Witajcie Kochani!
Zdaję sobie sprawę, że bardzo, bardzo dawno mnie tutaj nie było... Umilkłam choć wierzcie mi nie chciałam tak zniknąć bez słowa, czasami tak bywa, że nagle zmienia się wiele spraw, dzieje się tak wiele, że nawet ja mam problem by wszystko ogarnąć;) Dziś pierwsza niedziela od wielu naprawdę tygodni kiedy mam dużo czasu dla siebie - trochę gotowania i można leniuchować. Nigdzie nie wyjeżdżam, nie biegam po sklepach, nie nadrabiam różnych zaległości. Aż ciężko mi w to uwierzyć:) Ostatnie tygodnie, a właściwie to już miesiące żyję w niesamowitym pędzie, jest tak wiele spraw do załatwienia, tyle wyzwań, nie starcza mi zwyczajnie doby. Wstaję o 5, padam na nos wieczorem i wciąż czuję, że jeszcze nie zrobiłam tego czy tamtego. Generalnie życie mi jakby przyspieszyło, jestem szczęśliwa i zadowolona kiedy wszystko się tak fajnie kręci, ale czasu dla siebie to nie mam. Stąd też moje zaniechanie w prowadzeniu bloga - nie mam na to czasu ani sił, a jak wiecie nie lubię niczego robić po łebkach. Czasami bywały takie weekendy, że siadałam jedynie do posiłku, nogi wchodziły mi przysłowiowo do tyłka i nawet nie wiedziałam kiedy tak naprawdę mijały. Wiadomo w między czasie pojawiały się różne niespodziewane sytuacje i okoliczności, którym trzeba było sprostać jak to w życiu. A jak wiecie nie lubię siedzieć i biadolić to zakasywałam rękawy i ruszałam do działania, ot cała ja. Tak przyznaję jestem zmęczona i nawet planuję jakiś mini urlopik w przyszłym miesiącu by złapać ciut oddechu, zregenerować siły, czuję, że to konieczne bym mogła nadal przeć do przodu:) Cieszę się ogromnie bo udało mi się w zeszłym miesiącu spędzić kilka dni w Trójmieście - wyjazd służbowy, ale czas dla siebie też miałam. Moje ukochane morze, miejsce ładowania akumulatorów i pozytywnej energii - jak zawsze nad morzem było cudownie:))) No i tak Moi Drodzy dni pędzą do przodu, ja chciałabym zdziałać jak najwięcej i niecierpliwię się kiedy czasami z różnych względów muszę zwolnić tempo moich działań. Ale i tak jest super, pomimo wszystkich chmurek i zawirowań, które po drodze się pojawiają. Mam nadzieję, że Wy tez macie swoje cele i plany, które uparcie realizujecie i nie zważacie na drobne potknięcia i schody po drodze. Zresztą czasami i one są potrzebne bo pozwalają się nam zastanowić nad tym czego pragniemy, czasami są sygnałem do zmiany kierunku bo nic w życiu nie spotyka nas bez powodu. A czy wyciągniemy z tych potknięć właściwe wnioski, czy zobaczymy plusy danej sytuacji to już zależy tylko od nas. Ja zawsze staram się widzieć te pozytywne strony życia i cieszyć się z najdrobniejszych, codziennych "cudów" - doceniajmy to co daje nam życie, nie oglądajmy się na to, że inni może mają łatwiej, lepiej, lżej...
Kochani nie wiem jak często będę tu zaglądać bo raczej napięty i pracowity okres wciąż przede mną, nie chcę pisać pod jakąś presją, gdzieś na kolanie. To ma być ode mnie, z głębi serca i mam nadzieję, że mnie rozumiecie, zresztą chyba właśnie takie teksty chcielibyście czytać, prawda? Postaram się odzywać w miarę możliwości, wiem, że moi wierni Czytelnicy będą tu zaglądać i sprawdzać czy są jakieś nowe wieści ode mnie i za jestem Wam niezmiernie wdzięczna.
Życzę Wam udanych urlopów bo to w końcu wakacje, dużo słońca (nie tylko tego na niebie), niezapomnianych przeżyć i oczywiście realizacji Waszych celów.
Miłego, leniwego popołudnia :)))
Szepty Miasta
niedziela, 20 lipca 2014
piątek, 25 kwietnia 2014
W stronę celu
Dobry wieczór, po dość intensywnym tygodniu postanowiłam zrelaksować się nieco przy wieczornym pisaniu. Troszkę z moją systematycznością jestem w tyle, ale wciąż gdzieś "pędzę", nie mam czasu tylko dla siebie, a nie chcę też pisać po łebkach czy na odwal jak to mawiają. Wolę zebrać wszystko w całość i stworzyć coś bardziej treściwego ;).
To był naprawdę intensywny tydzień, mimo, że krótszy, ale za to treściwszy, przynajmniej jak dla mnie. Święta wprowadziły trochę lenistwa, luzu i stanowczo zbyt wiele jak dla mnie wszystkich smakołyków. Teraz trzeba za to pokutować... No, ale też fakt, że odrobina odpoczynku była mi potrzebna, troszkę oddechu musiałam złapać. Teraz wróciłam do codziennych zajęć i skupiam się na celach, które sobie postawiłam. Wiosna za oknem ładuje akumulatory i nastraja pozytywnie do działania, słońce świeci co raz wyżej i cieplej, najlepszy moment by otworzyć się na świat. W tym tygodniu przyszło mi do głowy sporo nowych,fajnych pomysłów, chyba dostałam "biznesowego natchnienia", że tak to określę. Teraz pozostaje wprowadzenie ich w życie i ja nie zamierzam odpuszczać. Boję się tylko czy dni w kalendarzu mi wystarczy bo do zrobienia jest sporo, ale to właśnie jest to co mnie kręci najbardziej, wyzwania. Wierzę, że efekty z czasem się pojawią bo nie morze być inaczej. Wytrwałość to jest bardzo ważne, nie odpuszczać, nie poddawać się kiedy po drodze pojawiają się przeszkody. One są właśnie po to by nas bardziej motywować, by cel, który nam się uda w końcu osiągnąć smakował wybornie. Więc cóż nie pozostaje mi nic innego jak teraz wytrwale i mozolnie, kroczek za kroczkiem robić to co sobie zaplanowałam. Wy też macie takie swoje cele? Jeśli jeszcze nie to ich poszukajcie bo warto, naprawdę warto mieć coś do czego się dąży a później tego dotknąć i poczuć...
No a rowerek chyba postanowił zrobić mi kolejnego psikusa, nie chce pomóc mi wrócić do formy utraconej przez zimę :(. Zaczęły pękać pedały, ale oczywiście ja się nie daję..., jakoś sobie je połatałam, a kolega obiecał przynieść swoje stare. No to co będzie kolejne? Kierownica? Nie ma możliwości by to sprzęt mnie pokonał, ja będę górą!
No, a na razie relaks, czas z moim Słoneczkiem, które tylko patrzy jak się ułożyć by pani mogła głaskać i tulić. Cały tydzień samotny choć w weekend pragnie więcej uwagi :).
Udanego i pięknego weekendu Kochani, aura nie będzie nas raczej rozpieszczać, ale przecież to od nas zależy czy zobaczymy promyki słońca.
P.S. Nawet w największej wytrwałości i mojej obojętności pewien tajemniczy uśmiech potrafi zdziałać cuda i słońce gdzieś wewnątrz zaświeci. Ale ja już i tak wiem co dla mnie najlepsze.
To był naprawdę intensywny tydzień, mimo, że krótszy, ale za to treściwszy, przynajmniej jak dla mnie. Święta wprowadziły trochę lenistwa, luzu i stanowczo zbyt wiele jak dla mnie wszystkich smakołyków. Teraz trzeba za to pokutować... No, ale też fakt, że odrobina odpoczynku była mi potrzebna, troszkę oddechu musiałam złapać. Teraz wróciłam do codziennych zajęć i skupiam się na celach, które sobie postawiłam. Wiosna za oknem ładuje akumulatory i nastraja pozytywnie do działania, słońce świeci co raz wyżej i cieplej, najlepszy moment by otworzyć się na świat. W tym tygodniu przyszło mi do głowy sporo nowych,fajnych pomysłów, chyba dostałam "biznesowego natchnienia", że tak to określę. Teraz pozostaje wprowadzenie ich w życie i ja nie zamierzam odpuszczać. Boję się tylko czy dni w kalendarzu mi wystarczy bo do zrobienia jest sporo, ale to właśnie jest to co mnie kręci najbardziej, wyzwania. Wierzę, że efekty z czasem się pojawią bo nie morze być inaczej. Wytrwałość to jest bardzo ważne, nie odpuszczać, nie poddawać się kiedy po drodze pojawiają się przeszkody. One są właśnie po to by nas bardziej motywować, by cel, który nam się uda w końcu osiągnąć smakował wybornie. Więc cóż nie pozostaje mi nic innego jak teraz wytrwale i mozolnie, kroczek za kroczkiem robić to co sobie zaplanowałam. Wy też macie takie swoje cele? Jeśli jeszcze nie to ich poszukajcie bo warto, naprawdę warto mieć coś do czego się dąży a później tego dotknąć i poczuć...
No a rowerek chyba postanowił zrobić mi kolejnego psikusa, nie chce pomóc mi wrócić do formy utraconej przez zimę :(. Zaczęły pękać pedały, ale oczywiście ja się nie daję..., jakoś sobie je połatałam, a kolega obiecał przynieść swoje stare. No to co będzie kolejne? Kierownica? Nie ma możliwości by to sprzęt mnie pokonał, ja będę górą!
No, a na razie relaks, czas z moim Słoneczkiem, które tylko patrzy jak się ułożyć by pani mogła głaskać i tulić. Cały tydzień samotny choć w weekend pragnie więcej uwagi :).
Udanego i pięknego weekendu Kochani, aura nie będzie nas raczej rozpieszczać, ale przecież to od nas zależy czy zobaczymy promyki słońca.
P.S. Nawet w największej wytrwałości i mojej obojętności pewien tajemniczy uśmiech potrafi zdziałać cuda i słońce gdzieś wewnątrz zaświeci. Ale ja już i tak wiem co dla mnie najlepsze.
środa, 16 kwietnia 2014
Gdzieś w nas
Już środa czyli jak to niektórzy mawiają prawie weekend ;). Już ulegliście świątecznym przygotowaniom? No wiem pogoda jak na razie nas nie rozpieszcza i bardziej pod Święta zimowe, ale ma się zrobić troszkę cieplej jeszcze w tym tygodniu. Natomiast pod koniec miesiąca słyszałam zapowiedzi o lecie, jak myślicie sprawdzi się taka prognoza? Jestem stęskniona słońca i z przyjemnością wystawiłabym twarz do jego ciepłych promyków więc osobiście mam nadzieję na taką słoneczną aurę już wkrótce.
U mnie jak na razie jeszcze mało świątecznie, w zasadzie do samego końca pracuję i dopiero piątek sobota to będzie czas gotowania i pieczenia. Myślę jednak, że tym razem jestem bardziej emocjonalnie i wewnętrznie przygotowana na te Święta, tak dobrze czuję się w środku. Pewnie ze względu na podjęcie pewnych decyzji, na takie "oczyszczenie" serca, duszy, umysłu no i moje pozytywne myśli, pomimo wszystko. Nawet jeśli czasami jest tak bardzo, bardzo trudno..., nawet jeśli łzy cisną się do oczu, trzeba iść wytrwale do przodu. No właśnie oprócz tego, że kiedy cieszymy się małymi drobiazgami, kiedy doceniamy to wszystko co tak naprawdę codziennie od życia dostajemy powinniśmy znaleźć w sobie te dobre cechy. Każdy z nas gdzieś tam w środku ma je "zachomikowane" i na co dzień tak o nich nie myśli. A przecież one są ważne. Szukamy w sobie pozytywów - sumienność, wytrwałość, optymizm, punktualność, dokładność... no sami wiecie jakie są te Wasze "+", prawda? Ktoś zapyta ale po co? Po to takie małe, a właściwie całkiem duże dary, które jeśli lepiej się im przyglądniemy bardzo pomagają nam w codziennym życiu. Dzięki nim jesteśmy lepsi, w domu, w pracy, dla naszych Najbliższych, dla Przyjaciół, a czasem nawet dla przypadkowo spotkanych ludzi. Dzięki tym naszym pozytywnym cechom wiele spraw nam łatwiej wykonać, doprowadzić do końca, przejść przez burze i zawirowania życiowe. Dzięki nim jesteśmy doceniani, potrzebni, kochani, a przecież każdy z nas tego potrzebuje. One właśnie dają nam siłę do działania i pozwalają zajść dalej niżbyśmy siebie sami mogli o to podejrzewać, one pomagają nie załamać się, nie upaść gdy czasami jest naprawdę ciężko. Myślę, że obecne Święta są doskonałym momentem żeby sobie to przemyśleć, zajrzeć w głąb siebie i znaleźć swoje dobre, pozytywne cechy. Warto wierzcie mi, człowiek czuje się bardziej dowartościowany i śmielej patrzy w przyszłość.
Miłego dnia Kochani, ciepełka i słoneczka Wam życzę.
U mnie jak na razie jeszcze mało świątecznie, w zasadzie do samego końca pracuję i dopiero piątek sobota to będzie czas gotowania i pieczenia. Myślę jednak, że tym razem jestem bardziej emocjonalnie i wewnętrznie przygotowana na te Święta, tak dobrze czuję się w środku. Pewnie ze względu na podjęcie pewnych decyzji, na takie "oczyszczenie" serca, duszy, umysłu no i moje pozytywne myśli, pomimo wszystko. Nawet jeśli czasami jest tak bardzo, bardzo trudno..., nawet jeśli łzy cisną się do oczu, trzeba iść wytrwale do przodu. No właśnie oprócz tego, że kiedy cieszymy się małymi drobiazgami, kiedy doceniamy to wszystko co tak naprawdę codziennie od życia dostajemy powinniśmy znaleźć w sobie te dobre cechy. Każdy z nas gdzieś tam w środku ma je "zachomikowane" i na co dzień tak o nich nie myśli. A przecież one są ważne. Szukamy w sobie pozytywów - sumienność, wytrwałość, optymizm, punktualność, dokładność... no sami wiecie jakie są te Wasze "+", prawda? Ktoś zapyta ale po co? Po to takie małe, a właściwie całkiem duże dary, które jeśli lepiej się im przyglądniemy bardzo pomagają nam w codziennym życiu. Dzięki nim jesteśmy lepsi, w domu, w pracy, dla naszych Najbliższych, dla Przyjaciół, a czasem nawet dla przypadkowo spotkanych ludzi. Dzięki tym naszym pozytywnym cechom wiele spraw nam łatwiej wykonać, doprowadzić do końca, przejść przez burze i zawirowania życiowe. Dzięki nim jesteśmy doceniani, potrzebni, kochani, a przecież każdy z nas tego potrzebuje. One właśnie dają nam siłę do działania i pozwalają zajść dalej niżbyśmy siebie sami mogli o to podejrzewać, one pomagają nie załamać się, nie upaść gdy czasami jest naprawdę ciężko. Myślę, że obecne Święta są doskonałym momentem żeby sobie to przemyśleć, zajrzeć w głąb siebie i znaleźć swoje dobre, pozytywne cechy. Warto wierzcie mi, człowiek czuje się bardziej dowartościowany i śmielej patrzy w przyszłość.
Miłego dnia Kochani, ciepełka i słoneczka Wam życzę.
niedziela, 13 kwietnia 2014
Odżyłam
Godziny mijają tak szybko, nawet nie wiem kiedy przeleciały te dwa dni. Nawet nie zdążyłam wszystkie zrobić co bym chciała, cóż doba jest nieco za krótka ;). Za tydzień już Święta, a przecież dopiero co było Boże Narodzenie, trudno uwierzyć, tak wiele się wydarzyło, zmieniło...
Jeszcze niedawno nie przeszło mi przez myśl, że tak dobrze poczuję się uwalniając się z tego uczucia, które przez dłuższy czas mną zawładnęło. Tak niesamowicie intensywne, szalone, a jednocześnie trudne i mało realne ono było. Jednak dodawało mi skrzydeł, energii, siły na kolejny dzień. Nie sądziłam, że ot wypali się zgaśnie..., że kiedy zniknie poczuję się lekka, wolna i szczęśliwa. Tak wiem dziwnie to brzmi, cóż czasami i tak bywa, a ja lubię takie pogmatwane sprawy. Bywały dni kiedy nie mogłam oddychać, gdy brakowało mi powietrza, gdy tęsknota całkowicie mnie przytłaczała. Musiało się dopiero coś wydarzyć, kilka spraw, sytuacji, parę zwykłych zdań wypowiedzianych w niezwykłych okolicznościach, klika nie zadanych pytań kiedy ich oczekiwałam i pyk... bańka prysła... Nagle coś zobaczyłam, zrozumiałam, człowiek, na którego liczyłam zawiódł na całej linii. Tym razem już nie przymknęłam oczu, nie tłumaczyłam Jego, nie próbowałam zobaczyć czegoś czego nie było. Zrozumiałam, że za bardzo się cenię bym mogła brnąć w to dalej bo to nie ma najmniejszego sensu. To ja mam być szczęśliwa, tak naprawdę całą sobą, a nie tylko wtedy gdy jest dobry dzień, gdy On się do mnie uśmiechnie, powie dobre słowo (o zgrozo nie pamiętam już kiedy to było). Chcę poczuć, że żyję bo czas przecieka nam przez palce, mijają kolejne tygodnie, miesiące, muszę z tego korzystać i cieszyć się każdą dobrą rzeczą jaka mnie spotyka. Kilka dni temu uświadomiłam sobie, że udało mi się wyzwolić z tego złego, destruktywnego uczucia - tak teraz tak właśnie na to patrzę, choć jeszcze niedawno było zupełnie inaczej. Czasami ludzie zwyczajnie nie potrafią docenić drugiej osoby i tego co ona im daje, czasami zbyt późno to doceniają, wtedy gdy tego już nie ma... Takie własnie jest życie... Chyba po raz pierwszy nie jest mi z tym źle, jestem lekka i czuję, że odżyłam. Jest tyle fajnych rzeczy, które chcę robić, tylu ludzi, którzy to doceniają i cieszą się razem ze mną. Po co więc tracić czas na i oglądać się na kogoś kto ma cię w nosie, kto nie umie, a może nie chce powiedzieć dobrego słowa, kto rani cię raz za razem? Jeszcze tylko kilka "prac porządkowych" mam do wykonania i pędzę dalej, do przodu, w stronę słońca, w stronę swoich jasnych i dawno wytyczonych celów. Ty radź sobie sam...
Jest tak cudownie kolorowo, wiosennie, zielono, tyle pięknych miejsc w około, chce się żyć, uśmiechać, cieszyć, tak właśnie będę postępować Kochani. Wam też życzę takich dobry, wiosennych przebudzeń i świeżych oddechów przyszłości. Miłego popołudnia.
Jeszcze niedawno nie przeszło mi przez myśl, że tak dobrze poczuję się uwalniając się z tego uczucia, które przez dłuższy czas mną zawładnęło. Tak niesamowicie intensywne, szalone, a jednocześnie trudne i mało realne ono było. Jednak dodawało mi skrzydeł, energii, siły na kolejny dzień. Nie sądziłam, że ot wypali się zgaśnie..., że kiedy zniknie poczuję się lekka, wolna i szczęśliwa. Tak wiem dziwnie to brzmi, cóż czasami i tak bywa, a ja lubię takie pogmatwane sprawy. Bywały dni kiedy nie mogłam oddychać, gdy brakowało mi powietrza, gdy tęsknota całkowicie mnie przytłaczała. Musiało się dopiero coś wydarzyć, kilka spraw, sytuacji, parę zwykłych zdań wypowiedzianych w niezwykłych okolicznościach, klika nie zadanych pytań kiedy ich oczekiwałam i pyk... bańka prysła... Nagle coś zobaczyłam, zrozumiałam, człowiek, na którego liczyłam zawiódł na całej linii. Tym razem już nie przymknęłam oczu, nie tłumaczyłam Jego, nie próbowałam zobaczyć czegoś czego nie było. Zrozumiałam, że za bardzo się cenię bym mogła brnąć w to dalej bo to nie ma najmniejszego sensu. To ja mam być szczęśliwa, tak naprawdę całą sobą, a nie tylko wtedy gdy jest dobry dzień, gdy On się do mnie uśmiechnie, powie dobre słowo (o zgrozo nie pamiętam już kiedy to było). Chcę poczuć, że żyję bo czas przecieka nam przez palce, mijają kolejne tygodnie, miesiące, muszę z tego korzystać i cieszyć się każdą dobrą rzeczą jaka mnie spotyka. Kilka dni temu uświadomiłam sobie, że udało mi się wyzwolić z tego złego, destruktywnego uczucia - tak teraz tak właśnie na to patrzę, choć jeszcze niedawno było zupełnie inaczej. Czasami ludzie zwyczajnie nie potrafią docenić drugiej osoby i tego co ona im daje, czasami zbyt późno to doceniają, wtedy gdy tego już nie ma... Takie własnie jest życie... Chyba po raz pierwszy nie jest mi z tym źle, jestem lekka i czuję, że odżyłam. Jest tyle fajnych rzeczy, które chcę robić, tylu ludzi, którzy to doceniają i cieszą się razem ze mną. Po co więc tracić czas na i oglądać się na kogoś kto ma cię w nosie, kto nie umie, a może nie chce powiedzieć dobrego słowa, kto rani cię raz za razem? Jeszcze tylko kilka "prac porządkowych" mam do wykonania i pędzę dalej, do przodu, w stronę słońca, w stronę swoich jasnych i dawno wytyczonych celów. Ty radź sobie sam...
