Zimowo i mroźno nam się zrobiło i wciąż trzyma, śnieg pruszy tak bajkowo... Jak mija Wam sobota? U mnie dziś trochę mniej gotowania choć oczywiście coś tam sobie upitrasiłam ;) Na jutro za to przewidziałam kluski śląskie i chlebek domowy, oczywiście przepisy z "Kwestii Smaku", mam nadzieję, że wyjdzie pysznie. Poza tym zamierzam leniuchować z książką, w końcu niedziela jest do odpoczynku, prawda? No i muszę powiedzieć, że spłynęła na mnie wena twórcza. Ta zimowa sceneria natchnęła mnie romantycznie, przygotowałam dla Was takie emocjonalne, pełne ciepła i miłości opowiadanko, właściwie wyznanie zakochanej kobiety... Na taki wieczór myślę, że idealne, ciekawa jestem czy Wam się spodoba? Zapraszam serdecznie do lektury jeśli macie ochotę. Miłej niedzieli, pozdrawiam ciepluteńko :)
Wróciłeś....
Drżę
cała...nic na to nie poradzę, że tak na Ciebie wciąż reaguję.
Myślałam, że to minęło, że ogarnęłam się jakoś i twardo
stąpam po ziemi, że nie jesteś w stanie mnie poruszyć, a
jednak... Wróciłeś i to znów spadło na mnie tak nagle, tak
niesamowicie i niespodziewanie... Znów nogi mam miękkie jak z waty,
w brzuchu krążą dziwne motyle, serce bije szybciej, zwariowało.
Tak zwariowało przez Ciebie i dla Ciebie choć Ty sobie nawet z tego
nie zdajesz sprawy... Nie jednak coś się zmieniło, ja się
zmieniłam, jestem już w stanie zapanować nad emocjami, wziąć się
w garść i nie pozwolić się skrzywdzić. To takie trudne... Tak
bardzo chciałabym Ci powiedzieć wiele rzeczy, pokazać jak bardzo
mi zależy, jaki jesteś dla mnie ważny, ale już wiem, że nie
mogę. Nie mogę opuścić swojej „zbroi” i odsłonić swojej
duszy przed Tobą bo będę cierpieć. Bo Twoje słowa, gesty,
zachowanie zamiast dawać mi radość przyniosą łzy i ból. Nie
obiecałam sobie, że już więcej nie będę przez Ciebie płakać,
że nie pozwolę się traktować jak powietrze, nie zasłużyłam
sobie na to. Jak mam to wszystko więc pogodzić? Jak żyć z moim
uczuciem do Ciebie, które muszę chować głęboko w sercu? Nie
pamiętam kiedy zależało mi na kimś tak bardzo jak zależy mi na
Tobie, nie tylko jak na mężczyźnie, ale przede wszystkim na
człowieku, koledze, przyjacielu... Teraz jestem mądrzejsza,
spokojniejsza, wiem dużo więcej, więcej rozumiem, patrzę na to
wszystko z innej perspektywy. Nie Kochany nie usprawiedliwiam Ciebie,
Twoich irracjonalnych zachowań czy ciętych tekstów, na nie nie ma
wytłumaczenia. Bardziej rozumiem czemu tak sceptycznie podchodzić
do uczuć, do okazywania emocji, do miłości... Może łatwiej
zrozumieć mi siebie samą i to czemu się tak idiotycznie
zakochałam? Czemu dostrzegłam to malutkie światełko, które do
mnie mrugało dając znak, że bardzo potrzebujesz tego mojego
uczucia. Mojego wsparcia, zainteresowania, podziwu, mężczyźni
czują się wtedy bardziej męscy, wyjątkowi, potrzebni. Myślę, że
tego wtedy potrzebowałeś choć nie byłeś przygotowany na taką
lawinę uczuć, na takie zaangażowanie i trwałość, prawda? Cóż
ja sama nie byłam na to przygotowana, mnie samą to zaskoczyło i
chyba wtedy przerosło? Wiesz tak już mam, że trafiam na
niewłaściwych facetów, pokomplikowanych, z emocjonalnymi bliznami,
moje zwariowane serce właśnie takich wybiera na obiekt swoich
uczuć. Nieźle co?
Nawet sobie
nie zdajesz sprawy jak wiele zmieniłeś w moim życiu, jak
wywróciłeś mój świat do góry nogami, ale w tym pozytywnym
sensie. Jesteś moim Słońcem, moją pozytywną energią, moim
akumulatorem życiowy. Pierwszą myślą o poranku kiedy otworzę
oczy, ostatnią kiedy zasypiam po całym dniu, jesteś moim marzeniem
sennym, towarzyszem w ciągu dnia i w nocy. Moje ciepłe myśli są
cały czas z Tobą, nie mam pojęcia czy je czujesz, ale wierzę, że
Cię wspierają i pomagają Ci w wielu sprawach. Z każdym dniem moje
uczucie jest bardziej dojrzałe, stabilniejsze, mniej „zwichrowane”
emocjonalnie. Potrafię już oddzielić to co złe od tego co dobre,
potrafię cierpliwie czekać, być wytrwałą w swoich
postanowieniach, nie ulegać Twoim nastrojom i humorom. Mogę Cię
nie widzieć całymi dniami i nie usychać z beznadziejnej tęsknoty,
a cieszyć się myślą o naszym kolejnym spotkaniu, rozmowie.
Najważniejsze jest to co mam głęboko w sercu... tam jest Twój
obraz, Twoje imię, Twoje ciepłe oczy, Twój niesamowity uśmiech,
Twój seksowny głos, tam po prostu jesteś Ty! Czasami wydaje mi
się, że każdy dookoła widzi tą moją miłość do Ciebie,
czasami pewnie myślą, że zwariowałam bo przecież to takie
beznadziejne uczucie, takie trudne i skomplikowane. A ja wbrew temu
promienieję, tryskam radością i szczęściem tylko dlatego, że
właśnie rozmawialiśmy przez telefon albo udało nam się spotkać
po dłuższym czasie. A co z Tobą? Czy Ty widzisz to wszystko? Czy
choć czasem kiedy jesteś daleko, wśród swoich spraw myślisz może
o mnie? O moim uczuciu do Ciebie, czy zdajesz sobie sprawę jak jest
poważne, jak intensywne? Czy choć czasami tęsknisz za mną tak jak
mnie zdarza się tęsknić za Tobą? Czy czekasz na wiadomość ode
mnie, na miłe słowo, na kolejne spotkanie? Tak wiele znaków
zapytania, wątpliwości i pytań, które chciałabym Ci zadać. Czy
Ciebie też czasem to kusi?
Drżę
cała..., stoisz obok mnie, przysuwasz się bliżej, nasze ręce się
prawie dotykają, czuję twój zapach, jest tak delikatny, prawie
niewyczuwalny, a mnie kręci się w głowie... Czuję ciepło, które
promienieje od Ciebie i rozchodzi się po całym moim ciele. Mówisz
coś do mnie, ledwo mogę się skupić na Twoich słowach, topię się
cała... Tak bardzo chciałabym się wtulić mocno w Ciebie i już
tak pozostać choć wiem, że to niemożliwe, odchodzisz. Zostaję
sama z tą lawiną myśli, uczuć, pragnień, może kiedyś..., nie
dzisiaj. To miłość, niezaprzeczalnie..., już dawno to
zrozumiałam, nie jestem w stanie bronić się przed nią, to na nic,
Ty wciąż wracasz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz