego zbytnio nie okazywać.
- Szczerze mówiąc to jeszcze o tym nie wiedzą, ale na pewno by się cieszyli tyle, że ja nie zamierzam z nimi mieszkać - oświadczyła tajemniczo Paulina i zauważyła zaskoczoną minę Michała, nie mógł przecież przypuszczać co miała mu do powiedzenia. - Wiesz doszłam do wniosku, że dobrze jest mieć pracę gdzieś blisko domu żeby móc poświęcać swój wolny czas swojemu mężowi i synkowi, co o tym sądzisz? - przyjrzała mu się uważnie jakby chciała znaleźć odpowiedź na jego twarzy, ale wciąż widziała jedynie zaskoczenie i dezorientację Michała.
- Pytasz co ja..., co ja na to? Jak mam rozumieć to pytanie, to chyba oznacza, że jednak za mnie wyjdziesz, czy tak? - naprawdę trudno było mu uwierzyć, że Paulina się zgadza, że przyjęła jego propozycję, szczerze mówiąc co raz mniej na to liczył.
- Odpowiedź prawidłowa, chociaż zdaję sobie sprawę, że czasami naprawdę trudno ze mną wytrzymać, jestem istną huśtawką nastrojów i nie wiem jak nam się ułoży. To będzie prawdziwe wyzwanie dla nas wszystkich, myślisz, że damy sobie radę Michał? - Paulina zdecydowała się spróbować ułożyć sobie życie z Michałem i jego synkiem pomimo strachu, który czuła w tej chwili.
- Razem z pewnością damy sobie radę Paulinko, jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem, a Kamil będzie szalał z radości kiedy się o tym dowie. Mogę ci teraz wyznać, ze już dawno chciał żebym poprosił cię żebyś została jego mamusią, to najpiękniejszy prezent jaki mogłaś nam obu sprawić- Michał ujawnił jej skryte marzenia chłopca i nie krył swojej radości jaką czuł na myśl, że już wkrótce Paulina zostanie jego żoną.
- Cieszę się, że Kamil mnie tak polubił, ale błagam cię Michałku nie budź go teraz żeby mu o tym powiedzieć, nie mam siły żeby go ponownie usypiać. Mam za sobą męczący dzień i jestem skonana po tej kilkugodzinnej jeździe z Warszawy, szczerze mówiąc to marzę w tej chwili o łóżku - naprawdę ta jazda ją bardzo zmęczyła. Nie miała nawet czasu żeby wstąpić do domu, chciała przyjechać tu od razu i porozmawiać najpierw z Michałem.
- Przepraszam cię, nie pomyślałem zupełnie, że jesteś taka zmęczona, zaraz ci pościelę i będziesz mogła się położyć - Michał natychmiast się poderwał i zaczął ściągać leżące na kanapie poduszki. Było mu głupio, że sam nie pomyślał o drodze, którą Paulina musiała przebyć żeby mu to wszystko powiedzieć, szczęście całkowicie go zamroczyło.
- Zaczekaj chwileczkę - Paulina przerwała mu chwytając go za rękę i również wstając. - nawet nie pocałujesz przyszłej żony? - przysunęła się bliziutko do niego czując, że robi jej się na sercu, chciała żeby ją pocałował i przytulił do siebie.
- Dziękuję ci, że jechałaś taki kawał drogi żeby mi to wszystko powiedzieć, mogłaś przecież zadzwonić a przyjechałaś osobiście. Doceniam to - szepnął i delikatnie ją pocałował. Tak bardzo jej pragnął, ale nie chciał niczego robić co mogłoby ją skrzywdzić. Przyjechała tutaj i zgodziła się wyjść za niego, ale nie powiedziała mu tego na co czekał cały czas, nie chciał jej do niczego zmuszać.
Paulina oddała mu pocałunek czekając na to co będzie dalej. On jednak tylko przytulił ją mocno do siebie, a później wypuścił z objęć i wrócił do ścielenia łóżka.