Jest tak cudownie kolorowo, wiosennie, zielono, tyle pięknych miejsc w około, chce się żyć, uśmiechać, cieszyć, tak właśnie będę postępować Kochani. Wam też życzę takich dobry, wiosennych przebudzeń i świeżych oddechów przyszłości. Miłego popołudnia.
czwartek, 10 kwietnia 2014
Błyskawiczne ujędrnienie
Jak się miewacie Moi Drodzy? W Krakowie dzisiaj mało wiosenna pogoda, deszcz na przemian ze słońcem, ale co tam. Nie narzekam bo owszem mogłoby być bardziej wiosennie, ale zawsze może być gorzej, a tego to bym nie chciała.Już czwartek czyli możemy w zasadzie uznać, że kolejny tydzień za nami, bardzo szybko minęły mi te dni, ale były też pracowite. Dużo spraw do załatwienia, ale mam nadzieję, że wkrótce i efekty tego będą widoczne, tak jak ja to lubię :))). Jutro zamierzam sobie sprawić wiosenno - świąteczną "odnowę" i wybieram się do fryzjera. Nie znoszę tych kilku dni przed wizytą kiedy włosy mają już zdecydowanie nijaką długość, formę i nie chcą się dobrze układać. Tak więc troszkę przyjemności dla duszy jest jak najbardziej wskazane.
Tak sobie pomyślałam, że a pro po odnowy przypomnę Wam dzisiaj dokonały produkt z oferty Safiry Liftingujące serum do twarzy. Fantastyczny produkt do natychmiastowego ujędrnienia skóry, idealna baza pod makijaż!!! Uwielbiam je i gorąco polecam. Teraz w nowym, większym o 50% opakowaniu, a dla stałych Klientów w kwietniu ekstra promocja.
Miłego popołudnia Wam życzę.
Tak sobie pomyślałam, że a pro po odnowy przypomnę Wam dzisiaj dokonały produkt z oferty Safiry Liftingujące serum do twarzy. Fantastyczny produkt do natychmiastowego ujędrnienia skóry, idealna baza pod makijaż!!! Uwielbiam je i gorąco polecam. Teraz w nowym, większym o 50% opakowaniu, a dla stałych Klientów w kwietniu ekstra promocja.
Miłego popołudnia Wam życzę.
Liftingujące serum jedwabne 30ml
Kod: 163081
Pojemność: 30 ml
Cena katalogowa: 39.90 PLN
Rewelacyjny preparat wygładzający o
błyskawicznym działaniu. Zawiera FIBROINĘ (białko jedwabiu), o
wyjątkowych właściwościach nawilżających dzięki mechanizmowi
zatrzymywania wody w naskórku. Jedwab reguluje pracę gruczołów łojowych,
neutralizuje wolne rodniki i stymuluje przebieg procesów
matabolicznych. Olej z macadamii i olej z aloesu, bogate w niezbędne
nienasycone kwasy tłuszczowe, wraz z witaminami A i E oraz prowitaminą
B5 wygładzają skórę i hamują proces jej starzenia. Szybko się
wchłaniają, działają regenerująco, odżywczo i wygładzająco. Serum
polecane dla osób o cerze suchej i normalnej, a zwłaszcza dla kobiet z
cerą wrażliwą, po 35 roku życia.
Sposób użycia:
Nakładać na twarz codziennie rano, ruchami kolistymi, omijając bezpośrednio okolice oczu. Doskonały preparat do regeneracji skóry szyi i dekoltu oraz jako baza pod makijaż.
Tylko do użytku zewnętrznego. Przebadany dermatologicznie.
Składniki (INCI):
Cyclomethicone,Dimethicone,Dimethicone Crosspolymer,Clopentasiloxane,Macadamia Tenifolie Oil,Aloes Barabadensis Oil,Fibroin-silk Protein,Tocopheryl,Retinyl Palmitate,Parfum
Do kupienia na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym -
Sposób użycia:
Nakładać na twarz codziennie rano, ruchami kolistymi, omijając bezpośrednio okolice oczu. Doskonały preparat do regeneracji skóry szyi i dekoltu oraz jako baza pod makijaż.
Tylko do użytku zewnętrznego. Przebadany dermatologicznie.
Składniki (INCI):
Cyclomethicone,Dimethicone,Dimethicone Crosspolymer,Clopentasiloxane,Macadamia Tenifolie Oil,Aloes Barabadensis Oil,Fibroin-silk Protein,Tocopheryl,Retinyl Palmitate,Parfum
Do kupienia na stronie Safiry, w Centrum Dystrybucyjnym -
ul. Węgierska 1 w Krakowie, albo bezpośrednio u mnie (jeśli ktoś jest z okolic Podgórza, to mogę dostarczyć do domu).
P.S. Pamiętacie o Świątecznych kartkach? No właśnie uświadomiłam sobie, że to najwyższa pora by je napisać i wysłać! ;)
niedziela, 6 kwietnia 2014
Sumienność i zasady
Witajcie :)
Niedzielne, wiosenne popołudnie, leniuchujecie? Hm pewnie w większości tak choć przyznam, że ja sama też łapie trochę oddechu przed kolejnym tygodniem. Mam nadzieję, że będzie intensywny i uda nam zrealizować kolejne, zamierzone cele. Krok za kroczkiem systematycznie do przodu. Zresztą ja nigdy tak do końca nie leniuchuję, gdzieś tam z tyłu głowy analizuję różne pomysły i projekty, czasami zupełnie niespodziewanie przychodzi olśnienie. Nawet dziś wpadło mi coś do głowy i zobaczę czy uda mi się to wdrożyć w życie;).
Udało mi się nareszcie uruchomić mój rowerek stacjonarny, dzięki życzliwości i przed wszystkim pomysłowości moich kolegów mam nowe siodełko! Właśnie w tym tkwił cały problem, to oryginalne było masakrycznie niewygodne, a dokupić nowe do roweru stacjonarnego to dopiero wyzwanie. Teraz jest super, dopiero kilka treningów za mną więc efekty są mało widoczne, ale wierzę, że systematyczność (bez przesady) da rezultaty, o które mi chodzi. Potrzebowałam bardzo już tych treningów. Przez zimę i różne smakołyki zapuścił się człowiek nieco :(, źle się z tym czuję. No, a poza tym jak już kiedyś wspominałam to doskonały sposób na rozładowanie emocji, które się w nas gromadzą, co doskonale wpływa na nasze samopoczucie.
No dobrze jak wiecie poruszam tu różne tematy, które mnie dotykają na co dzień, które nie są mi obojętne. Dzielę się z Wami moimi emocjami i przemyśleniami, niczego nie koloryzuję, nie przedstawiam w lepszym świetle bo tak pasuje. Zresztą moi wierni czytelnicy doskonale o tym wiedzą.
Od jakiegoś czasu patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość z pewnego rodzaju obawą, ba nawet z przerażeniem i powątpiewaniem. Nie rozumiem tego co się dzieje, jak lekko i bez najmniejszych skrupułów ludzie traktują swoje obowiązki, życie czy innych ludzi. Dobrze wiecie, że jestem optymistką patrzącą w przyszłość dość pozytywnie, widzącą słońce nawet w pochmurny dzień:). Jednak to jak mało ludzie przestrzegają na co dzień zasad podstawowego savoir vivru, jak bardzo lekceważą drugiego człowieka, przerażą mnie to wszystko. Dokąd zmierza nasza kultura jeśli rządzi cwaniactwo, wulgaryzm i olewanie wszystkiego? Nie mówię tu bynajmniej o naszej młodzieży, którą codziennie spotykam i obserwuję na naszych ulicach czy w komunikacji miejskiej. Przecież to od nas, ludzi dojrzałych, doświadczonych zależy to jaka będzie ta młodzież, to co im przekażemy, zasady, które będziemy im wpajać kiedy uczą się świata będzie miało wpływ na to jacy będą w przyszłości. No, ale jeśli my nie przestrzegamy zasad, które nam wpojono gdy byliśmy dziećmi to czego nauczymy innych? No właśnie... Owszem jestem wymagająca, może nawet ktoś powie czepliwa, ale również wobec siebie. Nie znoszę partactwa, roboty po łebkach, braku sumienności. No właśnie nie tak dawno w rozmowie z koleżanką powiedziałam o kimś, że jest sumienny, a to dla mnie niesamowicie ważne. Koleżanka z westchnieniem powiedziała, że tak rzadko słowo "sumienność" ma teraz dla kogoś znaczenie.Miała niestety rację. Sumienność inaczej rzetelność, dokładność - to rzeczywiście spore wyzwanie jeśli spojrzeć na nasze otoczenie. Ktoś umawia się na spotkanie biznesowe - nie przychodzi, nie dzwoni nawet z najmniejszym usprawiedliwieniem. Lekceważy nas, nasz czas, piękna wizytówka firmy, którą reprezentuje, idealne pierwsze wrażenie. Inny spóźnia się sporo i kiedy delikatnie to zauważamy mówi coś o korkach i tym podobnych okolicznościach. Pomięte ubranie, tłuste, potargane włosy, brudne paznokcie, nawet nie chcę wspominać o "zapachu" brudu i potu... O tym, że w pewnych miejscach i okolicznościach trzymamy buzię na kłódkę, nie tworzymy niepotrzebnych plotek, szanujemy czyjś smutek, ból, czyjeś uczucia. To wszystko jest takie proste, tak oczywiste, mnie zostało wpojone kiedy byłam dzieckiem i nie rozumiem czemu tak wiele osób nie przywiązuje do tego wagi. Nie usprawiedliwiam nikogo bo uważam, że właśnie takie usprawiedliwianie i przymykanie oczu daje przyzwolenie by te zasady brzydko mówiąc olewać. Tak niewiele trzeba by żyło się nam lepiej, przyjemniej, kulturalniej - czy nie łatwiejsze byłoby wtedy wszystko? Do tego nie potrzeba pieniędzy, znajomości czy nie wiadomo czego jeszcze. Wystarczy zwykła kultura osobista, troszkę samokrytyki i realne spojrzenie na sytuację. Może jeszcze trochę uśmiechu, dobrych chęci, odrobinę wytrwałości, skrupulatności i kilka prostych słów jak "proszę", "dziękuję", "przepraszam". Słów, które potrafią otworzyć tak wiele drzwi. No to tyle na dzisiaj ode mnie Kochani, wierzę, że dałam Wam niezły temat do przemyśleń, ale myślę, że warto... Pomyślcie i oceńcie sami jeśli chcecie czuć się dobrze, bezpiecznie i przyjemnie w otaczającym nas świecie...