W tej sytuacji Paulina poszła do łazienki wziąć prysznic, a kiedy wróciła do pokoju Michał już był u siebie. zamknęła drzwi, zgasiła światło i położyła się do łóżka, pościel przyjemnie pachniała świeżością. Leżała w ciemnościach i mimo zmęczenia, które przed chwilą odczuwała nie mogła zasnąć obracając się z boku na bok. Nagle zmęczenie gdzieś uciekło, słyszała Michała w łazience, a później w jego pokoju zgasło światło. Mijały kolejne minuty, a Paulina nadal nie spała-  zaczęła myśleć, przypomniał jej się pocałunek Michała i to co wtedy poczuła. Dopiero teraz zrozumiała jak bardzo go pragnie, zrozumiała, że to właśnie jest miłość, że pod żadnym pozorem nie może jej przegapić - nie chciała już dłużej leżeć w psutym łóżku.
Na palcach, po cichutku żeby nie obudzić Kamila przeszła przez przedpokój i weszła do sypialni Michała, zamknęła za sobą drzwi i cicho podeszła do łóżka.
Michała spał i nie słyszał jak weszła. Usiadła delikatnie na kraju łóżka i przez dłuższą chwilę mu się przyglądała , napawała się jego widokiem. Kiedy tak na niego patrzyła czuła jak robi jej się ciepło na sercu, nie wiedziała, że widok śpiącego mężczyzny może ją tak rozczulić. z drugiej jednak strony był to mężczyzna, którego kochała i przed kilkoma minutami uświadomiła to sobie. W końcu nachyliła się nad nim i zaczęła go delikatnie całować.
 Michał obudził się natychmiast, otworzył szeroko oczy, był zaskoczony widząc i czując ją tak blisko siebie, ale szybko przywarł do gorących warg Pauliny przyciągając ją do siebie. Przez cienką koszulę dziewczyny, którą miała na sobie poczuł jej rozgrzane ciało, o którym do tej pory mógł jedynie marzyć. W jego oczach Paulina widziała niemy zachwyt kiedy tak na nią patrzył.
- Uświadomiłam właśnie sobie, że nie powiedziałam ci jeszcze najważniejszego kochanie - stwierdziła Paulina kiedy na chwilę przestali się całować. - Wiesz Michał zrozumiałam, że czasami człowiek szuka czegoś tak bardzo, że nie zauważa iż ma to od dawna w sercu. Nigdy nie była taka szczęśliwa jak teraz z tobą bo cię kocham, kocham cię wariacie - powtórzyła jakby obawiając się czy ją dobrze zrozumiał. To były najpiękniejsze słowa jakie Michał mógł o dnie usłyszeć. Te na, które przyszło mu tak długo czekać, ale teraz wiedział, że warto było.
- Maleńka nie mogłaś powiedzieć nic piękniejszego, uczynię cię najszczęśliwszą kobietą na świecie, obiecuję. Tak bardzo cię kocham, cieszę się, że tu jesteś - Michał powiedział to z ogromną miłością i namiętnością jakie do niej czuł. W końcu uwierzył, że może być szczęśliwy z kobietą, którą kochał, która kochała jego, to było możliwe.
Zaczęli się ponownie całować, co raz namiętniej i zachłanniej. Michał zsunął z niej powoli koszulkę po czym wciągnął ją pod kołdrę do swojego łóżka. Jego skóra pachniała jeszcze po wieczornej kąpieli, Paulina poczuła jak ogarnia ją fala podniecenia czując ten zapach. Teraz była pewna, że nie chce już dłużej czekać. Powoli uczyli się zarysów swoich ciał, oddawali się rozkoszy pieszczot chcąc się sobą nasycić, aż w końcu oboje poczuli, że są gotowi wędrować razem na szczyt rozkoszy.  Kochali się długo, namiętnie, spragnieni siebie od dawna, było im ze sobą cudownie. Kiedy w końcu zasnęli przytuleni do siebie za oknami zaczynało już świtać, w na ich twarzach błąkał się cień uśmiechu, uśmiechu losu... Na reszcie byli szczęśliwi.

                                                          ********************

- Mamusiu bo Patrycja zabiera mi zabawki - Kamil przybiegł o Pauliny z płaczem, siedziały właśnie z Izą na ławce w parku i napawały się pierwszymi promieniami wiosennego słońca.
- Kamilku tłumaczyłam ci, że ona jest od ciebie młodsza, ma dopiero trzy latka, jest też dziewczynką. daj jej zabawki i pojeździj sobie w tym czasie na rowerku. Zobaczysz Patrycja za chwilę się znudzi i odda ci zabawki - tłumaczyła spokojnie, ale stanowczo Paulina wiedząc, że chłopczyk ja zrozumie i usłucha.