Miłego popołudnia...
Niedzielne, wiosenne popołudnie, leniuchujecie? Hm pewnie w większości tak choć przyznam, że ja sama też łapie trochę oddechu przed kolejnym tygodniem. Mam nadzieję, że będzie intensywny i uda nam zrealizować kolejne, zamierzone cele. Krok za kroczkiem systematycznie do przodu. Zresztą ja nigdy tak do końca nie leniuchuję, gdzieś tam z tyłu głowy analizuję różne pomysły i projekty, czasami zupełnie niespodziewanie przychodzi olśnienie. Nawet dziś wpadło mi coś do głowy i zobaczę czy uda mi się to wdrożyć w życie;).
Udało mi się nareszcie uruchomić mój rowerek stacjonarny, dzięki życzliwości i przed wszystkim pomysłowości moich kolegów mam nowe siodełko! Właśnie w tym tkwił cały problem, to oryginalne było masakrycznie niewygodne, a dokupić nowe do roweru stacjonarnego to dopiero wyzwanie. Teraz jest super, dopiero kilka treningów za mną więc efekty są mało widoczne, ale wierzę, że systematyczność (bez przesady) da rezultaty, o które mi chodzi. Potrzebowałam bardzo już tych treningów. Przez zimę i różne smakołyki zapuścił się człowiek nieco :(, źle się z tym czuję. No, a poza tym jak już kiedyś wspominałam to doskonały sposób na rozładowanie emocji, które się w nas gromadzą, co doskonale wpływa na nasze samopoczucie.
No dobrze jak wiecie poruszam tu różne tematy, które mnie dotykają na co dzień, które nie są mi obojętne. Dzielę się z Wami moimi emocjami i przemyśleniami, niczego nie koloryzuję, nie przedstawiam w lepszym świetle bo tak pasuje. Zresztą moi wierni czytelnicy doskonale o tym wiedzą.
Od jakiegoś czasu patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość z pewnego rodzaju obawą, ba nawet z przerażeniem i powątpiewaniem. Nie rozumiem tego co się dzieje, jak lekko i bez najmniejszych skrupułów ludzie traktują swoje obowiązki, życie czy innych ludzi. Dobrze wiecie, że jestem optymistką patrzącą w przyszłość dość pozytywnie, widzącą słońce nawet w pochmurny dzień:). Jednak to jak mało ludzie przestrzegają na co dzień zasad podstawowego savoir vivru, jak bardzo lekceważą drugiego człowieka, przerażą mnie to wszystko. Dokąd zmierza nasza kultura jeśli rządzi cwaniactwo, wulgaryzm i olewanie wszystkiego? Nie mówię tu bynajmniej o naszej młodzieży, którą codziennie spotykam i obserwuję na naszych ulicach czy w komunikacji miejskiej. Przecież to od nas, ludzi dojrzałych, doświadczonych zależy to jaka będzie ta młodzież, to co im przekażemy, zasady, które będziemy im wpajać kiedy uczą się świata będzie miało wpływ na to jacy będą w przyszłości. No, ale jeśli my nie przestrzegamy zasad, które nam wpojono gdy byliśmy dziećmi to czego nauczymy innych? No właśnie... Owszem jestem wymagająca, może nawet ktoś powie czepliwa, ale również wobec siebie. Nie znoszę partactwa, roboty po łebkach, braku sumienności. No właśnie nie tak dawno w rozmowie z koleżanką powiedziałam o kimś, że jest sumienny, a to dla mnie niesamowicie ważne. Koleżanka z westchnieniem powiedziała, że tak rzadko słowo "sumienność" ma teraz dla kogoś znaczenie.Miała niestety rację. Sumienność inaczej rzetelność, dokładność - to rzeczywiście spore wyzwanie jeśli spojrzeć na nasze otoczenie. Ktoś umawia się na spotkanie biznesowe - nie przychodzi, nie dzwoni nawet z najmniejszym usprawiedliwieniem. Lekceważy nas, nasz czas, piękna wizytówka firmy, którą reprezentuje, idealne pierwsze wrażenie. Inny spóźnia się sporo i kiedy delikatnie to zauważamy mówi coś o korkach i tym podobnych okolicznościach. Pomięte ubranie, tłuste, potargane włosy, brudne paznokcie, nawet nie chcę wspominać o "zapachu" brudu i potu... O tym, że w pewnych miejscach i okolicznościach trzymamy buzię na kłódkę, nie tworzymy niepotrzebnych plotek, szanujemy czyjś smutek, ból, czyjeś uczucia. To wszystko jest takie proste, tak oczywiste, mnie zostało wpojone kiedy byłam dzieckiem i nie rozumiem czemu tak wiele osób nie przywiązuje do tego wagi. Nie usprawiedliwiam nikogo bo uważam, że właśnie takie usprawiedliwianie i przymykanie oczu daje przyzwolenie by te zasady brzydko mówiąc olewać. Tak niewiele trzeba by żyło się nam lepiej, przyjemniej, kulturalniej - czy nie łatwiejsze byłoby wtedy wszystko? Do tego nie potrzeba pieniędzy, znajomości czy nie wiadomo czego jeszcze. Wystarczy zwykła kultura osobista, troszkę samokrytyki i realne spojrzenie na sytuację. Może jeszcze trochę uśmiechu, dobrych chęci, odrobinę wytrwałości, skrupulatności i kilka prostych słów jak "proszę", "dziękuję", "przepraszam". Słów, które potrafią otworzyć tak wiele drzwi. No to tyle na dzisiaj ode mnie Kochani, wierzę, że dałam Wam niezły temat do przemyśleń, ale myślę, że warto... Pomyślcie i oceńcie sami jeśli chcecie czuć się dobrze, bezpiecznie i przyjemnie w otaczającym nas świecie...