- Masz rację mamusiu - chłopiec jakby czytał w jej myślach zgadzając się z tym co mu tłumaczyła. Zabrał swój rowerek i pojechał wzdłuż alejki parkowej.
- Kamil jest bardzo ci posłuszny, masz wspaniałego synka Paulina - zauważyła z uśmiechem Iza patrząc na bawiącą się w piaskownicy swoją córeczkę.
Właśnie mijały trzy lata od ślubu jej przyjaciółki, a między Pauliną i Michałem nic się nie zmieniło, byli szczęśliwym, kochającym się małżeństwem, a paulina mamą sześcioletniego Kamila.
- Owszem Kamil jest dla mnie najpiękniejszym prezentem jaki dostałam od losu, oczywiście poza moim mężem i tą niespodzianką -  Paulina znacząco położyła rękę na swoim dość pokaźnej wielkości brzuch.
Roześmiały się serdecznie obie, czasami cuda jednak się zdarzały i teraz tak właśnie było. Paulina całkiem niespodziewanie zaszła w ciążę i za dwa miesiące miała urodzić o ironio losu wspaniałe, dorodne bliźniaki. Przestała już mieć jakąkolwiek nadzieję, to była nagroda za to jaką wspaniałą mamą była dla Kamila. Zresztą lekarz powiedział jej, że to jest jedna szansa na tysiąc i Paulina właśnie j dostała. Siedziały teraz szczęśliwe i zadowolone, miały siebie, kochających mężów, wspaniałe dzieci - wcześniej nie wiedziały tak naprawdę co to szczęście. Teraz kochały i były kochane naprawdę....



środa, 1 maja 2013

Czego pragniemy???

Dzień dobry :)
Pierwszy dzień maja, laba, leniuchowanie..., przynajmniej dla większości z nas. Zaczął się najpiękniejszy  miesiąc - wszystko kwitnie, budzi się do życia, niesie radość i nadzieję na to co nowe, ekscytujące i  jeszcze przed nami.
Zastanawiałam się o czym dzisiaj napisać i w sumie zainspirował mnie temat poruszony na jednym z blogów, zresztą sama już parokrotnie się o niego "ocierałam". Chodzi mi o nasze podejście do codzienności, o to co naprawdę jest dla nas ważne, co chcemy robić, co wywołuje uśmiech na naszej twarzy, o tym czego tak naprawdę pragniemy.
No bo dlaczego tak wiele nieusatysfakcjonowanych osób mijamy codziennie na ulicy? Zachmurzonych, przepychających się, mrukliwych? Pędzą przed siebie bo muszą to czy tamto zrobić, gdzieś zdążyć, coś oddać w terminie. Musimy? No właśnie zwróciliście uwagę jak często robiąc coś używacie tego słowa? A wiadomo wszystko co robione pod przymusem jest robione z niechęcią, bez satysfakcji, emanuje złymi emocjami. Idziemy do pracy, na zakupy, do cioci na imieniny, na spacer z psem, ba nawet z łóżka wstajemy bo "musimy". Jak którakolwiek z tych rzeczy może sprawiać nam w tej sytuacji przyjemność, jak może się pojawiać uśmiech na naszej twarzy? Nie będzie dopóki nie będziemy tego robić bo naprawdę chcemy, bo to kochamy, bo spełniamy nasze pragnienia. Bajki, dyrdymały? Nie sadzę choć oczywiście wiele osób tak pomyśli czy powie. Co zrobić żeby było inaczej? Pokochać i docenić to co mamy, cieszyć się tym co robimy, szukać w tym źródła satysfakcji, szukać tego co nas inspiruje. Przecież codzienność może być naprawdę kolorowa, trzeba tylko do niej odpowiednio podejść. Tak wiem przeczytałam kilka mądrych, życiowych książek, które pozwoliły mi spojrzeć na sprawy z innej perspektywy. Myślę jednak, że już wcześniej miałam podobne podejście bo inaczej te wszystkie życiowe sytuacje i "ciosy" raczej by mnie dobiły, a nie wzmocniły czy zmotywowały do działania. Literatura to tylko dodatkowa pomoc. Trzeba szukać w życiu i w nas samych tego co