Miłego popołudnia...
wtorek, 1 kwietnia 2014
Zbieram siły
Dzień dobry :)
Jak się miewacie w to wtorkowe, primaaprilisowe popołudnie? Daliście się dzisiaj wkręcić znajomym, a może raczej Wam udało się zrobić komuś psikusa? No w każdym razie mam nadzieję, że było wesoło i wiosennie.
Wiosna bucha dokoła co raz to większą mocą, trawniki się zielenią (Maksiu ma co skubać na spacerach :)), drzewa i krzewy przepięknie rozkwitają. Jest tak cudownie kolorowo, a nawet i "zapachowo", słoneczko zaczyna się częściej pojawiać, robi się cieplej na sercu. Te wspaniałe, intensywne wschody słońca kiedy pomarańczowa kula nieśmiało pojawia się na niebie. A wieczorami niebo usiane wręcz dziesiątkami gwiazd i gwiazdeczek, niektóre jakby mrugały do nas wysyłając nam jakieś tajemnicze sygnały. Wiosna Kochani nie da się tego ukryć choć oczywiście co więksi sceptycy przepowiadają powrót zimy. Cóż zdarzyć może się wszystko, wiadomo, ale jakoś wolę cieszyć się tym pięknem przyrody i wierzyć, że z każdym dniem będzie czuć to "nowe życie" co raz bardziej. Pewnie wiele osób potrzebuje takiego zastrzyku energii, nowej adrenaliny i motywacji do działania. Ja potrzebuję tego ogromnie... choć powoli czuję, że zaczynam zbierać siły, na nowo, coś zaczyna się dziać. Wraca moja energia i chęć do działania, pojawiają się nowe pomysły, wcześniejsze przechodzą do etapu realizacji. Krok po kroku co dziennie do przodu, do wytyczonego celu, tylko tak można osiągnąć to czego oczekujemy, tylko tak można dotrzeć na szczyt. Powoli zaczyna się coś dziać a ja znów poczuję, że to co robię ma sens, a przede wszystkim ma przełożenie na namacalne efekty!
Wam też życzę Kochani takiego powiewu wiosny, świeżości i nowej, dobrej energii, idziemy w stronę słońca :)
Miłego popołudnia.
Czyż nie są piękne??? Tak niewiele a taką radość może sprawić :)
Jak się miewacie w to wtorkowe, primaaprilisowe popołudnie? Daliście się dzisiaj wkręcić znajomym, a może raczej Wam udało się zrobić komuś psikusa? No w każdym razie mam nadzieję, że było wesoło i wiosennie.
Wiosna bucha dokoła co raz to większą mocą, trawniki się zielenią (Maksiu ma co skubać na spacerach :)), drzewa i krzewy przepięknie rozkwitają. Jest tak cudownie kolorowo, a nawet i "zapachowo", słoneczko zaczyna się częściej pojawiać, robi się cieplej na sercu. Te wspaniałe, intensywne wschody słońca kiedy pomarańczowa kula nieśmiało pojawia się na niebie. A wieczorami niebo usiane wręcz dziesiątkami gwiazd i gwiazdeczek, niektóre jakby mrugały do nas wysyłając nam jakieś tajemnicze sygnały. Wiosna Kochani nie da się tego ukryć choć oczywiście co więksi sceptycy przepowiadają powrót zimy. Cóż zdarzyć może się wszystko, wiadomo, ale jakoś wolę cieszyć się tym pięknem przyrody i wierzyć, że z każdym dniem będzie czuć to "nowe życie" co raz bardziej. Pewnie wiele osób potrzebuje takiego zastrzyku energii, nowej adrenaliny i motywacji do działania. Ja potrzebuję tego ogromnie... choć powoli czuję, że zaczynam zbierać siły, na nowo, coś zaczyna się dziać. Wraca moja energia i chęć do działania, pojawiają się nowe pomysły, wcześniejsze przechodzą do etapu realizacji. Krok po kroku co dziennie do przodu, do wytyczonego celu, tylko tak można osiągnąć to czego oczekujemy, tylko tak można dotrzeć na szczyt. Powoli zaczyna się coś dziać a ja znów poczuję, że to co robię ma sens, a przede wszystkim ma przełożenie na namacalne efekty!
Wam też życzę Kochani takiego powiewu wiosny, świeżości i nowej, dobrej energii, idziemy w stronę słońca :)
Miłego popołudnia.
Czyż nie są piękne??? Tak niewiele a taką radość może sprawić :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)