sprawia nam frajdę, co nas inspiruje, motywuje, trzeba szukać naszych pragnień... Gdzie? No to już zależy od każdego z Was indywidualnie i z pewnością najlepiej to sami wiecie. Osobiście nie mam z tym problemu i raczej staram się nie używać w swoim codziennym słowniku słowa "muszę" bo większość rzeczy robię z przyjemnością, a nawet jeśli czasem bywa inaczej to po co sobie psuć tą całą resztę. Kocham swoją pracę i sprawia mi ona niesamowitą przyjemność? Dlaczego? Bo pracuję z fantastycznymi ludźmi, którzy cenią i szanują to co robię, w których znajduję oparcie gdy tego potrzebuję a jednocześnie ja wspieram ich z całych moich sił. Cieszy mnie każdy nawet najmniejszy sukcesik, który sprawia, że idziemy do przodu, rozwiązujemy jakiś problem, jesteśmy zauważani i doceniani. Cieszy mnie satysfakcja i zadowolenie naszych Klientów, o których wielokrotnie się przekonuję, to są dla mnie bardzo cenne i piękne komplementy. Zdobywam nowe doświadczenia, uczę się nowych rzeczy, rozwijam swoje "talenty". Jak to wszystko mogłoby mnie nie cieszyć? A nie zawsze tak było Moi Drodzy. Kiedyś praca przynosiła mi stres, nerwy, złe emocje - postanowiłam to zmienić. Zaryzykowałam choć wiele miałam do stracenia i nikt nie gwarantował mi, że będzie lepiej. Czasami warto podjąć takie ryzyko kiedy czujemy, że to co właśnie robimy nas niszczy, przytłacza i wypala... Tysiące kilometrów od domu odnalazłam dzięki wspaniałym ludziom swój spokój, równowagę psychiczną, poznałam cudowne miejsca, nabrałam nowych doświadczeń. Znalazłam też swoje miejsce, w którym byłam niesamowicie szczęśliwa, jest tam cząstka mnie, nikt tego co tam przeżyłam mi nie odbierze i zawsze z przyjemnością i prawdziwą radością odwiedzę to miejsce. A kiedy już wróciłam dużo silniejsza i pewniejsza siebie znalazłam swoją obecną pracę i mimo swoich początkowych wątpliwości i lęków jestem w niej teraz naprawdę szczęśliwa i spełniona. Więc można? Jasne, że można i tak jest wieloma innymi rzeczami, trzeba tylko dobrze się rozglądnąć dokoła i rozmówić się z samym sobą uczciwie. Dziś dzień luzu fakt pogoda nieszczególna i można się tego uczepić łażąc po domu cały dzień markotnym bo gdyby świeciło słońce to można by się poopalać, zrobić grilla ze znajomymi. Tak, ale czy nie można się cieszyć z wielu innych rzeczy? Na przykład, że nie trzeba było się zrywać bladym świtem, można było spokojnie wypić kawę z bliską nam osobą, poczytać książkę w pidżamie, pójść na długi spacer z naszym czworonogiem. Wstałam rano, ubrałam się trochę cieplej i poszliśmy z Maksiem pograć w piłkę na osiedlowym boisku. Maks szalał, biegał za piłeczką do utraty tchu, a ja cieszyłam się, że mogę sprawić mu przyjemność, na którą na co dzień nie mam czasu. Nie dlatego, że musiałam, ale dlatego, że chciałam bo czas spędzony na zabawie z mim ukochanym psiakiem sprawia mi frajdę. Naprawdę Kochani codziennie możemy znaleźć dokoła wiele dobrych, satysfakcjonujących rzeczy, po co więc szukać dziury w całym i narzekać? Zastanówcie się nad tym przez chwilę i zobaczcie do jakich wniosków dojdziecie. A potem działajcie, a uśmiech z pewnością częściej pojawi się na Waszych twarzach, a życie nabierze kolorowych barw. Czego gorąco Wam życzę. Miłego popołudnia.

P.S. Troszkę zmian dokonałam w wizualizacji bloga, mam nadzieję, że się Wam spodobają. Pojawił się też najnowszy kalendarz na pulpit Safiry.